+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: Relaks (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Relaks)
+--- Dział: Gry i Zabawy (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Gry-i-Zabawy)
+--- Wątek: Trzy słowa (/Thread-Trzy-s%C5%82owa)
RE: Trzy słowa - Grain - 20-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość
RE: Trzy słowa - Miranda Calle - 20-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 20-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem
RE: Trzy słowa - Grain - 21-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 21-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od
RE: Trzy słowa - Miranda Calle - 21-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł.
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 21-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to
RE: Trzy słowa - anna musiał - 21-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze
RE: Trzy słowa - Grain - 23-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów
RE: Trzy słowa - Maciek.J - 23-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 23-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów jak przysłowiowa ryba.
RE: Trzy słowa - Maciek.J - 24-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów jak przysłowiowa ryba. Tylko dlaczego została
RE: Trzy słowa - anna musiał - 24-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów jak przysłowiowa ryba. Tylko dlaczego została mu jeszcze jedna
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 26-05-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów jak przysłowiowa ryba. Tylko dlaczego została mu jeszcze jedna kredka. Dziura
RE: Trzy słowa - Maciek.J - 01-06-2018
Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj.
Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał.
Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury.
Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota.
Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona.
- Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów reanimował rachityczną męskość. To była potężna dawka czegoś całkiem prawie już zapomnianego. Czegoś, czego od dawna nie czuł. Sprawiło mu to niespodziewaną przyjemność. Jeszcze tylko kilka watów i będę zdrów jak przysłowiowa ryba. Tylko dlaczego została mu jeszcze jedna kredka. Dziura na wylot świeciła