Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
TATTOGRAFIA
#1
czyli... plan pisany na kolanie.

Inspiracją do napisania tego felietony był „mem” zamieszczony na portalu społecznościowym (nie pierwszy tej treści z jakim się spotkałem) który dawał jednoznacznie do zrozumienia, że wszystko w naszym życiu jest z góry zaplanowane, że każde wydarzenie ma swój cel, każde niepowodzenie jest tylko przedsionkiem szczęścia które spotka nas później, a wszystko co nas nie zabije, to nas wzmocni i da siłę do budowania dalszej świetlanej przyszłości. A co… jeżeli nas zabije? Ci sami ludzie którzy twierdzą że ich życiem kieruje przeznaczenie, twierdzą zarazem że posiadają wolną wolę. Czy to oznacza że można sobie wybrać… czy dają to w mixie?

Świat - przynamniej ten widzialny z bliska - to cudowne miejsce ozdobione przepiękną przyrodą, wspaniałymi widokami majestatycznych gór z wiecznie ośnieżonymi szczytami, fantastycznie wijących się rzek okraszonych kaskadami i potęgą wodospadów. Świat z nieodkrytym jeszcze do końca pięknem i różnorodnością fauny i flory, upiększony przez człowieka architekturą potężnych świątyń, drapaczy chmur, budynków użyteczności publicznej o wymyślnej, często przeczącej prawom fizyki konstrukcji lub malowniczą regionalną architekturą – wiosek pełnych kolorowych domków malowniczo przyklejonych do skalistych zboczy górskich. Ale ten wspaniały świat jest również przerażający swoją nieprzewidywalnością kataklizmów, kaprysów klimatu, a przede wszystkim wrogością, zachłannością, obojętnością i nienawiścią ludzką.

Zastanawiam się jak i z której strony przyłożyć tę wiarę w przeznaczenie do kobiety którą los obdarzył mężem damskim bokserem? Komuś innemu zaplanowano, że bandyci zabiją go na ulicy dla zawartości jego portfela. Skąd pomysł na to, by człowiekowi pragnącemu żyć ucięto głowę, jakim jest to dla niego przedsionkiem szczęścia i w końcu najbardziej dla mnie niezrozumiałe – dlaczego przeznaczenie przewiduje coś tak okrutnego jak śmierć dziecka w trakcie porodu. Po co pisać plan życia istoty ludzkiej na półtorej minuty? Ołówek się złamał?

Jaki sens ma wiara w to, że wszystko jest przewidziane skoro i tak nie wiadomo co zdarzy się jutro? Dorosły może się kierować rozumem (bo już nie posiada zwierzęcej intuicji), intuicją (ludzką, czyli… żadną), przepowiednią wróżki (intuicją kryształowej kuli czyli intuicją płatną) ale i tak nie przewidzi czy przeżyje następny dzień. Dlaczego człowiek który w to wierzy nie dostaje scenariusza? - Będziesz miał w życiu dwie żony, skup się. Ma postawę i wie żeby z trzecią, czwartą, piątą, szóstą i następnymi nie brać ślubu. – Będziesz żył osiemdziesiąt lat ale będziesz tylko w połowie szczęśliwy. OK, rozplanowuje sobie tak żeby najpierw nie oszaleć ze szczęścia, a potem nie powiesić się przed osiemdziesiątką. Jest w telewizji taki serial kabaretowy Spadkobiercy w którym odtwórcy ról nie otrzymują kwestii a jedynie ogólny zarys o co biega i dają radę. To ja właśnie tak poproszę, skoro już faktycznie jest jakiś scenariusz.

Nie wierzę w rzeczy których nie widzę i których istnienia nie udowodnili goście w laboratoryjnych fartuchach. Tak mam, chociaż wiem że niewidomi traktują to nieco inaczej ale oni również starają się ufać swoim zmysłom. Nie widać fal radiowych ale działa radio czyli istnieją, nie widać grawitacji ale spadają samoloty – boli ale jest, nie widać wiatru słonecznego ale widać zorzę czyli wieje, nie widać przeznaczenia i tu… kiszka, bo wszystko jest nieprzewidywalne jak kurs franka szwajcarskiego.

Po co komuś w ogóle takie pojęcie jak przeznaczenie? Co chce nim udowodnić, usprawiedliwić, w jaki sposób go ono pociesza lub jaką daje mu satysfakcję. Przecież co by nie zrobił, to i tak to zrobił i musi ponieść tego czynu ludzkie konsekwencje. Jeżeli przykładowo spłodził potomstwo, to będzie chłopczyk lub dziewczynka, zdrowy lub chory, z wadą serca lub alergią, którą da się wyleczyć lub nie da się wyleczyć ale medycyna zna lekarstwa tyle że drogie. Dziecko musi umrzeć albo my się musimy zadłużyć lub użebrać na leczenie. Udało się i dziecko przeżyło. Nie udało się i dziecko umarło. Kto pisze takie scenariusze? Ktoś kto nie słyszał o ZUS i NFZ czyli nie do końca panował nad fabułą.

Śmieszy mnie ludzkie pragnienie nieodpowiadania za swoje czyny lub zwalania winy na przeznaczenie. Nasz świat istnieje na bazie naszego chcenia lub niechcenia. Jedni mają szczęście i mają to co chcą, a inni mają tak jak ja. Jeżeli chcę żeby było tak jak chcę, to mi wychodzi tak jak nie chcę dlatego od niedawna próbuję na przekór chcieć tak jak nie chcę, a nóż wyjdzie tak jak chcę, ale wtedy wychodzi mi tak jak chcę czyli tak jak nie chcę i na dodatek wszyscy mi mówią, że przecież tak chciałem. To może się odechcieć chcieć. Scenarzysta który poświęcił swój czas na ten gniot, przydzielając mi do tego wszystkiego specyficzne spojrzenie na świat jako całość, chciał prawdopodobnie stworzyć komediodramat na miarę własnego marnego talentu literackiego. Wyszło jak wyszło – Oskara temu nie wróżę.

Są jednak ludzie którzy wierzą w przeznaczenie, które im czasem nie sprzyja ale nie składają broni i… walczą z nim. No to ja tu czegoś nie rozumiem. To już jest bezczelność. Mają tak zapisane i wierzą, że takie jest ich przeznaczenie ale takiego nie chcą tylko chcą inne, bo to im się nie podoba ale tego… nie wolno leczyć, gdyż jest to ogólnie przyjęta i uświęcona paranoja. Skoro wiara w przeznaczenie zmusza człowieka do walki o jego zmianę, to czym różni się od braku wiary w ten PLAN?

Jeżeli ktoś jest uczciwy, ciężko pracuje, kocha żonę, dba o dzieci i nagle zachoruje na raka, to za co go to przeznaczenie tak… uhonorowało? Pisał je sadysta czy autor horrorów? Nie! To musiał pisać któryś ze scenarzystów polskich łzawych seriali. Reszta ludzkości patrząc na tego biedaka ma się wzruszać, a Ci którym się dobrze wiedzie mogą go prezentować jako przykład malkontentom niezadowolonym ze swojego życia – O popatrz, jemu jest gorzej a Ty narzekasz. Tym stwierdzeniem ludzie mnie ostatnio prześladują. Narzekam na swoje życie dlatego że jest złe, nie porównując go do żadnego innego przeżywanego przez innego człowieka. Nie jestem ani zawistny ani zazdrosny o szczęście osobiste ani materialne innych ludzi. Jest mi po prostu źle w sobie, na zewnątrz siebie i… enter. Każdy człowiek jest inny i każdy na swój sposób reaguje na szczęścia i nieszczęścia. Każdy kto mnie zna wie, że mój mały światek jest dla mnie istotny o tyle, o ile daje mi jakiekolwiek szanse na skromne przeżycie ale potrafię patrzeć na świat jako na całość – przerażającą całość. Nie na świat jako planetę lecz świat jako rasę ludzką, wykorzystującą się i wyniszczającą psychicznie i fizycznie.

(Powyższy fragment dotyczący mojej osoby, to w tym felietonie „prywata”, gdyż jest odpowiedzią na zarzuty interlokutora ze wspomnianego portalu społecznościowego, a przy okazji czytelnika Plejad).

Jeżeli to jest jej (rasy ludzkiej) przeznaczeniem i taki był plan, to pisał go wariat lub ludzie którzy w to wierzą są zaślepieni życiem swoim i najbliższego otoczenia, a sensacje ze świata traktują jak film fabularny albo wiadomości z innej planety.
Jeżeli ktoś w swoim planie dla ludzkości przewidział pierwszą i drugą wojnę światową, eksplozję bomb jądrowych w Hiroszimie i Nagasaki, tsunami w Indonezji, to czemu od razu nie uśmiercił całej ludzkości? W czym tamci którzy zginęli byli gorsi od tych którzy przeżyli? Jeżeli w ten wyrafinowany i niesprawiedliwy sposób zaplanował walkę z przeludnieniem planety Ziemi, to dlaczego nie pokusił się o plan skolonizowania Marsa? Można to było osiągnąć bez zabijania niewinnych. Znam z historii współczesnej przypadki bardzo winnych, którzy żyli długo i szczęśliwie - jak w bajce. Fragmenty planu ich dotyczące musiały być widocznie pisane przy ładnej pogodzie.

Wiara w przeznaczenie nie ma dla mnie żadnego sensu ani znaczenia ale nie mam zamiaru z tą wiarą walczyć skoro daje ludziom nadzieję na to, że ktoś planując ich los, nieszczęściami które ich spotykają chce tylko urozmaicić im życie, a niepewnością chwili śmierci chce ich zdopingować do działania, bo nie ma nic piękniejszego jak - na przykład - umrzeć nazajutrz po kupnie wymarzonego domu na który odkładaliśmy całe życie. Taki był plan.

Ps. Jeżeli chcesz rozśmieszyć Boga, przedstaw mu swoje życiowe plany (Woody Allen)
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
TATTOGRAFIA - przez Dlajaj - 30-01-2016, 00:14
RE: TATTOGRAFIA - przez miriad - 30-01-2016, 14:44
RE: TATTOGRAFIA - przez Dlajaj - 31-01-2016, 23:58
RE: TATTOGRAFIA - przez Robespierre - 11-04-2016, 22:35
RE: TATTOGRAFIA - przez gorzkiblotnica - 12-04-2016, 21:02

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości