Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zakon Prawdy
#1
Może jestem ślepy, ale nie zauważyłem w regulaminie o nabijaniu postów przed publikacją tekstów. Tak więc umieszczałem tą powieść, ten prolog powieści już na innym forum dawno temu i mam zamiar odnowić pisanie, pokazując co napisałem, na tym forum...


Prolog


Miasto smoków, stolica najstarszej krainy i całego Imperium, osadzona na wzgórzu, najbliżej słońca, uważane niegdyś przez dawnych magów za Królestwo bogów, okrywające swoim blaskiem zielone trawy pól oraz drzewa gęstych lasów. Strumień szczęścia, dający sens życia wszelkiemu istnieniu przenika wszystko… Wszystko prócz czarnego punktu, którego oświetlić nie może. Jest nim tajemniczy, młody mężczyzna strudzony długą wędrówką. Na sobie ma brudną i starą pelerynę, jednak nie jest ona zwykła: widnieje na niej symbol Zakonu – czarny smok na krwisto-czerwonym tle, podobny do złotego znaku świętych rycerzy. Na kapturze ma wypisane jakieś słowa w nieznanym mu języku. Nosi też lekką, czarną zbroję, a przy sobie zawsze trzyma dwa miecze i sztylety z rękojeścią w kształcie także czarnego smoka . Podróżnik nie rozstawał się nigdy z bronią, dlatego by wejść do miasta musiał przekupić strażników swoim ostatnim złotem.
Mężczyzna siedział na ławce przy targowisku zamyślony, a delikatne rysy młodzieńca zeszpecił wyraz najwyższego obrzydzenia. Już dawno z nikim nie rozmawiał, zawsze prowadził wewnętrzny monolog i rozmyślał o tym co go otacza, robił to także teraz:
„Duchota, skwar, smród i tłok – środek stolicy, oblegany przez zwierzęta podzielone na klasy, niższa kierowana przez wyższą, a najwyższa opętana przez złoto…
Jedynie nędza oraz szarość zamieszkują to odrażające miejsce. Większość ludzi, pełna chorób, w obdartych ubraniach - jeśli można tak nazwać to, co noszą na sobie - to pasożyty, mieszkające ze szczurami – istotami ambitniejszymi niż oni sami. Próbują odnaleźć drogę przetrwania, czekając z wyciągniętymi rękoma, na które plują ludzie, którzy coś mają. Ci ludzie różnią się jedynie tym, że swoją szarość ukrywają pod błyszczącymi sygnetami, naszyjnikami oraz złoto-czerwonymi strojami, w które osadzone są diamenty i rubiny.”
Wędrowiec spojrzał w górę na palącą, złotą tarczę na niebie, po czym skierował wzrok na potężny, wysoki i biały budynek z kopułą na szczycie, na której stał wielki znak – srebrna litera ‘A’ ze złotymi, smoczymi skrzydłami. Z odrazą zaczął mu się przyglądać.
„Kapłanów, chowających się przed słońcem w piwnicach rażą święte insygnia i znaki ich pustej wiary.
Nie różnią się oni od innych – wszyscy mają jeden cel: uciec przed śmiercią... Jednak robią to, brnąc prosto w jej cień. To nie jest mój świat…
Dziennik – jedyny towarzysz, z którym w czasie podróży mogłem porozmawiać.”
Tajemniczy przybysz siedząc na ławce otworzył stary, wyniszczony notatnik i usiłując odnowić wspomnienia początków swojego istnienia zaczął pisać:

„Próbuję sobie przypomnieć… Widzę jedynie ciemność i zło we wszystkim co żyje… Pamiętam krew… Krew moich braci… Krew jedynego życia, które mnie rozumiało i zawsze wspierało… Kim jestem? Jestem podróżnikiem na mrocznych drogach, wędrowcem na zgubnych szlakach, wiecznym poszukiwaczem skrytego światła wolności… Pamiętam! Moja przygoda rozpoczęła się, gdy miałem pięć lat.
Widziałem ogień, byłem objęty jego gorącym ramieniem jak i całe pomieszczenie, w którym się znajdowałem ja oraz rozlegający się, przerażający pisk, przeszywający umysł i sprawiający większy ból niż pokrywający wszystko płomień. Nagle drzwi rozwarły się szerokim otworem, dając widok na scenę ze snów, które miewam co noc. Teraz wiem, że znajdował się tam ojciec, broniący matkę przed potworami, przed Złem, które plugawi ten świat! Napastników nie można było nazwać ludźmi, choć byli do nich bardzo podobni. Nacierali na wioskę hordami, monstra bez serca opętani ciemnością, niszcząc, mordując, plądrując i grabiąc wszystko, na co się natknęli. Wreszcie wbiegła matka, zapłakana, nie czując ognia przeskoczyła go i objęła mnie ramionami, ratując od poparzeń. Pamiętam jeszcze jedną scenę, która tknęła mej duszy, pozbawiając jej resztki dobra. Pamiętam mróz, ciemność, smród i otaczające mnie dziwne pomniki oraz szepczące przeraźliwie pomieszczenia. Teraz wiem, że były to mogiły i krypty zmarłych. Obiecała, że wróci, że zabierze mnie stąd, ale ujrzałem jedynie cienistą postać kobiety, oddalającą się. Później usłyszałem tylko świst strzał. Cień zniknął, a ja czekałem… Rzeź ta prześladowała mnie nocami, zamglona, niezrozumiała…
Otoczyła mnie ciemność, obezwładniając zmysł wzroku, jednak dostrzec było można postać mroczniejszą i ciemniejszą niż noc panująca w grobowcu. Nie matka zabrała mnie z tego miejsca, a tajemniczy wojownik, rycerz nieistniejącego już bractwa, o którym nikt nie miał prawa wiedzieć. Wyszkolił mnie, wychował, a jego dowódcy przyjęli mnie do Zakonu. Nie mogę nawet tu napisać o jego poczynaniach, jednak wypełnialiśmy ważne misje - bynajmniej zapewniali o ich znamienności. A jako młody, najmłodszy wojownik wysokiej rangi, bo miałem wtedy siedemnaście lat, wypełniłem zadanie… Ostatnie zlecenie, które rozdarło barierę, umożliwiło przejście Zła przez granicę mojej woli. Po powrocie znów straciłem ojca…
Już nie zależało mi na Zakonie, chciałem dopaść morderców. Wędrowałem po najmroczniejszych zakamarkach świata, tracąc zmysły. Zemściłem się, jednak ciemność i mnie opętała…
To na moich dłoniach spoczywa krew moich braci, krew całego Zakonu, jestem winny rozpadu bractwa.
Teraz, cztery lata po ostatnim zadaniu, poszukuję odkupienia i światła w pętającym mnie mroku. Muszę zakończyć podróż.
Dotarłem do stolicy. Siedzę na ławce w jego centrum obok targowiska i notuję ostatni wpis do mojego pamiętnika… Tu mam zamiar rozpocząć nowe życie."
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zakon Prawdy - przez Thyrox - 20-12-2012, 22:31
RE: Zakon Prawdy - przez Hanzo - 21-12-2012, 10:56
RE: Zakon Prawdy - przez Thyrox - 21-12-2012, 15:24
RE: Zakon Prawdy[/q - przez Magiczny - 21-07-2013, 16:14
RE: Zakon Prawdy - przez Rafał Growiec - 21-07-2013, 19:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości