Matuszka Rasija - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA) +--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania) +---- Dział: Obyczajowe / Psychologiczne (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Obyczajowe-Psychologiczne) +---- Wątek: Matuszka Rasija (/Thread-Matuszka-Rasija) |
Matuszka Rasija - mirek13 - 16-01-2020 Andriej Andrjejewicz Zalotnyj postanowił zbawić świat. Jako przedstawiciel cywilizacji przyszłości, miał oczywiście świadomość istniejących ograniczeń, bowiem nie czuł się bogiem. Ale moc w sobie czuł niewątpliwie. Ta z kolei była zasługą Kostii, jego przyjaciela i sąsiada. Tenże produkował bowiem nocami sławną na cały rejon „Księżycówkę”, napój po którym ponoć nawet umarli przychodzą na własną stypę. Potajemnie podjeżdżali do Kosti nawet władze obwodu po zakup eliksiru, po spożyciu którego planowali nawet na monotonnym stepie nadwołżańskim budowę silosów atomowych, czy Aqwa Parku w stylu karaibskim. No więc Andiej siedział z Kostią przy chybotliwym stole w kuchni, wpatrując się w garnuszek z napitkiem. Obleziała pajęczyną naga żarówka upszczona przez muchy, rzucała słabe cienie na ścianę.
Andriej spojrzał triumfalnie na oniemiałą kobietę.
Jak już postanowiłem pomóc temu zgniłemu Zachodowi, to zapisywać formuły trza. Początkowo nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Myślałem o jakiejś maszynie uszczęśliwiającej (podstawy techniczne mam, bo byłem kiedyś mechanikiem w kołchozie, ale jak napromieniować wszystkich? Przypadek z psem uświadomił mi, że tylko droga chemiczna ma sens. Przy okazji wieczorowych kursów marksizmu – leninizmu, które ukończyłem w dawnych czasach, poznałem laboranta z pobliskich zakładów mięsnych. Ten uświadomił mi potęgę chemii spożywczej. Bazą będzie więc „księżycówka” Kosti, a o dodatkach się pomyśli. W końcu jestem rosyjski czeławiek, a taki może wszystko...
Andriej wstał od stołu i rozejrzał się gorączkowo.
Jelena przyglądała mu się spode łba. Wzięła gar z pieca i wlała wrzątek do balii. Buchnęła para. Andriej potknął się o leżącego psa, zaklął szpetnie, a kubek wpadł do balii.
Piana opadła. Jelena patrzyła osłupiałym wzrokiem. Wszystkie naczynia były idealnie czyste i lśniły jak kryształ.
Skrzętnie zapisuję skład nowego środka do mycia naczyń. Zapewne przy nowych dodatkach będzie służył do kąpieli, szyb, i w ogóle wszystkiego. Skończą się te cholerne, kolorowe butelki z Zachodu, za którymi nasze baby się uganiają po sklepach. I płacą tym kapitalistom. Teraz oni przyjadą do nas pokornie prosząc. Ale nie tego szukam. Kostia przyniósł zapas płynu bazowego, więc będę szukał dalej cudownego płynu na szczęście powszechne dla białego człowieka.
Taki twardy człowiek. Oczy nagle zrobiły mu się wielkie jak półmiski, twarz poczerwieniała i zaczął straszliwie dyszeć. Z ust pociekła piana.
Rano Kostia ze strachem zapukał do drzwi Zalotnych. Spodziewał się najgorszego. Kostia jako wilkołak i zakrwawione zwłoki kobiety. Wyobraźnia podsuwała coraz gorsze wizje. Ale to, co zobaczył... Drzwi otworzyła Jelena. Trzymała się futryny, oczy miała podkrążone, włosy zlepione potem i rozwichrzone. Halka podarta w strzępy.
Upływają miesiące, a ja nie zbliżam się do upragnionego celu. W trakcie prac zdążyłem już wynaleźć skuteczny lek na trądzik (przetestowany na córce Chomiczów. Parcha miała strasznego na gębie i choć dupy nadstawiała wszędzie, to tylko nieliczni, po wypiciu dwóch flaszek i w czasie ciemnej nocy, korzystali z niej. A teraz... oj, chodzi po wsi jak moja Jelena po specyfiku), krem na zmarszczki ( stara Jekaterina spod lasu ma teraz buźkę aniołka. Byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że dalej zgięta jest wpół i podpiera się kosturem. To po co jej ta piękna twarz?). Wynalazłem jeszcze wiele rzeczy, ale dalej nie mam płynu na powszechną szczęśliwość białych ludzi. To nie takie proste. Oni mają być szczęśliwi, ale wśród przełamywania trudności. Ten zgniły Zachód to tylko nowe samochody, komputery, internet, hamburger i dom. Zabrać im prąd, naszą ropę i gaz i kamień łupany. Tylko te imigranty przeżyją, bo z buszu przyszły. I koniec cywilizacji. A rosyjski człowiek? Nie zje, gorzałki się napije i będzie. Na Syberii i na stepach. W górach i dolinach. Niepotrzebny mu prąd, gaz, czy samochód. Tylko w nas jest nadzieja. Po tej sprawie zamkniętego pokoju, Kostia nie zaglądał do mnie przez miesiąc. Mnie też było trochę głupio, ale czego się dla nauki i szczęścia nie robi? Ciekawość jednak w nim przemogła, tym bardziej, że po wsi już krążyły słuchy o moich pracach. To niedobrze. Jeszcze władze się dowiedzą i łapę położyć będą chcieli. Muszę schować gdzieś zeszyt z wynikami. Chyba u Kosti. Kiedy zapoznał się z wynikami, pękł nareszcie i sprzedał mi recepturę „Księżycówki”. Nic specjalnego w składzie. Tajemnica tkwi w ziemniakach. Używa tylko tych z pola starej Mikołajewej. Jej zagon jest na górce, pod którą kiedyś była kopalnia. Ściśle tajna i nie wiadomo, co tam kopali. Paliaki, Niemiaszki i inne gadziny umierały tam jak muchy. A ruskie ludiej czuli się świetnie. Coś tam było takiego, że tak dobrze im było. I świadczy to o naszej żywotności. Niech biali się cieszą, że mają jeszcze Rosjan. No więc te ziemniaki czymś przechodzą i dlatego napitek przyjaciela jest taki wyjątkowy. Pracuję dalej. Dziś leje i jakoś mi smutno. Odłożyłem narzędzia i siedzę przy ciepłym piecu. Kiedy wszystko mi się uda Stworzę wokół istne cuda Gdy rosyjski człowiek chce Uszczęśliwi ludzkość wnet Zaczynam wiersze pisać... - To po garnuchu. - Kostia przechylił i wypił. Jak to on – szybko i naraz – Ja idzie? Andriej smętnie patrzył w dno kubka.
Po tygodniu mieli już spiryt. Andriej w nabożnym skupieniu zaczął dolewać go do „Księżycówki”.
Straszliwy błysk i huk rozdarł ciszę spokojnej wsi. Jelena Zalotnaja leżąła na specjalnym stole, a młody masażysta powoli masował jej szczupłe ramiona. Zajęcia z masażystą i trenerem fitness zrobiły swoje. Rozglądała się po ekskluzywnym apartamencie w centrum Moskwy. Teraz to moje – pomyślała z zachwytem. - kochany Andriej. Pół roku temu pod zgliszcza jej domu podjechała czarna wołga. Szukali jej. Mieszkała wtedy u szwagra parę domów dalej. Przyjazd władzy nigdy nie wróżył nic dobrego. To zakorzeniona w Rosjanach wiedza. Ale tym razem byli uprzedzająco mili.
Szanowna Pani. Mąż Pani okazał się człowiekiem genialnym. Dzięki pozostawionym zapiskom, okazał się wielkim iluminarzem nauki na miarę Leonarda DaVici, czy Newtona. Gdyby żył, byłby godny otrzymać nagrodę Nobla w dziedzinach biologii, medycyny i chemii, jak również nagrodę pokojową. Dzięki swoim odkryciom rozsławił nasz kraj i jego naukę. Udowodnił, że to geniusz człowieka rosyjskiego jest najważniejszy, a nie wielkie labolatoria i uniwersytety. To przynosi nadzieję naszej cywilizacji. Szczególnie jego ostatnie odkrycie paliwa, które stawia nasze rakiety jako bezkonkurencyjne. W kilkanaście sekund osiągną każdy punkt globu, a więc możemy teraz zaprowadzić szczęśliwość powszechną po rosyjsku. To wielkie odkrycie i chwała mu za to, że przechował wyniki swoich badań u przyjaciela. Jego prace rujnują zgniły, energochłonny i zatruwający naszą planetę, przemysł. Możliwość wpływania na losy świata dzięki wspaniałemu paliwu, zapowiada erę dobrobytu i szczęścia ludzkości w oparciu o naszą wizję. Wizję wielkiego narodu rosyjskiego. W uznaniu zasług pani męża proszę przyjąć najwyższą nagrodę państwową, dożywotnią rentę w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów miesięcznie i order św. Andrzeja, którego nazwa jakże pięknie współgra z nieśmiertelnym imieniem Pani męża. To był współczesny alchemik cywilizacji. Wiedział wszystko, umiał wszystko i był wszystkim. Nawet wiersze pisał, które niezwłocznie opublikujemy. Z wyrazami najgłębszego szacunku - Rada Federacji Rosyjskiej. Kochany Andriej – pomyślała jeszcze raz. - Szkoda, że już go nie ma. Ale ten masażysta... Żeby jeszcze tak miał ten specyfik Andrieja... RE: Matuszka Rasija - D.M. - 17-01-2020 Nie przeczytałem całości, ale mam niektóre uwagi językowe na temat imion: 1. W niektórych miejscach piszesz "Andiej" zamiast "Andriej", chyba przez nieuwagę. 2. Chyba lepiej pisać "Andriejewicz", niż "Andrjejewicz". 3. Imię "Kostia" czyta się bez dźwięku "j" przy końcówce i chyba powinno odmieniać się odpowiednio: np. "Kosti", a nie "Kostii". RE: Matuszka Rasija - mirek13 - 17-01-2020 (17-01-2020, 12:33)D.M. napisał(a): Nie przeczytałem całości, ale mam niektóre uwagi językowe na temat imion: No wiesz... część to zapewne literówki, a część to niezbyt zgrabna transkrypcja imion i nazwisk rosyjskich na polski. RE: Matuszka Rasija - D.M. - 18-01-2020 Cytat:No wiesz... część to zapewne literówki, a część to niezbyt zgrabna transkrypcja imion i nazwisk rosyjskich na polski. Oczywiście. Powiem nawet konkretniej: w punkcie 1 chodzi o literówki, a w punktach 2 i 3 o niezbyt zgrabną transkrypcję. RE: Matuszka Rasija - mirek13 - 19-01-2020 (18-01-2020, 22:40)D.M. napisał(a):Cytat:No wiesz... część to zapewne literówki, a część to niezbyt zgrabna transkrypcja imion i nazwisk rosyjskich na polski. To poprawimy Andriej już. Chyba miałem problem z klawiszem "r". Z Kostią mam problem. Nigdzie go nie widzę z "J". RE: Matuszka Rasija - D.M. - 19-01-2020 Cytat:Z Kostią mam problem. Nigdzie go nie widzę z "J".Chodzi o to, że np. w dopełniaczu należy pisać "Kosti", a nie "Kostii", jeżeli wymawiamy to imię tak, jak ono brzmi po rosyjsku. Czyli "Kostia" odmienia się jak "ziemia", a nie jak "historia". Dodatkowe "i" w niektórych przypadkach dopisuje się w tych słowach, gdzie przed końcówką wymawia się "j" (choć ta litera nie występuje na piśmie). Choć może być też taki punkt widzenia, że po polsku to imię lepiej wymawiać nieco inaczej, niż po rosyjsku, czyli z tym niepisanym "j", i odmieniać odpowiednio. Być może, to jest niezłe też dlatego, że w języku polskim miękka wersja dźwięku "t" brzmi obco. |