Via Appia - Forum
Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Powieść (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Powie%C5%9B%C4%87)
+--- Wątek: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) (/Thread-Droga-do-szcz%C4%99%C5%9Bcia-CA%C5%81O%C5%9A%C4%86)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: Droga do szczęścia - Eiszeit - 07-03-2019

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Ciąg dalszy.

Rozdział IV.

(...)Bardzo dużo, i to robiono z pomocą mikrodronów o wielkości muszki owocowej, zawierających kamery. Taki mikrodron był wypuszczany z uniwersalotu i latał po terenie, przekazując na ekran w uniwersalocie wszystko, co obserwuje jego kamera.
Za żadne skarby nie chciałabym być kimś sławnym w świecie, gdzie mają coś takiego Wink


Cytat:Zaś po zakończeniu misji mikrodrona w danym miejscu uniwersalot zawisał dokładnie nad mikrodronem i mikrodron szybko wracał po linii pionowej przy wyłączonej kamerze; w najgorszym przypadku mógł go łyknąć jakiś ptak, ale wtedy to już nieistotne, bo misja się skończyła. Dla oglądania nowego miejsca (nawet na odległości zaledwie kilku kilometrów) już robiono kolejny przelot i wypuszczano kolejny mikrodron (może być i ten sam, jeśli przetrwa i zdąży się naładować).
Dla mnie z punktu widzenia literackiego taka ilość powtórzeń wygląda po prostu bardzo źle. Chcesz przekazać pewną treść, ale uzyskanie pozytywnego odbioru wymaga odpowiedniego zapakowania tejże.

Cytat:Ale z tej usługi zrezygnowano, bo mikrodrony z takimi detektorami były znacznie droższe, a wycieczka nie była znacznie ciekawsza, niż kiedy tej usługi nie ma.
znacząco / o wiele / bardziej ciekawa / po prostu nie była ciekawsza

Cytat:Klienci mieli więc długo czekać na początek oglądania rezerwatu i dlatego zdecydowali się w coś zagrać.
Cytat:Po pierwsze, nie było żadnej możliwości podpatrywania cudzych kamieni: okulary nie pokazywały ich oczek nawet w sytuacji, gdyby ktoś z graczy je odwrócił. Po drugie, były fizycznie niemożliwe ruchy sprzeczne z zasadami gry.
Bardzo by mi się to przydało w trakcie gry z narzeczonym Big Grin 

Cytat:Ten etap wycieczki był poświęcony zaznajomieniu z trybem życia niektórych gatunków zwierząt. Podróżnicy obserwowali wybrane fragmenty z życia codziennego tych zwierząt.
Trochę masło maślane z tego wyszło.


Cytat:Chyba program był celowo dobrany tak, by nie szokować turystów okrutnością zwierząt.
Moim zdaniem to próba ominięcia tego, co jest najbardziej naturalne. Czy w XXII wieku ludzi izolowano od tematyki śmierci? Wypadków, przykrych zdarzeń? Utopia utopią, ale wg mnie brak jakiegokolwiek przygotowania psychicznego i ciągła ochrona mózgu przed brutalnością po prostu upośledza reakcje.


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 07-03-2019

Cytat:Słowo "zupełnie" nie ma magicznych mocy łamiących zasady gramatyki

No, a słowo "wcale" już ma taką magiczną moc. Smile Wydaje mi się, że "zupełnie" nie miałoby być mniej mocne, niż "wcale". Wciąż wątpię w tej kwestii.

Cytat:A czemu by miały z tego zrezygnować?

Bo zniknęła potrzeba kontrolowania przepływu ludzi przez granice. Zrezygnowali, bo nie chcieli wydawać środków na niepotrzebne sprawy. Monitoring też pomaga, bo jeśli trzeba, zawsze można odzyskać informacje o tym, kto kiedy przekroczył jaką granicę.

A propos, czy wiesz, że w XIX stuleciu i wcześniej podróż do innego kraju z reguły nie wymagała wizy? No, jakaś kontrola przygraniczna była (nie wiem, w jakich czasach jak mocna); chyba zdarzały się też sytuacje, kiedy kogoś nie puszczano do jakiegoś kraju. Ale nie było tak, że dla wjazdu trzeba się ubiegać o jakieś zezwolenie. Uważam, że w przyszłości sytuacja może do tego powrócić, i nawet zupełnie bez straży granicznej, bo dla zwykłej ewidencji wjeżdżających wystarczy monitoring. Taka perspektywa wydaje się tym bardziej realna ze względu na Schengen.

Cytat:A potrafisz jakoś uzasadnić to przekonanie? Jakimi sposobami chciałbyś udoskonalać ludzie zachowania?

Nie mam całkiem konkretnych i dobrze uzasadnionych pomysłów na ten temat. To po prostu moja wizja przyszłości dla pisania fantastyki, a na Nobla nie pretenduję. Smile Choć bliżej do końca powieści będą omawiane niektóre konkretniejsze rzeczy z tej beczki. Smile

Cytat:pomijając wszechobecną inwigilację za pomocą monitoringu, bo to nie udoskonalanie zachowań tylko kontrola oparta na strachu przed konsekwencjami - pomimo rekordowej wykrywalności przestępstw w Japonii problem przestępczości nie zniknął

Ale nie piszę, że przestępczość zupełnie zniknęła. Piszę tylko, że znacznie się zmniejszyła. I monitoring ma bardzo pomagać, choć nie jest panaceum.

Cytat:Czy chcesz powiedzieć, że monitoring działa wszędzie? W domach dyplomatów, ministrów, w agencjach związanych z wojskiem etc.?
A jeśli robiłaby to agencja rządowa kontrolująca system, za zgodą rządu, bez wiedzy obywateli?

Oczywiście, wszędzie. I agencje rządowe w XXII wieku nie były skłonne do jakiejś nieuczciwej działalności. Tym bardziej, że trudno mi wymyślić, po co to komuś byłoby potrzebne w takim świecie.

I jeszcze taka sprawa. Wcześniej w tym wątku wspominałeś o filmie "Avatar". Nie oglądałem tego filmu. Twoja wzmianka o nim zachęciła mnie trochę zerknąć do Wikipedii, by się dowiedzieć, co przedstawia sobą ten film. Po pewnych wahaniach zdecydowałem, że, być może, kiedyś go obejrzę. Smile Bardzo rzadko oglądam filmy, ale czasem warto.

PS. Dopiero co pojawiły się kolejne uwagi od Eiszeit. Skomentuję je później.


RE: Droga do szczęścia - Gunnar - 07-03-2019

(07-03-2019, 12:26)D.M. napisał(a): A propos, czy wiesz, że w XIX stuleciu i wcześniej podróż do innego kraju z reguły nie wymagała wizy? No, jakaś kontrola przygraniczna była (nie wiem, w jakich czasach jak mocna); chyba zdarzały się też sytuacje, kiedy kogoś nie puszczano do jakiegoś kraju. Ale nie było tak, że dla wjazdu trzeba się ubiegać o jakieś zezwolenie.
Zgadza się. Wcześniej nie było technicznych możliwości. Jak widać państwa gdy tylko pojawiają się nowe możliwości ochoczo zwiększają kontrolę swoich obywateli Wink

(07-03-2019, 12:26)D.M. napisał(a):
Cytat:Czy chcesz powiedzieć, że monitoring działa wszędzie? W domach dyplomatów, ministrów, w agencjach związanych z wojskiem etc.?
A jeśli robiłaby to agencja rządowa kontrolująca system, za zgodą rządu, bez wiedzy obywateli?

Oczywiście, wszędzie. I agencje rządowe w XXII wieku nie były skłonne do jakiejś nieuczciwej działalności. Tym bardziej, że trudno mi wymyślić, po co to komuś byłoby potrzebne w takim świecie.
Wracamy cały czas do kwestii natury ludzkiej. Ludzie pożądają - sławy, chwały, pieniędzy, władzy, poczucia bycia kimś lepszym od innych etc.
Bez wyeliminowania tych pożądliwości nie da się zbudować utopii. 

(07-03-2019, 12:26)D.M. napisał(a): I jeszcze taka sprawa. Wcześniej w tym wątku wspominałeś o filmie "Avatar". Nie oglądałem tego filmu. Twoja wzmianka o nim zachęciła mnie trochę zerknąć do Wikipedii, by się dowiedzieć, co przedstawia sobą ten film. Po pewnych wahaniach zdecydowałem, że, być może, kiedyś go obejrzę. Smile Bardzo rzadko oglądam filmy, ale czasem warto.

Polecam, wysokobudżetowe hollywoodzkie widowisko z bardzo ciekawą koncepcją utopijnego, żyjącego w zgodzie z naturą społeczeństwa. Smile


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 08-03-2019

Eiszeit:

Cytat:Za żadne skarby nie chciałabym być kimś sławnym w świecie, gdzie mają coś takiego

Nie bój się, nikt tam nie inwigiluje kogoś sławnego tymi mikrodronami. Smile To byłby nielegalny monitoring, przy czym zostałby łatwo wykryty przez monitoring obowiązkowy. W dalszych rozdziałach będą dość dokładne informacje o monitorowaniu.

Cytat:Dla mnie z punktu widzenia literackiego taka ilość powtórzeń wygląda po prostu bardzo źle. Chcesz przekazać pewną treść, ale uzyskanie pozytywnego odbioru wymaga odpowiedniego zapakowania tejże.

No dobra, poprawiłem to miejsce tak: "Zaś po zakończeniu misji w danym miejscu uniwersalot zawisał dokładnie nad mikrodronem i ten malutki przyrząd szybko wracał po linii pionowej przy wyłączonej kamerze; w najgorszym przypadku mógł go łyknąć jakiś ptak, ale wtedy to już nieistotne, bo misja się skończyła. Dla oglądania nowego miejsca (nawet na odległości zaledwie kilku kilometrów) już robiono kolejny przelot i wypuszczano kolejny mikrodron (może być i ten sam, jeśli przetrwa i zdąży się naładować)."

Cytat:znacząco / o wiele bardziej ciekawa / po prostu nie była ciekawsza

A tu zupełnie nie chce mi się zastępować czymś drugie słowo "znacznie". Właśnie z podwójnym używaniem tego słowa myśl brzmi przezroczyście.

Co do propozycji dopisać "się" po "zdecydowali", to nie chcę, bo mam na myśli "zdecydowali" w znaczeniu "postanowili". Określenie "zdecydowali się" oznaczałoby, że oni mieli jakieś wątpliwości, czy robić to, i wreszcie postanowili zrobić. A "zdecydowali" bez "się" to określenie neutralne, tak samo, jak "postanowili". A być może, ono z jakiegoś powodu brzmi jakoś dziwnie? Jeśli tak, to proszę wyjaśnić.

Cytat:Trochę masło maślane z tego wyszło.

No, jednak zdanie "Podróżnicy obserwowali wybrane fragmenty z życia codziennego tych zwierząt." zawiera niektóre nowe informacje, których nie było w zdaniu "Ten etap wycieczki był poświęcony zaznajomieniu z trybem życia niektórych gatunków zwierząt." Smile

Cytat:Moim zdaniem to próba ominięcia tego, co jest najbardziej naturalne. Czy w XXII wieku ludzi izolowano od tematyki śmierci?

Nie, nie izolowano tak zupełnie. Po prostu trochę unikano pokazywania agresji w życiu zwierząt. Być może, masz rację, że nie warto tak robić; w rozdziale V Ania demonstruje podejście bliskie do tego Twojego. Smile

Gunnar:

Cytat:Zgadza się. Wcześniej nie było technicznych możliwości. Jak widać państwa gdy tylko pojawiają się nowe możliwości ochoczo zwiększają kontrolę swoich obywateli

Sądzę, że w tym przypadku chodzi raczej nie o techniczne możliwości wprowadzenia wiz, a o lepsze techniczne możliwości dla podróżowania, co może powodować zbyt istotne gromadzenie obcokrajowców. I jeszcze raz przypomnijmy o strefie Schengen: kiedy kontrolowanie robi się zbędne, znoszą je.

Cytat:Polecam, wysokobudżetowe hollywoodzkie widowisko z bardzo ciekawą koncepcją utopijnego, żyjącego w zgodzie z naturą społeczeństwa.

Jednak trochę mi się nie podoba, że Ziemia XXII wieku jest tam przedstawiona nieutopijnie. Za to podoba mi się, że na potrzeby tego filmu został stworzony pewny sztuczny język. Smile


RE: Droga do szczęścia - Eiszeit - 08-03-2019

(08-03-2019, 14:43)D.M. napisał(a): No dobra, poprawiłem to miejsce tak: "Zaś po zakończeniu misji w danym miejscu uniwersalot zawisał dokładnie nad mikrodronem i ten malutki przyrząd szybko wracał po linii pionowej przy wyłączonej kamerze; w najgorszym przypadku mógł go łyknąć jakiś ptak, ale wtedy to już nieistotne, bo misja się skończyła. Dla oglądania nowego miejsca (nawet na odległości zaledwie kilku kilometrów) już robiono kolejny przelot i wypuszczano kolejny mikrodron (może być i ten sam, jeśli przetrwa i zdąży się naładować)."
Znacznie lepiej się to teraz czyta Wink 


Cytat:Co do propozycji dopisać "się" po "zdecydowali", to nie chcę, bo mam na myśli "zdecydowali" w znaczeniu "postanowili". Określenie "zdecydowali się" oznaczałoby, że oni mieli jakieś wątpliwości, czy robić to, i wreszcie postanowili zrobić. A "zdecydowali" bez "się" to określenie neutralne, tak samo, jak "postanowili". A być może, ono z jakiegoś powodu brzmi jakoś dziwnie? Jeśli tak, to proszę wyjaśnić.
Według mnie znacznie bardziej w tym kontekście pasowałoby po prostu "postanowili", tak jak napisałeś powyżej.


Cytat:No, jednak zdanie "Podróżnicy obserwowali wybrane fragmenty z życia codziennego tych zwierząt." zawiera niektóre nowe informacje, których nie było w zdaniu "Ten etap wycieczki był poświęcony zaznajomieniu z trybem życia niektórych gatunków zwierząt." [Obrazek: smile.gif]
Nie przemawia to do mnie - dla mnie jedno zdanie po prostu wynika z drugiego, więc mam wrażenie, że czytam to samo. Może mógłbyś rozważyć połączenie tych zdań w jedno? Jeżeli sam uważasz, że jakakolwiek zmiana jest konieczna.


Cytat:Jednak trochę mi się nie podoba, że Ziemia XXII wieku jest tam przedstawiona nieutopijnie.
Tak z czystej ciekawości - wierzysz, że świat ludzi ma szansę kiedykolwiek stać się stu procentową utopią?


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 09-03-2019

Już poprawiłem "zdecydowali" na "postanowili". Mam takie wrażenie, że słowo "zdecydować" bez "się" jest używane znacznie rzadziej, niż "postanowić", i już stopniowo przechodzi do kategorii słów przestarzałych. A może, są jakieś sytuacje, w których "zdecydować" bez "się" brzmi normalnie? Jeżeli ktoś może sformułować odpowiednie reguły, proszę napisać.

Co do dwóch zdań o bliskiej treści, to nie chcę tam nic zmieniać. W moim odczuciu właśnie tak należy opisywać sytuację. Smile

Cytat:Tak z czystej ciekawości - wierzysz, że świat ludzi ma szansę kiedykolwiek stać się stu procentową utopią?

Stuprocentową nie, ale będzie do tego się zbliżał i wreszcie dojdzie do stanu, który można uznać za utopijny, choć określenie "stuprocentowa" nie będzie idealnie pasowało do tej utopii. Smile


RE: Droga do szczęścia - Eiszeit - 10-03-2019

(09-03-2019, 15:25)D.M. napisał(a): Stuprocentową nie, ale będzie do tego się zbliżał i wreszcie dojdzie do stanu, który można uznać za utopijny, choć określenie "stuprocentowa" nie będzie idealnie pasowało do tej utopii. Smile
To ciekawy punkt widzenia, ale widzę, że mamy skrajnie różne zdania. Świat w moim odczuciu, będzie dalej dążył do samozagłady. Chyba, że utopia powstanie po wojnie, która zostawi ludzkości tylko kamienie i patyki i pozwoli zacząć wszystko od nowa.

Moje zdanie nie oznacza, że nie chciałabym uwierzyć w Twoją wizję Wink


RE: Droga do szczęścia - Gunnar - 12-03-2019

(06-12-2018, 20:38)D.M. napisał(a): Rozdział X.

Jako zwierzęta doświadczalne Olek zamierzał wykorzystać owady wraz z pająkami, robakami itp. Zalety takiego wyboru są oczywiste: to zdecydowanie nie kręgowce, a dodatkowo mają bardzo małe rozmiary, co ułatwia zadanie z wielu punktów widzenia. Ale wszystko jedno potrzebny był także jakiś mniej-więcej obszerny teren, na którym dałoby się ukształtować zamknięty ekosystem; co najmniej kilka arów. Dlatego w następnym dniu po przyjeździe z Brukseli Olek zaczął szukać w Internecie informacji o wynajmowanych lub sprzedawanych działkach.

Dość szybko znalazł coś odpowiedniego takiego, co mu bardzo dobrze pasowało. W pewnym ogłoszeniu chodziło o wynajmowanie działki wraz z budynkiem parterowym w pewnej wsi położonej niedaleko Kielc; powierzchnia działki wynosiła 9 arów bez uwzględnienia powierzchni zajętej przez budynek. Właścicielem tej działki był pewny człowiek mający na imię Piotr Kamieński; człowiek o bardzo konserwatywnych zwyczajach. Jeszcze kilka lat temu mieszkał w tym budynku parterowym, chociaż wszyscy inni mieszkańcy tej wioski już dawno się przenieśli do bloków (w rozdziale I już wyjaśnialiśmy takie tendencje w społeczeństwie: starano się nie marnować miejsca, które mogłoby być przeznaczone na tereny zielone). Co więcej, na swojej działce Piotr uprawiał różne warzywa, co też było dość niezwykłą pasją: bardziej typowe dla rolnictwa były znacznie większe działki należące do profesjonalnych farmerów lub spółek farmerskich.

Jednak wreszcie przyszedł ten dzień, kiedy nawet Kamieński zdecydował się w końcu przesiedlić do bloku. Kupił mieszkanie w bloku koło swojej działki i wprowadził się tam, ale nie chciał od razu pozbywać się starego domu działki i budynku, bo nie był pewny, czy wytrzyma takie życie. No, kilka lat wytrzymał, tyle że wszystko jedno Jednocześnie nadal przez kilka lat opiekował się swoją działką; dalej uprawiał tam warzywa. I w pewnym dniu, żeby wreszcie w pełni odczuć, jak wygląda normalne życie, zdecydował się na dalsze zmiany. Bał się Sprzedawać działkę bał się, bo nie był pewien, czy nie zechce do niej wrócić; przy potrzebie sprzedać w razie potrzeby zawsze można było łatwo ją sprzedać (w takich przypadkach zwykle kupcem była kupowała działkę gmina), ale jeśli zechce wrócić, to zupełnie nie ma pewności, czy gwarancji, że da się kupić taką działkę, jaka mu odpowiadałaby. Dlatego Kamieński zdecydował spróbować wynająć działkę. Pozostałaby możliwość wrócić przy potrzebie, ale nie kusiłaby chęć znów coś tam robić, a jeszcze byłby dodatkowy dochód.  Tak pozostawił sobie możliwość powrotu, bez pokusy dalszego jej uprawiania a czynsz za wynajem byłby dodatkowym dochodem. (ogólnie zatrzęsienie w tekście powtórzeń "działki" i "budynku" Big Grin )

Według Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, Olek Jaroszyński zainteresował się tym ogłoszeniem bardzo szybko po jego umieszczeniu. Po nawiązaniu kontaktu Olek wyjaśnił w przybliżeniu, po co mu potrzebna ta działka, i poprosił o zawarcie umowy na 2 lata. Kamieński byłby bardziej skłonny zawrzeć umowę bezterminową, żeby móc w razie czego przy potrzebie wrócić w dowolnym momencie, ale Olkowi zależało na gwarancji, że eksperymenty nie zostaną gwałtownie przerwane. Wreszcie obaj zgodzili się na to, co proponował Olek, ale pod warunkiem, że umowa będzie zawierała pisemną gwarancję, że Olek zatrudni Kamieńskiego jako swojego laboranta, jeżeli Kamieński wyrazi taką chęć. Tak To zapewniło Kamieńskiemu spokój było spokojniej, ale w rzeczywistości potem prawie nigdy praktycznie nie odwiedzał tej działki oraz zupełnie nigdy nie poprosił o zatrudnienie jako laboranta. Natomiast skutecznie się odzwyczajał od staromodnego trybu życia.

Kiedy umowa została ostatecznie załatwiona i Olek zaczął opiekować się działką, to w pierwszej kolejności wywiesił napisy na ogrodzeniu i na budynku: "PRYWATNE LABORATORIUM BIOLOGICZNE". Żeby nikt nie pomyślał, że w tym parterowym budynku ktoś po prostu mieszka, a więc marnuje miejsce. Budynek był podłączony do wszystkich zwykłych mediów, w tym do komunalnej sieci grzewczej centralnego ogrzewania obejmującego dużo budynków. Nie było więc trzeba jakoś specjalnie się przejmować obsługą tego budynku, oby tylko płacić za usługi mieszkaniowe. Nie trzeba było się o nic martwić. Wystarczyło tylko płacić rachunki. Był już koniec listopada, a główna praca miała się zacząć wiosną. Jednak były rzeczy, które można było załatwić wcześniej już teraz, i Olek od razu zaczął to robić.

Na początek Olek ustawił wzdłuż całego obwodu działki tak zwane odstraszacze lokalnie uniwersalne, tzn. takie, które odstraszają wszystkie te zwierzęta, które realnie można spotkać w województwie świętokrzyskim (z wyjątkiem ludzi). Działanie tych odstraszaczy obejmowało też pewną jakąś przestrzeń podziemną, tak że przypełznąć na działkę pod ziemią już praktycznie również nikt nie mógł. Pozostało zabezpieczyć działkę od góry, głównie od ptaków (przecież Olek nie mógł obejmować eksperymentami ptaków, bo to są kręgowce). W tym zakresie było dwie małe trudności.

Pierwsza trudność: znaleźć do czego przymocować te górne odstraszacze. Na początku Olek przypuszczał, że konieczne będzie instalowanie jakiejś siatki w kształcie dachu nad całą działką. Ale okazało się, że na działce rośnie tam dość dużo drzew, tak że liczba gałęzi jest wystarczająco duża, by wystarczyło przymocować do gałęzi odstraszacze, by obejmowały swoim zasięgiem powierzchnię nad całą działką. Tak Olek i zrobił: przymocował odstraszacze do górnych gałęzi drzew.

Druga mała trudność: jakoś poradzić sobie z ptakami, które, być może, mieszkają na drzewach tej działki. Nie wolno byłoby je ich wypędz. Olek trochę rozważał różne opcje postępowania. Wszystkie one były możliwe do wykonania, ale nieco skomplikowałyby eksperyment. Ale, na szczęście, okazało się, że w momencie ustawiania odstraszaczy nie było tam takich stałych mieszkańców. Olek bardzo uważnie obejrzał drzewa, by niezawodnie w tym się o tym upewnić. Nie było tam też żadnych wiewiórek. A ewentualne myszy czy inne drobne ssaki, które mogłyby mieszkać pod ziemią, nie jedzą owadów, a więc nie zakłócają eksperymentu (co do jeży, to Olek też się upewnił, że ich tam nie ma; a szukać kotów czy psów nawet nie przychodziło mu na myśl, bo te zwierzęta w tej epoce nie bywały bezdomne, nie wspominając już o tym, że one były rzadkimi zwierzętami).

I więc, cała fauna, która miała się rozwinąć na działce wiosną, miała być odizolowana od innej fauny i miała się rozwinąć z tych istot, które zimowały tu teraz. Ponieważ odstraszacze działały w obie strony, to nie było też niebezpieczeństwa, że ktoś z przedstawicieli tej fauny porzuci działkę. I Olek miał eksperymentować w tym zamkniętym ekosystemie. Ale ta praca czekała go wiosną. A na razie, po kilku odwiedzeniach działki, w trakcie których zrobił wszystko wyżej opisane, Olek wrócił do zwykłego życia w domu. Tylko jeszcze, odwiedzając działkę po raz ostatni w tym roku, na wszelki wypadek zainstalował prywatny monitoring przy każdym z czterech boków działki.

(...) Ale Olek uważał, że spokojniej mu będzie spokojniejszy, jeżeli będzie miał własny szybki dostęp do tego wideo.

Jeździł na działkę i wracał z niej Olek regularnymi autobusami. To wydawało mu się lepsze, niż wynajmowanie samochodu lub roweru. To było też wygodniejsze, niż jeżdżenie pociągiem, bo autobus miał przystanek bardzo blisko od działki, a natomiast najbliższa stacja kolejowa znajdowała się na odległości trzech kilometrów, w innej miejscowości. Na razie Olek nie nocował w budynku przy działce, ale przypuszczał, że wiosną i latem będzie taka potrzeba.

W PE już dawno się ukształtowało tak, że od dawna posiedzenia plenarne odbywały się tylko dwa razy w roku w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie: w październiku - listopadzie oraz w lutym - marcu. 

(...)
 A ponieważ wegetarianie często nie zgadzali się karmić swoje swoich zwierząt mięsem, to odpowiednio pojawiło się zapotrzebowanie na karmy wegetariańskie dla różnych konkretnych zwierząt gatunków i rozwinął się odpowiedni przemysł.

Z tych samych przyczyn powstał przemysł różnego rodzaju środków antykoncepcyjnych oddziałujących na szerokie zbiory gatunków zwierząt. Sęk w tym, że posiadacze zwierząt często nie chcieli, by ich zwierzęta się rozmnażały. W tym celu często stosowano sterylizację, ale dla takich drobnych zwierząt, jak owady, sterylizacja była zabiegiem bardzo skomplikowanym, drogim i niebezpiecznym. Dlatego zaczęto produkować substancje, które można było po prostu dodawać do jedzenia i które zapobiegały zapłodnieniu. Producenci takich substancji osiągnęli takie duże sukcesy, że istniały substancje wywołujące obniżenie (a nie zaprzestanie) płodności i stopień tego obniżenia można było precyzyjnie regulować z pomocą wielkości dawek. Niektórzy posiadacze zwierząt woleli właśnie tak regulować rozmnażanie, i Olkowi to również bardzo dobrze odpowiadało.

Przygotowania do przeprowadzenia eksperymentu ciekawie opisane.
Tylko mamy zatrzęsienie "działki" (kilkadziesiąt razy w całym rozdziale) i w niektórych miejscach "zwierząt" - dobrze by było popracować nad synonimami.

Pozdrawiam Smile

Pozdrawiam


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 13-03-2019

Dziękuję bardzo, Gunnar, za opinię o rozdziale X i kolejne uwagi. Jeszcze pomyślę, jakie zmiany wprowadzić. Ale już teraz chcę wskazać wśród Twoich propozycji dwie takie, które zniekształciłyby treść.

1. Nie chcę skreślać frazy "(z wyjątkiem ludzi)". Bez niej zdanie byłoby nieprecyzyjne. Rozumiem, że w języku potocznym pojęcie "zwierzęta" często nie obejmuje ludzi, ale wolę pisać w zgodzie z terminologią naukową, według której człowiek zdecydowanie należy do zwierząt. A gdybym nawet nie chciał tak pisać, to i tak wyjaśnienie przydałoby się dla tych czytelników, którzy wolą zaliczać ludzi do zwierząt. Tym bardziej, że umieściłem je w nawiasie. Rozumiem, że i bez tego praktycznie wszyscy prawidłowo zrozumieliby zdanie (nawet ci dociekliwi raczej po prostu czepialiby się, niż nieprawidłowo odebraliby treść); ale kiedy formułuję zdanie nieprecyzyjnie, wolę doprecyzować w nawiasie, by nikt się nie czepiał. Smile

2. Proponujesz napisać: "posiedzenia plenarne odbywały się tylko dwa razy w roku". To nieprawda! Taka fraza oznaczałaby, że co rok było tylko dwa posiedzenia. Natomiast, jak napisałem, one się odbywały "w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie".


RE: Droga do szczęścia - Gunnar - 13-03-2019

(13-03-2019, 12:52)D.M. napisał(a): 2. Proponujesz napisać: "posiedzenia plenarne odbywały się tylko dwa razy w roku". To nieprawda! Taka fraza oznaczałaby, że co rok było tylko dwa posiedzenia. Natomiast, jak napisałem, one się odbywały "w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie".
"posiedzenia plenarne" są tu w liczbie mnogiej i zdanie to nie zawęża, że były one tylko dwa, bo zaraz wyjaśniasz, w jakich miesiącach "w październiku - listopadzie oraz w lutym - marcu."

Ale jeśli chciałbyś rozumieć to w zawężony sposób, to nawet ten dodatek tego nie zmienia:


(13-03-2019, 12:52)D.M. napisał(a):  Natomiast, jak napisałem, one się odbywały "w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie".
bo nadal mamy "posiedzenia plenarne" w liczbie mnogiej odbywające się "w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie".

Oba zdania znaczą to samo i jeśli jedno rozumiemy szeroko to i drugie, a jak jedno wąsko to nie ma uzasadnienia by drugiego tez tak nie traktować.


Np. "Mecze rozgrywano w ciągu dość krótkich okresów, których było dwa rocznie; w październiku - listopadzie oraz w lutym - marcu."
"Mecze rozgrywano tylko dwa razy w roku; w październiku - listopadzie oraz w lutym - marcu.'

No nie wiem, jak dla mnie sens się nie zmienia. 

Co innego "Rozgrywano tylko dwa mecze w roku...'
"odbywały się tylko dwa posiedzenia plenarne w roku..."
i w takiej konstrukcji, rzeczywiście chodzi tylko o dwa pojedyncze wydarzenia.


Oczywiście Twoja wersja nie jest błędna, propozycja miała jedynie na celu "upłynnienie" tekstu Smile
(zwłaszcza, że piszesz o "dwóch dość krótkich okresach" by zaraz je wymienić precyzyjnie)


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 14-03-2019

No, formalnie masz rację. Ale w moim odczuciu "dwa razy" bardziej sugeruje, że było tylko dwa posiedzenia, niż fraza "w ciągu dwóch okresów".

Już wprowadziłem do rozdziału X niektóre z zaproponowanych zmian. A w niektórych miejscach zmieniłem, ale inaczej, niż proponowano.


RE: Droga do szczęścia - Eiszeit - 15-03-2019

(04-12-2018, 23:37)D.M. napisał(a): Chowamy się od problemu zamiast spróbować pomóc.
Uciekamy od problemu, albo chowamy się przed problemem.

Cały rozdział V jest bardzo zasobny w sformułowanie "jakieś/jakiś/jakiegoś". Według mnie to wskazuje na bardzo pobieżne zapoznanie się z tematem, który próbujesz opisać i gigantyczną asekurację. Ciężko było mi podejść poważnie do rozważań Ani, kiedy cały czas wplatała w swój wywód (z tego co zrozumiałam, mający zmienić losy świata), zwroty typu - A wreszcie, jakieś ostatnie dzikie zwierzęta można sprowadzić i do jakiegoś schroniska. Brzmi jak prowizorka, ale staram się pamiętać, że to, przynajmniej póki co, mało konkretne rozważania dziecka.

Cytat:Czy zachowanie gatunków jest ważniejsze, niż szczęście istniejących zwierząt?
Ciekawie, czy ma takie samo podejście w kwestii ludzi Wink


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 16-03-2019

Cytat:Uciekamy od problemu, albo chowamy się przed problemem.

Dziękuję bardzo, Eiszeit, za uwagę na temat składni. Już poprawiłem.

Cytat:Cały rozdział V jest bardzo zasobny w sformułowanie "jakieś/jakiś/jakiegoś". Według mnie to wskazuje na bardzo pobieżne zapoznanie się z tematem, który próbujesz opisać i gigantyczną asekurację.

Chyba używam tych słów w sytuacji, gdy bohaterowie utworu nie bardzo się orientują w szczegółach czegoś. Czyli w takich sytuacjach, gdy użyłbym takiego słowa w trakcie ustnego opowiadania o zdarzeniach.

Cytat:Ciężko było mi podejść poważnie do rozważań Ani, kiedy cały czas wplatała w swój wywód (z tego co zrozumiałam, mający zmienić losy świata), zwroty typu - A wreszcie, jakieś ostatnie dzikie zwierzęta można sprowadzić i do jakiegoś schroniska. Brzmi jak prowizorka, ale staram się pamiętać, że to, przynajmniej póki co, mało konkretne rozważania dziecka.

Nawet gdyby to mówiła osoba dorosła, czy w tej sytuacji ona, Twoim zdaniem, miałaby używać jakichś konkretniejszych technicznych opisów czy sztywniejszych fraz? Smile Skąd się weźmie konkretność na tak wczesnym etapie omawiania problemu?

Cytat:Ciekawie, czy ma takie samo podejście w kwestii ludzi

Tak, czyli uważa, że szczęście istniejących ludzi jest ważniejsze, niż zachowanie ludzkiego gatunku. A skąd wątpliwości? Smile


RE: Droga do szczęścia - Eiszeit - 17-03-2019

(16-03-2019, 23:15)D.M. napisał(a): Nawet gdyby to mówiła osoba dorosła, czy w tej sytuacji ona, Twoim zdaniem, miałaby używać jakichś konkretniejszych technicznych opisów czy sztywniejszych fraz? Smile Skąd się weźmie konkretność na tak wczesnym etapie omawiania problemu?
W żadnym razie, ale, wg mnie - A wreszcie, pozostałe dzikie zwierzęta można sprowadzić do specjalnie przygotowanego schroniska. - Moim zdaniem to drobny zabieg, a cała wypowiedź nabiera trochę więcej znaczenia i powagi. Wink

Cytat:Tak, czyli uważa, że szczęście istniejących ludzi jest ważniejsze, niż zachowanie ludzkiego gatunku. A skąd wątpliwości? [Obrazek: smile.gif]
To rozumowanie wydaje mi się przeczące biologicznemu zaprogramowaniu ludzi jako jednostek dążących do rozmnażania się. Z drugiej strony w XXII wieku człowiek jest niemal nieśmiertelny, więc może to pomogło zagłuszyć instynkt. Fakt, że rzadko decydują się na dzieci, bo nie ma takiej konieczności, może za tym przemawiać.


RE: Droga do szczęścia - D.M. - 17-03-2019

Moim zdaniem, fraza "A wreszcie, jakieś ostatnie dzikie zwierzęta można sprowadzić i do jakiegoś schroniska" jest bardziej prawdopodobna w ustnej rozmowie, niż fraza "A wreszcie, pozostałe dzikie zwierzęta można sprowadzić do specjalnie przygotowanego schroniska". W trakcie ustnej rozmowy człowiek zwykle nie zdąża budować takich sztywnych zdań, zwłaszcza z epitetem "specjalnie przygotowanego". Smile

Cytat:To rozumowanie wydaje mi się przeczące biologicznemu zaprogramowaniu ludzi jako jednostek dążących do rozmnażania się.

To ciekawy osobny temat. Rzeczywiście, ewolucja działa tak, że przeżywają gatunki mające mechanizmy zachowujące gatunek, ale nie koniecznie przyjazne dla konkretnych jednostek. Ale kiedy chodzi o przekonania etyczne, to zwykle uznaje się, że ważniejsze jest dobro jednostek, niż trwałość istnienia gatunku. Można wyobrazić sobie eksperyment myślowy. Załóżmy, że z jakiegoś powodu ludzkość straciła zdolność do rozmnażania się i dlatego została skazana na wymarcie (bo starości nie nauczyli się leczyć). Jednak naukowcy wymyślili pewną metodę, jak stworzyć nowego człowieka zdolnego do rozmnażania się. To dałoby możliwość kontynuować istnienie ludzkości. Ale, z innej strony, okazało się, że stworzenie tego człowieka wymaga poświęcenia życia około połowy ówczesnej ludności, bo materiał dla stworzenia takiej istoty można pobrać jedynie od zabitych donorów, przy czym ilość koniecznych materiałów ma być taka, że wymaga miliardów donorów; i donory mają być młode. Dla większej makabryczności załóżmy dodatkowo, że donory mają być zabijane w jakiś okrutny sposób i bez znieczulenia, bo inaczej metoda nie zadziała poprawnie. Czy wielu uważałoby, że takie zabijanie jest dopuszczalną ceną za dalsze przetrwanie ludzkiego gatunku?