03-02-2012, 11:31
Cały proces rozpoczyna się w zarodku. Czterdzieści sześć pierwszy raz widzących się chromosomów łączy się w pary. Proces to mało romantyczny, masowy, ale żaden o tym nie myśli. Carpe diem! Wszystko dzieje się tak szybko, że czas pozwala zaledwie na krótką wymianę spojrzeń. Chromosomy od razu podwijają rękawy na swoich długich ramionach i zabierają się do pracy. Niebieskie oczy, ciemne włosy, lekko zadarty nos. Ocierają spływający po czołach pot. Idealnie! Na końcu włącza się ostatnia para genów wraz ze zgrają rozbrykanych hormonów. Towarzystwo tych ostatnich wywiera ogromny wpływ na małego człowieczka. Decydujący, jak pokaże przyszłość. Jedne leniuchują, tłumacząc, że ich regeneracja jest tak samo ważna jak praca pozostałych, inne zaczynają biec w przeciwną stronę, jednak wcale nie dlatego, żeby uniknąć obowiązków. Chcą wykorzystać czas na eksplorację, za co pozostali powinni być dozgonnie wdzięczni. W końcu robią to również dla nich! Nie spotykają jednak zrozumienia. Bez zbędnej wymiany słów dochodzi do rękoczynów. Przyglądająca się wszystkiemu grupa niezaangażowanych w konflikt hormonów otwiera zakłady. Po dziewięciu miesiącach nadchodzi czas rozstrzygnięcia. Na świecie pojawia się przesiąknięty genetycznymi cechami osobnik. Mężczyzna.
W pierwszych miesiącach życia jest bardzo podobny do swojej rówieśniczki. Z każdym rokiem różnic przybywa. Trzydzieści lat później kobieta kolejny raz przygotowuje smakowitą kolację, mężczyzna rozgrywa partyjkę pokera. Ona, zmęczona po pracy próbuje ogarnąć pranie, on właśnie ucina sobie drzemkę. Sytuacja zdaje się być bez wyjścia, bo mężczyzna swój pragmatyzm uważa za największą zaletę, którą codziennie starannie pielęgnuje. Tak, pragmatyzm! Mężczyzna nie jest leniwy, ani niedbały, tylko przede wszystkim…praktyczny!
Kiedy mężczyzna się nie goli, to tylko dlatego, żeby było mu cieplej w twarz. Podobnie z fryzjerem. Chodzi regularnie, ale akurat przez ostatnie tygodnie zaniedbał, żeby nie zmarznąć w głowę. Szczególnie kiedy jest zima! Mężczyzna nie marnuje czasu na zbędne czynności. Po co przykładowo odpinać guziki koszuli, którą się właśnie zakłada, skoro za chwilę trzeba będzie je zapiąć? Co za głupota! Ile czasu można zaoszczędzić dobrze się składając i pchając kończyny oraz głowę w odpowiednie otwory? Nawet jeśli powstaną nowe wyloty-warto. Szybciej przecież kupić raz na jakiś czas nową koszulę niż tysiąc razy przepychać guzik przez dziurkę. W związku ze wspomnianym poszanowaniem czasu mężczyzna nigdy nie spuszcza klapy sedesu. A więc nie dlatego, że zapomina. Bynajmniej. Zachowanie to jest efektem wnikliwych obserwacji i długich przemyśleń. Po co spuszczać klapę, skoro przy kolejnym korzystaniu znów trzeba ją podnosić? Podobnie z zamykaniem szuflad i szafek, szczególnie kuchennych. Co chwilę sięga się po widelec, talerz, chowa garnek, wyciąga patelnię. Nie dość, że zostawiając wszystko otwarte można zaoszczędzić parę ładnych godzin życia, to jeszcze prowadnice i zawiasy mniej się eksploatują. Tylko na głowę trzeba uważać. Gdyby tak nie wiało zimnem z kuchni to nawet lodówkę praktyczniej by było zostawiać otwartą.
Pragmatyczne podejście to podstawa. Kobieta tego nie docenia. Zamiast słowa pochwały stać ją jedynie na rozpętanie kolejnej awantury, kiedy potyka się o przeciągnięty przez pokój kabel. Co za ignorancja! Zębów przecież nie wybiła, a rozwinięty kabel pozwala zaoszczędzić czas, który byłby potrzebny na jego podłączenie. Logiczne przecież. Wprawdzie sprzęt znajdujący się na końcu przewodu nie był używany od miesiąca, ale najważniejsza jest świadomość, że w każdym momencie ma się wybór. Kobieta nie tylko nie docenia, ale zdaje się być rozdrażniona męską pomysłowością. Nawet jeśli ewidentnie chce się jej pomóc. Wciąż ma pretensje o zostawione przy łóżku skarpetki i inne części garderoby, a przecież to wszystko dla niej! Mężczyzna nie wrzuca ubrań bezmyślnie do kosza na pranie, ale przejrzyście rozkłada na podłodze, ułatwiając kobiecie późniejszą segregację. Ona jednak nigdy nie przyzna, że facet ułatwia jej życie. Konsekwentnie krzyczy i spuszcza klapę od sedesu, zbiera skarpetki, chowa kable. Mężczyzna patrzy beztrosko z kanapy jak biedaczka marnuje sobie życie. Ach ta kobieca duma…
Kiedy wieczorem kobieta kończy się manifestować swój upór, siada razem z mężczyzną przed telewizorem. On standardowo zgarnia pilota. Od wczoraj mają satelitę, czyli ponad sto kanałów do oglądania. Zaczynają przegląd. Pierwszy, drugi, trzeci… Kawałek nogi, pół zdania, kilka słów ulubionego aktora, piętnaście sekund wiadomości. Kobieta prosi w końcu, żeby zatrzymał. Na ekranie widać rozbrykane małpy. Oglądają kilka minut i kiedy reporter zbiera się do spuentowania przedstawionej sytuacji, operator pilota informuje, że czas „lecieć dalej”. I leci, zanim kobieta zdąży się odezwać. Wypatrują kolejnego interesującego programu. Jest! Mężczyzna zatrzymuje. Wygląda na dobrą komedię. Dobrą, ale znowu bez przesady. Po dłuższej chwili facet kieruje pilota w stronę telewizora. I znów cyka. Cyka. Zatrzymuje. Kobieta zaczyna wczuwać się w kolejny film, jednak przerywa go nowa fala cykania. Cyk, cyk, cyk. I tak dziesięć minut, piętnaście, pół godziny. Z dołu do góry i z góry na dół, co drugi kanał, co trzeci i znów po kolei. Sfrustrowana kobieta rzuca się na pilota. Czujny mężczyzna w porę reaguje. Nie rozumie tego braku wdzięczności. Przecież tylko ignorant ogląda jeden kanał dłużej niż kilka minut! On nie jest ignorantem i nie pozwoli, żeby ominęło ich cokolwiek z innego kanału! Jakby się zastanowić to ta troska jest przecież nawet romantyczna! Po chwili wpada kumpel, któremu mężczyzna obiecał wczoraj „dać się przejechać po kanałach”. Gość zachłannie łapie pilota i zaczyna cykać. Obaj siedzą wgapieni w ciągle zmieniający się obraz. Są dumni, czując jak maksymalnie wykorzystują czas. Po godzinie znajdują mecz, co przykuwa ich do wybranego kanału na dłużej. Jednak samo kibicowanie ich nie satysfakcjonuje. Można przecież wykorzystać ten czas także na pielęgnowanie instynktu gracza i wznieść się na wyżyny przeżywanych emocji. Jednym słowem-trzeba się koniecznie założyć! Jak zwykle zresztą. Inaczej mecz jest nudny, a kibicowanie nie ma sensu. Zdawać by się mogło, że życie bez zakładów nie ma sensu… Rzucają więc na stół kilka banknotów i tłumaczą zdziwionej kobiecie, że w ten sposób spędzają produktywnie czas na przyjemności, emocjonalnym rozwoju i swoistym zarabianiu równocześnie. Kobieta nie wygląda na przekonaną. Skupia się na rozdziawionych ustach, z których raz po raz wydobywa się zwierzęcy okrzyk to zawodu, to tryumfu. O nic więcej nie pyta.
Bo faceci są ewidentnie jacyś inni. Jak głosi zresztą kosmiczna teoria. Z Marsa czy z Jowisza-Obcy jak byk! Bo jak to jest, że lenistwo może być praktycznością, niedbałość-oszczędnością czasu, a telewizyjne ADHD-rozwijaniem horyzontów? Kiedy z bliżej nieokreślonych powodów, zwanych potocznie stanem zakochania, kobieta decydowała się na wspólne życie, nie podejrzewała się o masochizm. A może kierowały nią troska, współczucie i chęć pomocy? Kobieta spogląda w gwiazdy i zatapia się w rozmyślaniach, a zmęczone chwilowo buzowaniem hormony uśmiechają się przebiegle…
W pierwszych miesiącach życia jest bardzo podobny do swojej rówieśniczki. Z każdym rokiem różnic przybywa. Trzydzieści lat później kobieta kolejny raz przygotowuje smakowitą kolację, mężczyzna rozgrywa partyjkę pokera. Ona, zmęczona po pracy próbuje ogarnąć pranie, on właśnie ucina sobie drzemkę. Sytuacja zdaje się być bez wyjścia, bo mężczyzna swój pragmatyzm uważa za największą zaletę, którą codziennie starannie pielęgnuje. Tak, pragmatyzm! Mężczyzna nie jest leniwy, ani niedbały, tylko przede wszystkim…praktyczny!
Kiedy mężczyzna się nie goli, to tylko dlatego, żeby było mu cieplej w twarz. Podobnie z fryzjerem. Chodzi regularnie, ale akurat przez ostatnie tygodnie zaniedbał, żeby nie zmarznąć w głowę. Szczególnie kiedy jest zima! Mężczyzna nie marnuje czasu na zbędne czynności. Po co przykładowo odpinać guziki koszuli, którą się właśnie zakłada, skoro za chwilę trzeba będzie je zapiąć? Co za głupota! Ile czasu można zaoszczędzić dobrze się składając i pchając kończyny oraz głowę w odpowiednie otwory? Nawet jeśli powstaną nowe wyloty-warto. Szybciej przecież kupić raz na jakiś czas nową koszulę niż tysiąc razy przepychać guzik przez dziurkę. W związku ze wspomnianym poszanowaniem czasu mężczyzna nigdy nie spuszcza klapy sedesu. A więc nie dlatego, że zapomina. Bynajmniej. Zachowanie to jest efektem wnikliwych obserwacji i długich przemyśleń. Po co spuszczać klapę, skoro przy kolejnym korzystaniu znów trzeba ją podnosić? Podobnie z zamykaniem szuflad i szafek, szczególnie kuchennych. Co chwilę sięga się po widelec, talerz, chowa garnek, wyciąga patelnię. Nie dość, że zostawiając wszystko otwarte można zaoszczędzić parę ładnych godzin życia, to jeszcze prowadnice i zawiasy mniej się eksploatują. Tylko na głowę trzeba uważać. Gdyby tak nie wiało zimnem z kuchni to nawet lodówkę praktyczniej by było zostawiać otwartą.
Pragmatyczne podejście to podstawa. Kobieta tego nie docenia. Zamiast słowa pochwały stać ją jedynie na rozpętanie kolejnej awantury, kiedy potyka się o przeciągnięty przez pokój kabel. Co za ignorancja! Zębów przecież nie wybiła, a rozwinięty kabel pozwala zaoszczędzić czas, który byłby potrzebny na jego podłączenie. Logiczne przecież. Wprawdzie sprzęt znajdujący się na końcu przewodu nie był używany od miesiąca, ale najważniejsza jest świadomość, że w każdym momencie ma się wybór. Kobieta nie tylko nie docenia, ale zdaje się być rozdrażniona męską pomysłowością. Nawet jeśli ewidentnie chce się jej pomóc. Wciąż ma pretensje o zostawione przy łóżku skarpetki i inne części garderoby, a przecież to wszystko dla niej! Mężczyzna nie wrzuca ubrań bezmyślnie do kosza na pranie, ale przejrzyście rozkłada na podłodze, ułatwiając kobiecie późniejszą segregację. Ona jednak nigdy nie przyzna, że facet ułatwia jej życie. Konsekwentnie krzyczy i spuszcza klapę od sedesu, zbiera skarpetki, chowa kable. Mężczyzna patrzy beztrosko z kanapy jak biedaczka marnuje sobie życie. Ach ta kobieca duma…
Kiedy wieczorem kobieta kończy się manifestować swój upór, siada razem z mężczyzną przed telewizorem. On standardowo zgarnia pilota. Od wczoraj mają satelitę, czyli ponad sto kanałów do oglądania. Zaczynają przegląd. Pierwszy, drugi, trzeci… Kawałek nogi, pół zdania, kilka słów ulubionego aktora, piętnaście sekund wiadomości. Kobieta prosi w końcu, żeby zatrzymał. Na ekranie widać rozbrykane małpy. Oglądają kilka minut i kiedy reporter zbiera się do spuentowania przedstawionej sytuacji, operator pilota informuje, że czas „lecieć dalej”. I leci, zanim kobieta zdąży się odezwać. Wypatrują kolejnego interesującego programu. Jest! Mężczyzna zatrzymuje. Wygląda na dobrą komedię. Dobrą, ale znowu bez przesady. Po dłuższej chwili facet kieruje pilota w stronę telewizora. I znów cyka. Cyka. Zatrzymuje. Kobieta zaczyna wczuwać się w kolejny film, jednak przerywa go nowa fala cykania. Cyk, cyk, cyk. I tak dziesięć minut, piętnaście, pół godziny. Z dołu do góry i z góry na dół, co drugi kanał, co trzeci i znów po kolei. Sfrustrowana kobieta rzuca się na pilota. Czujny mężczyzna w porę reaguje. Nie rozumie tego braku wdzięczności. Przecież tylko ignorant ogląda jeden kanał dłużej niż kilka minut! On nie jest ignorantem i nie pozwoli, żeby ominęło ich cokolwiek z innego kanału! Jakby się zastanowić to ta troska jest przecież nawet romantyczna! Po chwili wpada kumpel, któremu mężczyzna obiecał wczoraj „dać się przejechać po kanałach”. Gość zachłannie łapie pilota i zaczyna cykać. Obaj siedzą wgapieni w ciągle zmieniający się obraz. Są dumni, czując jak maksymalnie wykorzystują czas. Po godzinie znajdują mecz, co przykuwa ich do wybranego kanału na dłużej. Jednak samo kibicowanie ich nie satysfakcjonuje. Można przecież wykorzystać ten czas także na pielęgnowanie instynktu gracza i wznieść się na wyżyny przeżywanych emocji. Jednym słowem-trzeba się koniecznie założyć! Jak zwykle zresztą. Inaczej mecz jest nudny, a kibicowanie nie ma sensu. Zdawać by się mogło, że życie bez zakładów nie ma sensu… Rzucają więc na stół kilka banknotów i tłumaczą zdziwionej kobiecie, że w ten sposób spędzają produktywnie czas na przyjemności, emocjonalnym rozwoju i swoistym zarabianiu równocześnie. Kobieta nie wygląda na przekonaną. Skupia się na rozdziawionych ustach, z których raz po raz wydobywa się zwierzęcy okrzyk to zawodu, to tryumfu. O nic więcej nie pyta.
Bo faceci są ewidentnie jacyś inni. Jak głosi zresztą kosmiczna teoria. Z Marsa czy z Jowisza-Obcy jak byk! Bo jak to jest, że lenistwo może być praktycznością, niedbałość-oszczędnością czasu, a telewizyjne ADHD-rozwijaniem horyzontów? Kiedy z bliżej nieokreślonych powodów, zwanych potocznie stanem zakochania, kobieta decydowała się na wspólne życie, nie podejrzewała się o masochizm. A może kierowały nią troska, współczucie i chęć pomocy? Kobieta spogląda w gwiazdy i zatapia się w rozmyślaniach, a zmęczone chwilowo buzowaniem hormony uśmiechają się przebiegle…
ami-zprzymruzeniemoka.blogspot.com