Trzy słowa - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: Relaks (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Relaks) +--- Dział: Gry i Zabawy (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Gry-i-Zabawy) +--- Wątek: Trzy słowa (/Thread-Trzy-s%C5%82owa) |
RE: Trzy słowa - BJKlajza - 22-03-2018 Grain spójniki liczymy jako słowo ( pamiętaj ) Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa RE: Trzy słowa - Gunnar - 24-03-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po RE: Trzy słowa - Grain - 24-03-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk RE: Trzy słowa - BJKlajza - 27-03-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło RE: Trzy słowa - Miranda Calle - 25-04-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. RE: Trzy słowa - Grain - 26-04-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. RE: Trzy słowa - BJKlajza - 14-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś RE: Trzy słowa - Maciek.J - 14-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru RE: Trzy słowa - BJKlajza - 14-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte RE: Trzy słowa - Miranda Calle - 14-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy RE: Trzy słowa - BJKlajza - 17-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały RE: Trzy słowa - Grain - 17-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos RE: Trzy słowa - BJKlajza - 19-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła RE: Trzy słowa - Miranda Calle - 19-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny RE: Trzy słowa - BJKlajza - 19-05-2018 Leopold miał kilka ulubionych kredek, choćby życia brakło nie przestanie malować tego co zaczął wczoraj. Różową jak majtki... Tylko gdzie one są? Mógłby przysiąc, że wrzucił je do pralki, ale pralka teleportowała się do innego wymiaru. Chyba kupię nowe - pomyślał. Zamienił różową na seledynową rybkę. A pralki jak nie było, tak była. I co z tego? Skoro nie mógł zebrać wszystkich kolorów do jednej czasoprzestrzennej dziury. Naprędce sklecił niewielki układ potrójny, z naprędce posklejanych latawców, szkoda tylko kredek. Skończyły w zębach tego wielkiego, brzydkiego galaktycznego kota. Wtem przez okno wleciała inteligentna "drona" Amanda. W mechanicznym pysku, niczym dziewica, trzymała różowe slipy kardynała. Brudne myśli wyzwoliły kaskadę intensywnych wspomnień, jednak nie to, dziewczyny lubią brąz. Wolnym acz zdecydowanym ruchem odsunął z pośladków, puszystą jak piana ze świeżo parzonego capuccino, powłokę. Woń straszliwa rozniosła się po miejsca odbierające dotyk. Coś obrzydliwego zdechło i się rozłożyło. Jak pasjans Napoleona. - Czas obalić jakąś butelczynę dobrego bimbru - wypowiedział przez zamknięte drzwi, nasłuchując, czy kredki nie uciekały - wciągane przez nos opary z prześcieradła wywoływały odruch wymiotny, aczkolwiek zapach ów |