04-08-2011, 11:33
Nieszczęście! Wydawać by się mogło, że stała się największa tragedia, ale nie wolno tak mówić. W ogóle nie wolno nic mówić, w ogóle nie ma żadnego na nic znikąd przyzwolenia, ani niemożności. Biedny człowieku, nawet jęku ci zabroniono. Stoisz drżący, zapłakany, a nieistniejący odmawia ci istnienia. Chciałoby się krzyczeć, ale nie ma kto i nie ma jak. A oto na przekór wszystkiemu wdziera się w tą nicość drapieżne, choć bezradne "Ja" i woła: "Ja kocham!" Piękna iluzja myślenia, które samo przeczy swojej możliwości. Nie ma nic, a coś jakby szyderczo się śmieje, kiedy wyimaginowane pozornie "Ja" krztusi się własną ohydą, wiedząc, że nawet do niej nie ma prawa. Żałosny, przesycony żalem, bezsilny. Tworzy sobie pojęcie miłości i tuli się do niego jak oszalały.
Oto stoi mała dziewczynka i szepcze: "Kocham Cię."
Ze wstrętem tworzy swoją przyszłość, wykorzystując jaźniowość. Przepowiada zdarzenia, które wie że się zdarzą, choć nie mogą. Tkwiąc w jedynej możliwej chwili- tej chwili, nasyca się nienawiścią. Nienawiścią, która kontrastuje z miłością do pięknego podmiotu. Solipsyzm, wybłagany w nicość przez nicość, zdeformowany przez przeniesienie akcentu na obiekt transcendentny- a przynajmniej tak się wydawało było- przeobraża się w coś na kształt teizmu i to w wydaniu Spinozy. Wspomnienia wzięte znikąd, ranią jej myśl o umyśle. Wszystko o czym pomyśli, to jest. Boskie przekleństwo.
On tworzy jej podmiotowość, tylko w tym tkwi jej nadzieja. Wszechrzeczywistość samoafirmuje się w uczuciu, które nie ma racji bytu.
Kocham Cię, kocham.
Oto stoi mała dziewczynka i szepcze: "Kocham Cię."
Ze wstrętem tworzy swoją przyszłość, wykorzystując jaźniowość. Przepowiada zdarzenia, które wie że się zdarzą, choć nie mogą. Tkwiąc w jedynej możliwej chwili- tej chwili, nasyca się nienawiścią. Nienawiścią, która kontrastuje z miłością do pięknego podmiotu. Solipsyzm, wybłagany w nicość przez nicość, zdeformowany przez przeniesienie akcentu na obiekt transcendentny- a przynajmniej tak się wydawało było- przeobraża się w coś na kształt teizmu i to w wydaniu Spinozy. Wspomnienia wzięte znikąd, ranią jej myśl o umyśle. Wszystko o czym pomyśli, to jest. Boskie przekleństwo.
On tworzy jej podmiotowość, tylko w tym tkwi jej nadzieja. Wszechrzeczywistość samoafirmuje się w uczuciu, które nie ma racji bytu.
Kocham Cię, kocham.