29-11-2013, 13:10
dlajaj
Poza faktem, że wolę „klasykę”, nie mam sobie nic do zarzucenia. Tu doprecyzuję: nie dzielę literatury na niską i wysoką, współczesną i tradycyjną, tylko na dobrą i złą. Utwory np. Gogola są w tym znaczeniu jak najbardziej współczesne, gdyż poruszają ponadczasowe problemy. To samo rzec można o niektórych książkach S. Kinga, D. Browna, czy M. Druona.
Fakt, że nudzą Cię dzieła „klasyczne” bierze się z nieznajomości tego terminu, bo nie wszystko, co nudne, należy określać tym mianem; nudy zdarzają się i obecnie, tak więc nie generalizuj, bo nie ma nic gorszego, niż wypowiadanie arbitralnych sądów.
Lubienie czy nielubienie, to kwestia gustu. W literaturze nie znoszę Przybyszewskiego, młodopolskich nabzdyczeń, kocham natomiast publicystykę Boya. U Ciebie może być odwrotnie, nic mi do tego.
Błądzisz też pomawiając mnie o przerośnięte EGO. Tak samo posądzając mnie o korzystanie z komórki. Nie mam jej, bo to smycz. Pisząc o niej, jak i o popcornie miałem na myśli nonszalanckie zachowanie w teatrze, czy kinie. Do teatru idzie się na spektakl, a nie na wyżerkę, czy wysyłanie SMS-ów.
Poza faktem, że wolę „klasykę”, nie mam sobie nic do zarzucenia. Tu doprecyzuję: nie dzielę literatury na niską i wysoką, współczesną i tradycyjną, tylko na dobrą i złą. Utwory np. Gogola są w tym znaczeniu jak najbardziej współczesne, gdyż poruszają ponadczasowe problemy. To samo rzec można o niektórych książkach S. Kinga, D. Browna, czy M. Druona.
Fakt, że nudzą Cię dzieła „klasyczne” bierze się z nieznajomości tego terminu, bo nie wszystko, co nudne, należy określać tym mianem; nudy zdarzają się i obecnie, tak więc nie generalizuj, bo nie ma nic gorszego, niż wypowiadanie arbitralnych sądów.
Lubienie czy nielubienie, to kwestia gustu. W literaturze nie znoszę Przybyszewskiego, młodopolskich nabzdyczeń, kocham natomiast publicystykę Boya. U Ciebie może być odwrotnie, nic mi do tego.
Błądzisz też pomawiając mnie o przerośnięte EGO. Tak samo posądzając mnie o korzystanie z komórki. Nie mam jej, bo to smycz. Pisząc o niej, jak i o popcornie miałem na myśli nonszalanckie zachowanie w teatrze, czy kinie. Do teatru idzie się na spektakl, a nie na wyżerkę, czy wysyłanie SMS-ów.