21-02-2013, 14:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-02-2013, 20:16 przez monia1234321.)
- I'm sorry I'm late - rzuciłam wchodząc, jak zawsze spóźniona, na lekcje angielskiego.
Wyciągnęłam z uszu słuchawki, a torbę rzuciłam na ławkę. W międzyczasie wyplułam gumę i przykleiłam ją do blatu. Ściągnęłam lenonki i spojrzałam leniwie na nauczycielkę. Pani Kulczyk w żaden sposób nie skomentowała mojego zachowania, co było dla niej nie lada wyczynem. Pokręciła tylko głową i odwróciła się do tablicy, bazgrząc: „ Teamwork”.
-Muszę ci coś powiedzieć - szepnęła moja przyjaciółka Sylwia.
Przesiadłam się do niej, nie zwracając uwagi na nauczycielkę, która dobrze wiedziała, że nie mam zamiaru robić żadnego zadania.
-Więc – zaczęłam, przedrzeźniając ją – mówisz, że podoba Ci się taki jeden chłopak.....
-Znasz mnie! - uśmiechnęła się. - Ale mam o wiele większy problem-wyznała.
-Większy niż chłopcy i ciuchy? - nadal się z niej śmiałam.
Dziewczyna z ławki obok, posłała nam karcące spojrzenie. Pokazałam jej język, a ta wróciła do pracy, mówiąc o tym jaka jestem obrzydliwa.
-Sonia, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Mów, mów - odparłam, nachylając się w jej stronę.
-Moi rodzice się pokłócili.
-Proszę Cię. Twoi rodzice, kłócą się od kiedy twoja matka znalazła sobie faceta - powiedziałam, trochę za głośno i oczy wszystkich zwróciły się na nas. - Zignorowałam ich patrząc na boisko szkolne. Jak zawsze było puste. Spojrzałam pytająco, w stronę Sylwii.
-Okazało się, że...- wypuściła z rezygnacją powietrze. - Mój ojciec, też ją zdradził i to siedemnaście lat temu.
-Jak to?! Przecież... Twój tata - nie mogłam uwierzyć.
-Mam brata - wyszeptała, przerywając mi. - Matka nigdy, by się nie dowiedziała, ale on... przyjeżdża.
-Jak to przyjeżdża? - powtórzyłam.- Tutaj? Do Wrocławia? I jeszcze mi powiedz, że będzie chodził do naszego liceum, co? - zaśmiałam się, nie pokazując, jak bardzo ta sytuacja mnie przeraża.
-Masz rację - rzuciła swobodnie.- Tam idzie- wskazała palcem na boisko szkolne przez, które szedł wysoki blondyn, ubrany w jeansy i koszule w kratę. Na oczach miał okulary przeciwsłoneczne. Był przystojny.....
-Widzę, jak Ci się oczy błyszczą - zaśmiała się Sylwia.- Sonia powiedz, że będzie dobrze. Błagam. Przecież on mi zniszczy reputacje...
-Ja ci ją zniszczyłam - powiedziałam. - Zajmę się nim, obiecuję - szepnęłam, ale chyba mnie nie usłyszała.
Na razie nie wiem, czy będzie to opowiadanie, czy coś dłuższego. I nie mam zamiaru pisać, jak znowu robię coś, źle. Dlatego wstawiam próbkę. Jeśli się podoba - pochwal. Jeśli nie - napisz, co.
Wyciągnęłam z uszu słuchawki, a torbę rzuciłam na ławkę. W międzyczasie wyplułam gumę i przykleiłam ją do blatu. Ściągnęłam lenonki i spojrzałam leniwie na nauczycielkę. Pani Kulczyk w żaden sposób nie skomentowała mojego zachowania, co było dla niej nie lada wyczynem. Pokręciła tylko głową i odwróciła się do tablicy, bazgrząc: „ Teamwork”.
-Muszę ci coś powiedzieć - szepnęła moja przyjaciółka Sylwia.
Przesiadłam się do niej, nie zwracając uwagi na nauczycielkę, która dobrze wiedziała, że nie mam zamiaru robić żadnego zadania.
-Więc – zaczęłam, przedrzeźniając ją – mówisz, że podoba Ci się taki jeden chłopak.....
-Znasz mnie! - uśmiechnęła się. - Ale mam o wiele większy problem-wyznała.
-Większy niż chłopcy i ciuchy? - nadal się z niej śmiałam.
Dziewczyna z ławki obok, posłała nam karcące spojrzenie. Pokazałam jej język, a ta wróciła do pracy, mówiąc o tym jaka jestem obrzydliwa.
-Sonia, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Mów, mów - odparłam, nachylając się w jej stronę.
-Moi rodzice się pokłócili.
-Proszę Cię. Twoi rodzice, kłócą się od kiedy twoja matka znalazła sobie faceta - powiedziałam, trochę za głośno i oczy wszystkich zwróciły się na nas. - Zignorowałam ich patrząc na boisko szkolne. Jak zawsze było puste. Spojrzałam pytająco, w stronę Sylwii.
-Okazało się, że...- wypuściła z rezygnacją powietrze. - Mój ojciec, też ją zdradził i to siedemnaście lat temu.
-Jak to?! Przecież... Twój tata - nie mogłam uwierzyć.
-Mam brata - wyszeptała, przerywając mi. - Matka nigdy, by się nie dowiedziała, ale on... przyjeżdża.
-Jak to przyjeżdża? - powtórzyłam.- Tutaj? Do Wrocławia? I jeszcze mi powiedz, że będzie chodził do naszego liceum, co? - zaśmiałam się, nie pokazując, jak bardzo ta sytuacja mnie przeraża.
-Masz rację - rzuciła swobodnie.- Tam idzie- wskazała palcem na boisko szkolne przez, które szedł wysoki blondyn, ubrany w jeansy i koszule w kratę. Na oczach miał okulary przeciwsłoneczne. Był przystojny.....
-Widzę, jak Ci się oczy błyszczą - zaśmiała się Sylwia.- Sonia powiedz, że będzie dobrze. Błagam. Przecież on mi zniszczy reputacje...
-Ja ci ją zniszczyłam - powiedziałam. - Zajmę się nim, obiecuję - szepnęłam, ale chyba mnie nie usłyszała.
Na razie nie wiem, czy będzie to opowiadanie, czy coś dłuższego. I nie mam zamiaru pisać, jak znowu robię coś, źle. Dlatego wstawiam próbkę. Jeśli się podoba - pochwal. Jeśli nie - napisz, co.