Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
2012,5
#24
Przedostania częśćSmile
Został tylko finał do napisania... To ma wyjaśniać "czemu" a nie "jak" - jestem bardzo ciekaw wrażeń.
Co zaś do poprzedniej części i uwag: Danku - truskawki rosną na krzewach Big Grin Poważnie, ta grupa czyli "różowate" są krzewami - przynajmniej wg. mojej wiedzy. A co do opisów, muszę się przyznać... że masz w znacznej części rację, będę musiał je poprawić. I trzeba będzie ten kawałek nieco przeredagować.

Już po korekcie za Rootstarem i KotemBig Grin

****

Kajuta była niewielka, urządzona po spartańsku. W pomalowanym na szaro pomieszczeniu znajdowało się tylko solidne, mahoniowe biurko, na którym leżało kilka papierów, stał komputer i telefon; do tego dwa fotele i kilka szafek. Siwy, stary mężczyzna ubrany w coś, co mogłoby uchodzić za mundur, gdyby miało jakiekolwiek insygnia a nie tylko plakietkę z nazwiskiem, pochylał się nad ekranem komputera. Na drugim fotelu siedziała młoda kobieta, ubrana w podobny uniform. Czekała spokojnie aż przełożony przeczyta sprawozdania.
- Czyli wszystkie Arki są już na morzu – było to raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Tak, proszę pana. Mieliśmy spore opóźnienia, ale na szczęście okazało się, że trzęsienia ziemi przybierały na sile nieco wolniej niż przewidywano – odpowiedziała dziewczyna melodyjnym głosem.
- Poziom mórz podnosi się dość szybko, stopniała już znaczna część lodowców. Wydaje się jednak, że trzęsienia mogą nie być tak katastrofalne, jak to przewidywano.
- Tu nie chodzi tylko o trzęsienia, Ann... – Dopiero gdy podniosła głowę znad kartek raportu, zauważyła, że jej zwierzchnik zaczął wpatrywać się gdzieś w odległy horyzont widoczny za bulajem. Coś się z nim działo. – Tu chodzi o ludzi.
- Rozumiem. Zrobił pan bardzo wiele, aby uratować tylu, ilu tylko się dało. To wymagało wielkiej…
- Niestety moja droga, niewiele rozumiesz – przerwał jej spokojnym głosem. – Naprawdę niewiele rozumiesz. Tu nie chodziło o ratowanie ludzi. Nigdy nie chodziło o ratowanie tych milionów starców, dzieci… Przecież wystarczyło by zabrać kilkadziesiąt tysięcy… tych których na to stać, lub tych którzy mogą się do czegoś przydać. To by wystarczyło, by to ludzie nadal panowali na Ziemi. Może nawet było by to lepsze… Zniknęło by przeludnienie… A nawet główny cel byłby łatwiejszy do osiągnięcia.
- „Główny cel”? Co ma pan na myśli?
- Kontrola, utrzymanie „status quo”. Tylko dlatego nam na to pozwolili. Oni nie bali się, że zbyt wielu ludzi zginie, bali się, że zbyt wielu może przeżyć. Właśnie to był największy problem.
Mężczyzna wstał za biurka i podszedł do burty, nadal wpatrując się w odległy horyzont.
- Czemu pan tak mówi? Czemu mi pan to mówi? Jacy „oni”? – Pytania same cisnęły się na usta. Nie rozumiała tego co mówił. Zawsze był niezwykle konkretny i rzeczowy. Teraz, zaledwie w kilka chwil, zmienił się w starego, zmęczonego życiem człowieka. Powiodła wzrokiem za postacią swego przełożonego, snop światła padający na jego twarz nadawał mu niemal diabolicznego wyglądu.
- Wyobraź sobie, moja droga, co by było gdyby nie zginęły miliardy, a zaledwie setki milionów, a może tylko dziesiątki? Co by się stało gdyby jednak większość ludzie przeżyła? Co stało by się ze „światowym porządkiem”? Wyobraź sobie te głodne, wściekłe tłumy uciekające z wybrzeży i terenów aktywnych tektonicznie? Totalny chaos i panikę. Nie było by siły, która zdolna była by nad tym wszystkim zapanować. Bardzo długo nad tym rozmyślałem… I wiem… a może tylko chcę wierzyć, że nasze rozwiązanie jest lepsze. Nie wiem czy słuszne, ale na pewno lepsze od anarchii, praw dżungli i wszystkiego co mogło by się jeszcze wydarzyć.
- Ale przecież ludzie potrafią sobie pomagać. Skoro zniszczenia nie były by wielkie…
- Nie, moja droga. Ludzie to zwierzęta, jak każdy inny gatunek, gdy są zagrożeni mają skłonności do przemocy i agresji. Pomagamy sobie nawzajem tylko wtedy gdy mamy w tym interes. Nie ma altruistów. Pomagamy tylko wtedy gdy nas na to stać. A po takim kataklizmie, nikt nie byłby zbytnio skłonny do wspierania innych, każdy myślałby tylko o sobie lub o swych bliskich. To właśnie takie sytuacje zrodziły inkwizycję, faszyzm czy komunizm. Przerażeni ludzie, za obietnice strawy i spokoju łatwo podążą za chorymi ideami. Będą bez skrupułów, w imię jakiejś wiary, ideologii czy czegokolwiek innego, mordować każdego, kto nie należy do ich grupy, a może tylko ma coś czego potrzebują lub pragną. Tylko nieliczni są w stanie naprawdę poświęcić się dla innych, ale jak to mówią… wyjątek potwierdza regułę. A zniszczenia… I tak będą wielkie. Znaczna część wielkich miast jest teraz pod wodą. Jeśli nawet nasi spece, którzy pomylili się co do skali ruchów tektonicznych, mają rację, to za dwa miesiące, gdy wszystko powinno wrócić do normy, będą to tylko ruiny.
Milczała wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczyma. Nie bardzo wiedziała co może powiedzieć.
- Pytałaś jeszcze kim są „Oni”. Ci oni to też „My”. Ci którzy podejmują decyzje za innych, ci którym na tym świecie żyło się najlepiej. To właśnie takim ludziom najbardziej zależy na tym, by niewiele się zmieniało. Ja im tylko podpowiedziałem jak to zrobić.
- Ale przecież teraz wiele się zmieni, już nic nie będzie takie samo. Sam pan mówił, że to pierwszy raz gdy ludzie, jako cywilizacja, są w stanie uniknąć zagłady zgotowanej im przez naturę. To coś wielkiego. To dzięki panu uratowaliśmy tyle istnień, mamy zapasy, leki materiały i to wszystko…
- Tak, zmieni się wiele, ale nie to co dla nich ważne. To oni poparli ten plan, to oni uratowali ludzkość i to oni będą żyć po kres swych dni uwielbiani za to czego dokonali. Ja pewnie też, jeśli tylko tak zdecydują. I my dwoje, moja droga, nie moglibyśmy uratować nawet siebie, gdyby nie dano nam tego wszystkiego – rozłożył szeroko ręce, chwilę później potrząsnął energicznie głową, jakby chciał od siebie odgonić jakieś ponure myśli.
- A teraz to się dokonało. Zadecydowaliśmy za wszystkich na ziemi. Leżą w swych sarkofagach i czekają na los jaki im zgotowaliśmy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa miesiące obudzą się w nowym świecie. Jeśli nie, nikt się o tym nie dowie. – Znowu był sobą. Energicznym krokiem wrócił do biurka, spojrzał na ekran monitora i zapytał: - Czyli trzęsienia się opóźniają?
Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w oblicze mężczyzny, nie było na nim widać już tych uczuć, które chwilę wcześniej kazały mu to wszystko powiedzieć. Znowu stał się człowiekiem który realizował najważniejszy plan w dziejach ludzkości. Otrząsnęła się i by ukryć zmieszanie udała, że przygląda się trzymanym w ręku notatkom.
- Tak, pierwsze wstrząsy pojawiły się później niż przewidywano i są znacznie słabsza. Aczkolwiek według raportów to tylko preludium. Słońce wykazuje znacznie wzmożoną aktywność, co zresztą widać po znacznym wzroście temperatur. Zmieniły się prądy morskie a większość wulkanów stała się aktywna.
- Czyli możemy mieć tylko nadzieję, że nie będzie to trwało dłużej niż zakładaliśmy.
- Tak. Ale naukowcy nadal są optymistami. Przewidują, że sytuacja może się unormować nawet w ciągu kilkunastu dni…
Głośny sygnał telefonu stojącego na biurku, przerwał rozmowę.
- Beskuni, słucham? - powiedział do słuchawki mężczyzna. – Tak rozumiem, porucznik Kamowa zaraz u was będzie. Proszę o dokładny raport.
Odłożył słuchawkę, popatrzył jej prosto w oczy i powiedział.
- Zaczęło się, moja droga. Otrzymaliśmy meldunek, że potężne trzęsienie ziemi praktycznie spowodowało zatonięcie Japonii. Zbierz dane i oszacujcie czy pojawią się fale tektoniczne na tyle silne by zagroziły kotwicowiskom na Ocenie Spokojnym.
- Tak jest. – Wstała i ruszyła do wyjścia.
- Cieszę się, że mogłem z tobą porozmawiać. Czasem ciężko unieść taki ciężar, gdy nie można z nikim się nim podzielić… – uśmiechnął się łagodnie. - Trochę niezgrabnie mi ta sentencja wyszła.
- Rozumiem… - nie dodała oficjalnej formułki, ale wiedziała od dawna, że w tego typu rozmowach nie były konieczne.
- Wiem, moja droga.
Starzec patrzył jeszcze przez chwilę na szare drzwi, za którymi zniknęła jego powierniczka.
Just Janko.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
2012,5 - przez Janko - 20-11-2009, 16:50
RE: 2012,5 - przez Triss - 20-11-2009, 18:10
RE: 2012,5 - przez Janko - 20-11-2009, 18:27
RE: 2012,5 - przez Kot - 23-11-2009, 05:26
RE: 2012,5 - przez Janko - 23-11-2009, 10:18
RE: 2012,5 - przez Triss - 23-11-2009, 10:30
RE: 2012,5 - przez Lilith - 25-11-2009, 09:27
RE: 2012,5 - przez Janko - 25-11-2009, 22:57
RE: 2012,5 - przez Triss - 28-11-2009, 13:56
RE: 2012,5 - przez Danek - 11-12-2009, 12:40
RE: 2012,5 - przez Janko - 13-12-2009, 01:10
RE: 2012,5 - przez Kot - 16-12-2009, 12:02
RE: 2012,5 - przez Met - 16-12-2009, 19:22
RE: 2012,5 - przez Janko - 29-12-2009, 15:01
RE: 2012,5 - przez Triss - 29-12-2009, 15:46
RE: 2012,5 - przez Met - 29-12-2009, 16:43
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 29-12-2009, 16:47
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 31-12-2009, 13:42
RE: 2012,5 - przez Janko - 31-12-2009, 16:07
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 31-12-2009, 18:32
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 06-01-2010, 14:35
RE: 2012,5 - przez Danek - 20-01-2010, 10:47
RE: 2012,5 - przez gorzkiblotnica - 27-01-2010, 20:37
RE: 2012,5 - przez Janko - 22-02-2010, 15:01
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 22-02-2010, 15:49
RE: 2012,5 - przez Kot - 22-02-2010, 18:45
RE: 2012,5 - przez Janko - 29-05-2010, 11:58
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 08-07-2010, 21:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości