Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pierwsza prędkość kosmiczna
#1
Pierwsza prędkość kosmiczna - odcinek 1

– Myślisz, że Chandler miał dużą spluwę?
– Ogromną.
– Był pisarzem. Wszyscy pisarze mają malutkie.

Bardzo brakujący element

Rajmund Czandlarz był akurat w trakcie długiego pożegnania z laleczką, gdy w biurze rozwrzeszczał się telefon. Poczekał chwilę, miał nadzieję, że zaraz ucichnie, że ktoś się pomylił. Zamknął oczy i głębiej zanurkował w obrotowym fotelu. Pomachał wyciągniętymi na biurku nogami, jego air-maxy jak płetwy miały odcień wielkiego błękitu. Telefon krzyczał, a Czandlarz wciąż opadał na dno biurowego oceanu. Dźwięk dochodził jakby z oddali, ledwo go słyszał. Widział tylko fale akustyczne przemieszczające się w tym gęstym jak woda powietrzu, jedna cząsteczka obija się o drugą cząsteczkę, hop! hop! bawią się w berka, niespiesznie wbiegają mu do ucha i miękko odbijają się od błony bębenkowej, a po drugiej stronie słychać ich odciśnięte atomy. Wciąż dzwoniło. Przeciągnął się, głęboko westchnął i przedarł się przez kilka równoległych rzeczywistości, by odebrać.
Prywatny detektyw Rajmund Czandlarz do usług.
Swoją laleczkę razem ze strzykawką musiał na razie zamknąć w szufladzie. Przytaknął, tak, zapraszam, w biurze, po czym rozłączył się. Spojrzał na swój stary model iphone’a i uśmiechnął się na myśl, że jego telefon jest bystrzejszy od połowy policji w tym mieście. Miał pięć minut, żeby doprowadzić się do porządku. Klienci ostatnio rzadko tu zaglądali. Wyciągnął tytoń, skręcił sobie papierosa i odpalił od gruntu pod nogami. Potrzebował tego zlecenia, nie miał już za co kupować książek i towaru. Najlepszego towaru i najlepszych książek w okolicy. Nikotyna w żyłach zaczęła z wolna krążyć po zakamarkach ciała, drażnić zmęczone receptory. Czuł, że zaczyna trzeźwieć, gdy dzwonek zaanonsował nadejście promyka finansowej nadziei.
Dwóch promyków, jak się chwilę później okazało. Promieni pod postacią państwa Kosmicznych. Usiedli przed nim z markotnymi minami jak chorzy u szarlatana. Smutni, zdesperowani i podekscytowani ostatnią szansą. Potrzebowali superbohatera, a on potrafił puszczać największych twardzieli jak kółka dymu i znał się na mordercach prawie tak dobrze jak na literaturze.
Słyszał o tej sprawie, dawno przeczuwał, że prędzej czy później ktoś się do niego z tym zgłosi. Pół miasta szukało już zabójcy.
Lepiej państwo nie mogliście trafić.
Zaproponował kawę i papierosy, ale smutne małżeństwo odmówiło, zamiast tego spytali się, czy będzie miał coś przeciwko, jeśli wyciągną swój termos i wszyscy napiją się wspólnie herbaty. Czemu nie, przytaknął, serio byli kosmiczni, a napój ciepły i słodki jak syrop. Był pewien, że gdyby poprosił, zabraliby go nawet do swojej rezydencji na Księżycu, szedł o zakład, że jest pełna pokojówek nie z tej ziemi i angielskich filiżanek z ciepłym syropem o smaku herbaty. Przysiągłbym, że coś do niej dodają. Wyglądali na dzianych, gdzieś tam wszystkiemu przysłuchiwał się pan Rolex, urazę chowała Coco, a na wieszakach rozgościło się rodzeństwo Burberry. Tacy klienci zawsze przysparzają najwięcej kłopotów i wcale nie chodzi o problem dojazdu do ich strzeżonego osiedla.
Posiadali rezydencję nad miastem w słynnej dolinie księżycowej, w wypełnionej bogaczami Vallis Planck. I to właśnie tam wczoraj znaleziono ich syna. Był martwy i zdekompletowany. Pokojówka jak co rano przyniosła śniadanie ze swoich stóp i kawę z podwiązkami. Nigdy nie pukała do pokoju, weszła więc bez ceregieli i tam od razu krzyk, wszystko upuszczone i rozsypane. Szczęśliwie jednak nic się nie potłukło, bo jej delikatne stópki i ciało bez przeszkód mogły wylądować na miękkim dywanie jak u Kubricka. Syn – sławny Kosmiczny Surfer – leżał na podłodze zupełnie bez życia, bez ubrań i bez ważnej części ciała.
Zawsze im czegoś brakuje, zauważył Czandlarz. Każdej ofierze czegoś innego. W okolicy od kilku miesięcy grasował seryjny morderca o anatomicznym poczuciu humoru.
– Jakiej części brakuje państwa synowi?
– Głowy.
– Każdy młody mężczyzna w tym mieście traci głowę.
– Jest pan słodki – rzuciła Pani Kosmiczna. Wydmuchała wielkie usta jak gumę do żucia i oblizała wargi w sposób, jakby chciała zademonstrować, że potrafi językiem zawiązać niejeden supełek na bacie dla niegrzecznych chłopców.
Laleczka, pomyślał. Znał doskonale ten typ, krew na ustach, krew na paznokciach, nawet na włosach. Nie bierze jeńców, szedł o zakład, że majtki też ma czerwone. Chyba że nie nosi ich wcale. Z taką wszystko jest możliwe. Ale to nie ona zabiła, matki nie zabijają synów.
Ojcu drżał głos, był serio przejęty, nie mógł przestać opowiadać o tym, że policja działa zbyt wolno, jedzą najgorsze pączki w mieście i nigdy nie mówią mu „do widzenia”, jakby kombinowali tylko, jak się wymigać od tej roboty. Czandlarz przyjrzał mu się uważnie, biała koszula, kanty i krawaty, głowa rodziny, że aż strach.
Konkrety, proszę państwa. Niewiele tego, policja właściwie nie znalazła żadnych poszlak. Jedyną wskazówką są ślady malinowej szminki na szyi. Malinowej. To smak czy kolor? W nocy ich syna widziano w najmodniejszym klubie w towarzystwie Najlepszej Sztuki w mieście, wszystkim ciekła ślinka na sam widok tej pary. Był gwiazdą, wjazd na takie imprezy miał za darmo, znał tam każdego i każdy chciał się z nim napić, a czwartek to mały piątek, środowisko naturalne dla takich jak Kosmiczny Surfer. Wyszedł z nią z klubu około piątej nad ranem.
Na początek to już coś. Pozostawała jeszcze kwestia honorarium. Jak zawsze: jedna książka Chandlera za dzień plus koszty śledztwa. Oczywiście nie można niczego obiecać, nigdy nie wiadomo, a kłopoty to jego specjalność. Ale jest najsprytniejszy w mieście, rozejrzy się i popyta. I wtedy Pan Kosmiczny wyciąga pięć Zygmuntów Starych i „Głęboki Sen” z trzydziestego dziewiątego. Widać twarze martwych ziomków. Czandlarz gwiżdże, sięga po unikatowe wydanie powieści i oddaje pieniądze. Po skończonej robocie, proszę państwa, a książkę zachowam jako zaliczkę.
Pięć minut później siedzi już sam w biurze i zastanawia się, co zrobić z prezentem, obraca go w dłoniach i wącha, sztacha się głęboko. Najchętniej udałby się w głęboki sen pełen Chandlera w żyłach. Trzęsły mu się ręce. Trzydziesty dziewiąty rok. Pierwsze wydanie. Czuje w kościach, że te zabójstwa to dużo grubsza sprawa niż się wszystkim wydaje.
Postanawia, że zostawi go sobie jako nagrodę, ma poza tym jeszcze trochę towaru w szufladzie. Wstaje, zamyka swojego białego kruka w sejfie, zbiera szklanki po lepkiej jak ten interes herbacie i zmywa. Potem z powrotem nurkuje w swoim obrotowym fotelu, wyciąga strzykawkę, „Laleczkę” zamkniętą w buteleczce i nogi na blacie. Puka delikatnie w fiolkę z esencją jednej z powieści Chandlera, bąbelki powietrza ulatniają się i uciekają przed zamontowanym na suficie wiatrakiem. Nieźle się natrudził, żeby z książki zrobić płynną używkę. Bo to cholernie dobra książka, poprawia się w duchu. Wiąże przepaskę na ramieniu, szuka żyły i czerwonej róży w strzykawce, wtedy już można, wtedy już „Żegnaj, laleczko”, i płynie.
Znajdzie mordercę. Już wszystko wie, to takie proste, umysł ostry jak brzytwa, bracie, dużo ćwiczy, czyta najlepsze kryminały, jest zawsze na bieżąco. Jest najsprytniejszy w mieście. Ma swoje słabości i kłopoty to jego specjalność, ale potrafi chodzić jak nikt po tych grząskich niczym płyny nienewtonowskie sprawach. Znajdzie mordercę. Jest najsprytniejszy w mieści, w końcu od początku wiedział, kto zabił Laurę Palmer.

...CDN...

Michał Erazmus

(Gdyby ktoś już wiedział, kto zabił, zapraszam do fejsbukowej zabawy w typowanie: https://www.facebook.com/events/71901723...8/?fref=ts )
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 23-12-2014, 16:40
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez Katniss - 23-12-2014, 20:45
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 23-12-2014, 21:39
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 25-12-2014, 15:23
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 25-12-2014, 23:22
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 27-12-2014, 17:08
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez Mestari - 27-12-2014, 20:02
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 27-12-2014, 21:01
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 29-12-2014, 15:56
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez ElEsz - 06-02-2015, 23:12
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 07-02-2015, 14:56
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez BEL6 - 07-02-2015, 15:10
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 07-02-2015, 15:18
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 08-02-2015, 12:45
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez BEL6 - 08-02-2015, 14:38
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez ElEsz - 08-02-2015, 16:01
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 08-02-2015, 17:02
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez ElEsz - 08-02-2015, 20:31
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 09-02-2015, 00:28
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 09-02-2015, 23:55
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez BEL6 - 10-02-2015, 00:01
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 10-02-2015, 00:04
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez BEL6 - 10-02-2015, 00:12
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 10-02-2015, 00:18
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez BEL6 - 10-02-2015, 00:28
RE: Pierwsza prędkość kosmiczna - przez erazmus - 10-02-2015, 00:37

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości