Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wrak
#1
Witajcie!
Postanowiłem podzielić się kolejnymi wypocinami. Tym razem zabieram was w podróż do świata delirium i majaków czyli chleba powszedniego alkoholików.
Zapraszam.

***

"Tak to się właśnie robi, pozwalamy minimalnym dozą ulubionej substancji spływać wolniutko w kierunku przełyku. Chłodne ścianki z rozkoszą wchłaniają każdą cząstkę mocy." - Janusz Gajos, Żółty szalik

***

Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez barierę stworzoną z bordowych zasłon, to te za nic nie chciały ustąpić.
Aaron przewracał się z boku na bok w łóżku, a raczej barłogu. Wilgotna od potu kołdra szczelnie opatulała jego ciało. Choć był to środek lata, on trząsł się niczym człowiek w pierwszym stadium malarii. Zimne poty, ból głowy, gorączka.
- To tylko kac - pomyślał. - Muszę walnąć klina, uspokoić się.
Choć jego mięśnie do tej pory skutecznie odmawiały mu posłuszeństwa, uniemożliwiając chociażby dojście do toalety. Tym razem całe jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Niczym okrzyk radości każdej komórki w jego organizmie. Idealna harmonia między ciałem a umysłem, połączona za sprawą wspólnego celu - wódki.
- Moc jest z nami - usłyszał, głośno i wyraźnie, jak gdyby to jego podświadomość zakomunikowała gotowość do działania.
I przez chwilę poczuł, że nie leży w brudnej norze ale znajduję się gdzieś w pobliżu plaży. Przed jego oczyma zamigotała zamglona marina. Jak gdyby stare, wyblakłe wspomnienie morza i piasku. Gdzieś w oddali był w stanie dostrzec nadpływający okręt. Miraż, niczym Latający Holender.
A on powolnym krokiem tam właśnie zmierzał.
- Ogarnij się - wyszeptał i spróbował wstać.
Opanował tę sztukę do perfekcji, w końcu jak sam lubił mówić w żartach "Z chlania mógłbym zrobić doktorat". Całą swoją wole skupił na tym złożonym procesie. Najpierw lewą stopą dotknął podłoża, tak by jego błędnik znalazł punkt zaczepienia. Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się, to Aaron powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej, aż udało mu się usiąść na łóżku, co skwitował stawiając prawą stopę na podłodze. Oczywiście nie obyło się bez pomocy rąk, ale nie liczy się droga, ważny jest cel, a ten był jasny. Postanowił nie pozbywać się jeszcze kołdry, narzucił ją na siebie niczym płaszcz.
- Połowa sukcesu już za nami - pomyślał.
Wstał i przez moment miał wrażenie, że zaraz upadnie. Gdyby nie pobliska ściana i lata praktyki z pewnością by do tego doszło. A tak trwał w jakkolwiek pokracznej pozycji, oparty dłonią i głową o pleśń na ścianie, walcząc z własnymi wciąż uginającymi się kolanami.
Miał wrażenie, że już nie znajduję się w swym pokoju. Stał gdzieś na plaży, czuł orzeźwiającą bryzę. Zapach morza i ryb. Jego stopy zagłębiały się w piach obmywane przez fale morza. Słońce nie wysuszało, a jedynie delikatnie muskało jego twarz. Aaron powoli zanurzał się w przyjemnie chłodnej wodzie, krok za krokiem.
- Jak tu pięknie - powiedział a jego głos brzmiał inaczej, czyściej.
Chciałby ta chwila trwała wiecznie, jednak omam zniknął a on wrócił wprost do zagrzybionego mieszkania gdzieś w śródmieściu.
Morska bryza zmieniła się na powrót w wczorajszy dym tytoniowy, a ciepły piach w kałuże moczu w której stał.
- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim. Postanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.
Powoli, sukcesywnie począł kierować się do swego celu - lodówki. Wiedział, że tam znajdzie swoje lekarstwo. Panaceum na jego bolączki, ciała i duszy.
- 10 metrów, skup się - skarcił się w myślach. Odległość dla zwykłego człowieka śmieszna, jednak dla Aarona wręcz kosmiczna. A halucynacje wcale tego nie ułatwiały. Miał wrażenie, że tylko nadzieja, trzyma go jeszcze w ryzach rzeczywistości. Lewa ręka - prawa noga, prawa ręka - lewa noga. Prosty rytm jaki narzucił sobie w myślach, byleby tylko nie odczuwać delirium.
Znów był na plaży, a właściwie już w morzu. Stał po pas w wodzie, powoli wchodząc coraz głębiej. Wydawało się, że woda odzwierciedla jego wewnętrzny spokój jaki wtedy odczuwał, z dala od bólu.
- Nie, to tylko kołdra zsunęła się z mojego tułowia - pomyślał i zadrżał czując chłodne powietrzne na odkrytej skórze.
Był już u celu, wspiął się po starej lodówce. Jego ciało stało się na powrót lekkie. Świadomość, że za tymi drzwiczkami znajduje się to czego pragnie wywołała stan wręcz euforyczny. Z drżeniem rąk otworzył ją. Jego oczy rozwarły się, tak szeroko, że niemal nieludzko.
- Pusta, lodówka jest pusta - wychrypiał zdziwiony.
Siła, która jeszcze przed momentem pozwalała mu stać natychmiast go opuściła. Osunął się na zimne kafelki, niczym ciało bez życia.
Morze z każdym przypływem powoli zalewało jego usta wypełniając je wodą, jednak on jak gdyby na to nie zważał. Zrobił krok na przód a jego głowa w pełni zanurzyła się pod wodą. Woda zaczęła wypełniać jego płuca, a on niczym statek odpływał niesiony zgubnym prądem.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wrak - przez Wasver - 04-01-2015, 18:34
RE: Wrak. - przez Archanioł - 04-01-2015, 19:05
RE: Wrak. - przez Wasver - 04-01-2015, 20:43
RE: Wrak. - przez Archanioł - 04-01-2015, 21:24
RE: Wrak. - przez Wasver - 04-01-2015, 22:40
RE: Wrak. - przez erazmus - 05-01-2015, 16:49
RE: Wrak - przez Wasver - 05-01-2015, 18:51
RE: Wrak - przez erazmus - 05-01-2015, 19:14
RE: Wrak - przez Wasver - 05-01-2015, 19:36
RE: Wrak - przez gorzkiblotnica - 05-01-2015, 21:56

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości