Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
50 nr PLEJAD
#1
kazali to napisałem. Naczelny może nie być kontent.

Był rok 2003, wczesne popołudnie. Wpadłem jak zwykle na kawę do salonu Subaru, bo jak siorbać narkotyk, to w dobrym towarzystwie.
- Czy dzień dobry? Zapytałem uchylając drzwi do gabinetu.
- Serwus, wchodź – odpowiedział dyrektor Rogalski z tajemniczym uśmiechem na twarzy (wszyscy tak piszą, jakby co najmniej można mieć uśmiech gdzie indziej). Coś się święciło. Właśnie zamierzałem złożyć kibić na zydlu, gdy sprawa się rypła.
- Będziemy wydawać gazetę – rzucił dyrektor, kątem oka obserwując moją reakcję. Zastygłem w przysiadzie. W powietrzu wisiało jakieś nieszczęście. Bo niby jak to …MY?!
- Napiszesz coś do pierwszego numeru – bardziej stwierdził niż zapytał. Straciłem kontakt z wieżą, zgasł mi transponder, podwozie zablokowało się do połowy wysunięte, więc odszedłem na drugi krąg, a potem przyziemiłem na złożonych goleniach. Coś jak kpt. Wrona tylko miałem trudniej, bo gabinet malutki.
Grzebałem w pamięci szukając innych przypadków dziennikarzy grafomanów ale żaden nie przychodził mi do głowy. Będę pierwszym.
- Yyyyyyyyyy - próbowałem tuszować zaskoczenie elokwencją. Dyrektor zmrużył oczy i odparł – właśnie coś w tym stylu tylko – tu zawiesił dramatycznie głos - temat będzie inny.
- Aha! – udałem że kumam - a na kiedy? grałem na zwłokę próbując przypomnieć sobie aktualną datę ale, to na pewno nie był 1 kwietnia czyli jak na poważną rozmowę kwalifikacyjną na felietonistę, to poszedło mi słabiuśko.
W ciągu kilku następnych tygodni, wybrani - podobnie jak ja - ochotnicy, popełnili literaturę na kolanie, ktoś to złożył na swoim kolanie, ktoś na kolanie zrobił korektę, inny wepchnął kolanem do drukarki i tak urodził się pierwszy numer Plejad. Takie – rzekłbym …max kolanko. Ten proces wymagał artroskopii ale nikt nie odważył się niemowlęciu robić ziazi.
Mój wkład w narodziny periodyku był pokaźny i składał się z wielu elementów, takich jak - błędy ortograficzne, błędy stylistyczne, błędy gramatyczne oraz interpunkcja z tak zwanej …Bożej łaski. Dyrektor ograniczył się do jednego błędu – opublikował mój tekst mimo licznych protestów, czym sprowokował eksplozję mojej niczym nieskrępowanej twórczości. Efekt przeszedł ludzkie pojęcie, ponieważ mój talent literacki pochodził bardziej od szklaneczki zwanej literatką niż od literatury sensu stricte.
Współpraca z Plejadami polegać miała na przekazywaniu sześć razy w roku gotowych tekstów. Uznałem, że wyrok jest zbyt surowy i przekazywałem je cztery razy w miesiącu. Niestety redaktor naczelny nie była na to gotowy, Plejady były za cienkie, a korektorka cierpiała na obie te przypadłości równocześnie.
Od tamtego czasu Plejady ewoluowały ale jedno nie uległo zmianie. Nadal wszyscy nieżyjący felietoniści którzy są ekshumowani – nie wiadomo dlaczego - leżą na brzuchu.

Ps. Jeżeli redakcja nie pomyśli o jakieś podwyżce, też każe się pochować w tej pozycji tyle, że goły, w trumnie ze szklanym wiekiem i co istotne …vis a vis biurka redaktora naczelnego.
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
50 nr PLEJAD - przez Dlajaj - 21-10-2013, 21:52
RE: 50 nr PLEJAD - przez Hanzo - 27-10-2013, 00:20
RE: 50 nr PLEJAD - przez Dlajaj - 27-10-2013, 12:24
RE: 50 nr PLEJAD - przez Laj - 27-10-2013, 17:38
RE: 50 nr PLEJAD - przez Dlajaj - 30-10-2013, 11:46

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości