Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
To miasto wcale nie było zimne
#16
Oczywiście, że będzie kontynuacja. I to nawet już Smile
Bo oto część czwarta, ostatnia:


Rozdział VIII

Obserwował uważnie, jak rudowłosy dziennikarz oddala się w kierunku przystanku. Był pewny, że ten biedny facet nie zmieni już decyzji. Zbyt głęboko zakorzeniła się w jego umyśle, by ją teraz wytępić. W końcu tak naprawdę nie miał nic do stracenia.
Spełnienie marzeń? Któż tego nie pragnie?
Marvin uśmiechnął się z satysfakcją, która tym razem była w pełni uprawniona. Lubił o sobie myśleć jak o zawodowcu. Kilkaset lat doświadczenia robi swoje. Tysiące osób przemaszerowało z pingwinem tam, gdzie miały ziścić się ich sny. Tylko garstka się na to nie zdecydowała. Ale on znał się na ludziach i wiedział, że Chris Stepford, dziennikarz Daily Report, nie oprze się tej kuszącej możliwości.
Pójdzie. Z całą pewnością.
Ludzkie marzenia były idealną przynętą na łowienie dusz. Ludzie chytrzy, źli i przebiegli i tak już należeli do niego. Wygrywanie tych dobrych, którzy byli zdesperowani do tego stopnia, by przekreślić swoje dotychczasowe życie i pójść z pingwinem… To dopiero wyzwanie. Bo przecież źli ludzie nie wrzucają swoich pieniędzy do puszek żebrakom.
Z poczuciem dobrze wykonanej misji, wyjął z kieszeni płaszcza swoją podniszczoną harmonijkę ustną i zaczął grać kolejny bluesowy standard. Muzyka przywracała świat na właściwe tory.
Po kilku minutach usłyszał charakterystyczny dźwięk drobniaków lądujących w puszce. Na chwilę odstawił harmonijkę od ust i skinął uprzejmie, uchylając kapelusz jak stary dżentelmen z czarno-białych filmów. Pięćdziesięcioletnia, lekko otyła kobieta w zielonym płaszczu uśmiechnęła się do niewidomego żebraka i poszła w swoją stronę, czyniąc pierwszy krok w kierunku swoich marzeń, które w jej przypadku miały zapach jaśminu.

***

Późnym wieczorem w drzwiach Andy'ego Perkinsa zgrzytnął klucz. Właściciel po kilku nieudanych próbach znalazł ten właściwy i cicho wślizgnął się do mieszkania. Co prawda mieszkał sam, ale po ciężkim dniu w pracy nade wszystko pragnął ukojenia i zimnego piwa z lodówki. Rzucił niedbale kurtkę na mały stolik w przedpokoju, zdjął buty i skierował się prosto do kuchni. Już miał otworzyć srebrne drzwi, za którymi kryło się między innymi kilka puszek schłodzonego Budweisera, gdy zauważył miarowo migającą czerwoną lampkę automatycznej sekretarki.
Za każdym razem od dnia rozwodu, gdy widział to znajome pulsowanie, łudził się, że to może jakaś tajemnicza wielbicielka z niedwuznaczną propozycją. Jednak bezlitosna rzeczywistość szczypała go, obdzierając z marzeń. Warstwa po warstwie.
Andy wcisnął guzik.
- Masz jedną wiadomość – przemówiła sekretarka. Wykorzystał ten wstęp, by sięgnąć po puszkę z lodówki.
- Cześć - rozległ się znajomy głos.
- Chris - rozpoznał przyjaciela i momentalnie się ucieszył. Wiadomość od Chrisa oznaczała najczęściej propozycję rychłego wyskoczenia do knajpki lub coś nieplanowanego. A Andy lubił niespodzianki.
- Może wyda ci się to nieco dziwne... ale podjąłem dla siebie ważną i przełomową decyzję.
Andy nerwowo zacisnął dłoń na Budweiserze. Miał złe przeczucia.
- Nie wiem co się teraz ze mną stanie. Ostatnie dni były dla mnie pasmem dziwacznych wydarzeń i niezwykłych odkryć. Spotkałem kogoś, kto może mi pomóc spełnić moje marzenie. Może brzmi to trochę bez ładu i składu, ale... Cóż... Chyba nie zdołam wytłumaczyć tego przez telefon. W każdym razie nie będzie mnie jakiś czas... Ja... właściwie nie mam pojęcia, czy jeszcze wrócę. Nie wiem nawet dokładnie gdzie mnie zaprowadzi. Ten żebrak spod parku na Saint's Avenue nie jest zwykłym człowiekiem. Dzięki niemu będę miał dostęp do... innego, doskonałego świata. Nie oczekuję, że mnie zrozumiesz. Chcę ci przekazać moje mieszkanie pod opiekę. Klucze są pod wycieraczką. Możesz nimi dysponować wedle własnego uznania. Wszystkie dokumenty zostawiłem na biurku. Żegnaj, przyjacielu. Dziękuję za wszystko.
Andy nie usłyszał ostatniego zdania, bo wybiegł najszybciej jak mógł do swojego samochodu.
Pomknął, łamiąc po drodze co najmniej tuzin przepisów, pod park na Saint's Avenue do miejsca, gdzie zwykle urzędował czarnoskóry żebrak. Andy pamiętał, jak kilka razy słyszał znane kawałki bluesowe na harmonijce.
Na dworze dawno już zapadł zmrok, a chodnik oświetlały tylko wątłe kręgi światła rzucane przez lampy uliczne. Znikąd nie dochodziły jednak dźwięki „niewolniczej muzyki”. Andy stanął przy wejściu do parku. Jedyne co słyszał to szelest porozrzucanych stron zapomnianej gazety, gnanej przez wiosenny wiatr.


Epilog

Ostatnie trzy kartki okazały się zupełnie puste. Przeczytała jeszcze raz samo zakończenie, nastawiając się, że będą to ostatnie zdania najlepszej książki, jaką czytała w życiu. Jakby napisano ją specjalnie dla niej.
Rudowłosy mężczyzna przymierzył smoking, który ostatnio zakładał trzy lata wcześniej. W dalszym ciągu pasował idealnie. Jeszcze raz stanął przed wielkim lustrem w garderobie, dokładnie przyjrzał się swemu najbardziej eleganckiemu strojowi jaki posiadał. Był nad wyraz zadowolony. Na wszelki wypadek poprawił mankiety w świątecznej koszuli i po raz ostatni już przyczesał włosy, co nie było trudne, gdyż miał krótką fryzurę. Na koniec spryskał się najdroższymi perfumami i był już gotowy. Spojrzał na zegarek. Wiedział, że musi już wyjść. Całym sobą czuł, że podjął najlepszą decyzję z możliwych. Wszystko, co doczesne, przestawało mieć znaczenie. Liczyła się tylko Sophie.
Wziął smycz i wyszedł z pokoju.
Przywitała go noc. Pół godziny później dotarł na miejsce. Opanował drżenie rąk i przypiął smycz pingwinowi, a ten poprowadził go. Znał drogę. Prowadził tędy ludzi już wiele razy.
Każdy ich krok odbijał się echem między blokami i wieżowcami. Pokonywali kolejne metry dzielące ich od krainy, gdzie świeci mahoniowe słońce.
Rudowłosy mężczyzna z pingwinem.
A przecież to miasto wcale nie było zimne.



KONIEC
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 18-01-2013, 18:32
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 19-01-2013, 18:36
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 23-01-2013, 18:25
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Szaden - 23-01-2013, 22:06
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 24-01-2013, 19:14
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 29-01-2013, 22:41
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 26-01-2013, 18:47
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 26-01-2013, 21:02
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 26-01-2013, 21:49
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez haniel - 26-01-2013, 22:13
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 26-01-2013, 23:30
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 27-01-2013, 14:02
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Szaden - 28-01-2013, 16:48
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 28-01-2013, 21:49
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Szaden - 29-01-2013, 19:28
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 03-02-2013, 18:53
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez haniel - 03-02-2013, 18:57
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 06-02-2013, 17:55
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 06-02-2013, 20:24
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 06-02-2013, 20:42
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 06-02-2013, 20:51
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 06-02-2013, 21:28
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez miriad - 06-02-2013, 21:47
RE: To miasto wcale nie było zimne - przez Laj - 06-02-2013, 22:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości