28-07-2013, 06:49
A się nie zgodzę, bo w "Filmie" publikowano recenzje i artykuły, również na dobrym poziomie, w okresie tu wspomnianym, więc 'Przekrój" nie był jedynym periodykiem z potencjałem. Kwestia, kto w czym gustuje.
Teraz print czasopism (a już tym bardziej dwutygodników i miesięczników) jest niski, bo to całe info dostępne jest w internecie dużo dużo wcześniej. Autorzy chętniej publikują notyfikacje o tym gdzie, co i jak w mediach, na plakatach na stronach społecznościowych i na forach. Zanim taki magazyn wyjdzie, połowe tego co w nim się znajduje już wiemy. Publikujących 'na czas' twórców nigdy nie można było dopilnować, a zatem tym bardziej jest im na rękę dostosowac się do własnego swobodnego harmonogramu, a nie do tego narzucanego przez daty produkcji czy wydruku periodyku.
A że teraz nośników jest więcej, to i skrzyknąć wszystkich pod jeden parasol trudno.
I tak jak w poprzednim artykule, ten sam wniosek mi się nasuwa. Łatwo jest podsumować etap, który się skończył, wyciągnąc z niego co 'najlepsze' poza nawias i powiedzieć za czym się tęskni. Trudniej z tym, co nadal trwa. 'Bylejakizm' był zawsze, gdzie tylko udało mu się wsiąknąć. Że gdzieś tam na jego tle przesączono tych, którzy sie wyróżnili zajęło ludziom dziesiątki lat.
A dywagacje nad tym jak się ma kultura pod wpływem reżimu i gdy go nie ma, to raczej oczywisty temat. Można zobaczyć jak się rozwija poezja i proza w Indiach czy Egipcie, a jak we Francji czy w USA.
A niedoinwestowanie kultury to lekkie niedopowiedzenie. Jest też niedoinwestowanie sportu, poza piłką nożną i siatkówką. Niedoinwestowanie dróg (sic!). I to nie jest tak, że to jeden koleś to wszystko podprowadził, o nie. To jest całkiem spory klan ludzi, którzy się na tym dorobili. Więc jak się mieszka w salonie u złodziei, to nie można oczekiwać kultury, to chyba oczywiste?
Teraz print czasopism (a już tym bardziej dwutygodników i miesięczników) jest niski, bo to całe info dostępne jest w internecie dużo dużo wcześniej. Autorzy chętniej publikują notyfikacje o tym gdzie, co i jak w mediach, na plakatach na stronach społecznościowych i na forach. Zanim taki magazyn wyjdzie, połowe tego co w nim się znajduje już wiemy. Publikujących 'na czas' twórców nigdy nie można było dopilnować, a zatem tym bardziej jest im na rękę dostosowac się do własnego swobodnego harmonogramu, a nie do tego narzucanego przez daty produkcji czy wydruku periodyku.
A że teraz nośników jest więcej, to i skrzyknąć wszystkich pod jeden parasol trudno.
I tak jak w poprzednim artykule, ten sam wniosek mi się nasuwa. Łatwo jest podsumować etap, który się skończył, wyciągnąc z niego co 'najlepsze' poza nawias i powiedzieć za czym się tęskni. Trudniej z tym, co nadal trwa. 'Bylejakizm' był zawsze, gdzie tylko udało mu się wsiąknąć. Że gdzieś tam na jego tle przesączono tych, którzy sie wyróżnili zajęło ludziom dziesiątki lat.
A dywagacje nad tym jak się ma kultura pod wpływem reżimu i gdy go nie ma, to raczej oczywisty temat. Można zobaczyć jak się rozwija poezja i proza w Indiach czy Egipcie, a jak we Francji czy w USA.
A niedoinwestowanie kultury to lekkie niedopowiedzenie. Jest też niedoinwestowanie sportu, poza piłką nożną i siatkówką. Niedoinwestowanie dróg (sic!). I to nie jest tak, że to jeden koleś to wszystko podprowadził, o nie. To jest całkiem spory klan ludzi, którzy się na tym dorobili. Więc jak się mieszka w salonie u złodziei, to nie można oczekiwać kultury, to chyba oczywiste?
to be a struggling writer first you need to know how to struggle