Kociokwik I - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA) +--- Dział: Miniatury Epickie (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Miniatury-Epickie) +---- Dział: Krótkie formy epickie (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Kr%C3%B3tkie-formy-epickie) +---- Wątek: Kociokwik I (/Thread-Kociokwik-I) |
Kociokwik I - kubutek28 - 27-03-2019 Nie wiem, czy nie czekałby mnie jakiś lincz, gdybym w swoim drugim cyklu (tym z chochołem) nie dał Dziadziowi nic do roboty, jak tylko stanie w miejscu i bycie sparaliżowanym. Postanowiłem więc wtrącać między opowiadania takie krótkie formy - komentarze, niczym stasimony w teatrze greckim. A że nie zajmują dużo, to nie wrzucam do działu "opowiadań", a do "krótkich form". Wciąż zastanawiam się, jaką formę ostatecznie przybierze mój cykl, bo już teraz jest "niecodziennie", ale w sumie takie wymyślanie nowości daje dużo frajdy, więc spoko Co do nazwy tych tekstów... Kociokwik, to po prostu staropolska nazwa kaca (Kac - skrót od niemieckiego Katzenjammer, czyli w sumie "kociokwiku"). Było wesele, był prolog - poprawiny, no to teraz "należny" kac Kociokwik I Z ławki pod płotem dziadzio jak przez mgłę zauważył zbliżającego się Tymona. – Tymonku, dobrze by było, żebyś poustawiał gdzieś wyżej te worki z ziarnem w chlewiku; żeby nie zawilgotniały w razie jak więcej śniegu spadnie – zawołał staruszek. Tamten przystanął, spojrzał na ławkę smutnym wzrokiem, westchnął i znów się ruszył. – I pamiętaj, żeby więcej siana dać królikom do klatek, wymościć, niech mają cieplej na zimę… Młodzieniec przeszedł przez furtkę, oddalił się, milcząc. Dziadzio odprowadził go wzrokiem. Później niechętnie znów wyprostował głowę. – Wiesz, że on nic nie słyszy? Dziadek zaczął bujać się na ławce, w przód i tył. To właśnie on sprawiał wrażenie, jakby nie słyszał rozmówcy, choć było inaczej. Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie. – Dalej nie pojmujesz, starcze? – zaczepiał wciąż chochoł. – Idź pan, pókim dobry – odburknął dziadzio. – Chciałbyś zatem z kimś pogadać, ale ze mną nie? – Chcieć chcę od pana tylko jednego; wypuszczenia z tego więzienia, do któregoś mnie pan wtłoczył. – Aż tak ci tutaj źle? Przecież nie męczy cię ból żaden ani uwiąd; pożywiać się nie musisz… – O, chyba jedno co mi przyjemnego w życiu zostało, to i tego mnie pozbawili… – zaskrzeczał dziadek. – A już wolałbym być zwiędnięty, jak dotąd i móc przed kim ponarzekać w tej niedoli. Chochoł był jakby ustawiony nieopodal staruszka. Dziwnym się zdawało rozmawianie z nim. Miał wysoki, ale napełniony głębią, głos, dobiegający gdzieś ze środka, spomiędzy złotych źdźbeł. Brzmiał, jakby ktoś owinął człowieka słomą, potem wymłócił, a ta mowa, trochę jękliwa, wynikała z obolałego ciała. – Czy wiesz – rzekł chochoł – że właśnie jeden z sielan został, jak to nazwałeś, wypuszczony? – O. – Pan młody. Znów trafił między wcześniejsze frasunki, bolączki… – I ludzi – burknął staruszek. – Panie, nie zgrywaj pan dobrotliwego. Jakbyś chciał zrobić co dobrego, najlepiej nic byś pan nie robił, ostawił nas w spokoju. A nie o: gwałtem wsadzać w jaką mgłę i tera łaskawie kogo wypuścić. – Skąd pewność, że to ja? Że nie jestem samo strażnikiem, podległym czyjej woli? – Już, na pewno – znów prychnął dziadek. – Takieś pan jest niewiniątko, że aż mnie świerzbi wymłócić ten słomiany łeb. A jeszcze tera, kiedy w nieuwiędłej ręce tyle nowych sił. Chochoł nie odpowiedział. Dziadziowi ciężko było stwierdzić, o czym może ów myśleć i czy w ogóle. On sam zaś znów powiercił się na ławce, z przyzwyczajenia podpierając się laską. – Znalazł się łaskawy, od cholery – sarknął staruszek. Odwrócił wzrok, usłyszawszy Tymona wychodzącego na drogę. Ów napotkał kogoś innego, zatrzymali się, zaczęli rozmawiać. Po paru chwilach poszli gdzieś razem. – Szkoda, że takiej łaski żywotnym nie okazał. Ani chybi, bez Tadka wszystkie by w siole wyzdychały. A ów, jakby Tymonek z panem wolszebnikiem nie wrócili, zamęczyłby się sam przy robocie, taki to pan jesteś dobrotliwy. Cóż to jest jeden uwolniony przy tylu zniewolonych? Nie da się przynajmniej paru naraz odczarować? RE: Kociokwik I - Eiszeit - 27-03-2019 (27-03-2019, 01:32)kubutek28 napisał(a): Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie.Nie wiem do końca co, ale coś mi nie leży w tym sformułowaniu. Z kolei dobitne okazanie ignorancji wymyka się kontekstowi. Może - dobitnie okazać brak zainteresowania? Cieszę się, że powstała taka miniatura Położenie Dziadzia niegodne pozazdroszczenia. Cytat:– Skąd pewność, że to ja? Że nie jestem samo strażnikiem, podległym czyjej woli?Pytanie klucz Moim zdaniem koncepcja krótkich komentarzy jest świetna - rzuca nowe światło na całość RE: Kociokwik I - Miranda Calle - 01-04-2019 Tak miniaturka, okruszek. Choć mało kociokwiku w Kociokwiku, całkiem przyjemne czytanie. Znajomi bohaterowie, znajome okoliczności przyrody Ale parę uwag mam. Cytat:– Tymonku, dobrze by było, żebyś poustawiał gdzieś wyżej te worki z ziarnem w chlewiku; żeby nie zawilgotniały w razie jak więcej śniegu spadnie Zamiast średnika powinien być przecinek. Cytat:Dziadzio odprowadził go wzrokiem. Później niechętnie znów wyprostował głowę. W tym fragmencie chochoł powinien pojawić się od razu przy pierwszym dialogu. Obecnie nie wiadomo, kto i do kogo wypowiada uwagę o tym że Tymon nie słyszy Cytat:– Chcieć chcę od pana tylko jednego; wypuszczenia z tego więzienia, do któregoś mnie pan wtłoczył. Zamiast średnika powinien być dwukropek. Cytat:– Aż tak ci tutaj źle? Przecież nie męczy cię ból żaden ani uwiąd; pożywiać się nie musisz… Zamiast średnika powinien być przecinek. Cytat:Chochoł był jakby ustawiony nieopodal staruszka. Co to znaczy "jakby ustawiony"? RE: Kociokwik I - Zdzisław - 01-04-2019 Dla mnie nieznajome, ale dialogi oraz prowadzenie narracji nie nudzi Oprócz uwag Mirandy (z którymi się zgadzam), jeszcze kilka sugestii: *przez furtkę, oddalił się, - przez furtkę i oddalił się, *Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie. - Staruszek wyraźnie próbował ignorować swojego rozmówcę. (można też zmienić, jak proponuje Eiszeit, ale wtedy zostaje zbyt bliskie powtórzenie "jakby") *napełniony głębią, głos, - napełniony głębią głos *o czym może ów myśleć i czy w ogóle - czy ów w ogóle może o czymś myśleć *On sam zaś znów powiercił się na ławce, z przyzwyczajenia podpierając się laską. - Powiercił się znowu na ławce, z przyzwyczajenia pomagając(?) sobie laską /aby uniknąć powtórzenia "się"/ * sarknął staruszek. - sarknął. (wiadomo z poprzedniego zdania, że staruszek) *kogoś innego - kogoś ("kogoś innego" - to pleonazm) *Po paru chwilach - Po chwili RE: Kociokwik I - Gunnar - 03-04-2019 A więc zaczarowani mają świadomość i jeszcze z chochołem można sobie pogadać Fajny fragment rzucający trochę światła od drugiej strony. |