Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zła podróż
#4
Do stu beczek rumu! Cóż za bestia!
Owe opowiadanie, bardzo długie (ale chyba jeszcze nie nowela? Nigdy nie umiałem tego rozróżnić, czy różnica jest tylko w objętości?) ma ciekawą budowę. Narracja jest szkatułkowa. Opowiadanie w opowiadaniu. Mistrzem w takiej konstrukcji jest dla mnie Joseph Conrad, ale wszelkie próby podjęcia tej niełatwej sztuki są chwalone.
Klimat. Groza psychologiczna. Zniwelowałeś makabrę do minimum, skupiłeś się na straszeniu niedopowiedzeniami, aluzjami (oprócz końcówki)
Symbolizm i groteska trochę też. Wielki Cthulhu byłby dumny z takiego wyznawcy. Na pewno zadowoleni byliby C.G. Jung i Freud. Skojarzenia przebijające się z podświadomości, niepokojące aluzje, archetypy.
W tak długiej rzeczy wiadomo, że będą momenty, które będą się podobać i nie podobać.
Zaczynając od zalet, bardzo dawno nie czytałem czegoś co by mnie zaniepokoiło, czułem dreszcz i było mi dziwnie. A już na pewno, nigdy tak nie miałem po przeczytaniu opowiadania amatorskiego na portalu. Poprzednie twoje opowiadania też mi się podobały, tylko inaczej. Tam było wesołe gore, było zajmująco i się działo ale tu straszyło. Nie mówię, że przemoc jest zła, jest pożyteczna, bo moim zdaniem pozwala oswoić się z okrucieństwem, trzeba czasami zaspokoić wewnętrzny mrok (rzymianie mieli chrześcijan pożeranych na arenach, my ewentualnie wypadki na drogach).
W każdym razie im więcej przemocy tym mniej strachu. Ktoś powiedział, że wylewanie wiader krwi znieczula, a ślad krwi wywołuje dreszcz.
Tu także się sprawdza, najbardziej straszy to co nie widać, lub długo jest ukrywane.
Napięcia dostarczała już rozmowa, ludzie zaginęli, aluzje, kto, co i jak. Dziwne zachowywanie się ludzi, aura wisząca nad tymi, co mieli zginać. Straszyłeś trzciną! Podwójne znaczenie otaczającej przyrody skojarzyło mi się z Algernonem Blackwoodem. Wspaniały pisarz, w Polsce został wydany tylko jeden zbiór opowiadań Wendigo, ale zwróć uwagę na tytułowe opowiadanie i Wierzby. Absolutnie psycha siada, jego najlepsze rzeczy są porównywalne dla mnie do tych Lovecrafta, sam Lovecraft go czasem naśladował i Machena(ale ten średnio mi podszedł) lecz to jednak inny sposób straszenia. Przepiękne opisy przyrody, uwielbiam coś takiego. Podobało mi się sugestywne opisanie miasta, to prawie Silent Hill. Co do kompozycji, niewiele umiem doradzić, mnie bardzo te porównania się podobały "krew rzygała z nadgarstków" czy "przyjął to obojętnie jak świnia nową porcję gnoju" mniej więcej o ile pamiętam.
Każdy może przyjmować różnie, ale jestem podatny na strach psychologiczny. Widziałem makabre już od dziecka, widziałem jak dziadek zabija króliki i obdziera je ze skóry, makabrę z ubojni, lisy bez futra(to u wujka) było nieprzyjemnie, brzydko, ale nie czułem strachu przed szopą czy przed piwnicą, gdzie te rzeczy widziałem. Bałem się gęsi, gdy mając około 6 lat wyszedłem nad ranem na dwór, to było u dziadka, miał manie sadzenia drzew, tak więc pół podwórka to był mały lasek. Ciemne niebo, mgła nad laskiem, a w lasku gęganie. To było tak autentycznie przerażające, że pamiętam to wrażenie do dziś. Pierwszy raz poczułem grozę. U ciebie były pola, odludzie i wysokie trzciny. Złote kłosy są bardzo piękne, pole wygląda jak złote morze, ale gdy byłem sam się bawić u dziadka za podwórkiem, bałem się, bo po chwili wzrok mamią złudzenia, że coś jeszcze się porusza, albo uczucie, że nie jest się samemu. Pewnie, że jakbyś słabo to opisał nie poruszyłoby mnie to, ale było napisane tak, że straszyło, tym bardziej, że w pamięci czaiła się tajemnica i aluzje zaznaczone już na początku.
Nie wiem czy lubisz chodzić, po miejscówach opuszczonych, czy na swój sposób klimatycznych, ale tak odczuwałem.
Nie podobało mi się sposób ukazania potworów. Gdy to była niewiadoma, która gdzieś się czaiła, było napięcie. Z chwilą wyjścia kozy napięcie jakby się ulotniło. Jakieś złowieszcze wskazówki co do jej obecności, coś gdzieś sie czai, byłoby lepsze.
Z początku nie podobał mi się pomysł mieszania świata pisarza, o którym sie wie, że jest tylko pisarzem z realnością, ale po namyśle to nie było takie głupie, można przyjąć, że ci bogowie wpływali na jego sny i wyobraźnię, a główny bohater, dzięki narkotykom otwarł sobie drogę do ich wymiarów, niektórzy podobno wieżą, że Lovecraft naprawdę miał styczność z Necronomiconem, i że to nie jest jego wymysł.
W sumie dzięki temu opowiadanie jeszcze nabrało wymiar obłędu i szaleństwa.
Zakończenie, mam z tym pewien problem. Fajnie, że Nyarlathotep nie został ukazany, tylko " nadchodził" i to było tak straszne, że koleś popełnił samobójstwo, a tak przy okazji super że wreszcie ktoś po ludzku przetłumaczył Hunter of the dark. Bo już widziałem ducha ciemności, nawiedziciela mroku... Nie jestem pewien co mnie w zakończeniu ubodło ale okazało się chyba za bardzo enigmatyczne, może nie w tą stronę jak sobie wyobrażałem. Może zabrakło wyjaśnienia jak powrócił, i jak wciągnął w ten wymiar przyjaciół.
Zawsze przegapiam te horyzonty wyobraźni, ale i tak nie odważyłbym się chyba nic wysłać. Wielka szkoda, że nie mogę porównać pierwsze miejsca z tym opowiadaniem, ciekawe jakie tamte były. Pomysł naprawdę gruby. W życiu bym nie wpadł na coś takiego. A czytałem jak taki jeden pisarz doradzał jak pisać, gdy nie ma się pomysłu. Usiąść przed pustą kartką i zacząć pisać, pierwsze rzeczy, które przyjdą do głowy. Sam raz tak spróbowałem. Pozdrawiam.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zła podróż - przez Hanzo - 19-11-2013, 19:49
RE: Zła podróż - przez Hanzo - 19-11-2013, 19:51
RE: Zła podróż - przez anarchist - 19-11-2013, 20:17
RE: Zła podróż - przez Ahab - 20-11-2013, 21:46
RE: Zła podróż - przez Hanzo - 22-11-2013, 00:00
RE: Zła podróż - przez Ahab - 24-11-2013, 00:17
RE: Zła podróż - przez Laj - 13-12-2013, 09:06
RE: Zła podróż - przez Hanzo - 13-12-2013, 21:19
RE: Zła podróż - przez kapadocja - 17-12-2013, 16:52
RE: Zła podróż - przez Hanzo - 17-12-2013, 18:27
RE: Zła podróż - przez vysogot - 14-01-2014, 20:12
RE: Zła podróż - przez Hanzo - 14-01-2014, 22:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości