Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przedszkole
#1
Najpierw były ćwiczenia gimnastyczne. Chodziło o to, żeby wszystkich podzielić na dwie równe grupy i żeby ten podział odcisnął piętno w ich świadomości. Dzięki fikołkom i pajacykom, wykonywanym pod gazetką ścienną z kolorowymi rysunkami i koślawym napisem: „Jak wyobrażam sobie dorosłość”, można było w nich utrwalić poczucie winy albo bezrefleksyjny stosunek do otaczającej rzeczywistości.
 
Gołym okiem było widać, które dzieci wyrosną na zwyczajnych dorosłych, stąpających twardo po ziemi, a które będą się zmagać z przeszłością. Chodziło o formalny podział, nazywany przez Panią od ćwiczeń „pasowaniem na przyszłego dorosłego”.  

Kudłaty chłopak znalazł się w grupie dzieci, które wbrew sobie ubierano w kolorowe rajstopki i fartuszki z ogromnymi kieszonkami. Całymi dniami musiał budować zamki z klocków albo pić przypalone mleko. Pod językiem miał schowane sznurowadło. Na czarną godzinę.

Na koniec dnia, wszyscy mieli uformować dwie kolejki, zgodnie z przynależnością do określonej grupy. Dzieci z grupy bezrefleksyjnych dostawały kisiel wiśniowy, a te z grupy przyszłych poetów, samobójców i społecznie nieprzystosowanych dostawały na deser kijem od szczotki. 
     
Głośniczek nad drzwiami celowo przekręcał wywoływane nazwiska, żeby potęgować u dzieci niepewność, czy aby to wszystko kiedyś się skończy.

Przedszkole zbudowano na drugim brzegu rzeki i żeby się do niego dostać, trzeba było przejść po dziurawym moście, jak w rytuałach przejścia. Chodziło o to, żeby uciekające myśli gubiły cały porządek działań. Kudłaty zapominał, że tam oto jest drugi brzeg, a tutaj gubił się jego czas.

- Są mosty, po których się przechodzi, gdy nie ma dokąd, pod którymi się mieszka, gdy nie ma gdzie i takie, z których się skacze, gdy nie ma jak – powiedziała kiedyś matka kudłatego chłopaka, a spróchniałe deski jęknęły w ekstatycznym uniesieniu.
Odpowiedz
#2
(04-05-2018, 15:14)Bruno Schwarz napisał(a): Najpierw były ćwiczenia gimnastyczne. Chodziło o to, żeby wszystkich podzielić na dwie równe grupy i żeby ten podział odcisnął piętno w ich świadomości. Dzięki fikołkom i pajacykom, wykonywanym pod gazetką ścienną z kolorowymi rysunkami i koślawym napisem: „Jak wyobrażam sobie dorosłość”, można było w nich utrwalić poczucie winy albo bezrefleksyjny stosunek do otaczającej rzeczywistości.
 
Gołym okiem było widać, które dzieci wyrosną na zwyczajnych dorosłych, stąpających twardo po ziemi, a które będą się zmagać z przeszłością. Chodziło o formalny podział, nazywany przez Panią od ćwiczeń „pasowaniem na przyszłego dorosłego”.  

Kudłaty chłopak znalazł się w grupie dzieci, które wbrew sobie ubierano w kolorowe rajstopki i fartuszki z ogromnymi kieszonkami. Całymi dniami musiał budować zamki z klocków albo pić przypalone mleko. Pod językiem miał schowane sznurowadło. Na czarną godzinę.

Na koniec dnia, wszyscy mieli uformować dwie kolejki, zgodnie z przynależnością do określonej grupy. Dzieci z grupy bezrefleksyjnych dostawały kisiel wiśniowy, a te z grupy przyszłych poetów, samobójców i społecznie nieprzystosowanych dostawały na deser kijem od szczotki. 
     
Głośniczek nad drzwiami celowo przekręcał wywoływane nazwiska, żeby potęgować u dzieci niepewność, czy aby to wszystko kiedyś się skończy.

Przedszkole zbudowano na drugim brzegu rzeki i żeby się do niego dostać, trzeba było przejść po dziurawym moście, jak w rytuałach przejścia. Chodziło o to, żeby uciekające myśli gubiły cały porządek działań. Kudłaty zapominał, że tam oto jest drugi brzeg, a tutaj gubił się jego czas.

- Są mosty, po których się przechodzi, gdy nie ma dokąd, pod którymi się mieszka, gdy nie ma gdzie i takie, z których się skacze, gdy nie ma jak – powiedziała kiedyś matka kudłatego chłopaka, a spróchniałe deski jęczały w ekstatycznym uniesieniu.
Bardzo piękna, metaforyczna proza. Jeszcze powrócę Wink
- żeby sędzia nie zaznał radości w sądzeniu -



Odpowiedz
#3
Dziękuję I zapraszam!
Odpowiedz
#4
Przedszkole. Mocna metafora życia. Nieźle to sobie wykombinowałeś, a wykonanie jak zwykle oryginalne i niepokojące. Schulzowsko - Kafkowskie.
Pod językiem miał schowane sznurowadło. Na czarną godzinę.
5/5
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#5
(05-05-2018, 14:34)Miranda Calle napisał(a): Przedszkole. Mocna metafora życia. Nieźle to sobie wykombinowałeś, a wykonanie jak zwykle oryginalne i niepokojące. Schulzowsko - Kafkowskie.
Pod językiem miał schowane sznurowadło. Na czarną godzinę.
Dzięki!
Odpowiedz
#6
(04-05-2018, 15:14)Bruno Schwarz napisał(a):
Przedszkole zbudowano na drugim brzegu rzeki i żeby się do niego dostać, trzeba było przejść po dziurawym moście, jak w rytuałach przejścia.

Jak zwykle mocna dawka absurdu z drugim dnem, każącym szukac odwołań do rzeczywistości.
Tylko w powyższym zdaniu "przejść/przejścia" brzmi jak bliskie powtórzenie.

Pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości