Denerwuje mnie to ciągłe mówienie jaki to Bóg jest dobry i w ogóle...
Szanuję religie i wierzących a sam jestem w 100% deistą. Kościół katolicki popieram w około 70% oraz obchodzę Boże Narodzenie i Wielkanoc... ale to nie z powodu wiary tylko po prostu popieram tradycję chrześcijańską... ale przejdźmy do sedna.
Bóg, Siła Wyższa, Absolut, nazwijcie jak chcecie... stworzył świat, wszechświat, ludzi, zwierzęta, niebo... dał ludziom wolną wolę i na tym moja wiara się kończy.
Dlaczego tyle ludzi, naiwnie wierzy, że Bóg nas kocha? O ile modlitwę dziękczynna za stworzenie świata jakoś jeszcze rozumiem, to nie rozumiem innych modlitw. Boga nie obchodzi los jakiejś tam Ziemi. Dlaczego więc, ludzie się modlą? Dlaczego proszą go o pomoc skoro jej nie dostaną? Swoją drogą, to jesteście wierzący? Wy? Jaki jest sens w modlitwie? W zażywaniu narkotyku zwanego "nadzieją"?
Gdzie był Bóg gdy panowały zarazy?
Gdzie był Bóg gdy wybuchły dwie wojny światowe? No gdzie On był gdy niewinni ludzie byli bestialsko mordowani?
Gdzie był Bóg gdy ludzie ginęli w zamachach terrorystycznych, gdy ginęli w różnych katastrofach i gdy dzieci ginęły od bomb w Syrii i innych ogarniętych wojną krajach?
Dlaczego mam się modlić i mieć nadzieje, że Bóg mi pomoże skoro nie pomógł miliardom, niewinnych ludzi? Czemu Bóg ignoruje prośby schorowanych, głodujących o pomoc? Bóg tylko stworzył otoczenie całe. Nic więcej.
Jesteśmy zdani tylko na siebie!
A Wy co sądzicie o wierze?
Szanuję religie i wierzących a sam jestem w 100% deistą. Kościół katolicki popieram w około 70% oraz obchodzę Boże Narodzenie i Wielkanoc... ale to nie z powodu wiary tylko po prostu popieram tradycję chrześcijańską... ale przejdźmy do sedna.
Bóg, Siła Wyższa, Absolut, nazwijcie jak chcecie... stworzył świat, wszechświat, ludzi, zwierzęta, niebo... dał ludziom wolną wolę i na tym moja wiara się kończy.
Dlaczego tyle ludzi, naiwnie wierzy, że Bóg nas kocha? O ile modlitwę dziękczynna za stworzenie świata jakoś jeszcze rozumiem, to nie rozumiem innych modlitw. Boga nie obchodzi los jakiejś tam Ziemi. Dlaczego więc, ludzie się modlą? Dlaczego proszą go o pomoc skoro jej nie dostaną? Swoją drogą, to jesteście wierzący? Wy? Jaki jest sens w modlitwie? W zażywaniu narkotyku zwanego "nadzieją"?
Gdzie był Bóg gdy panowały zarazy?
Gdzie był Bóg gdy wybuchły dwie wojny światowe? No gdzie On był gdy niewinni ludzie byli bestialsko mordowani?
Gdzie był Bóg gdy ludzie ginęli w zamachach terrorystycznych, gdy ginęli w różnych katastrofach i gdy dzieci ginęły od bomb w Syrii i innych ogarniętych wojną krajach?
Dlaczego mam się modlić i mieć nadzieje, że Bóg mi pomoże skoro nie pomógł miliardom, niewinnych ludzi? Czemu Bóg ignoruje prośby schorowanych, głodujących o pomoc? Bóg tylko stworzył otoczenie całe. Nic więcej.
Jesteśmy zdani tylko na siebie!
A Wy co sądzicie o wierze?