Via Appia - Forum
Wigilia - Wersja do druku

+- Via Appia - Forum (https://www.via-appia.pl/forum)
+-- Dział: EPIKA (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-EPIKA)
+--- Dział: Opowiadania (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Opowiadania)
+---- Dział: Obyczajowe / Psychologiczne (https://www.via-appia.pl/forum/Forum-Obyczajowe-Psychologiczne)
+---- Wątek: Wigilia (/Thread-Wigilia--13560)

Strony: 1 2 3


Wigilia - mirek13 - 22-12-2014

WIGILIA

Kiedy dochodziłem do sklepu ,oderwał się od płotu i chwiejnym krokiem ruszył w moją stronę.
- Cholera, jak ja nie lubię takich typów – pomyślałem ,odruchowo sięgając do kieszeni poszukiwaniu drobnych – ile tym razem? Pięćdziesiąt groszy? Złotówka?
Stanął przede mną i o dziwo nie wyczułem charakterystycznej woni przetrawionego alkoholu, ani specyficznego konglomeratu zapachowego, złożonego z brudu, moczu, kiszonych ogórków i dawno nie mytego ciała. Patrzył też jakoś inaczej; bez uniżoności – tak smutno, z nutą rezygnacji.
- Da Pan złotówkę? – A jednak! – Są święta. Trza być dobrym i poratować człowieka w potrzebie.
-Panie, nie wyjeżdżaj mi tu pan ze świętami i dobrocią. Chlać się chce i tyle!
Spojrzał mi w oczy jeszcze raz, dziwnie, przenikliwie, aż uciekłem wzrokiem, grzebiąc w kieszeni. Natrafiłem na monetę, więc bezmyślnie obracałem ją w palcach. A niech ma i się odczepi.
Coś nietypowego było w jego wyglądzie, ale w pierwszej chwili nie mogłem załapać co mi nie pasuje. Brudna, wyświechtana kufajka, poplamiona jakimś olejem, walonkowe buty i rozchełstana pod szyją kraciasta koszula. A spod niej, przy szyi wystawały... o Boże!, szare, postrzępione pióra! Jak u zarośniętych gości, którym wystają włochy, obficie porastające klatę i przywodzące na myśl brakujące ogniwo w teorii Darwina. Ale tu pióra!
Przesunąłem spojrzenie w dół. Spod postrzępionych mankietów też pióra! Tak samo sfatygowane, upstrzone plamkami krwi – jakieś resztki majonezu - matowe i oczywiście brudne jak nieszczęście.
Podałem złotówkę - Panie, co to...? – wskazałem palcem, bojąc się dotknąć – co to jest?
Wzruszył ramionami i przypalił wymiętoszonego niedopałka.
- Coś pan taki dziki? Piór żeś pan nie widział?
- No, porastających ludzi, to raczej nie.
-A skąd pan wiesz, że jestem ludź – parsknął krótko, przesuwając językiem zapalonego kiepa z jednego kącika ust w drugi – ja jestem Anioł. Anioł – Stróż.
Zdębiałem. Przecież nic nie piłem, a wprawdzie dzień wigilijny jest magicznym dniem, ale nie słyszałem, żeby w związku z nim odbywały się jakieś cuda czy widzenia.
- Toś się pan, Panie Anioł ładnie doprowadził. Sam się nie upilnował, a innych ma pilnować... Gdzie podopieczny?
Ruchem głowy wskazał w bok. Rzeczywiście, w słabym świetle latarni dostrzegłem siedzącego na chodniku mężczyznę z głową opartą o kolana.
- Anioł - ze względu na jego wygląd, obcesowo przeszedłem na Ty - dlaczego nie bierzesz go do jego domu. Wigilia...
Przerwał mi machając niecierpliwie ręką.
- To jest jego dom i jego wigilia. Nic już więcej mu nie potrzeba do radości świąt. Tylko ta złotówka. A ja czuwam nad nim. Dlatego jeszcze żyje. Nie wpadł pod samochód, nie zapił się na śmierć, nie zadźgali go. A, że wyglądam jak on? Anioł musi wyglądać jak jego podopieczny.
Odwrócił się i ruszył w stronę człowieka. Stałem jak zaczarowany.
-Ale nie śmierdziałeś wódą! – rzuciłem głośno do jego pleców .
Nie odwracając się do mnie powiedział, jakby kierując te słowa w niebo.
- Wystarczy, że czuję jak on. Mój szef już czeka na tego biedaka.
Potrząsnął delikatnie mężczyzną, wciskając mu złotówkę do ręki i coś cicho szepcząc do ucha. I wtedy zobaczyłem uśmiech szczęśliwego człowieka w te piękne święta.


RE: Wigilia - Katniss - 22-12-2014

Po pierwsze- bardzo rażą spacje przed przecinkami, które kilkukrotnie się zdarzyły.
Cytat:nie mytego
Niemytego - przymiotniki + "nie" zawsze piszemy razem, chociaż w tym przypadku to chyba zwykła literówka.
Cytat:Patrzył też jakoś inaczej; bez uniżoności
Jestem trochę taką językową fetyszystką (interpunkcyjną też, chociaż błędów robię masę) i dosłownie uwielbiam, kiedy ktoś używa średników. Naprawdę. Bo to taki ładny znak, a tak rzadko stosowany, że aż się robi cieplej na sercu, jak się ten średnik spotka Big Grin
Cytat:Przerwał mi machając niecierpliwie ręką.
Brakuje przecinka, ale raczej z powodu niedopatrzenia, bo widzę że w innych zdaniach z imiesłowami są zawsze. Zresztą w ogóle ostatnio czytałam, że te przecinki przy imiesłowach to dyskusyjna sprawa. Mnie uczyli, żeby stawiać, to stawiam i się czepiam.
Cytat: a wprawdzie dzień wigilijny jest magicznym dniem
Bez tego "a" brzmiałoby to znacznie lepiej, bardziej naturalnie.
Cytat: A, że wyglądam jak on?
Niepotrzebny przecinek według mnie, ale głowy nie dam.
Cytat:Nie odwracając się do mnie powiedział, jakby kierując te słowa w niebo.
Znowu brakuje przecinka
Świetne. Absurdalne, przewrotne, ale z nutą takiej bardzo prawdziwej goryczy, zmuszające do refleksji - czyli takie jak lubię. Pod kątem przecinków chyba przetrzepałam dokładnie, ale niech inni krytycy mnie poprawią, gdybym o czymś zapomniała. Bardzo ciekawa miniatura, temat świąt ujęty od innej strony.
Z mojej strony 5 gwiazdek i podziękowania za dobrą lekturę Wink

Pozdrawiam i wesołych świąt życzę, choć może w kontekście Twojego tekstu brzmi to trochę nie na miejscu.

K.


RE: Wigilia - mirek13 - 22-12-2014

(22-12-2014, 21:18)Katniss napisał(a): Po pierwsze- bardzo rażą spacje przed przecinkami, które kilkukrotnie się zdarzyły.
Cytat:nie mytego
Niemytego - przymiotniki + "nie" zawsze piszemy razem, chociaż w tym przypadku to chyba zwykła literówka.
Cytat:Patrzył też jakoś inaczej; bez uniżoności
Jestem trochę taką językową fetyszystką (interpunkcyjną też, chociaż błędów robię masę) i dosłownie uwielbiam, kiedy ktoś używa średników. Naprawdę. Bo to taki ładny znak, a tak rzadko stosowany, że aż się robi cieplej na sercu, jak się ten średnik spotka Big Grin
Cytat:Przerwał mi machając niecierpliwie ręką.
Brakuje przecinka, ale raczej z powodu niedopatrzenia, bo widzę że w innych zdaniach z imiesłowami są zawsze. Zresztą w ogóle ostatnio czytałam, że te przecinki przy imiesłowach to dyskusyjna sprawa. Mnie uczyli, żeby stawiać, to stawiam i się czepiam.
Cytat: a wprawdzie dzień wigilijny jest magicznym dniem
Bez tego "a" brzmiałoby to znacznie lepiej, bardziej naturalnie.
Cytat: A, że wyglądam jak on?
Niepotrzebny przecinek według mnie, ale głowy nie dam.
Cytat:Nie odwracając się do mnie powiedział, jakby kierując te słowa w niebo.
Znowu brakuje przecinka
Świetne. Absurdalne, przewrotne, ale z nutą takiej bardzo prawdziwej goryczy, zmuszające do refleksji - czyli takie jak lubię. Pod kątem przecinków chyba przetrzepałam dokładnie, ale niech inni krytycy mnie poprawią, gdybym o czymś zapomniała. Bardzo ciekawa miniatura, temat świąt ujęty od innej strony.
Z mojej strony 5 gwiazdek i podziękowania za dobrą lekturę Wink

Pozdrawiam i wesołych świąt życzę, choć może w kontekście Twojego tekstu brzmi to trochę nie na miejscu.

K.
Dzięki Katniss za uwagę i uwagi. Ten tekst powstał chyba tak jak ja; w pośpiechu, na kolanie czyli od pomysłu do realizacji, krótka droga (a średnik dałemBlush). Jak się sprężę, to poprawię, bo byki to mi się niestety, zdarzają. Pozdro.


RE: Wigilia - mirek13 - 23-12-2014

Acha, przypomniałem sobie, co miałem ci zaproponować, po przeczytaniu Twoich uwag. Moja Babka była polonistką, moja matka była polonistką, moja żona jest polonistką - czy mogę cię adoptować?!


RE: Wigilia - Katniss - 23-12-2014

haha bardzo mi miło, przemyślę to Big Grin


RE: Wigilia - FantaSmaGoria - 23-12-2014

(22-12-2014, 18:03)mirek13 napisał(a): WIGILIA

Kiedy dochodziłem do sklepu ,oderwał się od płotu i chwiejnym krokiem ruszył w moją stronę. (Błąd logiczny, bo z treści zdania wynika, że sklep oderwał się od płotu i ruszył w Twoją stronę. To nie byłoby takie głupie; w pierwszej chwili poczułam postmodernistyczne nastroje. A - spacja przed przecinkiem - proszę tego nie robić, to nieeleganckie.)
- Cholera, jak ja nie lubię takich typów – pomyślałem ,odruchowo sięgając do kieszeni poszukiwaniu drobnych – ile tym razem? Pięćdziesiąt groszy? Złotówka?
Stanął przede mną i o dziwo nie wyczułem charakterystycznej woni przetrawionego alkoholu, ani specyficznego konglomeratu zapachowego, złożonego z brudu, moczu, kiszonych ogórków i dawno nie mytego (Mam chroniczny problem z pisaniem nie z przymiotnikami. Wedle wszelkich reguł powinno się pisać łącznie, a czytając książki ciągle napotykam na spacje między nie a przymiotnikiem i sama już nie wiem, co myśleć. Nie znam się.) ciała. Patrzył też jakoś inaczej; bez uniżoności – tak smutno, z nutą rezygnacji.
- Da Pan złotówkę? – A jednak! – Są święta. Trza być dobrym i poratować człowieka w potrzebie.
-Panie, nie wyjeżdżaj mi tu pan ze świętami i dobrocią. Chlać się chce i tyle!
Spojrzał mi w oczy jeszcze raz, dziwnie, przenikliwie, aż uciekłem wzrokiem, grzebiąc w kieszeni. Natrafiłem na monetę, więc bezmyślnie obracałem ją w palcach. A niech ma i się odczepi.
Coś nietypowego było w jego wyglądzie, ale w pierwszej chwili nie mogłem załapać co mi nie pasuje. Brudna, wyświechtana kufajka, poplamiona jakimś olejem, walonkowe (Co to są walonkowe buty?) buty i rozchełstana pod szyją kraciasta koszula. A spod niej, przy szyi wystawały... o Boże!, szare, postrzępione pióra! Jak u zarośniętych gości, którym wystają włochy (Co ta Italia?), obficie porastające klatę (He he.) i przywodzące na myśl brakujące ogniwo w teorii Darwina. Ale tu pióra!
Przesunąłem spojrzenie w dół. Spod postrzępionych mankietów też pióra! Tak samo sfatygowane, upstrzone plamkami krwi – jakieś resztki majonezu (Skąd bohater wie, że to jest akurat MAJEZON, a nie coś innego?)- matowe i oczywiście brudne jak nieszczęście(Tym bardziej.)
Podałem złotówkę - Panie, co to...? – wskazałem palcem, bojąc się dotknąć – co to jest?
Wzruszył ramionami i przypalił wymiętoszonego niedopałka.
- Coś pan taki dziki? Piór żeś pan nie widział?
- No, porastających ludzi, to raczej nie.
-A skąd pan wiesz, że jestem ludź – parsknął krótko, przesuwając językiem zapalonego kiepa z jednego kącika ust w drugi – ja jestem Anioł. Anioł – Stróż.
Zdębiałem. Przecież nic nie piłem, a wprawdzie dzień wigilijny jest magicznym dniem, ale nie słyszałem, żeby w związku z nim odbywały się jakieś cuda czy widzenia.
- Toś się pan, Panie Anioł ładnie doprowadził. Sam się nie upilnował, a innych ma pilnować... Gdzie podopieczny?
Ruchem głowy wskazał w bok. Rzeczywiście, w słabym świetle latarni dostrzegłem siedzącego na chodniku mężczyznę z głową opartą o kolana.
- Anioł - ze względu na jego wygląd, obcesowo przeszedłem na Ty - dlaczego nie bierzesz go do jego domu. Wigilia...
Przerwał mi machając niecierpliwie ręką.
- To jest jego dom i jego wigilia. Nic już więcej mu nie potrzeba do radości świąt. Tylko ta złotówka. A ja czuwam nad nim. Dlatego jeszcze żyje. Nie wpadł pod samochód, nie zapił się na śmierć, nie zadźgali go. A, że wyglądam jak on? Anioł musi wyglądać jak jego podopieczny.
Odwrócił się i ruszył w stronę człowieka. Stałem jak zaczarowany.
-Ale nie śmierdziałeś wódą! – rzuciłem głośno do jego pleców .
Nie odwracając się do mnie powiedział, jakby kierując te słowa w niebo.
- Wystarczy, że czuję jak on. Mój szef już czeka na tego biedaka.
Potrząsnął delikatnie mężczyzną, wciskając mu złotówkę do ręki i coś cicho szepcząc do ucha. I wtedy zobaczyłem uśmiech szczęśliwego człowieka w te piękne święta.

Pomysł jest naprawdę słodki. Od razu przypomniał mi się wyśmienity film Koterskiego pod tytułem "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".
Ale wykonanie? Trochę poległeś, kolego. Nie wyłapałam wszystkich nieścisłości związanych z interpunkcją i językiem, ale wiem, że albo zrobi to ktoś po mnie, albo zrobił to ktoś przede mną.
Nie podoba mi się język - brak tu kunsztu, jest niejednorodny, co nie jest zaletą w tym wypadku, bo nie świadczy o zastosowaniu kompozycji szkatułkowej czy próbie zróżnicowania postaci poprzez ich język - świadczy zaś o tym, że nie przemyślałeś do końca tego, co napisałeś.
Zaufaj mi, fabuła to jest 10% świetnej prozy. Reszta to kunszt autora; jego język, umiejętność operowania emocjami, gra z czytelnikiem. (Oto i dlaczego nie param się prozą!)
Dla mnie obie te postaci są jednakowe, klimat utworu nagle zmienia się z groteskowego w patetyczny. Ale dzieje się to tak niespodziewanie i dziwnie, że straciłam rachubę.

Przemyślałabym to jeszcze, choć nie ma tragedii.
Do "dobrze" jest jeszcze kawałek drogi.

Pozdrawiam!


RE: Wigilia - mirek13 - 23-12-2014

Moja droga Fanto. Trzeba też czytać komentarze. Napisałem, że rzecz powstała na kolanie, pod wpływem lejącej się zewsząd obłudy, cukierkowatości i płytkości. Oczywiście, można zarzucić autorowi, że nie szanuje czytelnika wrzucając rzeczy niedopracowane, ale nie to jest moim zamiarem. Jestem niepoukładany, niecierpliwy i zbyt impulsywny. I tak wyląduje to na starym pendraivie. Niuanse budowy postaci są mi obojętne - bardziej liczy się efekt dla odbiorców. Jeśli czytają (i mają jakąś refleksję), nie przejmując się jakim językiem mówi każda postać, to jest gut. Nie będę tym aspirował do nagrody literackiej. Czasami lepsze jest wrogiem dobrego. Dzięki za pochylanie się nad sprawą. W którymś z komentarzy napisałem jak cenię sobie twoje uwagi. Hej.


RE: Wigilia - erazmus - 23-12-2014

Faktycznie wykonanie woła o pomstę do nieba (serio, za to można pójść do piekła), a każde kolejne zdanie Twojego usprawiedliwiania się teoretycznie tylko coraz bardziej Cię pogrąża (proszę Cię, tak tłumaczą się dzieci i zwykli grafo - infantylne "pomysł jest najważniejszy, hej, hej, jestem bogiem, wyobraź to sobie, sobie"). W normalnych warunkach poprzestałbym na przeczytaniu pierwszego zdania, ale niech mnie, są Święta i ja też mówię ludzkim głosem. Bardzo ładny pomysł. Taki trochę rekolekcyjny tekst Ci wyszedł, zabawiłeś się w Dickensa próbującego przemienić Ebenezera Scrooge’a. Ciekawe kto, podczas lektury, zaczął zastanawiać się, jak wygląda jego anioł stróż, a czyj faktycznie wygląda jak Grinch? Angel

Pozdrawiam serdecznie!


RE: Wigilia - mirek13 - 23-12-2014

Pogrążony.Sad A co by było, gdyby narrator był taki sam jak anioł i jego podopieczny. Przecież niczym by się nie różnili.


RE: Wigilia - erazmus - 23-12-2014

No właśnie! A więc wcale nie tak bardzo pogrążony, bo Twój anioł stróż już Ci się wystarał o kilka naszych groszy. Wink


RE: Wigilia - FantaSmaGoria - 23-12-2014

Kurde, kolego Erazmusie M., ale Ty jesteś małpą wredną.


Co do Twojego komentarza skierowanego do mnie, drogi Mirku - weź pod uwagę także to, że technika też jest ważna, jeśli liczysz na odpowiedni odbiór. Pisarstwo to trochę manipulowanie czytelnikami - im sprawniej i celniej to robisz, tym lepszy jest efekt, przecież to proste. Odpowiednio dobierając słowa, budując nastrój, kreując bohaterów, tworzysz w głowie czytelnika taki, a nie inny ich obraz. Dobrze wiesz, że nawet najlepszy pomysł jest bardzo łatwo spieprzyć (ja jestem tego świetnym przykładem).
I nie chodzi o to, że nakłaniam ludzi do bycia grammar nazi, ale uważam, że warto oddać do końca czemuś, co się "tworzy".

Wesołych Świąt dla Ciebie, dla mnie Szczęśliwego końca Chanuki!
Pozdrawiam raz jeszcze!


RE: Wigilia - erazmus - 24-12-2014

Kurczę, koleżanko K., przepraszam bardzo, ale tylko nie "małpą". Właśnie zmieniłem wyznanie. Myślę, że w ramach rekompensaty za moją protekcjonalność możemy Mirka zabrać z nami na obchody Chanuki, na pewno znajdziemy mu tam miłą Żydówkę z disatemą i świeczką do zapalenia. Czy Żydzi też wierzą w aniołów stróżów?

A tak na serio: życzę wszystkim tu, a także ich aniołom stróżom i literackim muzom Wesołych Świąt. Smile


RE: Wigilia - mirek13 - 24-12-2014

(24-12-2014, 01:06)erazmus napisał(a): Kurczę, koleżanko K., przepraszam bardzo, ale tylko nie "małpą". Właśnie zmieniłem wyznanie. Myślę, że w ramach rekompensaty za moją protekcjonalność możemy Mirka zabrać z nami na obchody Chanuki, na pewno znajdziemy mu tam miłą Żydówkę z disatemą i świeczką do zapalenia. Czy Żydzi też wierzą w aniołów stróżów?

A tak na serio: życzę wszystkim tu, a także ich aniołom stróżom i literackim muzom Wesołych Świąt. Smile
A ja Wam mówię, że nie idę na żadne święto, bo ego spadło mi do -1 depresja. Muszę pogadać i przyjrzeć się mojemu Aniołowi. To przez Was, małpy jedne!Angry No, ale są święta w tym porządnym, katolickim kraju, toBlushAngel


Wigilia cz.2 - mirek13 - 27-12-2014

WIGILIA cz.2

Idzie jakiś facet. Przygarbiona sylwetka w zacinającym śniegu, głowa wciśnięta w wysoki kołnierz kurtki, ręce wbite głęboko w kieszenie. Co on wie o zimnie! Pewnie dopiero wyszedł z ciepłego domu i już taki... Postałbyś parę godzin na mrozie w tej podartej kufajce, z której co rano obieram szarą watolinę wyłażącą z poprutych szwów - hmm - wygląda jak brudny śnieg zalegający wokół komina bez ekologicznego filtra.
Podszedłem do niego na zesztywniałych nogach. Cholera, zgęstniał mi smar mi w stawach.
- Daj pan złotówkę. Trza być dobrym i poratować człowieka w potrzebie.
- Panie, nie wyjeżdżaj mi tu ze świętami i dobrocią. Chlać się chce i tyle!
Spojrzałem na niego. Uciekł ze wzrokiem, szukając nagle czegoś pod nogami. Dupek. Chyba jednak obserwował mnie ukradkiem, bo nagle wskazał palcem.
- Panie, co to...? – jego wskazujący celował w moją pierś.
O żesz! Zapomniałem! Odruchowo poprawiłem rozchełstaną koszulę pod szyją i obciągnąłem mankiety kufajki. Pióra!
---
Wczoraj zadzwonił profesor Gabryjel.
- Co ty wyprawiasz!? Zastawić w sklepie skrzydła dla jakiegoś pijaka? Miałeś się nim opiekować, a ty jeszcze go pogrążasz. Rada Wydziału jest wściekła. Jeszcze nie donieśliśmy Szefowi o twoich wybrykach, ale na dłuższą metę...
- Ale... ja... właśnie jemu...
- Jak to się stało, że zostałeś zakwalifikowany na kurs opiekunów? Czarna owca w białym towarzystwie. Ach, ta nowoczesność.
---
No właśnie. Zamiast ingerencji Nieba w życie ziemian jest odwrotnie. Komputery, serwery, smart fony i przeskoczy jeden impuls nie tam gdzie trzeba - i już. Zakwalifikowany na kurs , wybrakowany anioł. Stare metody papierologiczne chyba były bardziej skuteczne.
- Coś pan taki dziki? Piór żeś pan nie widział? – starałem się zbagatelizować sprawę. Niech da tę złotówkę i idzie swoją drogą. Potem pomyśli, że to wszystko mu się przewidziało.
Te cholerne pióra to kara Rady za zlombardowanie skrzydeł. Wyrosło mi to upierzenie na całym ciele (dobrze chociaż, że nie na gębie, bo jak tu się wtedy ogolić?!). Ale nawet tu wkroczyła nowoczesność. Są szarawe, rzadkie i mało ciepłe. Pewnie jakieś popłuczyny polaropodobne z ropy naftowej.
Dał wreszcie tę złotówkę, ale sterczał w miejscu, przyglądając się jak podchodzę do mojego podopiecznego. Co za siódmy cycek Godzilli! Idźże już do ciepłego domku!
Podszedłem do człowieka siedzącego na chodniku i szepnąłem mu, że mam. Otworzył oczy i uśmiechnął się szczęśliwy. Warto było dla tego uśmiechu stracić skrzydła.
---
Telefon. Spojrzałem na numer i nogi mi się ugięły. Szef.
- Anioł numer 23000785499? – głos był głęboki i dźwięczny. Ja też byłem głęboko... w czarnej, śmierdzącej siarką, dupie. A co tam. Do piekła idzie się ze względu na towarzystwo. Ciekawiej.
- Wracaj i zabierz swojego podopiecznego.
- Czy od razu mam się ustawić pod bramą piekielną? – Cisza.
- Zostałeś zastępcą rektora. Trzeba unowocześnić i zaktualizować program zajęć na waszym kierunku.


RE: Wigilia cz.2 - Mestari - 28-12-2014

Uwielbiam dobre zakończenia, zdecydowanie.
Na dłuższą metę ten Anioł jakiś mało anielski, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Ma charakter i swój styl, a Mes to lubi.
I nawet do warsztatu się nie przyczepię, bo nie ma do czego... Ech. Dobra robota Wink