Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O KSIĘŻNICZCE PLAFONIERZE I KSIĘCIU EKLERKU [18+]
#1
                                   Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce ... Stop! Może nie tak dawno i nie w tak odległej, ale tuż obok, za miedzą, żyła sobie księżniczka, a imię jej Plafoniera. Zacna z niej była dziewica ( w każdym razie tak mówili wszyscy, którzy ją posiedli),kochająca matkę i ojca i pieska i koguta i ... Można by wyliczać w nieskończoność kogo i co ona tam jeszcze kochała, miłością wielką nieskazitelnie czystą i jak mawiali tubylcy pończoszaną. Pończoszaną bo dziewiczą. Jak napisał to w księgach nadworny skryba ,przed każdym spotkaniem nowe rajstopki kupowała w supermarkecie księcia Eklerka . A, że miała niedaleko (jakieś siedem parseków) ładowała służbę do bagażnika swej nad-przestrzennej rakiety i rankiem, kiedy słońce ledwo, co wstawało, startowała z ogrodowego kosmodromu, na wyprawę w nieznany świat regałów z pończochami i innymi tego typu akcesoriami. 
              Tym jednak razem coś nie poszło tak jak potrzeba. Godzinę przed odlotem , major domus, wielkie bydle z rogatą czapą na kwadratowym łbie, przyprowadził pod drzwi sypialni Plafoniery małe stworzonko. Zapukał cichuteńko, po czym złapał siekierkę pożarniczą i wlazł na chama do komnaty razem z drzwiami. Oczywiście , na księżniczce nie wywarło to zbytniego wrażenia. Cóż , sama niejednokrotnie ciskała (na sportowo) stuletnimi dębami , albo jak miała jakieś ważne zebranie , w ramach odstresowania , burzyła, tak dla hecy, miejscowe urzędy publiczne , tudzież , zmieniała krajobraz na górzysty.
- Wasza Okropliwość – nieśmiało acz donośnie zaczął przemawiać do jej wysokości ,major domus – nie poleci , no nie ma wafla na trębacza. Nie poleci ,ani w ząb. No nie ruszy dupy .No się zapchał . No i ja nie wiem.- prawie płakał. Zważywszy na okoliczności wejścia ,nie ma się czemu dziwić. Kto by nie płakał z połową drzwi wbitą w stopę ?
Księżniczka , odcharchnęła w jedwabną chusteczkę , spode łba ,wzrokiem rozwścieczonego
leniwca, spojrzała na majora i piskliwie przeraźliwym głosem spytała:
- A, co się – tutaj odchrząknęła – kurwa mać stało . Co?!- końcówkę wykrzyczała tak, że w całym zamku powypadały nowiusieńkie witraże, co to je ojciec Król Plafon , sprawił ukochanej , lecz świętej pamięci już żonie, w dniu jej konania.
- Wasza Rozwściekliwość się nie denerwuje . Błagam – na kolana padł domus major – No , nie moja wina , no się nie chciało , no. Się przyplątało, zesrało , śmierdziało , złapało się i jest.- oczy aż wyszły mu z orbit w błagalnym geście .
- Jest – stwierdziła Plafoniera – Nie ma ! – wrzasnęła po sekundzie – Nie ma i nie będzie nowych pończoszek na wieczór romantyczny pod słońcem – tu na chwilę się zamyśliła – a może i księżycem! Nie ma , rozumiesz ty tępy ostrosłupie jeden!
-Ależ Wasza Niegodziwość. Ostrosłupie, do wiernego domusa?- lamentował major – Do zafajdanego , śmierdziela? No, nie godzi się tak drobnej istocie , na tak wysokim stanowisku ?
- Ja ci dam drobnej – i tu wolnym , acz sprężystym ruchem , księżniczka złapała majora domusa , za jego przyrodzenie (nota bene, nijak się mające do gabarytów wyżej wymienionego), cisnęła przez okno , aż na plac zamkowy, po czym pospiesznie wyskoczyła ,przez to same okno (chyba),i okrakiem osiadła na szyi domusa , majora zresztą .
-A teraz gadaj platfusie niedorobiony. Czemu to ,ja .Pani na włościach ojca swego , nie polecę na zakupy wraz z połową królestwa matki mojej. świętej pamięci. Co!!!!
- Pani – wyksztusił ledwo domus- No, nie mogę gadać –zakaszlał okropnie niemiło – No , niech Wasza Rozkroczność , zejdzie - dalej chrypiał – to wytłumaczyć , no, się postaram.
Księżniczka spoważniała i zdaje się, że przemyślała sprawę , bo jak gdyby nigdy nic , wstała z szyi domusa , otrzepała z kurzu, co tam jej jeszcze zostało, z nocnej garderoby, przysiadła na najbliższym krawężniku i spokojnym , a jednak przeszywającym na wskroś wzrokiem, spojrzała pytająco . Major domus również wstał , przysiadł obok Plafoniery i szeptem zaczął tłumaczenie :
- A , no , więc tak, Pani Moja Jedyna z matki nieboszczki , świętej pamięci i ojca swego, pana Króla niegodziwca , było tak: No , idę ja rano , a tu śmierdzi jak jasny gwint. No myślę , się coś zesrało , no. No i złapałem to.- tu wyciągnął z kieszeni obdartych spodni, zmasakrowane szczątki szczurokupca przeraźliwego, bardzo miłego stworzonka ,tylko nieco, jak by to powiedzieć , śmierdzącego i obsrywającego wszystko co się da.
- Tak , rozumiem- stwierdziła księżniczka – Więc tylko dlatego, że coś się tam zesrało, to nie polecimy?
-No, nie tylko Wasza Rozpaczliwość – ciągnął dalej domus major – To, co pozostawia ,to ścierwo - tu spojrzał się na truchło zwierza- wyżarło dziurę na dwa metry w kadłubie rakiety ,na nieszczęście i moje własne, osobiste , jak i na nieszczęście Waszej Wzburzystości, na baku wyżarło . No , się nie dało nic . Kompletna katastrofa. No , paliwo. No uciekło. No do ścieku . I dupa blada. A najbliższy CPN przylatuje dopiero za miesiąc .
- To trzeba było prostokącie kwadratowy , taksówkę zamówić – syknęła Plafoniera.
Major domus , zrobił jeszcze bardziej niewinną minę i już ledwo dosłyszalnie oznajmił:
- No, nie ma. No, się nie da. No , bo , no , my na zadupiu mieszkamy Wasza Prowincjonalność.


 
    Widać, z braku jakiegoś konkretnego wyjścia, z tak ciężkiej sytuacji , księżniczka wstała, smarknęła na pobliski krzaczek i z rękami obwisłymi do samej ziemi , jak jej młode piersi, powłóczystym krokiem zaczęła się snuć po zamku , dobijając co chwila pałętające się pod nogami służki , paziów i inne takie tam społeczne nieudacznictwo ,obsługujące ją na co dzień, a nie rzadko i nocą.
-Pani!! – wydzierał się za nią major domus – Wasza Niepocieszoność!! Jest jeszcze jedna informacja dla Waszej Smętności.
Plafoniera jednak, nie zwracała na niego uwagi. Bardziej była zajęta rozgniataniem następnego nałożnika , który to w nocy skradł się (za jej pozwoleniem ) do sypialni , i gwałcił ją , tak jak sobie tego życzyła . Widać, nie spełnił jej wymagań ,bo nie miała dla niego litości…(pomińmy drastyczny opis ,tego co z nim robiła, w tej właśnie chwili).
Major domus nie ustępował – Wasza Drastyczność , no balans kurde , Pani moja jedyna rozwścieczona, wysłuchaj swego sześciokąta .Błagam to ważne! – darł się w niebogłosy. 
W końcu jednak ,po jakiejś godzince , jak już nie miała kogo rozdeptywać ani rozszarpywać, bo sprytna służba pochowała się ,po najciemniejszych zakamarkach zamku , Plafoniera odwróciła się w stronę majora, domusa zresztą .
- Czego? - spytała nerwowo
- Wasza Mroczność nie musi jednak lecieć do marketu. Market jest tutaj . No , się zrobił . Przez noc stanął , razem z zamkiem Księcia Eklerka.
Księżniczkę jakby szlag nagle trafił. Zaczęła wirować , rozbierać się , ubierać , wyć , śmiać , płakać , kaszleć , chrząkać i podskakiwać tak, że w pół godziny rozwaliła doszczętnie cały zamek.
- To ten erotoman , pederasta , pedofil, zoofil najukochańszy jest tutaj? – rozczuliła się 
-Tak . No , jest Wasza Czułość.- odpowiedział z ulgą domus.
- No to ja – zaczęła z czułością Plafoniera – tego skurwiela zabiję . Normalnie uduszę , i zjem w sosie własnym. Tylko za to, że – i już łagodniej dodała , spoglądając przez ruiny murów obronnych – że mi taki piękny supermarkecik postawił w prezenciku . O jakże on bardzo musi mnie kochać.

I żyła długo i szczęśliwie? O nie , nie , to by było za piękne . Choć z drugiej strony…? Czemu by nie …
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
O KSIĘŻNICZCE PLAFONIERZE I KSIĘCIU EKLERKU [18+] - przez BJKlajza - 30-12-2017, 18:22

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości