im dłużej nie czyszczę lustra tym bardziej mętnieje - Wersja do druku +- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum) +-- Dział: LIRYKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-LIRYKA) +--- Dział: Poezja (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja) +---- Dział: Poezja 2017 (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Poezja-2017) +---- Wątek: im dłużej nie czyszczę lustra tym bardziej mętnieje (/Thread-im-d%C5%82u%C5%BCej-nie-czyszcz%C4%99-lustra-tym-bardziej-m%C4%99tnieje) |
im dłużej nie czyszczę lustra tym bardziej mętnieje - chmurnoryjny - 11-06-2017 nie wymagaj proszę ode mnie (mała) bym odmieniał inaczej niż widzę i przywidzę noszę czasem okulary i okulary czasu co staje się perfidnie stosowaną dopełniaczówką sam się tego czepiam i innym daję by mieli nad czym się i z czym rozwodzić choćby tylko tak jak nad powodem do rozwodu ze mną zanim nastąpiła przednoc poślubna albo numerek zbliżony wymianą na chwilę niepamięci bo już zupełne ciemności są kompletnie nieodczuwalne wtedy po prostu się śpi tak mówię przez sen choć kompletnie nie wiem co mówię i to w jakimś sensie stanowi wspólnotę z czasem po przebudzeniu gdy słowa są tylko po to by dodźwięczyć oddech albo przedrzeźniać wiatr dodatkowym ubiorem na dane słowo którego nie widać a i słuch za chwilę go nie zna pamięć jedynie lekko trzepie głową po chwili zupełnie nie pojmując powodów nie umiem dobrze mówić a jeszcze gorzej tworzę obrazy jedyne co mi wychodzi to ślina i para z ust bywa że oddaję je lustru bywa że w ten sposób tworzę sobie dopełnienie dla zmiennych mną portretów moja łazienka z lustrem to nie jest muzeum mogę więc wy-dotykać eksponaty odciskami palców zaznaczam terytorium i obecność to trochę taka moneta w fontannie di trevi choć wiadomo że i bez tego wrócę z powodów naturalnych najczęściej (co chyba nietrudno zgadnąć) uciskam lustro jakbym chciał z niego wydobyć coś nowego choć same z siebie moje odbicia są zmienne choć po chwili ich nie ma nie żyją nie istnieją nie zdążą być nawet banałem im dłużej nie czyszczę lustra tym bardziej mętnieje każdy kolejny obraz nie wiem czy dożyję chwili gdy już zupełnie i niezmiennie mętność przesłoni odbicie niezliczonością niezmiennych linii papilarnych wtedy jednak nastąpi moje ostateczne prawdziwe constans i w takiej chwili wyrzucę lustro przez okno a potem pójdę go szukać by z kawałków odnalezionych stworzyć własną mozaikę albo witraż lub misterne łaty do kolekcji rozbitych okularów |