Via Appia - Forum
Bez kończyn roz. 1 (dziwadło o owocach, cz.2) - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania)
+---- Dział: Obyczajowe / Psychologiczne (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Obyczajowe-Psychologiczne)
+---- Wątek: Bez kończyn roz. 1 (dziwadło o owocach, cz.2) (/Thread-Bez-ko%C5%84czyn-roz-1-dziwad%C5%82o-o-owocach-cz-2)



Bez kończyn roz. 1 (dziwadło o owocach, cz.2) - hubwen@o2.pl - 11-09-2011

link do PROLOGU:
http://www.inkaustus.pl/temat-bez-ko%C5%84czyn

ROZDZIAŁ 1


- Chyba masz rację – Andy zwrócił się do pomarańczy. – Ale w takim razie nie mamy na co czekać! Zróbmy to teraz! – To mówiąc, banan wskoczył do jednorazówki, do której została włożona Jane. Kobieta, która akurat płaciła, nawet nie zauważyła, że woreczek zrobił się cięższy.
- O rety, po co to wszystko? – Chanel wywróciła oczami i dołączyła do banana. – Blake! Pospiesz się – spojrzała zniecierpliwiona na pomarańczę.
- Już, już… - Blake zbliżył się do krawędzi straganu, ale gwałtownie się zatrzymał i powoli odwrócił. – Proszę o uwagę! – Krzyknął. – Może niektórzy z was sądzą, że oszaleliśmy. Może twierdzicie, że mamy nie po kolei w miąższu. Ale prawda jest taka… że… powinniście brać z nas przykład! – Tu i ówdzie dały się słyszeć zduszone okrzyki oburzenia. – Właśnie tak! Przejdę do historii jako pomarańcza, która… - W tym momencie Andy wciągnął go do jednorazówki. – Co ty wyprawiasz? – obruszyła się pomarańcza. Prędko wychyliła się, kontynuując przemówienie. – Spadam stąd i… ROCK’N’… - Tu Chanel wymierzyła mu siarczysty policzek listkiem.
- Nie zamknąłby się – powiedziała, jednak była najwyraźniej rozbawiona całą sytuacją.
Jane, na której siedziała trójka, chrząknęła. Wszyscy na nią spojrzeli.
- Co jest? – Odezwał się Andy. – Zastanawiasz się, czy starczy ci brzydkich słów, by zrugać nas stokrotnie? – Kapusta zmrużyła oczy, a jej usta stały się wąską kreską. Nic nie powiedziała.
- Och, rozumiem – rzekł szyderczo Blake. – Nie odzywa się do nas. To sukces! – Zaśmiał się sztucznie. Gęstą atmosferę można by kroić nożem.
- O co poszło? – Jedna z trzech marchewek cisnących się na dnie zapytała zaciekawiona.
- Kapusta jest na nas zła, bo jej nie słuchamy, a wydaje jej się, że skoro ma tak wielką głowę, to jest mądrzejsza – odpowiedziała Chanel znużonym głosem.
- Owocki, wysiadamy! – wykrzyknął Blake, gdy torba została postawiona na ziemi. – Adiós! – po tym pożegnaniu wytoczył się na zewnątrz. Zaraz za nim Chanel i Andy.
- Stójcie! – Rzuciła błagalnie Jane. – Nie róbcie tego! – W jej głosie słychać było strach. – Zostańcie!
- Dlaczego ci tak na tym zależy? To nasze życie, możemy z nim zrobić, co chcemy! – Zdenerwowała się pomarańcza.
- Ja… ja nie mogę wam na to pozwolić. Czuję, że nie zostanę wpuszczona do Raju, jeśli was nie powstrzymam. Będę tak samo grzeszna, jak i wy! – Owoce spojrzały po sobie zaintrygowane. Nigdy nie słyszały słowa „grzeszna”, mimo tego były oburzone. Oburzenie szybko jednak przerodziło się w zaskoczenie, kiedy kapusta wyturlała się z worka.
- Nigdzie nie idziecie – powtórzyła historycznie. – Mogę się z wami bić!
Widząc ich dziwne wyrazy twarzy, Jane zrozumiała, co stało się, gdy rzucała groźby. Powoli się odwróciła.
- Och, nie – jęknęła. Worek, który owoce i warzywo opuściły, zniknął. – Nie… Nie! Nie! To niemożliwe – spojrzała na zdezorientowanych przyjaciół. – To wasza wina – powiedziała spokojnie, po czym z pełnym impetem i okrzykiem na ustach rzuciła się Blake, okładając go liśćmi.
- Zostaw go! – Andy uderzył ją czubkiem ciała. Ta zeszła z pomarańczy, spojrzała na niego ze złością, okręciła się wokół własnej osi. I zemdlała.
- No pięknie, teraz mamy na głowie nieprzytomną kapustę – rzekła niezadowolona Chanel, jak zwykle wywracając oczami.
- Szczęściarze z nas! Teraz możemy ją tu zostawić – ucieszył się banan.
- Nie – odpowiedział powoli Blake. – Nie. To by było tchórzostwo. Ja, Blake, pierwszy owoc, który postanowił korzystać z życia, nie jestem tchórzem.
- Więc co robimy? – Zapytała Chanel sceptycznie.
- Musimy ją wtoczyć za ten kosz – wskazała jednym z dwóch liści pomarańcza. – I poczekamy, aż się obudzi…
Big Grin
co sądzicie?



RE: Bez kończyn roz. 1 (dziwadło o owocach, cz.2) - Mestari - 11-09-2011

Cytat:- Nigdzie nie idziecie – powtórzyła historycznie. – Mogę się z wami bić!
Histerycznie chyba? Big Grin

Czemu tak krótko? Mnie ten utwór bardzo bawi Big Grin