Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rykowisko
#1
Nie jest to opowiadanie s-f, chociaż na takie może wyglądać. Postanowiłem jednak zamieścić je w tym dziale.

Rykowisko

A więc jadę, w końcu jadę na zasłużony wypoczynek. Czy zasłużony? Może nie, ale jadę, JADĘ i nic tego nie zmieni. Czy wszystko wziąłem? Jasiek jest, fajki są, zapas czerwonej też, no i puzzle, czegoż mi więcej trzeba? Niczego. Mam wszystko.
Spojrzałem na szkic planu, który otrzymałem razem z zaproszeniem. Droga trochę kręta, ale dość przyjemna. Dookoła gęste lasy, gdzieniegdzie parking, przy którym stoją tirówki, ale do tego już się przyzwyczaiłem, nie przyglądam się, i tak nic ciekawego. Stare, zniszczone, kuso ubrane - nie dla mnie. Już nie dla mnie. Jak tam będzie? Mam nadzieję, że cicho i spokojnie. Rykowisko – fajna nazwa.
Jeszcze jedna, przecież nie miałem zwracać uwagi. Co przykuło moją uwagę? Już wiem – ta kartka z napisem. „Rykowisko”. Jak to rykowisko? Stanąłem.
– Cześć. Jestem Lesmi.
Przedstawiłem się.
– Jedziemy razem – nie zapytała, lecz stwierdziła.
– Dlaczego razem?
– Przecież masz tablicę rejestracyjną „Rykowisko”.
Zdębiałem, chyba wiem, jaką mam tablicę i co na niej jest napisane. Spojrzałem na dziewczynę. Muszę to sprawdzić. Na wszelki wypadek wyjąłem kluczyki, zapiąłem blokadę skrzyni biegów, przełączyłem ukryty wyłącznik odcinający zapłon, rozejrzałem się dookoła – żadnych podejrzanych osób, nikogo, pustka. Mogę wysiąść i sprawdzić tablicę.
Jak wół napisano „Rykowisko". Kto i kiedy zmienił mi tablice? I po co?
O nie, nie dam się, urlop to urlop. Chciał, to zmienił a co mi tam. Jadę dalej. Dziewczyna niczego sobie.
Wyłącznik. Czy zauważyła mój ruch? Blokada, kluczyki i jadę dalej, właściwie jedziemy. Zacząłem obserwować kątem oka pasażerkę. Nie zwracała na mnie żadnej uwagi i na drogę też. Usiadła, a właściwie rozsiadła się, zapięła pasy i przymknęła oczy. Była całkowicie wyizolowana, odpłynęła w swój świat. Mogłem się jej spokojnie przyjrzeć.
Wiek – ponad trzydzieści, wzrost – niski, budowa ciała – drobna, włosy – ciemne, krótkie, oczy – zamknięte. Zamknięte, ale czy duże, czy małe, jakiego koloru? Nie wiem, lecz czy jest to istotne.
Po pół godziny spokojnej jazdy dotarłem do celu. Leśna polana, ogrodzona drewnianym parkanem, na środku szopa, do której prowadzi droga. Podjechałem bliżej, wrota otworzyły się automatycznie. Wjechałem do środka. Wzdłuż ścian zaparkowało już parę samochodów, znalazłem wolne miejsce i ustawiłem się obok innych.
Ciekawe skąd przyjechali, spojrzałem na rejestracje, … wszystkie miały taką samą ”Rykowisko”.
– Witamy na parkingu hotelu „Rykowisko”. – Z głośników zawieszonych pod strzechą rozległ się niski, męski głos. – Proszę wypakować podręczne bagaże, postawić na wadze. Jeżeli zapali się czerwone światełko, uprzejmie proszę o przepakowanie bagażu tak, aby jego waga wynosiła najwyżej dziesięć kilogramów. Następnie proszę postępować według instrukcji.
To, dlatego na zaproszeniu była uwaga o zabraniu jedynie niezbędnych rzeczy – pomyślałem. Zabrałem swój plecak.
Przy wadze stała już Lesmi. Paliła się czerwona lampka. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Otworzyła swoją torbę i dość długo w niej grzebała. Po chwili wyjęła pokaźny mikser. Ponownie postawiła torbę na wadze. Czerwone. Ceremonia powtórzyła się. Tym razem wyjęła siekierę.
Jak jej się zmieściła do tej torby? –– Przez chwilę się zastanawiałem.
Zielone. Wyrok wagi przyjęła bez optymizmu. Teraz moja kolej. Zielone.
– Proszę wybrać sposób dotarcia do hotelu – rozległ się głos. – Macie państwo do wyboru: wędrówka pieszo – osiemnastominutowy spacer, rower górski – trzydzieści cztery minuty, kajak, to zajmie jedną godzinę oraz śmigłowiec – czas przelotu – sześć godzin i piętnaście minut.
Byłem lekko zmęczony, więc zdecydowałem się na pieszą wycieczkę. Chciałem, jak najszybciej dotrzeć do hotelu. Na stole obok wagi leżały: mapa i kompas.
Moja towarzyszka wolała podróż śmigłowcem.
– Skoro pozbawiono mnie niezbędnych rzeczy, to się przelecę – stwierdziła obojętnie, ubierając kurtkę lotniczą i mocując się ze spadochronem.
Wyszedłem z szopy, spojrzałem na mapę – była dokładna, nie będę musiał korzystać z kompasu. Zerknąłem na zegarek. Była szesnasta siedemnaście.
Rzeczywiście o szesnastej trzydzieści pięć stanąłem przed drzwiami hotelu. Ktoś miał potężną wyobraźnię, nazywając ten barak hotelem. Jedyne, co było godne uwagi to stromy dach. Mam nadzieję, że będę miał pokój na poddaszu – pomyślałem.
Pchnąłem drzwi i dziarsko wkroczyłem do środka. Na wprost wejścia była recepcja.
– Czym mogę służyć?– Zwróciła się do mnie niewiasta stojąca za ladą. Była to kobieta średniego wzrostu, farbowana szatynka o dość miłej powierzchowności. Przyglądałem się jej chyba zbyt długo, bo usłyszałem:
– Co się tak gapisz? Byłam tu pierwsza i kazano mi witać następnych. Nazwisko.
Podałem.
– Pokój numer trzynaście, trzynaste piętro. Drzwi na lewo. Nie ma żadnej windy – uprzedziła moje pytanie.
Nie będę zadawał pytań – pomyślałem, kierując się do drzwi. Trzynaste piętro – chyba na słuch mi padło, tu nie ma żadnych pięter, ale jest poddasze. Więc jednak mam pokój na poddaszu, skoro mam iść po schodach.
Otworzyłem drzwi, klatka schodowa dość wąska, ściany pomalowane na beżowy kolor, oświetlenie dyskretne. Ruszyłem, czułem się, jak w jakiejś wieży, schody zakręcały.
Po kilku minutach poczułem zmęczenie. Nie minąłem żadnych drzwi, ciągle byłem na klatce. Chyba już parę pięter przeszedłem – stwierdziłem. Stanąłem, powoli wstąpiłem na schodek, odniosłem wrażenie, jakbym był na steperze. Naciskam, a schodek idzie w dół, stoję – stoi. Przyjrzałem się ścianie, chcąc dojrzeć jakiś charakterystyczny punkt, jakąś plamkę. Nic. Idealna gładź, żadnych rys, niczego. Zaczynam iść szybciej, schody umykają, a ja jestem ciągle w tym samym miejscu. Zwolniłem i znowu to samo uczucie. Postanowiłem pobiec – nic, nadal to samo.
To jakieś przywidzenia, iść, ciągle iść w stronę nieba – pomyślałem, stawiając kolejne kroki. Po kilku minutach wielka ulga, drzwi a za nimi długi, szeroki korytarz z kilkunastoma drzwiami.
Jest trzynastka. Wchodzę. Duży, przejrzysty pokój, okno w suficie, a jednak poddasze – od razu humor mi się poprawił. W rogu drewniane łóżko, wąskie. Pod ścianą ustawiona szafa trzydrzwiowa, dębowa. Na środku stół – za mały, za mały jak na moje potrzeby, będę musiał poszukać większego – zanotowałem w pamięci. W kącie stoi zegar, popsuty – nie zauważyłem, aby wahadło wykonywało jakiś ruch, a na wskazówki były ustawione na godzinie siedemnastej trzydzieści. Spojrzałem na swój – ta sama. Czyżby chodził?
Trzeba się rozpakować. Zajrzałem do szafy. Kilka wieszaków a na jednym zawieszona kamizelka kuloodporna. Po jakiego grzyba mi kamizelka? Może poprzednik zostawił.
A gdzie jest łazienka? Nie widzę żadnych drzwi poza wejściowymi. Musi być na korytarzu, zapewne wspólna dla wszystkich. Ciekawe, kto mieszka po sąsiedzku.
– Kolacja o godzinie dziewiętnastej w sali bankietowej na pierwszym piętrze. Obecność obowiązkowa – zaszczekał głośnik hotelowego radiowęzła.
Mam godzinę na małe odświeżenie się. Chwyciłem ręcznik i wybiegłem na korytarz. Trzeba się pośpieszyć. Na końcu korytarza zauważyłem kilka osób – tam będzie łazienka. Podszedłem bliżej. Ustawiłem się na końcu kolejki.
Przede mną stała młoda dziewczyna.
– Przepraszam, czy to męska łazienka? – zapytałem.
– Tak. Damskiej tu nie ma, więc musisz poczekać, aż się umyjemy. Uśmiechnęła się uroczo. – Znam cię, a ja jestem Chijo.
– Miło mi.
Skąd mnie zna? Widzę ją pierwszy raz. Powoli przestaje mnie to wszystko dziwić.
– Teraz biorą prysznic bliźniacy. Trochę to potrwa. Musisz cierpliwie czekać na swoją kolej.
Po kilku minutach drzwi się otworzyły i wyszli.
– Sorki, że nam tak długo zeszło, ale woda wolno płynie – przeprosił pierwszy.
– I była dość zimna – dodał drugi.
– Lecz nam to nie przeszkadzało – rzucił trzeci.
– Jesteśmy zahartowani – czwarty.
– Mieszkamy nad zatoką – wyjaśnił piąty.
Wbrew danej sobie obietnicy nie wytrzymałem i zapytałem Chijo.
– Ilu ich jest, tych bliźniaków?
– Tego nikt nie wie, ostatnio było ich ponad dwudziestu. Na kolacji będziesz mógł policzyć – dodała z uśmiechem.
Po pięćdziesięciu pięciu minutach wparowałem pod prysznic. Zdążyłem jedynie pociągnąć za dźwignię, gdy rozległ się głos.
– Brak wody. Następna dostawa po kolacji o godzinie dwudziestej trzeciej zero osiem.
Wyszedłem szczęśliwy, że nie zdążyłem się namydlić. Zostało mi niewiele czasu. Wróciłem do pokoju, rzuciłem ręcznik.
– Ostatni kurs windy za dwie minuty – znowu ten głośnik.
Wybiegłem, przed drzwiami windy stało kilka osób. Podbiegłem.
– Jestem Rodo.
– Witam.
– A ja Bełku, my zawsze razem.
– Witam.
– Laco.
– Borse.
– Witam, wy też zawsze razem?
– Tak, niedługo się pobieramy – pochwalił się Borse.
Drzwi się otworzyły. Wsiedliśmy. Spojrzałem na zegarek dwudziesta trzecia zero, zero. Jak ten czas szybko leci. Lesmi była na kolacji, a miała lecieć ponad sześć godzin. Jednak zdążyła. Nieważne. Zostało mi osiem minut. Zerwałem się od stołu i biegiem do windy. Niestety nie było możliwości jej ściągnięcia. Czyżby winda poruszała się tylko w dół?
Udałem się na schody. Tym razem biegłem po nich od samego początku do końca. Dwudziesta trzecia zero siedem – pokój, ręcznik i do łazienki.
Cholera już jest kolejka. Przede mną stoi blondyna o zabójczo niebieskich oczach – znowu nie ubrałem kamizelki.
– Tasmar – przedstawiła się i uśmiechnęła – widzę, że się śpieszysz, jeżeli nie masz nic przeciwko, to możemy wejść razem pod prysznic, ale ostrzegam, ja kąpię się w zimnej wodzie.
Przyjrzałem się jej dokładniej. Babka pierwsza klasa. Tylko że ja kąpię się w ciepłej wodzie.
– Nie, dziękuję. Poczekam na swoją kolej.
Cwana z niej bestyjka. Doskonale wie, jak działa zimny prysznic na faceta.
Z łazienki wyszła Czkaka a za nią Risk. Niósł dwa ręczniki, koszyk z kosmetykami, przenośny TV, DVD, kino domowe z sześcioma głośnikami, cztery albumy, pudło z farbami, sztalugę,
komputer i kosz z jabłkami. Czkaka nie zwracała na niego najmniejszej uwagi, nadal suszyła swoje długie blond włosy suszarką marki Braun.
Teraz będzie moja kolej. Nie mogłem się doczekać, czas się dłużył. W końcu wyszła Tasmar.
Wpadam pod prysznic, chwytam za wajchę i jest, leci cieplutka, idealna. Namydlam się w ekspresowym tempie, w oddali słyszę gwizd Orient Ekspresu i pod strumyczek. Co za ulga. Powtarzam tę czynność kilkakrotnie. Przewiązuję się ręcznikiem i wychodzę. Pod drzwiami łazienki gigantyczna kolejka, jakieś sto pięćdziesiąt osób patrzy na mnie dość dziwnie.
Cholera, kiedy wreszcie nałożę tę kamizelkę. Wrzucam na twarz uśmiech numer sto trzydzieści cztery i spokojnym krokiem udaję się do swojego pokoju.
Coś tu nie gra, zauważyłem jakieś zmiany. Aha, już wiem, mam w pokoju kominek. Teraz mam, a nie miałem, tego jestem pewien. Nieważne.
Delikatnie siadam na łóżku, bojąc się, że będzie niemiłosiernie skrzypiało. Cisza. Kładę się. Cisza. Znowu siadam, już energiczniej. Cisza. Podskakuję. Cisza. Skaczę. Cisza. Żadnego dźwięku. Skąd mają takie łoża – muszę je mieć.
Ległem z myślą, iż powinienem wstać o czwartej i udać się na śniadanie. Jak urlop to urlop. Szkoda każdej minuty.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Rykowisko - przez burak - 05-11-2016, 00:06
RE: Rykowisko - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:18
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 05-11-2016, 07:55
RE: Rykowisko - przez burak - 05-11-2016, 08:18
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:14
RE: Rykowisko - przez burak - 06-11-2016, 22:15
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 07-11-2016, 16:23
RE: Rykowisko - przez burak - 11-11-2016, 09:34
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 20:53
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 10:29
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 13-11-2016, 11:26
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 12:47
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 13-11-2016, 18:03
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 20:37
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 14-11-2016, 12:02
RE: Rykowisko - przez burak - 14-11-2016, 18:07
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 14-11-2016, 19:22
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 09:40
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 15-11-2016, 12:49
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 13:05
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 20:29
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 15-11-2016, 22:19
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 23:36
RE: Rykowisko - przez burak - 16-11-2016, 16:15
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 16-11-2016, 17:18
RE: Rykowisko - przez burak - 17-11-2016, 12:27
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 17-11-2016, 17:00
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:39
RE: Rykowisko - przez burak - 19-11-2016, 10:40
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 19-11-2016, 14:27
RE: Rykowisko - przez burak - 20-11-2016, 20:37
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 23:13
RE: Rykowisko - przez burak - 22-11-2016, 22:31
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 07-01-2017, 11:51
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 09-01-2017, 22:04
RE: Rykowisko - przez burak - 11-01-2017, 18:07
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 11-01-2017, 18:48
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:32
RE: Rykowisko - przez burak - 17-02-2017, 21:54
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 16:37
RE: Rykowisko - przez Miranda Calle - 05-12-2017, 16:30

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości