od wiosny pozwalali mi na kogel-mogel
z wynajdywanych jaj od cudzych kur które
poza żądnym wzrokiem tłumionym krzakami
zasadzały się tylko na swoich w przegrabionym pyle
gołej ziemi jak tutejsza miłość dendera z samosiejki
dziewczęta wykłaszały się wcześnie
niejedna mężatka pozwalała się podbierać
poza stogiem pożniwnie porastając
jak każdy z niewyrodzoną namiętnością
pozostałem ortodoksem wierzącym w Świętego Mikołaja
kiedyś na mojej poduszcze zostawił przylepkę
z maminego chleba przełożoną zebraną śmietaną
z większą ilością cukru po wykopkach i wytłokach
z żoną i słońcem bez kurzych łapek grzebiącymi w ziemi
spokojnie czekam na przyjazd wnuka z nieodłącznym
zielonym jaśkiem pod magiczny sen gościńca
a to naszparowane pod pazuchą jest tylko moje
nienasienne
z wynajdywanych jaj od cudzych kur które
poza żądnym wzrokiem tłumionym krzakami
zasadzały się tylko na swoich w przegrabionym pyle
gołej ziemi jak tutejsza miłość dendera z samosiejki
dziewczęta wykłaszały się wcześnie
niejedna mężatka pozwalała się podbierać
poza stogiem pożniwnie porastając
jak każdy z niewyrodzoną namiętnością
pozostałem ortodoksem wierzącym w Świętego Mikołaja
kiedyś na mojej poduszcze zostawił przylepkę
z maminego chleba przełożoną zebraną śmietaną
z większą ilością cukru po wykopkach i wytłokach
z żoną i słońcem bez kurzych łapek grzebiącymi w ziemi
spokojnie czekam na przyjazd wnuka z nieodłącznym
zielonym jaśkiem pod magiczny sen gościńca
a to naszparowane pod pazuchą jest tylko moje
nienasienne