NAJBLIŻSZA PRZYSZŁOŚĆ
PROLOG
ROK 2510
PROLOG
ROK 2510
Drobna blondynka przekręcała się z boku na bok, sztorm za oknem sypialni nie dawał zmrużyć jej oka. Gdy rozległ się kolejny trzask gromu, dziewczyna wstała niechętnie i podeszła do okna. Fale oceanu uderzały o plażę z niewyobrażalną siłą, w takie noce jak dziś Nadia żałowała że mieszka w domu nad samym oceanem. Czasami w ogóle żałowała że musi żyć w Karmelu. Była to mała, przepełniona ludźmi zatoka, której najczęstszymi gośćmi byli korsarze szukający miejsca by przeczekać sztorm czy chcący uzupełnić zapasy. Światło błyskawicy rozjaśniło niebo, w tedy po raz pierwszy od wielu lat, Nadia ujrzała wampira. Nie był on piękny, jak w tych książkach które kiedyś czytała. W rzeczywistość wampiry są obrzydliwymi, postaciami które w cale nie przypominają ludzi. Ich ciało nie posiada nawet grama tłuszczu tylko kość, które są doskonale widoczne pod bladą, pozbawioną włosów skórą. Wampiry mają żadnych skrupułów, nie czują nic oprócz głodu. Są one najskuteczniejszą maszyną do zabijania, ponieważ posiadają tylko jedne cel – zaspokoić głód który zamiast znikać, pod wpływem jedzenia jeszcze bardziej rośnie.
Pod wpływem dawnych mocy i impulsu, w brew jej woli zaczęła się przemieniać. Krzyknęła z bólu który spowodowały, przebijające się przez jej skórę anielskie skrzydła. Gdy ból ustał zrozumiała że już po wszystkim, że teraz jest z powrotem aniołem wojny jak za dawnych lat. Wyciągnęła ze skórzanego pokrowca swój złoty miecz, otworzyła szeroko okno i wyskoczyła na zewnątrz. Wampir nadal tam był spoglądał na nią pustymi oczami. Syczał i warczał, niczym wygłodniały wilk. Ale anielica się nie przestraszyła, pewnym krokiem podeszła bliżej niego.
- Anioł wojny nic tu nie zdziała. – Sykną ktoś za jej plecami. Odwróciła głowę i zobaczyła dwa kolejne wampiry. Ich żółte pazury wbijały się w piasek, Nadia przełknęła ślinę było ich więcej niż myślała, po chwili do tych trzech dołączyło jeszcze kilku. – Tylko anioł śmierci, lub wampiry błękitnej krwi mogą nas powstrzymać. – Warkną. Anielica nie wiedziała co robić, z jednym czy trzema wampirami dała by jeszcze radę a z ósemką?! Nie miała żadnych szans, nawet przy pomocy magii musiała by się rozdrabniać na dwa wampiry. Ponieważ biała magia miała to do siebie że nie dało się nią zabijać grupowo. Tylko cud ją uratuję. Zastanowiła się nad tym co powiedział stwór 'Tylko anioł śmierć, lub wampir błękitnej krwi może ich powstrzymać.' Jeśli miała by w tej chwili liczyć na anioła śmierć, który jej nie trawi jak diabeł wody święconej. Mogła by się już iść pożegnać ze swoją rodziną. Zaczęła myśleć nad drugą opcją ‘wampiry błękitnej krwi’, kiedyś o nich słyszała są one wampirami posiadającymi moc zabicia wampira krwi czerwonej – czyli tych które teraz zaatakowała. Anioły wojny znają tylko jeden sposób na zabicie wampira, obcięcie mu głowy i jak najszybsze zabranie jej jak najdalej od ciała. – Żeby się przydatkiem nie odrodził. Zamyśleni wyrwał ją głośne warknięcie, jeden z wampirów skoczyła na nią i próbował wgryźć się w tętnice. Powstrzymywała go przed tym mieczem przyciskając mu go do skroni, mając nadzieję że to go trochę zniewoli. Gdy poczuła swąd palącej się skóry, myślała że to jej miecz natarty święconą wodą zaczął palić bestię. Ale ku jej zdziwieniu miecz nawet nie drasną wampira. Bestia syknęła potwornie, po czym ktoś zrzucił ją z dziewczyny.
- Jesteś za bardzo pewna siebie. – Usłyszała pełen pogardy męski głos. – Musisz być chora myśląc że dasz sobie radę z ósemką krwiopijców. – Ciągną z niechęcią.
Anioł śmierci, spoglądał na nią z nieukrywaną nie chęcią. Nadia nie wiedziała dokładnie za co Oskar jej tak nie cierpi, co ją niesamowicie bolało. Kochała się w nim na zabój, inną kobietę zniechęciła by jego oschłość i wyższości którą tak uparcie przednią prezentował. Bez słów podał jej rękę żeby pomóc jej wstać. Przez chwilę stali w milczeniu, Oskar wbił w nią swoje nie przenikliwe szmaragdowe oczy. Chciała mu podziękować za pomoc, ale dobrze wiedziała że zrobił to bardziej z powinność niż ze szczerych chęci.
- Dała bym sobie radę sama. - Oznajmiła z wyrzutem. Na jego twarzy pojawił się na chwilę miły uśmiech. Nie wiedziała dokładnie co go tak śmieszy, ale nie ośmieliła się go o to spytać.
- Ah, mam rozumieć przez to że chciałaś popełnić samobójstwo. - Rozległo się po plaży. Jego głos był piękny, ale przepełniony wyrzutem i nienawiścią. - Tak na przyszłość mogła byś bardziej uważać.
- Co cię to w ogóle obchodzi? - Krzyknęła. - Jeśli chciał byś wiedzieć im właśnie o to chodziło, chcieli żebyś się tu pojawił.
- Mam uwierzyć że te kukły kierowane przez nekromantów, spiskują przeciwko mnie. - Nadia zastanowiła się nad tym co powiedział, teraz sama zrozumiała jak zabrzmiały jej słowa. Nekromanci są podanymi anioła śmieci, na pewno nie chcieli by mu się narazić.
- Może najpierw sprawdzimy do kogo należą. - Podeszła do jednego z wampirów. - Gdzie i jakim znakiem naznaczasz wampiry? - Mężczyzna miną ją, jego ruchy były pełne gracji i płynność jak u zawodowego tancerza. To sprawiło że zaczęła się zastanawiać kim był za życia. Przykucną i odchylił ucho bestii.
- Nie należą do mnie. - Oznajmił. - Tu za uchem powinno być wygrawerowane czarne pióro ale go nie ma.
- Skoro nie są twoje. - Powiedziała zbliżając się do niego. - To którego z aniołów, otwarcie oświadczam że ja wampirów nie posiadam.
- To raczej jest oczywiste, gdyby były twoje nie zaatakowały by cię. - Rzucił. - Mogą należeć do Ksardasa, w tedy będą miały krzyż na brzuchu. Lub do Morgana w tym przydatku trzeba sprawdzić pod szyją. Jego znakiem rozpoznawczym jest trójkąt w kolę - Tłumaczył. Nadia podeszła do jednego z nich, kopnięciem przekręciła stwora na plecy. Rozczarowani a zarazem zdziwieni faktem że ów znaków również nie znaleźli, pozostawili bestię.
- To nie zgodne z naszym prawem. - Nadia usiadła rozkojarzona na piasku. - Wampiry czerwonej krwi muszą być naznaczone, w razie gdyby kogoś zaatakowały.
- Znam prawo. - Powiedział podirytowany Oskar, siadając obok niej. - Tylko rada starszych może wiedzieć coś na ten temat. - Mówił. - I tak chcieli z tobą porozmawiać, na temat twoje go śmiertelnego kochanka. - Nadia spojrzała na niego zaskoczona, nie miała pojęcia skąd rada wie Ronię. Ale to że wiedzą mogło oznaczać tylko jedno, jej kariera anioła wojny rychło dobiegnie końca.
Miłego czytania : ]