[18+] Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA) +--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania) +---- Dział: Science fiction (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Science-fiction) +---- Wątek: [18+] Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś (/Thread-18-Tryptyk-s-f-o-lekko-humorystycznym-zabarwieniu-3-Co%C5%9B) |
[18+] Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - BJKlajza - 04-01-2018 III COŚ Dziwnym trafem – bo trzeba przyznać ,że Borsukowa siedząca na ławce i nerwowo przeplatająca mackami, to naprawdę dziwny traf – przechodził koło Borsukowej ,Metody. - O witam szanownej Pani – powiedział uprzejmie ,a pomyślał: „ Co ta szmata tu robi?” - A nic ,nic panie genetyk. Nic ciekawego .Chociaż… – zawahała się przez chwilę – Chociaż może pan coś poradzi. Otóż ,wlazł do domu i nie chce wyjść. Metody zdziwił się niezmiernie, aż mu czułki zwiotczały. Oto Borsukowa pierwszy raz od niepamiętnych czasów prosi go o radę. Ba, nawet pomoc. - Co wlazło? – zapytał od niechcenia, niby przypadkiem. - No właśnie nie wiem. Małe to to cholerstwo , żreć nie chce, piszczy i obsrywa całe mieszkanie. A ja już młoda nie jestem ,ledwo śluz mogę pościerać – rzuciła z żalem. Potem znów zaczęła manipulować mackami w okolicy gdzie powinna się znajdować głowa. - Cholerstwo ,powiada pani? No to zobaczmy to cos, może to być nader interesujące.- powiedział z wyraźnym zainteresowaniem genetyk, i wziąwszy Borsukową pod mackę poszli do jej mieszkania. Oczywiście poszli to mało powiedziane ,tak jakoś przesuwali się ,jakby płynęli w powietrzu. - Bi ,pi,pipipi,biiiiiiiiiiiiiiiiiiiii – zapiszczało to coś ,kiedy otworzyły się drzwi wejściowe i szybciutko przemieściło się pod szafę. - Znów nasrałeś , ty coś? – zawrzeszczała Borsukowa. - Ależ pani droga…? – zaprotestował Metody – Tak nie można. Może ono się boi? - A co mnie to kurwa jasna obchodzi – wściekała się Borsukowa, rozchlapując przy tym po całym mieszkaniu śluz i tłukąc co popadnie swoimi mackami – Całe mieszkanie zasrane. Śmierdzi jak u Mańki w kiblu. Co to do nędzy, u mnie jakiś przytułek jest dla chuj wie czego? Nie mam ochoty ciągle sprzątać po tym cholerstwie! Szybko złapała miotłę i dawaj nią pod szafa zamiata. A biedne coś, mało zapewne myśląc co robi, cap zębiskami wiedźmę za nożną mackę ,aż się krew polała. No to się Borsukowa teraz wściekła ,tak już na poważnie, - Ja ci kurwa dam ty nędzny pomiocie chuj wie czego! – wrzeszczała – Ja ci nogi z dupy powyrywam! Ścierwo się przypałętało ,a teraz gryzie ! Metody stał bezradnie i przyglądał się tej scenie ze stoickim spokojem. Lepiej było się nie odzywać dopóki Borsukowa nie ochłonie. Z resztą ,nie miał nawet najmniejszej ochoty się wtrącać, ponieważ widok budził zgrozę. Małe coś z wielkimi zębiskami kłapiącymi koło macek Borsukowej i sama Borsukowa wymachująca miotłą i wszystkimi kończynopodobnymi wypustkami , przesuwająca się po całym mieszkaniu ,rozwalająca co się da ,to naprawdę zgroza, żeby nie powiedzieć śmiertelne niebezpieczeństwo. - Dość tego!!! – krzyknął Metody , aż Borsukowej miotła z macki wypadła – Miałem chyba ci do kurwy nędzy pomóc! No nie! - No niby tak. – odparła jeszcze nieco zdezorientowana. Tymczasem małe coś znów uciekło pod szafę. Nie piszczało już , tylko tak jakoś dziwnie się trzęsło, że aż ściany drżały. - Musi pani zrozumieć ,że to coś się cholernie boi – zaczął mówić Metody – Niestety nie wiem co to jest i skąd przyszło ,ale przy odrobinie cierpliwości zapewne uda się nam to złapać ,a wtedy wezmę do swojego laboratorium i przebadam. Borsukowa spojrzała się na genetyka i ze zrozumieniem dodała: - Tak? A jak? - Nie rozumiem pani. – odpowiedział - No bo jak chcesz to pan złapać?- podniesionym głosem zaczęła Borsukowa – No jak na wędkę i robaka? Czy może przez łeb siekierką i już będzie ciałko zasrańca do przebadania? - Nie no pani to ma pomysły. Idę się przejść i przemyśleć cała sprawę. A pani niech nawet nie tyka tego coś, nawet jak znowu by chciało się … chciało by nabrudzić. – powiedział Metody i poszedł na spacer ulicami miasteczka , aby przemyśleć sprawę. Wychodząc ,usłyszał jeszcze za sobą rumor rozwalających się mebli u Borsukowej i jej nieartykułowane wrzaski. - Ja pierdolę - pomyślał – Co za niereformowalna baba. I poszedł myśleć. Małe miasteczko gdzieś na zabitym dechami zadupiu. Metody ,jak zwykle posiniaczony od kamieni rzucanych przez dzieciaki, już drugą dobę krąży po ulicach i zastanawia się jak złapać coś. Przechodząc koło apteki wpadł na pomysł , że może Ania coś poradzi na ten problem, więc nie myśląc już za bardzo, wszedł i od razu spytał się Ani, która jak zwykle dzieliła swoje ciało na mniejsze kawałeczki i pakowała je w foliowe samozamykające się torebki. - Kurwa. Anka mam problem niemiłosierny. - Wal – odbąknęła i dalej się szatkowała jak kapusta tasakiem do mięsa. - Widzisz ,Borsukowa ma coś..- nie dokończył bo w tym momencie do apteki wszedł Józek. - Taa. – westchnęła Ania - Borsukowa ma zawsze coś, ale z głową chyba. - Borsukowa i głowa ? Bardzo interesujące? – stwierdził Józek i w tym samym czasie zapłacił za połknięta właśnie część Anki. - No ma w domu takie coś, co ja nie wiem co, to jest i to cos gryzie ,a Borsukowa przy okazji cały dom se zdemoluje – jednym tchem powiedział Metody . - No to zastrzel – skwitował Józek - No co ty ? Nawet nie wiem co to jest ? Tak zwyczajnie zastrzelić? – Metody poczuł się urażony ignorancją Józka. - Nie to coś ,tylko Borsukową. - Józek uśmiechnął się i jeszcze dodał - I zwierzątko będzie miało spokój , a i my jako społeczność miejska , pozbędziemy się niechcianego chwastu . Metody szeroko otworzył otwór gębowy ,wypuścił powietrze i powiedział stanowczo: - I to jest jedyne rozwiązanie. Idę do domu po dubeltówkę. - Taa. Zastrzel i zadzwoń po adwokata od razu ,może się uda wybronić ciebie w sądzie .Będziesz miał okoliczności łagodzące. Obrona cosia przed rozwścieczoną Borsukową.- dodała Anka . Mańka i Mariola jak zwykle paliły papieroski na ławeczce pod domem. Jak zwykle też ,obserwowały co i jak się dzieje w mieście. No ,informacja to podstawa. - Gdzie leziesz jełopie z tą strzelba? – Prawie równocześnie zapytały Metodego - A do Borsukowej. Mam sprawę do załatwienia. – odpowiedział pośpiesznie. - Mańka !! Kurwa, do domu bo mi się chce!!!- zawył z okna na Mańkę jej chłop. -Dobra już lezę. – krzyknęła i dodała do Metodego – Zabić idziesz czy co?- i szybciutko wspięła się po ścianie do domu. - Tez mi …- skomentowała Mariola ,wstała z ławki i skierowała się w stronę sklepu monopolowego – Idę się uchlać z tego wszystkiego. Niczym James Bond, Metody wywalił drzwi od mieszkania Borsukowej i już miał przeładować strzelbę i wycelować w jej rozwścieczoną postać ,gdy we drzwiach stanęła mała postać .Była to Edytka. - Dzień dobry ciociu.- przywitała się grzecznie – Dzień dobry panu. Ciociu przyszłam cię odwiedzic i zapytać się o coś? - No słucham cię Edyto – odpowiedziała Borsukowa dość miłym głosem. Widać się trochę uspokoiła. - Chciałam się dowiedzieć, jak ci się podoba szczeniaczek ,którego ci przyniosłam przedwczoraj, bo tak sobie pomyślałam, że sama mieszkasz ,to ci się jakieś towarzystwo by przydało? Metody ,a wraz z nim Borsukowa zmienili kolor na pomarańczowy, potem na zielony i jeszcze na śliwkowy, wciągnęli powietrze i aż siedli z wrażenia na czymś, co może przypominać tyłek. Po chwili jednak , Metody zapytał się Edytki: - Skąd masz tego pieska? Bo to piesek prawda? - A pałętał się sam, taki nieszczęśliwy koło pana domu więc go przygarnęłam i przyniosłam tutaj. - O kurwa mać! – wrzasnął Metody – Rozmnożyły się ! Ja pierdolę! Trzeba lecieć do burmistrza żeby zarządził ewakuację.!! - To co to jest ? – zapytała się Borsukowa. - Nie wiem , ale kurewsko lubi żreć .Bez opamiętania. – odpowiedział Metody i pobiegł jak najszybciej umiał do burmistrza . Oczywiście nie omieszkał po drodze pożreć kolejnego gówniarza rzucającego w niego kamieniami. Małe miasteczko gdzieś na zabitym dechami zadupiu. Wrzeszczące dzieciaki, mały ruch…No właśnie, jaki ruch? Jakie dzieciaki? KONIEC A.D. 1999 RE: Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - Miranda Calle - 04-01-2018 Ogólnie rzecz biorąc, po przeczytaniu całości, stwierdzam, że to naprawdę kawał dobrej fabuły s-f, okraszonej na bogato groteską, absurdem i czarnym humorem. Twoim tekstom przydałaby się korekta, bo masz w "poważaniu" przecinkologię i spacjologię. Ale za lekkie pióro i oryginalne bon-moty, jestem w stanie darować Ci to i owo Tutaj masz bliskie powtórzenie: Cytat:już miał przeładować strzelbę i wycelować w jej rozwścieczoną postać ,gdy we drzwiach stanęła mała postać RE: Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - BJKlajza - 04-01-2018 Dzięki czyli takie tam małe niedociagniatka Przed wydaniem trza sie za korektorem rozejrzeć RE: Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - gorzkiblotnica - 06-01-2018 Jaki ruch... Jakie dzieciaki . Przyznam, końcówka jest zabawna. Cały tryptyk zaliczyłbym do nader udanych. Niby fantastyka, a jaka życiowa Pozdrawiam serdecznie. RE: Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - BJKlajza - 06-01-2018 Gorzki O! Dzięki . Nikt z was nie zauważył jednak ( ci co lubią fantastykę ) , że ten tryptyk nie jest zbytnio oryginalny Pisałem go zauroczony pewnym cyklem science fiction i jest jakby jego pastiszem , oczywiście nie jest to plagiat , żeby nie było , ale czerpałem garściami To taka zagadka dla odwiedzających RE: Tryptyk s-f o lekko humorystycznym zabarwieniu. 3 Coś - gorzkiblotnica - 07-01-2018 Jakby się dobrze zastanowić... No właśnie po iluś tysiącleciach cywilizacji coś tam zawsze do czegoś jest podobne. Coś inspiruje itd. Ale moim zdaniem to nawet i dobrze. Przynajmniej mnie nie przeszkadza. |