Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zawód który nie umarł cz.I
#14
...

- Sam fakt, że żyjemy w świecie po wojnie nuklearnej Batsu jest kurwa cudem.

- Ze statystycznego punktu widzenia…

- Dobra, przestań! Nie mamy czasu na rozprawianie o szansach przeżycia cywilizacji!  Weź się lepiej do roboty i policz kości ochroniarzy. Może kogoś brakuje?!

Po kilkudziesięciu minutach cała czwórka zebrała się przy metalowej klatce, która do tej pory była ich domem i więzieniem. Słońce zaczęło pokazywać swoją prawdziwą potęgę, a wiatr poszedł sobie gdzieś daleko, być może na wschód. Znaleźli trochę wody i trochę szmat, z których zrobili prowizoryczne czapki, buty i prowizoryczne poncha. Jeżeli chodzi o jedzenie, to tutaj za dużego szczęścia nie mieli. Jedynie kilka paczek wojskowych sucharów, które były ukryte w miejscu koła zapasowego, w jednym z samochodów. 

- Vin! Zgaduje, że nadal potrafisz dobrze strzelać? Twój wzrok nie pogorszył się przez te długie dni w niewoli, prawda? - McCoy zagadnął z lekkim uśmiechem, gdy rozdzielali między siebie to, co znaleźli. 

- Raczej tak, a co? Masz coś dla mnie? 

- Wyobraź sobie, że znalazłem pistolet 9mm, to chyba beretta. Był schowany w tylnym nadkolu samochodu Kell’ego. I uwaga! Ma pełny magazynek! - Cała trójka, mimo tak przerażających okoliczności, jak jeden mąż zawyła komicznie z podziwu “Uuuuu”. Tylko Bob mamrotał coś pod nosem, zakładając na siebie owe niby-poncho ze znalezionych kawałków szmat. Vincent sięgnął po pistolet z wyszczerzonymi zębami. Szybkimi ruchami sprawdził jego zakonserwowanie oraz jakość. Ewidentnie była to broń przygotowana na czarną godzinę. Niestety tym razem, szef karawany nie zdążył jej nawet wyciągnąć. Po chwili odezwał się Batsu.

- Vin, tak jak prosiłeś, sprawdziłem ilość kości. Według mnie, o ile widzieliśmy wszystkich ochroniarzy gdy siedzieliśmy w klatce, brakuje dwoje ludzi. Od razu wyprzedzę twoje pytanie. To może być Arina oraz Kell.

McCoy gwizdnął, kiwając głową i wtrącił.

- Medyczka i szef karawany. Ją wzięli do rozpłodu, a jego na deser.

Po tych słowach, milczących do tej pory Bob złapał się za głowę i jęcząc chyba prawdziwą boleścią, zaczął mamrotać.

- Oj biedna dziewczyna! Taka miła i dobra! Taka piękna dusza! Jej aura była tak czysta, a teraz zostanie zbrukana przez brudne, nieludzkie palce tych demonów! Biada nam, biada, że…

Vin nie wytrzymał.

- Oj zamknij się Bob! Kurwa! Ją też mogli wziąć jako deser! 

Na to czarnoskóry mężczyzna jęknął jeszcze głośniej, a Irlandczyk tylko się zaśmiał, chwytając w lot, czarny dowcip Vincenta.

Po kolejnych kilku minutach wszyscy byli już gotowi na wędrówkę do dziwnego obiektu wystającego zza horyzontu. Nikt z nich nie był w stanie określić, co to może być, nawet nie próbowali. Rozejrzeli się jeszcze raz po miejscu masakry i mając w dłoniach prowizoryczne metalowe kije, zrobione z części samochodów, ruszyli powolny marszem. 

W tym czasie nie działo się kompletnie nic. Pustynia była milczącą, oschłą i suchą towarzyszką, w żadnym razie niegotową i niechcącą przyjąć żadnych gości. Prócz tego jednego obiektu, do którego zmierzali, wokół wędrowców nie było niczego ani nikogo. Ziarenka piasku pod ich stopami, owiniętymi w szmaty, co krok szturmowały dziury w ich prowizorycznym obuwiu, aby jeszcze bardziej uczynić z tej wędrówki, przejście przez piekło. 

Jednak po kilku godzinach ujrzeli wyraźnie wysoki słup, mający na sobie napis umiejscowiony w pionie. 

- Ja pierdole. To jest ten, no! Pamiętam to z przedwojennej gazetki reklamowej. Czekajcie! To się nazywało, kurwa… . WIEM! Supershop! - Odezwał się pierwszy Irlandczyk, masując dłonią piekącą od skwaru głowę. 

- Nie supershop tylko supersam, czyli taki wielki sklep w którym… - Wtrącił Batsu, jednak jak zwykle nikt nie chciał go dalej słuchać, nawet Bob. Więc Vin przerwał szybko jego rozprawkę na temat przeznaczenia sklepów tego typu. 

- No i fajnie. Ale gdzie jest ten supersklep, co?

To było dobre pytanie. Wokół tego olbrzymiego słupa widać było tylko chaotycznie porozrzucane wydmy znajomego piasku. Słońce stało już wysoko, a na horyzoncie nie było widać niczego innego, gdy nagle Irlandczyk zawołał.

- Zadmijcie w trąby anielskie kurwa! Właśnie stoimy na dachu! 

Zdumienie rozlało się po opalonych i ukrytych za szmatami twarzach wędrowców, gdy wszyscy podeszli do McCoy’a, który stał na szczycie jednej z wydm. Kilka sekund później, cała czwórka widziała na własne oczy sporych rozmiarów dziurę w czymś, co faktycznie wyglądało jak fragment zakopanego w piasku dachu. Wszystko to na samym dole owej wydmy.

- I co teraz?

Odezwał się Batsu, a po nim Bob wymamrotał, podnosząc lekko ręce ponad linie swoich barków w geście modlitwy lub czegoś podobnego.

“A oto przed ich oczami ukazała się brama piekielna, jak niegojąca się rana pełna ropy, w ciele konającego świata”.

Nikt nie zareagował. Każdy z trójki, oprócz samego zainteresowanego, wiedział, że facet jest jebnięty. Tylko nikt nie próbował dowiadywać się dlaczego. Facet chodził i pierdolił trzy po trzy, czasem się rozpłakał bez powodu lub zemdlał, ale ogólnie potrafił gotować i rozumiał innych pierdolniętych. Więc takie zalety wystarczały, aby Vin, McCoy i Batsu tolerowali jego oczywiste wady. Skąd mogli wiedzieć, że Bob na swój pokrętny sposób myślenia miał racje.

- Jak to co? Schodzimy.

Odezwał się Vin... .



Ciąg dalszy standardowo za około 2 tyg. [i]PannoPoranna dziękuje za miły komentarz! [/i]
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 19-05-2013, 19:34
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Hanzo - 17-06-2013, 21:52
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Katniss - 18-06-2013, 14:24
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 24-06-2013, 09:33
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 10-07-2013, 16:05
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 13-07-2013, 10:03
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 17-07-2013, 09:29
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Kotkovsky - 12-01-2023, 22:19
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 15-01-2023, 18:57
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 16-05-2023, 21:06
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 30-05-2023, 18:54
RE: Zawód który nie umarł cz.I - przez Żubr - 16-06-2023, 19:47

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości