Kiedyś kulturalno-oświatowe zwalczali w kartoflach i burakach
mutacje desantowanych amerykańskich rolling stonek.
A i dzisiaj w szlaczkach wierszówek biją murzynki,
tryskając jadem z mohera Pandory i innych odchyłek dolnych.
Uniknęły pogromu od biegaczek na czterysta metrów.
W Liberii, gdzie z przebielonych, liczy się jeszcze
tylko Dobre Mzimu-Michael Jackson,
ciało albinosa osiąga wartość kości słoniowej
albo rogu nosorożca.
Nie szanuje naród na ojczystym gumnie prądnicy,
wolnego koła, pedałów i deskorolek na schodach.
Śmiech jest jak miłosierdzie gminu.
Niech się gonią i polują między sobą.
Podług nieodwracalnie rozdartych bab szkoda bata.
A koniom i przyprzężnym przy dyszlu lżej.
To nie ten obrok z bełtańca na zbukach kobyły
i wyzwoleńcza partyzantka pomyliła tyły.
Głupawka niech się głupawką odciska.