Via Appia - Forum
Abonament - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Publicystyka (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Publicystyka)
+--- Wątek: Abonament (/Thread-Abonament)

Strony: 1 2


Abonament - OWSIANKO - 08-01-2016

Nie ma dnia bez bombardowania złymi informacjami; pies ogryzający człowieka do kości, pyszni się powodzeniem od lat. Katastrofy, wypadki, kaszanka z ludzi, tu i tam latające szczątki, są to wieści czytane, odsłuchiwane, upragnione, pojawiające się razem z otwarciem porannej gazety lub radia; serwujemy je sobie pod pierwszy łyk rozespanej kawy, tego pierwszego sznapsa na dobry świt.

Natomiast zwykła psina pałaszująca resztki ze śmietnika, ląduje na ostatnich stronach kynologicznych wiadomości. Jako zleżały news kica sobie po naszym umysłowiu bez efektu, ot, jako jedna z wielu konstatacji nieważnej rangi.

Gdyby jeszcze miał trzy urwane nogi, dwumetrowy ogon i całuśne ucho przybite do rozumu gwoździem papowym, gdyby śmietnik stał chociaż wpodle znanej rzeźby, to może wiadomość ta mogłaby awansować do działu sensacji. Wówczas opowiadałoby się o piesku we współczujących tonacjach, a niejeden zdolny zoil-poeta dorobił by mu życiorys: trudne dzieciństwo bez budy nad łepetyną.

Ubarwione postacią okrutnego właściciela z wirtualnym sercem, pomogłoby dziennikarzowi zaistnieć w eterze lub na papierze. Przy sprzyjającej wenie mógłby ów redaktor zrobić ze zwierzaka bohatera reportażowego serialu. W zależności od poczytności można by temat psiaczka ciągnąć w nieskończoność, rozwinąć nie tylko wątek jednouchego kundla, lecz opisać jego parchaty los aż do siódmego pokolenia włącznie.

Sięgnąć pełnym piórem do jego mrocznych dziejów. Dorobić mu wiarygodne ideolo. Na przykład nie od rzeczy byłoby przedstawienie go na tle wydarzeń walki z komuną. Jak mu się wiodło w PRL. Czy jego właściciel dbał o niego tak samo, jak teraz. A poza tym ciekawe byłoby, kim tak naprawdę bywał jego posiadacz: sprawował się jako donosiciel, lub uchodził za ofiarę.

*

Mamy co najmniej w bród zagadnień spędzających nam sen z gałek. Podstawowych, jeszcze niewyeksploatowanych do ostatniej strużyny. Nad każdym należałoby uchylić kapelusza, omówić go, lecz nie zajazgotać, nie podtapiać w słownej sałacie.

Kiedy pomyślę o tym, że za wiele czasu tracimy na podobnie bzdurne, psinkowe rozważania, kiedy wiem, że tyle kluczowych problemów oczekuje opisu, podczas gdy kręcimy się wokół polemik o niczym – jest mi smutno. Jest mi niemrawo, bo mam świadomość, ile ważnych umyka nam z pola dyskusji, jak pławimy się w przemilczeniach i niedopowiedzeniach, jak omijamy tematy na próżno wyglądające naszego przywrócenia do łask.

*

Ilekroć pokrzepiam się wertowaniem dzisiejszych gazet, obrzydliwych płacht z propagandowymi sloganami, łzawymi historyjkami o szczekającym żywocie sobaki, kiedy tylko zanurzam się w lekturach tego rodzaju gawęd, z tym większą ochotą wracam do czytania Kisielowych dzienników.

Pisane w bezpardonowych konwencjach, bez ogródek i teraźniejszych obwarowań, bez mówienia pytyjskim czy ezopowym językiem babci wróżącej na dwoje, pisane z ujmująco przaśną swadą brania otaczającego świata za pysk, potrafiły dać tej rzeczywistości odpowiedni wyraz, posłużyć się ironią, sarkazmem, często wyrywnym przekleństwem.

Dosadne, lecz precyzyjne diagnozy Kisiela zmuszały do namysłu. Były jasne, przejrzyste, a zwłaszcza przystępne dla przeciętnego Kowalskiego i albo Kowalski je zaakceptował, albo nie.
A pisał o sprawach trudnych, przekraczających Rubikony potocznych rozumowań: o polityce, o ludziach wplątanych w jej zależności, o ich różnorakich charakterach i wieloznacznych postawach; nie dał się zredukować do roli posłusznego wasala intelektu miotającego wymaganym dwójmyśleniem.

A działo się to w zastraszających czasach zniewolenia, zakazów, niemożności publicznego wypowiadania swoich poglądów, w czasach, gdy byle ciemniak mógł go zamknąć w pierdlu, pozbawić pracy, paszportu, możliwości zarobkowania, gdy jego okrojone, wyretuszowane teksty ukazywały się pod pseudonimami.

Ostatnio jestem zmuszony do wysłuchiwania i oglądania rozmaitych wystąpień politykierskich. Rozmów nacechowanych prawniczymi terminami. Terminami tak zawiłymi, że pojmowalnymi zaledwie garstce wtajemniczonych kauzyperdów.

Co który z nich zaczyna wygłaszać swoje nawiedzone interpretacje tych słów, następny przemawiacz wyskakuje z przeciwnym komentarzem. W efekcie powstaje harmider, kakofonia sprzecznych informacji, a ja, nieszczęsny uczestnik tej uczonej erystyki, ani głupi, ani mądry nie jestem. Jestem za to zagubiony, zdezorientowany i dochodzę do wniosku, że abonament na rację ma każda ze stron.

Brakuje nam Kisiela; szczególnie dziś. Jego rozsądku, trzeźwego postrzegania, sądów wypowiadanych w ostrej, niebanalnej formie. Więc pytam: co się z nami stało, gdzie odpłynęła nam odwaga, dlaczego nie ma wśród nas jego następcy? Po jakie licho, mimo swobody wypowiedzi, nie potrafimy mówić szczerze?

*

Był czas, gdy miałem nadzieję na dobrą zmianę i sympatyzowałem ugrupowaniu PiS: byłem za oczyszczeniem błędów PO. Ale gdy teraz obserwuję sejmowe transmisje i jestem znużonym świadkiem parodii obrad, posunięć typu oko za oko (ze sprytnym i cwaniackim powoływaniem się na argument: PRZECIEŻ WY ROBILIŚCIE TAK SAMO), gdy stałem się kibicem dziecinnej zabawy w złodziei i policjantów, obserwatorem braku dyskusji i celowego ignorowania odmiennych zapatrywań – nadzieję tą straciłem definitywnie.

Aliści jak większość Polaków, tak i ja mam naturę przekorną: im bardziej mi ktoś czegoś zabrania, tym większy wywołuje mój opór. A poza tym sądzę, iż wulgarne ciskanie językowymi kamieniami lub szczucie jednej połowy społeczeństwa na drugą, nie licuje z postępowaniem chrześcijańskim.

Narosła więc we mnie silna i ciągle powiększająca się ochota do wyrażania sprzeciwu. Zatem przyszedł moment na opamiętanie. Opór przeciwko temu, w czym uczestniczę.
Mimowolnie i niezależnie od moich chęci poddawany jestem obrażającemu nazywaniu Polakiem gorszej kategorii, patriotą z małej litery, gejem, Żydem, współpracownikiem ministrantów z SB, gloryfikatorem bliżej nieznanego układu, lewakiem czy innym epitetem, wszystkie te zaś kalumnie i epitety spadają na mnie tylko dlatego, że odważyłem się mieć własne, skandalicznie indywidualne zdanie.

Widzę obyczajową analogię między posunięciami twardego elektoratu PiS-u, a fundamentalizmem Talibów: łączy ich zacietrzewione dbanie o religijną i rasową czystość wyznawców. U nas patriotyczne procesje, u nich karykatura meczetów i drakoński wymóg noszenia burek, a i tu i tam - niszczenie ideologicznych odstępstw, kultura jedynie słusznej religii, oraz manifestacyjne, zbiorowe modły na pokaz. Jedyna różnica polega na tym, że PiS nie ścina oponentom głów. Co najwyżej da im fangę w nos jako nagrodę za niewierność.

*

Polityka interesuje mnie średnio. Co innego sprawy społeczne, nierozdzielnie powiązane z moim losem, wiszące jak miecz nad moją przyszłością. A także nad perspektywami rysującymi się nad pokoleniem młodych, rozpoczynających bieg ku szczęściu. Co ich czeka? Jakie jutro rysuje się przed nimi? Świetlane, czy ponure, obfite w znaki zapytania? A może nie rysuje się przed nimi nic, krom lęków i wszędobylskich niepewności?

Przykry to widok i ciężko jest opanować emocje, gdy na naszych oczach dzieje się zło czynione w imię demokracji.

W pierwszej części niniejszego felietonu ośmieliłem się zatęsknić za Kisielem. Przywołałem jego postać w kontekście odwagi, śmiałości wyrażania niepopularnych sądów. Pozwoliłem sobie ubolewać, że nie masz u nas jego kontynuatorów. Koryguję: z rzadka, bo z rzadka, lecz nie teraz, a w odległej historii miewaliśmy podobnych. Ludzi odważnych, niezłomnych bez instrukcji, nie oglądających się na groźne miny przełożonych. A jak dobrze poszperać, to i obecnie dogrzebiemy się pokrewnych. Jednakże zaznaczyć warto, że w okolicznościach naszej przyrody występują z nieczęsta. Z przymała, jak rodzynki w świątecznym zakalcu.
Do takich onegdajszych ludzi należał biskup Krasicki, osobowość nietuzinkowa; choć był prominentnym przedstawicielem kleru, purpuratem nie obawiającym się wygłaszać zapatrywań sprzecznych ze stereotypowymi poglądami Kościoła, to w swoich dramatach, fraszkach i bajkach piętnował obłudę, zaprzaństwo, dewocyjne zachowania. Pisał też o wolności:

PTASZKI W KLATCE
Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".
"Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę.

Z czasowo bliskich, trzeba dać przykład księdza Józefa Tischnera, o którym Jan Paweł II napisał: był człowiekiem Kościoła, zawsze zatroskanym o to, by w obronie prawdy nie stracić z oczu człowieka. Wspomnieć też wypada o niezapomnianym Janie Twardowskim, księdzu-poecie lub dominikaninie – Macieju Ziębie. Czy jezuicie, ojcu Wacławie Oszajcy, poecie, publicyście, naczelnym redaktorze Tygodnika Powszechnego.

Nieprzypadkowo uparłem się na wymienianie księży. Albowiem jako człowiek wierzący, odróżniam religię od funkcjonariuszy Kościoła.

Religia naucza, jak zostać człowiekiem świadomym swej roli na Ziemi. Jak żyć zgodnie z przykazaniami Bożymi. Jak zachować lub wykształcić w sobie zdolność do okazywania wrażliwości, miłosierdzia, gotowości wybaczania. Uczy, jak kochać bliźniego. Nie uczy, jak go nienawidzić, być wobec niego zawistnym, nietolerancyjnym i mściwym.

A gros hierarchów – tak. Większość z nich albo dyplomatycznie milczy w tych sprawach, albo przyłącza się do grona Katolickich Talibów poprzez brak wyraźnej reakcji na łajdactwo.
Odcinam się od dzisiejszych sekciarzy: współczesnych głosicieli średniowiecznych herezji. Jestem przeciw patriotom dzielenia, za powrotem zdrowego rozsądku, autorefleksji, zaprzestaniem małostkowego przerzucania się winą.

Mój świat jest otwarty, przyjazny, życzliwy ludziom niezapiekłym. Dostrzegam jego piękno zawarte w różnorodności form życia. Urodę rozwoju ducha. Ciągły niedosyt wiedzy.
Bóg dał mi wolność wyboru. Nie ograniczył mnie do nakazów: w to możesz wierzyć, a tamtego unikaj. Zanim ich odtrącisz oznajmiając z pogardą, że nie są tacy, jak ty, zrozum powody, dlaczego wyznają odmienne zasady.

Pragnę móc poznawać obce kultury. Tak, jak Herodot, godnie, z podniesionym czołem podróżować po jej Historii. Czerpać z niej to, co szlachetne. Nie akceptować tego, co mizerne. Przyjmować do sumienia, że są inni ode mnie. Lepsi, gorsi, lecz bracia. Nie chcę ich szufladkować i wynosić się ponad.



RE: Abonament - gorzkiblotnica - 08-01-2016

Cytat:Bóg dał mi wolność wyboru. Nie ograniczył mnie do nakazów: w to możesz wierzyć, a tamtego unikaj.

Ten sam Bóg powiedział również "Bądźcie zimni albo gorący" Nigdy zaś letni.

Ja tam cały czas wierzę w "Dobrą zmianę". Niestety zmiany muszą boleć. Leczenie zazwyczaj boli. Taki świat.

Felieton napisałeś dobry. Dotyka ważnych spraw. Pisania o tematach zastępczych, wciskania bełkotu. Nawet bardziej dezinformacji niż informacji.


RE: Abonament - szczepantrzeszcz - 09-01-2016

Owsianko napisał(a):Ostatnio jestem zmuszony do wysłuchiwania i oglądania rozmaitych wystąpień politykierskich.
To przykre. Po ostatnim piętnastominutowym siedzeniu przed telewizorem musiałem poddać organizm oczyszczającej, ale szkodliwej dla wątroby kuracji Smile


Owsianko napisał(a):Brakuje nam Kisiela; szczególnie dziś.
To prawda. Pan Korwin-Mike i pan Michalkiewicz nie wystarczają... i pomyśleć, że po prostu zabrakło jednego człowieka... Czytam Kisielowe Abecadło i Alfabet Urbana. Niby pisane z taką samą swadą, piórem równie lekkim, ale to Abecadło pozwala uwierzyć, że świat jest mimo wszystko lepszy.


Owsianko napisał(a):nad perspektywami rysującymi się nad pokoleniem młodych, rozpoczynających bieg ku szczęściu.
Piękne sformułowanie.


Owsianko napisał(a):Wspomnieć też wypada o (...) jezuicie, ojcu Wacławie Oszajcy...
Kiedyś miałem przyjemność nocnej (w zasadzie popołudniowej) Polaków rozmowy. Rozmowa zeszła na będący u szczytu powodzenia tygodnik "Nie". Wielce mnie zdumiało, ale również dało do myślenia, kiedy usłyszałem przyjaźnie brzmiące słowa i ocenę rzeczywistości mocno odbiegającą od tego, co dochodziło do mnie z prawej i z lewej świata strony. Wacław Oszajca to bardzo dobry i mądry człowiek.


Miło poczytać było... Owsianko w dobrej formie... Pamie Marku, dziękuję za lekturę.

PS.
...ale gdyby tak przed i po każdej gwiazdce dodać pustą linię, tekst stałby się czytelniejszy.


RE: Abonament - Tjereszkowa - 09-01-2016

Dobry felieton. Celnie punktujesz smutną rzeczywistość.
Podpisuję się pod Szczepanem co do enterów pod gwiazdkami - byłoby lepiej dla oczu.
Cytat:A poza tym sądzę, iż wulgarne ciskanie językowymi kamieniami lub szczucie jednej połowy społeczeństwa na drugą, nie licuje z postępowaniem chrześcijańskim.
Tego nie mogę zrozumieć od dawna. Jak ludzie (nie tylko PIS) odwołujący się do głębokich chrześcijańskich wartości i wzorców, mogą ziać aż taką nienawiścią. Obrzydza mnie to i odrzuca.


RE: Abonament - szczepantrzeszcz - 09-01-2016

(09-01-2016, 13:16)Tjereszkowa napisał(a): Tego nie mogę zrozumieć od dawna. Jak ludzie (...) mogą ziać aż taką nienawiścią.
Sowo, łatwiej zrozumieć, jeżeli wyjdzie się z założenia, że to nie jest ślepa nienawiść, tylko ślepa pycha. Klasyczni Grecy nazywali toto hubris i wcale zgrabnie tłumaczyli często spotykane postawy... jeszcze jeden argument za tym, jak niewiele się przez ostatnie dwa i pół tysiąca lat zmieniło. Od człowieka skoncentrowanego na sobie wiele więcej nie możesz się spodziewać.


RE: Abonament - Tjereszkowa - 09-01-2016

Być może masz rację (a na pewno masz w tym, że niewiele się zmieniło) choć mam wrażenie, że dodatkowo, jako niby społeczeństwo (bo prawdziwego nie udało nam się nigdy zbudować), wytworzyliśmy własną specyfikę. Jednoczy nas wspólny wróg (tylko). Brakuje ciemiężyciela z zewnątrz? To trzeba wroga znaleźć i próbować zniszczyć. Tylko to co niektórych napędza.


RE: Abonament - szczepantrzeszcz - 09-01-2016

(09-01-2016, 13:39)Tjereszkowa napisał(a): ...jako niby społeczeństwo (bo prawdziwego nie udało nam się nigdy zbudować), wytworzyliśmy własną specyfikę.
Każda grupa ludzi, jeżeli coś ich naprawdę łączy, wytwarza własną specyfikę. Zwyczaje, fobie, stereotypy i postawy, które po części są zacne, a po części wredne. Sporo zależy od tego, kto ocenia i co wypił dziesięć minut wcześniej. Prawdziwe społeczeństwo (nienawidzę tego słowa, ale niech będzie) zbudować się udało... udało ze wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami.



(09-01-2016, 13:39)Tjereszkowa napisał(a): Jednoczy nas wspólny wróg (tylko). Brakuje ciemiężyciela z zewnątrz? To trzeba wroga znaleźć...
Ja myślę, że w tym miejscu dobrze jest odwołać się do pierwszych akapitów niniejszego artykułu. To, o czym napisałaś, jest pod każdym względem prawdą. Wspólny wróg zawsze jednoczy, a kanalie, które dobrały się do koryta, zawsze mają świadomość, że jak wroga nie ma, to trzeba wroga znaleźć...
(09-01-2016, 13:39)Tjereszkowa napisał(a): ...i próbować zniszczyć.
Boże broń! Po co nam nowy wróg, jak za miedzą stary się znajdzie? Takie postawy są złe i niestety wyłącznie o takich postawach mówi się i pisze, od telewizorni począwszy, a na ścianach klozetów skończywszy.
Owsianko napisał(a):...zwykła psina pałaszująca resztki ze śmietnika, ląduje na ostatnich stronach kynologicznych wiadomości.
Nic dodać, nic ująć. Z szarym, cichym dobrem dnia powszedniego jest tak samo.



(09-01-2016, 13:39)Tjereszkowa napisał(a): Tylko to co niektórych napędza.
Co niektórych, i owszem. Dlatego warto pisać, warto mówić, o tym, co dobre. Są tacy, którzy mówili (i mówią) choć laurów za swoje słowa nie zbierali, częściej baty. Za to właśnie my, lubelska brać studencka (ta z lat osiemdziesiątych), kochamy Wacka Oszajcę.


RE: Abonament - mirek13 - 10-01-2016

Ciekawa dyskusja to i ja się dołożę. Artykuł też dobry i dobrze napisany.
Po 89 mieliśmy nadzieję wszyscy. Zacisnęliśmy zęby i w myśl słów Balcerowicza "Parę lat wyrzeczeń...", czekaliśmy, płacąc koszta transformacji, zgrzytając zębami przy spłacaniu kredytów i rosnących lawinowo kosztach utrzymania. Wielkie afery składaliśmy na karb wieku niemowlęcego nowego ustroju.
Co dostaliśmy po prawie trzydziestu latach? Grabieżczą wyprzedaż majątku narodowego, klasę cynicznych, miodoustnych polityków i emigrację. Ta "wielka" po powstaniu listopadowym objęła ok 40 tys. ludzi. Jak nazwać dzisiejszą?
Dla własnej korzyści zatomizowano nas, świadomie nie tworząc społeczeństwa obywatelskiego. Rozproszono po własnych domach i zmuszono do walki o ogień. Kto walczy o chleb, nie zajmuje się pierdołami.
Mam swoje poglądy, ale żadna z partii nie jest ich emanacją. To grupy chętnych do koryta, patrzących własnych interesów. J. Kaczyński jest niewątpliwie uczciwym człowiekiem, ale hasło "Partia", "Władza", przyciąga w Polsce określony typ ludzi. Padlinożerców, "chapaczy" i cyników. Chcąc mieć partię trzeba mieć kadry. To są właśnie te kadry. W każdej partii.
Paradoksalnie obecne rządy mogą nam wyjść na zdrowie. Jako wstrząs, przebudzenie, zaangażowanie w życie społeczne, czyli zwyczajne otworzenie oczu. Polsce potrzebna jest władza silniej ręki. Sejmokracja przy naszym indywidualizmie, kompletnie się nie sprawdza. Oby tylko lekarstwo nie okazało się gorsze od choroby, a na pewno J. Kaczyński nie jest dobrym kandydatem na drugiego Piłsudskiego. Tylko nie widać męża stanu. Nie polityka, a męża właśnie. System hołubiąc miernoty eliminował bezlitośnie indywidualności. Dla własnego dobra.
I czarno widzę. Nawet rewolucja w Polsce wypycha do władzy tylko kolejną falę szumowin i oszustów. To taka polska specyfika. Dlatego Niemcy mogą przegrywać wojny i będą wielcy jako Państwo i gospodarka. Nas wpuścić na Saharę to pisku zabraknie. Tylu chętnych do jego podziału się znajdzie.
Można zmieniać prawo, ustroje, rządzących. Najtrudniej jest zmienić człowieka. A Polaka w szczególności.
Kisiel by się rzeczywiście przydał. Kiedy Gomółka zamknął import cytrusów, powiedział, że nasza kapusta kiszona jest doskonałym źródłem witaminy "c". Kisiel zapytał czy w takim razie będzie dodawał ją do herbaty. Takich spostrzeżeń i autorytet na trzeba.


RE: Abonament - gorzkiblotnica - 10-01-2016

Tak właściwie Balcerowicz zapowiadał tylko półtora roku pogorszenia, a potem miało być lepiej. Wreszcie okazało się, że wtrącił kraj w recesję na 7 lat.

Poprzednia władza robiła wszystko by społeczeństwo uśpić. Teraz robi wszystko by je poróżnić. Nie wiem kto mężem stanu się okaże. To wiadomo bowiem dopiero po jakimś czasie.

Jednak myślę, że nazbyt surowy jesteś Mirku w ocenie Polaków. Historykiem przecież jesteś. Wiesz jak wielcy bywaliśmy w przeszłości jako naród. Wiesz też co nas zniszczyło.

Nie da się odbudować narodu od razu. To trwa tak ze sto lat.


RE: Abonament - mirek13 - 11-01-2016

Właśnie dlatego, że jestem historykiem feruję taką opinię. A czy byliśmy wielcy? Byliśmy nadmuchanym balonem jako państwo dualistyczne z zarodkami upadku od początku tej wielkości. Ani ilość, ani położenie, ani cechy nie predysponują nas do bycia wielkim narodem. Dynastia Jagiellonów była nieszczęściem dla rdzennej Polski. Wyczerpywała nasze siły i kierowała aktywność w zupełnie niepotrzebną stronę. Jedyny, Polski król ma przydomek "Wielki". I tylko on doskonale rozumiał, że możemy być znaczącym graczem w tej części Europy, bez aspiracji do wielkości kontynentalnej. Jesteśmy na to za mali i za biedni.
Najpierw stajesz się mężem stanu, a potem rządzisz krajem. Piłsudski nie aspirował do żadnych funkcji pozostając skromnym inspektorem GISZ-u. Niby Kaczyński też tak steruje z tylnego fotela, ale jego dorobek, by aspirować do takiego miana jest żaden. Pełen teorii spiskowych i zakompleksiony gość o zapędach autorytarnych nie ma absolutnie żadnych cech do miana męża stanu. I postara się, aby na prawej stronie nie wyrosła żadna indywidualność. To by zagrażało jego pozycji. O lewicy nawet nie ma co gadać. Podobnie zrobił Miler.
Jest źle i będzie coraz gorzej. I jeśli osiągnę wiek średniego przeżywania w Polsce, to jeszcze na własne oczy zobaczę jak będziemy całkowitą efemerydą, zdaną na łaskę innych, którzy będą korzystać z naszych zasobów ludzkich i gospodarczych. Nie należy nam się wielkość. Skupmy się na przeżyciu i zapewnieniu normalnego życia ludziom. Ale właśnie tego nie ma i nie będzie w myśleniu polskiej klasy politycznej. Polska to dla nich łup. Radziwiłłowska szata skrzętnie skrywana pod pięknymi słowami i pustymi gestami. I to się nie zmieni.


RE: Abonament - szczepantrzeszcz - 11-01-2016

Kiedyś myślałem podobnie jak Mirek, ale kiedy przebrnąłem przez "O wielości cywilizacyj", zacząłem myśleć trochę inaczej.


RE: Abonament - mirek13 - 11-01-2016

Znak zapytania pojawia mi się tylko w momencie otwarcia telewizora. Czy my upadniemy wcześniej, czy Europa i cywilizacja w jakiej żyjemy. To jej schyłek. Aż boleśnie widać klasyczne objawy, które zawsze towarzyszyły upadkom dawnych cywilizacji. Paradoksalnie to jakaś szansa dla zapóźnionych polaków. Nie jesteśmy jeszcze pożądanym obiektem ekspansji i umiemy walczyć, a nie tylko konsumować i pławić się w dobrobycie.


RE: Abonament - gorzkiblotnica - 12-01-2016

Ano właśnie Mirku. Te ostatnie zdania są jednak pełne optymizmu.
Nie wiem kto zostanie mężem stanu. Nie wiem co stanie się z Europą. Choć zasłużyła na swój los.

Cóż, ja tam mam sporo nadziei.
Mnie tam śni się wielka Rzeczpospolita taka jak była za Jagiellonów. Nie ujmując oczywiście niczego Kazimierzowi Wielkiemu.


RE: Abonament - mirek13 - 12-01-2016

Gorzki, proszę Cię. Tylko nie Jagiellonów. Znowu siły i krew na wschód dla obrony przed zagładą kompana, który teraz nienawidzi polaków? Nam nie jest potrzebna wielkość tylko spokój i pokój. Czesi już to dawno zrozumieli, a my jeszcze z głową w chmurach i w Polsce od morza do morza.Undecided


RE: Abonament - szczepantrzeszcz - 12-01-2016

(11-01-2016, 23:34)mirek13 napisał(a): Czy my upadniemy wcześniej, czy Europa i cywilizacja w jakiej żyjemy.
Upadek Państwowości polskiej i upadek Europy, to dwie różne kategorie, których porównać nie jestem w stanie.


(11-01-2016, 23:34)mirek13 napisał(a): To jej schyłek. Aż boleśnie widać klasyczne objawy, które zawsze towarzyszyły upadkom dawnych cywilizacji.
Nie bez kozery zacząłem wrzucać teksty o schyłku Imperium i początkach Średniowiecza. Wydaje mi się warte zastanowienia, co może oznaczać upadek w dobie szybkiej wymiany informacji, broni mniej lub bardziej masowej zagłady i radosnej zabawy z kodem genetycznym wszystkiego, co może się kodem genetycznym wykazać. Czy coś jeszcze pominąłem?


(11-01-2016, 23:34)mirek13 napisał(a): Nie jesteśmy jeszcze pożądanym obiektem ekspansji i umiemy walczyć, a nie tylko konsumować i pławić się w dobrobycie.
No pewnie. Ostatni mecz siatkówki pokazał wyraźnie: Niemcy byli drużyną lepszą i mieli więcej szczęścia. Wygraliśmy wyłącznie siłą woli. Smile


(12-01-2016, 00:19)gorzkiblotnica napisał(a): Nie wiem kto zostanie mężem stanu.
A nie dałoby się bez męża stanu?

(12-01-2016, 00:19)gorzkiblotnica napisał(a): Nie wiem co stanie się z Europą. Choć zasłużyła na swój los.
Półtora tysiąca lat temu mieliśmy cholernego farta, bo przyszli Germanie... Ciekawe jak (i czy w ogóle) wyglądałaby Europa po przgranej na Polach Katalunijskich.


(12-01-2016, 00:19)gorzkiblotnica napisał(a): Cóż, ja tam mam sporo nadziei.
Ja też... podobno jest matką głupich... i jak każda matka swoje dzieci kocha.

(12-01-2016, 00:19)gorzkiblotnica napisał(a): Mnie tam śni się wielka Rzeczpospolita taka jak była za Jagiellonów.
(12-01-2016, 00:45)mirek13 napisał(a): Tylko nie Jagiellonów. Znowu siły i krew na wschód dla obrony przed zagładą kompana, który teraz nienawidzi polaków?
Podejrzewam, że ostatnie, co Gorzki miał na myśli, to kierunek ekspansji i priorytety. Polska Jagiellonów, choć zgadzam się, ża jak każde imperium miała w sobie zalążek rozkładu, proponowała bardzo rozsądny uniwersalizm z niezłym rezultatem.


(12-01-2016, 00:45)mirek13 napisał(a): Nam nie jest potrzebna wielkość tylko spokój i pokój.
Jednym z wyróżników szesnastego i po części siedemnastego wieku był ów pokój i spokój. Na wschodzie wojny daleko, na granicach albo i poza granicami, na zachodzie najspokojniejsze sąsiedztwo, jakie znała Europa. Czegóż więcej pragnąć?


(12-01-2016, 00:45)mirek13 napisał(a): Czesi już to dawno zrozumieli...
Ale Czesi mieli swoje cesarstwo. Nie oszukujmy się, to było ich cesarstwo w znacznie większym stopniu, niż dla nas dynastia Romanowych. Poza tym dziewiętnastowieczny rozwój Polski, nie taki mały, jak to w szkole wmawiali, odbywał się dzięki ludziom, którzy mechanizmy decydujące o istnieniu narodu rozumieli podobnie jak Czesi.


...a zaczęło się tak niewinni. Owsianko czyta nasz radosny off-top. Ciekawe, co myśli sobie?

Jest taka piękna piosenka Jacka Kaczmarskiego zatytułowana "rechot Słowackiego". Spojrzenie na lata dziewięćdziesiąte minionego stulecia oczyma dziewiętnastowiecznego myśliciela. Konia z rzędem za "Rechot Stefana Kisielewskiego".