Wasze Literackie Początki - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: Relaks (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Relaks) +--- Dział: Kawiarenka (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Kawiarenka) +--- Wątek: Wasze Literackie Początki (/Thread-Wasze-Literackie-Pocz%C4%85tki) |
Wasze Literackie Początki - Okruszek - 28-04-2012 Przeglądając teksty na Inku, znalazłem wiele, ewidentnie pisanych przez bardzo młodych początkujących i zainspirowało mnie to do postawienia tego tematu. Zastanawiam się, czy gdzieś po szufladach lub czeluściach dysku twardego nie macie pochowanych swoich pierwszych prac? Propozycja jest taka, aby znaleźć i wkleić fragmenty jakiś swoich totalnych początków. Warto by wspomnieć też czy było to gdzieś publikowane i jeśli tak to gdzie. Może znajdziemy starych znajomych z innych for literackich, a nawet jeśli nie, to na pewno samo czytanie staroci będzie zabawne. Ja osobiście zaczynałem od pewnego fora fanów gry Gothic i przygodę z pisaniem prozy zacząłem od zupełnych fan-ficków. Forum nie prezentowało chyba wysokiego poziomu literackiego, bo przez długi czas użytkownicy wystawiali mi 10/10, twierdząc, że to najlepsze opowiadanie jakie tam ktokolwiek zamieścił. Ja jako próżny piętnastolatek pławiłem się w pochwałach, aż wreszcie znalazł się ktoś mądry, który jako jedyny przeczytał to w całości i wytknął błędy. Wówczas śmiertelnie się obraziłem, dziś wiem, że miał rację. A teraz fragmencik - patrzcie i płaczcie! (Zaprezentowany fragment nie jest moim pierwszym, ale najstarszym jakie mi się zachowało). II Okres Mroku [2005] fragment: W oazie Ashen była noc, a księżyc świecił jasno. W mroku między chatami i lepiankami przemykały dwie postcie. Jedną była dziewczyna o południowej urodzie. Jej długie czarne włosy spelecione były w kok z tyłu głowy. Drugą postacią był młody mężczyzna. Jego oczy nawet w tych ciemnościach błyszczały błękitem. Długie włosy w kolorze platyny zniszczone podróżą przez pustynie zaplecione miał w dredy. Ostatnio wiele przeżył i rysy jego twarzy bardzo się uwydatniły i zaostrzyły. Można powiedzieć, że wyglądał strasznie, a napewno wzbudzał respekt u trzeźwych przeciwników. Niestety ostatnio jego przeciwnicy nie byli trzeźwi i skończyło się to dla nich tragicznie. Jednak teraz chłopak musiał przez to uciekać. W awanturze w gospodzie stając w obronie barmanki pobił pułkownika straży kapłańskiej, jednego strażnika zabił, a drugiemu odciął prawą rękę. Wreszcie dziewczyna doprowadziła go do pomnika Labeira, stojącego w centrum dzielnicy kapłańskiej. Z tyłu była obluzowana duża cegła, którą z pomocą Nutretha wyciągnęła. Za cegłą były wąskie, strome schody. - To wejście do kanałów. Moi przyjaciele zapewne wiedzą już, o twoim przybyciu. Zejdź na dół i porozmawiaj z Alvarezem. Rozpoznasz go beztrudu. Ja zajmę się twoim koniem... tak w ogóle, to dziękuję za pomoc. - Powiedziała dziewczyna poczym pocałowała Nutretha w policzek. Chłopak w lekkim szoku zszedł na dół po schodach. Znalazł się w kanałach podmiejskich. Równolegle do wąskiego, brukowanego chodnika płynęła rzeka ścieków. W dalekim tunelu chłopak zobaczył światełko. Popędził biegiem w tamtą stronę. Gdy się zbliżył usłyszał rozmowy. - ... walczył lepiej niż trzech mężów. Ledwo powstrzymałem śmiech jak widziałem miny strażników, kiedy uciekali. Półkownik Hetelith ma szczenkę w czterech częściach, a dodatkowo uderzenie było tak potężne, że wytworzyła się mała magiczna eksplozja. - Mówił ktoś piskliwym głosem. - To świetnie. W śród biedaków ten człowiek jest teraz bohaterem. Zdobędziemy szacunek, jeżeli wstąpi w szeregi naszej gildii.- Odparł wysoki męski głos.- On tu już chyba jest.- Dodał głośniej.- Wejdź chłopcze i przyjmij naszą wdzięczność. Zdziwiony Nutreth wyszedł z cienia. W jednym z rozmawiających rozpoznał człowieka, który prawie cały czas siedział przy ladzie w gospodzie. Drugi miał długie siwe włosy. Widać było, że nie jest już najmłodszy jednak po budowie jego ciała można było wywnioskować, że spoczywa w nim ogroma siła. Grozy do jego postaci dodawała czarna opaska na prawym oku i liczne blizny na twarzy. - Jestem Alvarez.- Przedstawił się mężczyzna lustrując wybrańca swoim jednym okiem. - Jestem Nutreth.- Odparł chłopak. - Jesteś jeszcze dzieciakiem, a jednak wyglądasz już poważnie. Musiałeś ostatnio wiele przeżyć co? - Owszem. Było ciężko. Ale co ciebie to obchodzi? - Nie bądź nieuprzejmy chłopcze. Pomogłeś jednemu, a właściwie jednej z nas. Chcieli byśmy się jakoś odwdzięczyć. - Powiedział Alvarez. - Nie wiem nawet kim jesteście. Co to za gildia?- Ciągnął Nutreth. - Ludzie nazywają nas gildią złodziei. Osobiście nie lubię tej nazwy. Jesteśmy tylko zwykłymi mieszkańcami tej oazy. Po prostu wykorzystujemy nasze niezwykłe umiejętności, aby nie umrzeć z głodu. Tak samo jak ty nie wierzymy w Labeira... - Skąd wiesz, że nie wierzę w Labeira?! - Zdziwił się chłopak. - Nosisz na szyi symbol jednego ze starych bogów. Prawdziwych bogów.- Odpowiedział herszt złodziei. - Znacie więc historię?... - Nie znajdziesz biedaka, który by jej nie znał. Wszyscy wierzą, że przyjdzie ktoś, kto zdemaskuje Labeira i przywróci starą wiarę. Chłopak pomyślał, że nie powinien zdradzać nieznajomemu, że to on ma być wybrańcem. - A jakie jest twoje zadanie? Po co przybyłeś do Ashen?- Zapytał Alvarez. - Mam tutaj zasiać trochę zamętu. Sprowokować plebs do buntu przeciwko kapłanom. - W tym chyba będziemy mogli ci pomóc. Ale czy ty chcesz naszej pomocy?- Mówił dalej stary mężczyzna. - Każda pomoc się przyda. Chętnie przyłącze się do waszej organizacji. - Odparł Nutreth podając dłoń Alvarezowi. - Świetnie! - Ucieszył się herszt. - Ten klucz otwiera drzwi piwnicy gospody. Nie będziesz musiał za każdym razem targać tej cegły.- Powiedział wręczając chłopakowi mały srebrny kluczyk. - Odpocznij dzisiaj, a jutro przedstawimy ci plan sabotażu. Nutreth nie odpowiedział nic. Wszedł po schodach i otworzył drzwi gospody. Wcześniej związał dredy z tyłu głowy i wziął stary zniszczony płaszcz z kapturem, który nałożył na główę. Wziął też jedną z przepasek na oko od Alvareza i założył ją. Nie mógł pozwolić, aby został rozpoznany. (...) To tylko próbka, całość to znacznie większa miazga. Teraz wasza kolej. Kto ma odwagę pochwalić się bolesnymi początkami? RE: Wasze Literackie Początki - księżniczka - 01-05-2012 Nie no, poza "szczenką" i podobnymi to nie jest bardzo tragicznie, jak na początki Raczej przeciętnie. Ja swoich "najpierwszych" tekstów nie mam, tylko jedna perełka utkwiła mi w pamięci (z opowiadania fantasy, co za zbieg okoliczności...) Cytat:Po zejściu z gór krajobraz się zmienił Ale coś się zachowało, sprzed jakichś czterech-pięciu lat: Cytat:Jasnygwint* wracał właśnie z gospody. Szedł jak zwykle przygarbiony, ale nie myślcie, że wstydził się własnego imienia. Przeciwnie, uważał, że ma wielkie szczęście. Przynajmniej w porównaniu do swojego brata**, który z powodu imienia musiał wyjechać za granicę, i to odległą. To tylko fragment, opowieść oczywiście rozrosła się do wielkich rozmiarów. Czy bolesne, to nie wiem, chyba aż tak tragicznie nie jest . Publikowane nie było. RE: Wasze Literackie Początki - Mestari - 01-05-2012 Fragment mojej pierwszej powieści - dzisiaj się z niej śmieję, ale wtedy wydawała mi się strasznie poważna (inspirowałam się biografią Mattiego Nykaenena) Cytat:Z Katariiną w złym humorze nie było dyskusji. Należało raczej schodzić jej z drogi i dziękować niebiosom, że nie oberwało się czegoś więcej. RE: Wasze Literackie Początki - księżniczka - 01-05-2012 Więcej, nie wstydź się Z pierwszych tekstów chyba każdy się śmieje, poza tymi, którzy oczywiście od samego początku pisali genialnie RE: Wasze Literackie Początki - Mestari - 01-05-2012 A są tacy, ksi? Według mnie nie - każdy od czegoś zaczynał, ale ważne jest, żeby się rozwijać. RE: Wasze Literackie Początki - księżniczka - 01-05-2012 Chodziło mi o te wyjątkowe, rzadkie jednostki, które są zdania, że nie muszą robić postępów (to nie jest żaden przytyk do kogokolwiek, po prostu czasem trafiało się na takich) RE: Wasze Literackie Początki - Rika - 20-05-2012 Ja właśnie jestem na etapie "literackich początków", ale zachował się mój wierszyk z wczesnego dzieciństwa. Nie pamiętam kiedy powstał, pamietam tylko, że był długi. Fragment zachował się w pamiętniku więc mogę go przytoczyć: "Miś o dużym brzuszku. Na trawie nad rzeczką leżał sobie miś. Cóż takiego dobrego zje na kolację dziś? W nosek się podrapał i zmarszczył czółko swe. Może ktoś mu powie co na kolację zje? Może to będą kanapki a może tłusty schab? A może płatki owsiane będzie wieczorem jadł?" Jak widać, mogłam tak długo ciągnąć. Już nie pamiętam, co w końcu zjadł Niewątpliwie są to początki |