Via Appia - Forum
Moje pierwsze opowiadanie - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania)
+---- Dział: High Fantasy (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-High-Fantasy)
+---- Wątek: Moje pierwsze opowiadanie (/Thread-Moje-pierwsze-opowiadanie)

Strony: 1 2


Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 20-06-2012

Witam ponownie, stwierdziłem, że książka to dla mnie za dużo, więc oto przed wami prolog mojego pierwszego opowiadania. Ocena mile widziana.

Prolog
Kolejna głowa potoczyła się po schodach wielkiej, stromej wieży na, której znajdowała się gilotyna. Tłum ze smutnymi twarzami stał i czekał na następne jedenaście, gdyż tylu było skazańców.
- Wprowadzić następnego!- krzyknął Sędzia. Powoli z ciemnego korytarza, zakuty w kajdany wytoczył się skazaniec numer dwa. Jego twarz była pozbawiona jakich kolwiek uczuć, natomiast całe ciało jakby wrzeszczało „boli!”.
- Rozpoczynam rozprawę!- powiedział Sędzia.- Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?
-Nie, to nie moja wina że system jest chory! Umrę jak moi kompani- Powiedział zaskakująco dziarsko. Sędzia ze zdumieniem odparł że jego martwy, już poprzednik powiedział dokładnie to samo, lecz po chwili, kiedy nie otrzymał odpowiedzi wydał wyrok. Kolejna głowa smutno potoczyła się po schodach, a twarze tłumu już nie były smutne, tylko rozwścieczone.
- Wprowadzić przywódcę- Sędzia wyjął listę skazanych i dodał z kpiącym uśmiechem- Rubasza! Wprowadźcie Rubasza- Przywódca buntowników był ogromnej postury lekko łysiejącym brunetem o bystrym spojrzeniu.
- Rozpoczynam rozprawę!- powiedział sędzia, po raz dwunasty.- Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?
- Tylko to, że system jest chory, ale to nie moja wina! To wina twoja, sędzio, ha!- Nikt tego się nie spodziewał, sędzia patrzył szeroko rozwartymi oczami jak ostatni skazaniec przerywa rutynową obronę skazanych. Tłum zaczął szeptać, był jak beczka z prochem zapełniona dziesięcioma tysiącami ludzi, wystarczyła iskra, która była coraz bliżej.
- I twoich przełożonych, system zbudowany przez Arkię i króla jest chory!- kontynuował Rubasz- Ludzie czy wam się to podoba? Nie jesteśmy jakimiś kukiełkami, my myślimy i teraz moje myśli są wbrew prawu, a co by było gdybyśmy my wyznaczali prawo!? Naszym prawem jest stanąć waszemu naprzeciw bo król bez nas jest jak głodny kliw, szybko umiera! Władca bez wodopoju jest niczym, a kiedy oderwiemy jego ryj?- Zawiesił głos, lecz tylko na chwilę, spojrzał na twarze ludzi, w ich oczach błyszczała nadzieja, nadzieja na lepsze jutro. Natomiast sędzia i strażnicy patrzyli w osłupieniu, ciągnął dalej- Dalej ludzie chodźcie za mną, niech nas król zapamięta, staniemy armiom naprzeciw, ze szczerbimy ostrza mieczy, połamiemy łuki kusze, żaden z gildii nie zatrzyma naszego marszu, skruszymy blanki murów, dopuścimy się anarchii, wybijemy wszystkie szyby niech nasze ręce kamienie daleko niosą, rojalistów nie oszczędzimy, na pal ich i niech płoną!- jednym tchem wykrzyczał hymn pielęgnowany w jego rodzinie od pokoleń. Tłum ruszył i z każdego miejsca słychać było nierówny śpiew. Następna głowa jaka odpadła od gilotyny miała czapkę sędziego.



RE: Moje pierwsze opowiadanie - Quirinnos - 20-06-2012

Witam Autorze!

Let's go.

Cytat:Kolejna głowa potoczyła się po schodach wielkiej, stromej wieży na, której znajdowała się gilotyna.
Przeczytaj to na głos; zarecytuj wręcz, uwzględniając każdy znak interpunkcyjny.
Stroma wieża... hmm...

Jeszcze raz:
Cytat:Kolejna głowa potoczyła się po schodach wielkiej, stromej wieży na, której znajdowała się gilotyna. Tłum ze smutnymi twarzami stał i czekał na następne jedenaście, gdyż tylu było skazańców.
Było jedenastu skazańców? Czy zostało jedenastu skazańców? Bo jeśli to pierwsze, to matematycznie jest to nie możliwe, nie sądzisz?


Cytat:- Wprowadzić następnego![spacja]- krzyknął Sędzia. Powoli[,] z ciemnego korytarza, zakuty w kajdany wytoczył się skazaniec numer dwa. Jego twarz była pozbawiona jakich kolwiek uczuć, natomiast całe ciało jakby wrzeszczało „boli!”.

Cytat:- Rozpoczynam rozprawę[spacja]!- powiedział Sędzia.[spacja]- Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla[,] w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?

Cytat:-[spacja]Nie [IMO KROPKA] to nie moja wina[,] że system jest chory! Umrę jak moi kompani[spacja]- Powiedział zaskakująco dziarsko. Sędzia ze zdumieniem odparł[,] że jego martwy, - zbedny już poprzednik powiedział dokładnie to samo, lecz po chwili, kiedy nie otrzymał odpowiedzi wydał wyrok. Kolejna głowa smutno potoczyła się po schodach, a twarze tłumu już nie były smutne, tylko rozwścieczone.

Cytat:- Wprowadzić przywódcę[spacja]- Sędzia wyjął listę skazanych i dodał z kpiącym uśmiechem[spacja]- Rubasza! Wprowadźcie Rubasza[spacja]- [to można by dać jako nowa myśl]Przywódca buntowników był ogromnej postury lekko łysiejącym brunetem o bystrym spojrzeniu.

Cytat:- Rozpoczynam rozprawę![spacja]- powiedział sędzia, po raz dwunasty.[spacja]- Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla[,] w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?

Cytat:- Tylko to, że system jest chory, ale to nie moja wina! To wina twoja, sędzio, ha![spacja][jeżeli to miało wywołać parskęnicie, to udało ci się Big Grin - Nikt tego się nie spodziewał, sędzia patrzył szeroko rozwartymi oczami jak ostatni skazaniec przerywa[przerywa?] rutynową obronę skazanych. Tłum zaczął szeptać, był jak beczka z prochem zapełniona dziesięcioma tysiącami ludzi, wystarczyła iskra, która była coraz bliżej.
O ja cię!
No i ostatni skazaniec? Serio? Co masz z matematyki? Big Grin

Cytat:- I twoich przełożonych, system zbudowany przez Arkię i króla jest chory![spacja]- kontynuował Rubasz[spacja]- Ludzie czy wam się to podoba? Nie jesteśmy jakimiś kukiełkami, my myślimy i teraz moje myśli są wbrew prawu, a co by było gdybyśmy my wyznaczali prawo!? Naszym prawem jest stanąć waszemu naprzeciw[,] bo król bez nas jest jak głodny kliw [że tak od tyłu? Big Grin], szybko umiera! Władca bez wodopoju jest niczym [ jest po prostu spragniony...], a kiedy oderwiemy jego ryj?[spacja]- Zawiesił głos, lecz tylko na chwilę, spojrzał na twarze ludzi, w ich oczach błyszczała nadzieja, nadzieja na lepsze jutro. Natomiast sędzia i strażnicy patrzyli w osłupieniu. Ciągnął dalej[spacja]- Dalej ludzie chodźcie za mną, niech nas król zapamięta, staniemy armiom naprzeciw, ze szczerbimy ostrza mieczy, połamiemy łuki[,] kusze, żaden z gildii nie zatrzyma naszego marszu, skruszymy blanki murów, dopuścimy się anarchii, wybijemy wszystkie szyby niech nasze ręce kamienie daleko niosą, rojalistów nie oszczędzimy, na pal ich i niech płoną![spacja]- jednym tchem wykrzyczał hymn pielęgnowany w jego rodzinie od pokoleń. Tłum ruszył i z każdego miejsca słychać było nierówny śpiew. Następna głowa jaka odpadła od gilotyny miała czapkę sędziego.

Co mogę rzec? Widać postęp, jednak tekst jest naiwny, trochę nieprzemyślany, momentami wywołuje reakcję odwrotną do pożądanej.
Bunt przeciwko zabraniu wolności, koncept mi się - w miarę - podoba, nie wygląda jak typowe fantasy z elfami, ratowaniem świata, etc. No ale czyta się tak... średnio. Ale pracuj, czytaj i dobrym pomysłem jest wrzucanie takich dość krótkich fragmentów. Nie sil się na super-hiper powieści, a zwięzłe historyjki, z jednym, określonym wątkiem, które będą poprawiać warsztat.
Pozdrawiam.


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Changed - 20-06-2012

Nie będę wytykała błędów interpunkcyjnych, czy innych poprawnościowych, ponieważ zostało to już zrobione. Zajmę się trochę innymi aspektami i kwiatkami w tekście.
Cytat:Tłum ze smutnymi twarzami stał i czekał na następne jedenaście, gdyż tylu było skazańców.
O ilości skazańców wspomniał Quirinnos. Ale spójrz na podkreślony fragment. Tłum z reguły nie rozdziela się na twarze ani na ich wyraz. Tłum to z definicji zbita, bliżej nieokreślona masa różnorakich ludzi, których praktycznie nie da się wyodrębnić. a to oznacza, że nie ma twarzy, ani jednej, ani więcej. Żadnej. To mozaika z widocznych fragmentów motłochu, która wyróżnia się jakimiś dzikimi zachowaniami.
Ale uwaga: możesz wybrać sobie kogoś z tłumu i rozdrobnić jego uczucia, czy zachowania. Skontrastować z resztą ludzi. Byle by nie przypisywać jednolitości.
Cytat:Jego twarz była pozbawiona jakich kolwiek uczuć, natomiast całe ciało jakby wrzeszczało „boli!”.
Zdanie nieprzekonujące. Dlaczego? Czytelnik może wyobrazić sobie ciało, które otwiera usta w jakimś dziwnym miejscu i rzeczywiście wrzeszczy ten tekst. Jeśli chcesz się za to zabrać, dokładnie uzasadnij, co powodowało ból. Potem go opisz (tylko nie poświęć na to zbyt dużo miejsca).

Jeszcze rzuciło mi się oczy to, że skazańcy są u ciebie sądzeni... Skazaniec jest już skazany na coś, rozumiesz? Nie czeka na proces, bo jego wina została potwierdzona, a wyrok wydany.

Cytat:Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?
Zdanie jednym tchem, gdzieś w połowie można się udusić. 'w postaci odmowy wykonania zleconych rozkazów'.
Cytat:Sędzia ze zdumieniem odparł że jego martwy, już poprzednik
Przerzucamy 'już' przed przecinek, może nawet trochę wcześniej. Bo 'już poprzednik' (zawsze staraj się patrzeć przy sprawdzaniu tekstu, czy części zdania oddzielone przecinkiem mają sens i są w miarę poprawne) brzmi dziwnie.
Cytat:- Wprowadzić przywódcę- Sędzia wyjął listę skazanych i dodał z kpiącym uśmiechem- Rubasza!
Kropka po 'przywódcę. Zauważyłam, ze każdy 'przypis' do wypowiedzi sędzi zaczyna się właśnie od tego wyrazu. Skupia na sobie dużo uwagi, a ja nie wiem jak się zachowuje, czy wygląda.
Cytat:spojrzał na twarze ludzi, w ich oczach błyszczała nadzieja, nadzieja na lepsze jutro.
Nadzieja? Właśnie jedenastu ludziom, którzy głosili te poglądy poodcinano łby, a oni mają nadzieję na lepsze jutro? I to wywołane jego słowami? Chciałabym dodatkowo dodać, e co, nawet niczego im nie obiecał, tylko gadał o swojej idei. Oj, logika. I jakakolwiek znajomość ludzkiej psychiki. Jak będziesz czytać jakąkolwiek książkę, to se przyjrzyj zachowaniom bohaterów w określonych sytuacjach. Najlepiej jeszcze określ ich główne cechy, to stworzysz pełen obraz.
Cytat:dopuścimy się anarchii,
Mówi się 'dopuścimy się przestępstwa'. Stawia to anarchię w niekorzystnym świetle.

Tekst zwięzły, ale kwiatki takie, że tylko do wazonu, przy czym wyraźne problemy z liczeniem... Jest nieźle, może nie dobrze, ale też nienajgorzej. Jakaś idea jest i tekst do czegoś zmierza.
Pozdrawiam!


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 20-06-2012

Am... Dzięki. Faktycznie z matmą u mnie jednak słabo.Shy


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Jgbart - 22-06-2012

Krótko, zwięźle, ale.... no wuaśnie... nie będę wymieniał błędów, bo zrobili to moi przedpiszcy, ale kwiatków tu tyle, że można nimi pokryć całą łąkę. Przeczytaj, z dwa razy, daj osobom trzecim (kumplom w szkole, rodzicom) do poczytania, potem popraw błędy i dopiero wklej.
Na razie... słabo, niestety (choć śmiałem się nieziemsko:} ). 2/10
Aaaa i uważam, że Quirinnos nie uściślił, gdy wspominał o krótkich fragmentach - niech będą chociaż na stronę a4, bo ten tu jest baaaaaaardzo krótki.
QED


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Brei - 02-07-2012

Myśle tak samo jak poprzednicy. Sporo błędów rzuciło mi się w oczy, ale pisz dalej, a będzie już tylko lepiej Big Grin


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 07-07-2012

Dzięki, jestem bardzo zadowolony, iż spoglądacie przychylnym okiem na moje wypociny.

Pozdro.


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 08-07-2012

Witam, poprawiłem pierwszą część i dodaje następną. Liczę na wiele ocen, miłego czytania.

Opowiadania z wojny Rubasza
Prolog
Kolejna głowa potoczyła się po schodach wielkiej, stromej wieży na której znajdowała się gilotyna. Wystarczyło spojrzeć na osoby w pierwszym rzędzie tłumu by stwierdzić jaki nastrój opanował ludzi, smutek i gorycz. Pomimo tego czekał na następne jedenaście, gdyż tylu skazańców pozostało.
- Wprowadzić następnego! - krzyknął Sędzia, był starym człowiekiem pozbawionym włosów, zmarszczki zalewały jego twarz, a brzuch całe krzesło na którym siedział. Powoli, z ciemnego korytarza, zakuty w kajdany wytoczył się skazaniec numer dwa. Jego twarz wyrażała chłodną determinację, natomiast całe ciało jakby wykrzykiwało swoje cierpienie, pokryte licznymi ranami i siniakami tworzyło makabryczny obraz.
- Rozpoczynam rozprawę! - powiedział Sędzia. - Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla, w postaci odmowy wykonania zleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?
- Nie. To nie moja wina że system jest chory! Umrę jak moi kompani - Powiedział zaskakująco dziarsko. Sędzia ze zdumieniem odparł, że jego poprzednik powiedział dokładnie to samo, lecz po chwili, kiedy nie otrzymał odpowiedzi wydał wyrok. Kolejna głowa smutno potoczyła się po schodach, a twarze tłumu już nie były smutne, tylko rozwścieczone.
- Wprowadzić przywódcę. Sędzia wyjął listę skazanych i dodał z kpiącym uśmiechem – Rubasza! Wprowadźcie Rubasza - Przywódca buntowników był ogromnej postury lekko łysiejącym brunetem o bystrym spojrzeniu.
- Rozpoczynam rozprawę! - powiedział sędzia, po raz dwunasty. - Zostałeś oskarżony o niesubordynację wobec króla, w postaci odmówienia zaleconych rozkazów, czy masz coś na swoją obronę?
- Tylko to, że system jest chory, ale to nie moja wina! To wina twoja, sędzio, ha! - Nikt tego się nie spodziewał, sędzia patrzył szeroko rozwartymi oczami jak ostatni skazaniec przerywa zmowę skazanych. Tłum zaczął szeptać, był jak beczka z prochem zapełniona dziesięcioma tysiącami ludzi, wystarczyła iskra, która była coraz bliżej.
- I twoich przełożonych, system zbudowany przez Arkię i króla jest chory! - kontynuował Rubasz - Ludzie czy wam się to podoba? Nie jesteśmy jakimiś kukiełkami, my mamy rozum i teraz moje myśli są wbrew prawu, a co by było gdybyśmy my je wyznaczali!? Naszym prawem jest stanąć waszemu naprzeciw, bo król bez nas jest jak głodny wilk, szybko umiera! Władca bez nas jest niczym, a kiedy oderwiemy jego łapy od naszych plonów?- Zawiesił głos, lecz tylko na chwilę, spojrzał na twarze ludzi, w ich oczach błyszczała nie zaspokojona żądza krwi, żądza, której nie zaspokoi jeden trup. Natomiast sędzia i strażnicy patrzyli w osłupieniu. Ciągnął dalej - Dalej ludzie chodźcie za mną, niech nas król zapamięta, staniemy armiom naprzeciw, ze szczerbimy ostrza mieczy, połamiemy łuki, kusze, żaden z gildii nie zatrzyma naszego marszu, skruszymy blanki murów, dopuścimy się rebelii, wybijemy wszystkie szyby, niech nasze usta pieśń tę daleko niosą, rojalistów nie oszczędzimy, na pal ich i niech płoną!- jednym tchem wykrzyczał hymn pielęgnowany w jego rodzinie od pokoleń. Tłum ruszył i z każdego miejsca słychać było nierówny śpiew. Następna głowa jaka odpadła od gilotyny miała czapkę sędziego.


Dwa miesiące później

Rebelia opanowała jedną czwartą zjednoczonego królestwa, możnowładcy uciekali na zachód. Król nie miał szansy zjednoczyć wojsk, jedyny opór stawiały gildie i parę warowni. Przenieśmy się do jednej z nich.
Starszy lettah, Rok Stast był dwudziestoośmioletnim synem garbarza z Alfy, drugiego pod względem wielkości miastem w Zjednoczonych królestwach. Teraz tkwił tu, czyli w zachodniej twierdzy broniącej dostępu do doliny kłów, z której aktualnie ewakuowano ludność cywilną.
- Cholera! – Rok zaklął pod nosem – Napierają na dziesiątej godzinie! Tiim, Reggis biegnijcie na blanki nie damy im tu wejść!
- Sir, Blanki są mocno uszczerbane nie zasłonią nas. – Wykrzyczał Tiim, był młodym, zaledwie osiemnastoletnim blondynem o mlecznej cerze i smukłej sylwetce, był podkomendnym Roka. Oprócz Reggisa jedynym jaki pozostał. Nim Stast zdążył odpowiedzieć cały zgiełk wojny przebił głos Comisarra Wzmocniony tubą.
- Opuścić podgrodzie, do wszystkich jednostek opuścić natychmiast!
- Rozkaz, Rozkaz – Powiedział Reggis, to było jego ulubione powiedzenie, poczym dźwignął się ciężko i pobiegł na schody, za nim jego kompani. Kiedy byli w połowie długości od pierwszego stopnia Rok kontem oka wychaczył wielkiego mężczyznę wychodzącego po drabinie na mur obok uszczerbanych blanek skąd przybiegli. Przeciwnnik złożył się do strzału, napiął cięciwę swojego prymitywnego łuku i wystrzelił prosto w starszego lettaha Roka Stasta. Ten biegł przed siebie, ale non stop spoglądał w tył, a kiedy strzała mknęła w jego kierunku pobladł i szeroko rozwarł oczy, wyobraził sobie jak pocisk wbija mu się w plecy powalając go na kolana, jego przyjaciele biegną dalej, a on z jękiem otrzymuje kolejny strzał… tym razem w głowę. W ostatniej chwili za jego plecy podbiegł młodziutki chłopak nieświadomy niebezpieczeństwa, Rok przeklął go i jednocześnie mu podziękował. Tak jak się spodziewał strzałą miękko weszła w plecy chłopaka zwalając go na kolana, nikt nie zawrócił, nawet nie krzyknął, po prostu biegli. Co do drugiego się mylił, chłopak nie odniósł śmierci od następnej strzały, lecz od miecza, długiego, pordzewiałego dwuręcznego miecza, jego głowa na Momot zawisła w powietrzu i z głuchym puknięciem odbiła się od blanki i wypadła za mury.
- Aaa… smacznego – Krzyczał Tiim strzelając swoją kuszą za plecy – To dla was!... Reggis patrz jeden oberwał – Znów krzyknął uradowany.
Tyle, młody wystarczy, bo nas dogonią – Przekrzyczał go Reggis, Tiim zdziwiony reakcją starszego przyjaciela przyspieszył i nie zauważył wysokiego stopnia, stoczył się po schodach i rozbił łuk brwiowy. Wstał otępiały i patrzył na wszystko jak przez mgłę, z amoku wyrwał go Rok łapiąc pod bark jedną ręką a drugą wyciągnął procę – pięć centymetrów, która działała jak zwyczajna proca poza tym że kamienie same wpadały po wystrzale w miejsce dla kamienia z małego pojemniczka przymocowanego na małych stalowych prętach. Była bardzo poręczna i szybka w użyciu, obrażenia były niewielkie, lecz strzał w głowę mógł ogłuszyć rywala. Rok uwolnił trzy kamienie, każdy w inną osobę. Olbrzym który prowadził natarcie dostał dokładnie w prawe oko, białko wychlusnęło mu nad brew, lecz ten tylko się zachwiał i przyspieszył, był coraz bliżej jednego chłopaka z oddziału zwiadowczego. Kiedy już go dopadł rozpłatał go cięciem od ramienia do ostatniego żebra, pod ukos. Pozostałe kamienie nie wyrządziły wiele szkód, jeden trafił chłopaka z kosą w kostkę, przez co przykucnął tym samym nadstawiając głowę na następny kamień. Krew z jego ucha popłynęła cienką strużką, chłopak stracił przytomność.
Jeszcze my! – Wrzeszczał Rok, brama powoli się zasuwała, ale bez trudu do niej dobiegł, wbiegł wyprostowany, Reggis musiał się już schylić, ponieważ został z tyłu, natomiast Tiim który biegł już o własnych siłach był zmuszony do ślizgu, brama była za nisko by mógł wejść inaczej.
Dwadzieścia minut później zdyszani jeszcze siedzieli pod ścianą, a medyk opatrywał Tiima. Reggis złapał go mocno za dłoń i patrząc w oczy powiedział.
- Piękny strzał młody – Poczym się serdecznie uśmiechnął, Tiim odpowiedział mu tym samym.



RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 11-07-2012

Ludzie, proszę was, czy ta praca jest aż tak tragiczna, że szkoda się wypowaidać ?


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Changed - 11-07-2012

Cytat:Ludzie, proszę was, czy ta praca jest aż tak tragiczna, że szkoda się wypowaidać ?
Lepiej nie pytaj, bo jeszcze ktoś powie, że tak. Bez obrazy oczywiście. Big Grin
Cytat:Kolejna głowa potoczyła się po schodach wielkiej, stromej wieży[,] na której znajdowała się gilotyna.
Cytat:Wystarczyło spojrzeć na osoby w pierwszym rzędzie tłumu[,] by stwierdzić jaki nastrój opanował ludzi, smutek i gorycz.
Przed smutkiem i goryczą przydałby się raczej myślnik. Albo dwukropek.
Cytat:Pomimo tego czekał na następne jedenaście, gdyż tylu skazańców pozostało.
Kto czekał? Na następnych jedenastu.
Cytat:- Wprowadzić następnego! - krzyknął Sędzia, był starym człowiekiem pozbawionym włosów, zmarszczki zalewały jego twarz, a brzuch całe krzesło na którym siedział.
Po 'sędzia' nowe zdanie. Cięzko sobie wyobrazić to z tym brzuchem. W sumie to najbliższy mojemu zrozumieniu jest brzuch na krześle i sędzia przed nim.
Cytat:Powoli, z ciemnego korytarza, zakuty w kajdany wytoczył się skazaniec numer dwa.
Całkiem niezłe zdanie, ale... Jak się wytoczył? Jak piłka? To trochę brzmi... nieodpowiednio.
Cytat:To nie moja wina[,] że system jest chory!
Cytat:Przywódca buntowników był ogromnej postury lekko łysiejącym brunetem o bystrym spojrzeniu.
Daj to w nowym akapicie. Ni w ząb to pasuje do didaskaliów o sędzi.
Cytat:- Rozpoczynam rozprawę! - powiedział sędzia, po raz dwunasty.
Why?! Nie chcę być złośliwa, ale skoro tak uparcie mylisz liczby, to narysuj sobie kółka symbolizujące skazańców, ponumeruj je i skreślaj, po napisaniu kolejnych wyroków.Rubasz był trzeci, skoro poprzedni skazaniec był drugi.
Cytat: Tłum zaczął szeptać, był jak beczka z prochem zapełniona dziesięcioma tysiącami ludzi, wystarczyła iskra, która była coraz bliżej.
To prochem czy ludźmi? Możesz ich przyrónać do prochu, jeśli ci to pasuje. Tak samo z tą iskrą. Jej pojawienie siębyło coraz bliżej, nie ona. Chyba, że krążyła wokół tej twojej beczki.
Przy okazji - jeśli jakiś bohater powtarza swoją kwestię, to nie musisz jej za każdym razem pisać. Jeśli jest zawsze dokładnie taka sama i tylko jedna, to możesz napisać 'Y powtórzył swoją kwestię' lub coś w tym stylu.
Cytat:Ludzie[,] czy wam się to podoba?
Zwroty tego typu, również te na końcu zdania, oddzielamy przecinkiem.
Cytat:w ich oczach błyszczała nie zaspokojona żądza krwi,
niezaspokojona. Kiedy wyraz odpowiada na pytanie 'jaki? jaka? jakie?' to pisze się go łącznie z przeczeniem 'nie'.
Cytat:ze szczerbimy ostrza mieczy,
zeszczerbimy. Chociaż poprawniej będzie 'wyszczerbimy', ale to już nie jest konieczne.

Jest lepiej niż poprzednio.


Cytat:Przenieśmy się do jednej z nich.
Ble. Jesteś narratorem opowiadania dla rozwiniętych intelektualnie ludzi czy bajki dla dzieci?

Ta ludność się ewakuuje, czy oblęża warownię?
Cytat:- Sir, Blanki są mocno uszczerbane[,] nie zasłonią nas. – Wykrzyczał Tiim
Uszczerbane? O.o Zapraszam do wątku z zapisem dialogów. Jest w Kąciku literata. Na zacytowanym fragmencie skończ zdanie. To naprawdę nie brzmi tak dobrze, te wieloczłonowe zdania.
Cytat:to było jego ulubione powiedzenie, poczym
Po czym. To jest w ogóle powiedzenie? Od kiedy?
Cytat:Kiedy byli w połowie długości od pierwszego stopnia[,] Rok kontem oka wychaczył wielkiego mężczyznę wychodzącego po drabinie na mur obok uszczerbanych blanek skąd przybiegli.
zobaczył, zauważył.
Cytat:wielkiego mężczyznę wychodzącego
wchodzącego
Cytat:Przeciwnnik złożył się do strzału,
Yhm. Confused
Cytat: a kiedy strzała mknęła w jego kierunku pobladł i szeroko rozwarł oczy,
powieki. Jak się rozwiera oczy?
Cytat:wyobraził sobie jak pocisk wbija mu się w plecy[,] powalając
Przed chwilą była strzała... Chyba, że się przeobraziła...
Cytat:W ostatniej chwili za jego plecy podbiegł młodziutki chłopak nieświadomy niebezpieczeństwa,
Huh
KropkaExclamation
Cytat:Tak jak się spodziewał[,] strzałą
strzała.
Cytat: jego głowa na Momot zawisła w powietrzu i z głuchym puknięciem odbiła się od blanki i wypadła za mury.
moment. Mam wrażenie, że hełm był z kauczuku... Chociaż w sumie to odbicie się można uzasadnić logicznie. Tylko, że tego nie zrobiłeś i się zastanawiam z jakiej odległości się odbiła i jak wysoko.
Cytat:Reggis[,] patrz[,] jeden oberwał
Cytat:Tyle, młody[,] wystarczy, bo nas dogonią
ten przekrzyczany okrzyk musiał długo trwać...
Cytat:z amoku wyrwał go Rok[,] łapiąc pod bark jedną ręką[,] a drugą wyciągnął procę
wyciągając procę.
Cytat:proca poza tym[,] że kamienie same wpadały po wystrzale w miejsce dla kamienia z małego pojemniczka przymocowanego na małych stalowych prętach.
nie rozumiem tego koszmarnego opisu. Rozdzielaj zdania. Nie będzie lvl up razem ze zwiększeniem ich długości. Robią się wręcz gorsze.
Cytat:Olbrzym[,] który prowadził natarcie[,]
Cytat:dostał dokładnie w prawe oko, białko wychlusnęło mu nad brew, lecz ten tylko się zachwiał i przyspieszył,
wbrew prawom grawitacji. I ten kamyczek się uprzejmie wycofał i nie wrył w mózg, tak?
Cytat: Kiedy już go dopadł[,] rozpłatał go cięciem od ramienia do ostatniego żebra, pod ukos.
Cytat:przez co przykucnął[,] tym samym nadstawiając głowę na następny kamień.
Cytat:Krew z jego ucha popłynęła cienką strużką, chłopak stracił przytomność.
niewiele szkód... Gdzie logika?
Cytat:wrzeszczał Rok, brama powoli się zasuwała, ale bez trudu do niej dobiegł, wbiegł wyprostowany, Reggis musiał się już schylić, ponieważ został z tyłu, natomiast Tiim który biegł już o własnych siłach[,] był zmuszony do ślizgu, brama była za nisko by mógł wejść inaczej.
Podkreśliłam powtórzenia. Na pewno wejść(ostatni człon)? Bardziej: inaczej dostać się do środka.
Cytat:- Piękny strzał młody – Poczym się serdecznie uśmiechnął,
po czym!


A teraz powiedz mi, w którym zdaniu nie było błędu, co? Komentuję, bo chcę pomóc, ale przy tak słabych technicznie tekstach, to jest męczące i nieprzyjemne.
Jedna rada - poćwicz najpierw opisy statyczne.
Pozdrawiam!


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Quirinnos - 11-07-2012

Jeszcze dodam; widziałeś kiedyś niestromą wieżę? Smile


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Cahlmorain - 14-08-2012

-Nie, to nie moja wina że system jest chory! Umrę jak moi kompani- Powiedział zaskakująco dziarsko.


Wiem ze tekst troche poprawiony, ale te dziarsko mi sie tu nie podoba.
Fabula zapowiada sie ciekawo, ale co do bledow i stromej wiezy zgodze sie z kolegami.


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 17-08-2012

Dobra ludzie, to znowu ja i znowu was trochę pomęczę. Kolejna część tekstu.


Trzy dni później


Chłód wdzierający się do korytarza obudził Roka. Jeszcze niczego nieświadomym spojrzeniem omiótł pomieszczenie. Wszyscy spali, oprócz Meriona, olbrzymiego, łysiejącego bruneta o przyprawiającym o chłód spojrzeniu. Siedział pod ścianą, opatulony w skóry.
- Co się gapisz, Rok? – rzucił gburowato – nie masz nic lepszego do roboty? Stast odwrócił wzrok, nie miał ochoty się bić, a już na pewno nie z brutalnym olbrzymem. Morale były niskie, raz, gdy mógł swobodnie przejść przez dziedziniec usłyszał ciche, jakby tłumione pochlipywanie. Dochodziło zza małej baszty, ruszył w tamtym kierunku, a kiedy był na miejscu, ku swojemu zdziwieniu, ujrzał Tiima. Był wtulony w skórę z dzika, nawet nie zauważył przyjaciela, tylko gderał coś pod nosem. Rok szybko się oddalił, nie chciał by chłopak był świadomy, że jego chwila słabości została zauważona. Z zadumy wyrwały go ciężkie, odbijające się echem kroki, po chwili w korytarzu stanął około czterdziestoletni mężczyzna.
- Starszy lettah Rok Stast, jak mniemam – Rok i Merion trącali i kopali towarzyszy na około, by ich obudzić. Każdy zobaczywszy oficera szybko stawali na baczność, jedynie jeden z podkomendnych olbrzyma zaraz po otworzeniu oczu wrzasnął „Co jest, do jasnej cholery?” Zniesmaczony oficer kontynuował. –
- Mam dla was specjalne zadanie wojowniku, ale to wymaga… dyskrecji, czy możemy pomówić w cztery oczy?
Dziesięć minut później siedzieli w odosobnieniu, w małym pokoiku, z jednym okienkiem, z grubą oprawą.
- Wiecie co to helt? – Zaczął oficer – Mam nadzieję, bo ktoś musi uświadomić naszych ludzi w związku z tym… co nas czeka.
- A mianowicie? Wiem, że z heltu robi się potężne pociski do katapult, trebuszy…
Oficer przerwał mu nagle.
- Widzę, że się jednak rozumiemy, musicie dać wykład każdemu, kto kimś dowodzi, jesteście do tego idealni… i przy okazji… odpoczniecie.
Oficer zaczął iść do drzwi.
- A mogę wiedzieć, jak pan się nazywa? – Zapytał Rok.
- Nie, taka odpowiedź musi wam wystarczyć. Wykład jest o siedemnastej w koszarach, mało czasu.- Mężczyzna uśmiechnął się złowrogo i wyszedł pozostawiając Roka w głębokiej zadumie.
Siedemnasta, za trzy. Koszary już pełne, tyle ludzi. Moje pięć minut… dla ubogich.
- Cisza! – Wrzasnął Stast by uciszyć gwar, udało mu się – Mam wam szybko opowiedzieć co to pociski z heltu, są to niosące śmierć bryły, które są wykonane z występującego tylko w Slonce metalu. Ich moc polega na tym, że po trafieniu w cel rozsypują się na tysiące malutkich części. Każda jedna taka część, może przebić człowieka w kolczudze. Na wylot. Jak się przed nimi bronić? Nie da się, chyba że założycie zbroje płytową, której zapewne nie macie. Macie za to, co niektórzy, zbroje z latu, dla niewtajemniczonych to kolejny twardy metal. Jednakże, zbroje są ciężkie i krępują ruchy, a na składzie mamy ich pięć… - Z miejsca w pierwszym rzędzie poderwał się niewysoki mężczyzna w okularach.
- Dziękuje już panu – Powiedział do Roka podchodząc do podium z którego przemawiał – Teraz ja, odczytam listę odnośnie tego, kto w śród was otrzyma zbroję – Rozsunął zwój i zaczął czytać – Let Kanji, tym samym obejmujesz dowództwo nad małą basztą – Niebiesko Oki brunet wstał i usiadł z wrażenia, każdy patrzył na niego z zazdrością – Merion Ktran, tobie przypadnie zbroja i dowództwo nad bramą – Lekko posiwiały wojownik uśmiechnął się, jemu również każdy zazdrościł – Rok Molter, a także zaszczyt szkolenia młokosów – I jemu każdy zazdrościł – Dalrt Gamilit, ty będziesz bronił holu krwi. (Był to korytarz bezpośrednio połączony z koszarami, ludzie z podgrodzia mogli przebiegać przez niego swobodnie. To służyło szybkiej reakcji straży, było bardzo pomocne. Teraz to tylko nowe trupy, stąd ta nazwa. )
- Ostatnią zbroję i wielce ważne zadanie związane z podróżą daleko za mury, o wiele poważniejszej randze, otrzymuje… Rok Stast!
Rok, który miał już wychodzić obrócił się zdziwiony, jemu już nikt nie zazdrościł, bo już nie jeden próbował wyjść za mury. Dotąd wracały tylko ich głowy.



RE: Moje pierwsze opowiadanie - Rafał Growiec - 18-08-2012

"- Co się gapisz, Rok? – rzucił gburowato – nie masz nic lepszego do roboty? Stast odwrócił wzrok, nie miał ochoty się bić, a już na pewno nie z brutalnym olbrzymem. Morale były niskie, raz, gdy mógł swobodnie przejść przez dziedziniec usłyszał ciche, jakby tłumione pochlipywanie." Rzucił Merion, po czym zaczął opowiadać co się dzieje dokoła i jak mają przechlapane. Narrator powinien w tym momencie spuścić mu na głowę belkę za wchodzenie w jego kompetencje. Od pogrubionego powinien być nowy akapit.

"- A mogę wiedzieć, jak pan się nazywa? – Zapytał Rok." Tu powinno być "zapytał Rok.".

Fabularnie ciekawie, ale trzeba doszlifować.


RE: Moje pierwsze opowiadanie - Milosz - 19-08-2012

W życiu nie uwierzę, że tu jest tak mało błędów. Proszę, opowiadanie jest krótkie i nie zajmie wam wiele czasu, za to ile radości przysporzą mi wasze oceny.