Via Appia - Forum

Pełna wersja: Alkohol zła rzecz.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To był taki... trening przed Mistrzem i Uczniem. Chociaż nie wierzę w dobre oceny, to postanowiłem się podzielić. Od razu mówię, że ci barbarzyńcy, to tacy barbarzyńcy na wynajęcie, a nie tacy zwykli Big Grin
____________________________________________________________
- Twierdzisz więc, że jesteśmy bezpieczni ? - Dyskusja między dwoma dyplomatami ciągnęła się już trzy godziny. Miałem już tego serdecznie dosyć. Wciąż gadali o jednym i tym samym... Miałem tylko nadzieję, że Rekner Różowy Topór zostawi beczkę tego swojego wyśmienitego, krasnoludzkiego spirytusu.
- Absolutnie. - Odparł Ehralion, araeński szlachcic, pełniący obowiązki Ministra Spraw Zagranicznych. - Póki Czarny Władca prowadzi wojnę z elfami z Zielonego Lasu, zarówno my, jak i wy, mamy od niego spokój. A sądząc po wynikach ostatnich bitew, bardzo prawdopodobne jest, że wyrżną się nawzajem.
- A wtedy wy zdobędziecie wyjątkowo wartościowe elfie drewno i nowe tereny pod uprawę, a my złoża surowców spoczywające pod Elfią Górą.
- I wszyscy będą zadowoleni – Zakończył Ehralion, po czym wstał i podał ręke krasnoludowi. Ten uścisnął ją z taką siłą, że człowiek aż jęknął. Chwilę później obaj wyszli. Ja i drugi ochroniarz, mój stary przyjaciel, podeszliśmy do porzuconej beczki krasnoludzkiego spirytusu. Ich delegacje brały je ze sobą wszędzie – służyły do zmiękczania dyplomatów innych nacji. To cholerstwo działało nawet na nieumarłych. W odwiedziny do Czarnego Władcy zabierano jednak znacznie większą ilość tego trunku – niektóre umarlaki nie miały jak pić, stosowano więc kąpiele w alkoholu.
- Jak zwykle zapomnieli o beczułce – skomentował drugi ochroniarz.
- No coż, ja tam nie narzekam – odparłem, po czym zanurzyłem w beczce kubek. Dwa kufle później straciłem przytomność.

*******************************************************************************
Obudziłem się jakieś parę godzin poźniej. Tak na oko, bo nie miałem jednego z tych naręcznych, magicznych czasomierzy, na które pozwolić sobie mogli tylko najbogatsi obywatele Araenu. Mój przyjaciel leżał koło beczki. Wstałem i skierowałem się do drzwi. Wyszedłem na korytarz.
Był pusty – wyglądało na to, że przespałem się aż do nocy. Czyli pewnie straciłem obowiązkowe, dwugodzinne gadanie naszego komendanta, zwane wieczornym apelem. Nie ma co, same plusy.
Gdybym tylko nie miał takiego kaca...
Zobaczyłem przed sobą jakąś postać. Gdy podszedłem bliżej, nagle dobyła broni i rzuciła się w moim kierunku. Nieomal ścięła mi głowę toporem. Wtedy nagle otrzeźwiałem do końca. W końcu nikt w twierdzy nie miał takiej broni.
Kolejny cios sparowałem mieczem. Zadano go z taką siłą, że aż zdrętwiała mi ręka. Kolejnego uderzenia uniknąłem, odskakując do tyłu. Niestety, przypadkowo zahaczyłem nogą o coś leżącego na podłodze. Kątem oka zauważyłem ciało jakiegoś żołnierza z garnizonu. Po czym
uderzyłem głową o podłogę i straciłem przytomność.

*******************************************************************************
- Otrzymujecie naganę. - Wydarł się komendant. Ledwo go słyszałem. Głowa dosłownie pękała mi z bólu. - Tak dać się załatwić zwykłym, wynajętym barbarzyńcom ? - Wspomniani najemnicy stali w "kupie" po drugiej stronie dziedzińca i zanosili się śmiechem. - Gdyby barbarzyńcy naprawdę planowali zaatakować twierdzę, wszyscy bylibyście już martwi ! Mordoklej i Erekcjon spali spici krasnoludzkim spirytusem – Oho. Ciekawe skąd o tym wiedział – Zachowanie całej załogi balisty na najwyższej wieży było nawet bardziej niż naganne. Wszyscy upili się tanią wódką, zakupioną w pobliskiej osadzie i przeszmuglowanej do twierdzy. I nawet mi nie zapłacili za przymknięcie oka na tą transakcję. Że już nie wspominam o tym, że jeden z nich był tak pijany, że z wieży spadł. Gdyby go jeden z barbarzyńców nie złapał, to mielibyśmy ofiarę śmiertelną. A wiecie, ile to jest papierkowej roboty, co ?
Żołnierze z garnizonu odpowiedzieli cichym jękiem. Wszyscy mieli poważne uszkodzenia głowy, na skutek uderzeń pałek i drewnianych toporów, które miały w ciemnościach udawać prawdziwe. A na dodatek kaca.
Nie za dobrze wpływało to na ich.. lotność.
- Pozostali żołnierze... no cóż, poprostu brak mi słów. Powiem tak – nagana należy się też naszym najemnikom. Wyście mieli ich atakować, a nie pić razem z nimi !! Z drugiej strony i tak udało wam się pozbawić ich przytomności, więc jest usprawiedliwienie. A teraz, zostaniecie odpowiednio ukarani.

Postać w poszarpanej, skórzanej zbroi, kroczyła przez pobojowisko. Dziedziniec zamku pełen był nieruchomych ciał. Ominął cały stos barbarzyńców i żołnierzy, leżących jeden na drugim. W końcu udało mu się dotrzeć do swojego celu – beczki z deszczówką, stojące pod murem.
Zanurzył w niej swoją twarz. Po chwili ją wyjął i ryknął głośno.
- Kurwa, ale mnie łeb boli !
Kilka ciał poruszyło się lekko.
- Chłopie... przestań.... mam największego w życiu kaca... auaa... a ty się drzesz....
Barbarzyńca chwiejnym krokiem podszedł do stojącego kawałek dalej oficera.
- I co, najemniku ? Mówiłem, że nagroda będzie warta ryzyka ?
- Taak, komendancie – jęknął barbarzyńca – Muszę pogratulować pomysłu. Dawno się tak nie schlałem. Chyba zaczniemy napadać na konwoje krasnoludzkie, skoro mają takie dobre trunki. Chociaż wątpie w to, że taki sposób na pokazywanie wad pijaństwa zadziała na twoich żołnierzy.
- Oj, zobaczysz za chwilę. - Komendant wskazał palcem na wieżę sygnałową. W środku znajdował się olbrzymi dzwon, który miał ostrzegać przed atakami. Z tego powodu słychać go było w promieniu kilku mil. - Wszystkie okoliczne osady zostały poinformowane o tym, że będziemy bardzo hałasowali. To będzie bolesne przebudzenie. I porządna nauczka na przyszłość.
Barbarzyńca zarechotał.
Mir - duza poprawa w stosunku do wcześniejszych prac Twojego autorstwa, które czytałem. Powiem tak: pomysł prześwietny, końcówka jeszcze lepsza, ale wykonanie średnie. I nawet nie chodzi o błędy (bo ich nie ma), tylko o sam styl. Jakos tak topornie mi się to czytało. W miarę płynnie nawet, ale... sam nie wiem jak to nazwać. Sposób, w jaki konstruujesz zdania nie przemawia do mnie, nie porywa. Ale jak mowie - ogólnie jest mega, widać duza poprawę w warsztacie! Brawo!

"Twierdzisz więc, że jesteśmy bezpieczni( ? )" - spacja

"Dyskusja między dwoma dyplomatami ciągnęła się już trzy godziny. Miałem już tego serdecznie dosyć. " - powtórzenie

"- Absolutnie( ) - (o)dparł Ehralion"

"A sądząc po wynikach ostatnich bitew, bardzo prawdopodobne jest," - A sądząc po wynikach ostatnich bitew, jest bardzo prawdopodobne,

"po czym zanurzyłem w beczce kubek. Dwa kufle później straciłem przytomność." - to kubek czy kufel?

"Obudziłem się jakieś parę godzin poźniej." - zbędne imho. Literówka w "później".
ŚwietneBig Grin no Mirr, udała Ci się ta miniaturka, przyjemny humor, nic naciąganego, ciekawy morał i bolesne zakończenieBig Grin Błędów jako takich nie zauważyłem.
Różowy Topór Wink
Świetna ksywa Big Grin
Świetne Big Grin Do końca nie wiedziałem jaka to będzie kara Big Grin Błędy zostały już wymienione przez roota, ale przyznam ci, świetne opowiadanie! Miałeś naprawdę genialny pomysł Big Grin Pogratulować, zdecydowanie najlepsza twoja praca Smile
Napisane na poziomie Kryształu Admina, czyli całkiem nieźle. Pomysł świetny, końcówka niemalże okrutna. Wiesz Mirek, ty faktycznie znacznie lepiej sprawdzasz się w tego typu twórczości niż w SF. Oczywiście Twoje charakterystyczne błędy się pojawiły, ale w nasileniu tak niewielkim że mogę Ci to wybaczyć.. Tak że oby twoje pisanie rozwijało się w tę właśnie stronę.
Pozdrawia Gorzki
Za taki tytuł mogłabym pogryźć Big Grin Opowiadanie jest niezłe, faktycznie, jak już napisał root - robisz postępy.

Ale ja muszę się poczepiać.

- Absolutnie. - Odparł Ehralion
- Absolutnie - odparł Ehralion

mamy od niego spokój
w sumie to nie błąd, ale ładniej by brzmiało: mamy spokój z jego strony. Jednak to dialog, więc wolnoć Tomku w twoim... eee... słowie Big Grin

- I wszyscy będą zadowoleni – Zakończył Ehralion
- I wszyscy będą zadowoleni – zakończył Ehralion

Tak na oko - na oko to chłop w szpitalu zmarł. Unikaj kolokwializmów.

- Otrzymujecie naganę. - Wydarł się komendant.
- Otrzymujecie naganę - wydarł się komendant.
Ponadto znowu kolokwializm: "wydarł się".

Życzę weny Wink
Mam mieszane uczucia, ale tylko dlatego, że świat przedstawiony oraz elementy świata przedstawionego budzą we mnie poniekąd przyjemne wrażenie upojenia alkoholowego z założeniem, że nic nie piłam. Z fantastyką rozumianą tak jak tu widać mam niewiele wspólnego, więc może to stąd.
Pochwalę płynność językową i płynność akcji. Wyglądają na pieczołowicie trenowane aktywnie lub biernie - nie wnikam, w każdym razie i jeden, i drugi sposób chwalebny. Sytuacja w sumie zwyczajna, ale opisana tak, że czyta się przyjemnie. Widać wprawę w posługiwaniu się językiem oraz fajne poczucie humoru (poza nazewnictwem, nie podoba mi się Wink). Zauważyłam malutki zwis w interpunkcji, "tą transakcję" i miejscami zapis dialogów nie zgadza się z tym, co wisi w sieci.
Rozbawiło mnie: "Obudziłem się jakieś parę godzin później (...) Mój przyjaciel leżał koło beczki."
Ogólnie mówiąc, sympatyczne. Zastanawiam się, jaką długość bym zdzierżyła, ale zachęcona umiejętnościami i humorem może poszukam w wolnym czasie (którego nie miewam) innych tekstów.
pozdrawiam!
Nieźle, a nawet bardzo dobrze! Bardzo fajny pomysł na fabułę i jeszcze to zakończenie. Do końca się zastanawiałem jaka będzie kara, ale to cóżeś wymyślił mnie zaskoczyło. Po przeczytaniu tego testku pozostało miłe wspomnienie. Oby Twoje kolejne teksty były tak zabawne i dobre. Weny i natchnienia życzę! <antenka>
Tekst niemal sprzed dwóch lat... Ale skoro komentarze pojawiają się stopniowo, to czemu nie dołożyć swojego?
Cytat:bezpieczni ? - Dyskusja
Bez spacji przed znakiem zapytania.
Cytat:gadali o jednym i tym samym...
Wielokropek tutaj nie służy.
Cytat:- Absolutnie. - Odparł
Bez kropki po 'absolutnie', a 'odparł' z małej litery.
Cytat:będą zadowoleni – Zakończył Ehralion, po czym
'Zakończył' z małej litery.
W drugim fragmencie (nie mam na to innej nazwy) wymagana byłaby dynamika. Brakuje jej. Dobrze, by było, gdyby bohater zainteresował się bardziej swoim życiem, lub chociażby stwierdził cóż to za broń. No i znowu traci przytomność. Coś często mu się to zdarza.
Cytat:naganę. - Wydarł się komendant.
Bez kropki, 'wydarł się' z małej litery.
Cytat:wynajętym barbarzyńcom ?
Bez spacji przed znakiem zapytania.
Cytat:wszyscy bylibyście już martwi !
Ten sam błąd, co poprzednio.
Cytat:Mordoklej i Erekcjon spali spici krasnoludzkim spirytusem – Oho. Ciekawe skąd o tym wiedział – Zachowanie
Ciekawe imiona. Nie ma co. A po myśli bohatera przydałaby się jakaś kropka.
Cytat:A wiecie, ile to jest papierkowej roboty, co ?
Mam ochotę wrzeszczeć z irytacji. Znowu ten sam błąd?! Oczywiście, że tak... To jest przerażające.
Cytat:Wyście mieli ich atakować, a nie pić razem z nimi !!
Jak wyżej. Przed kropką nie stawiasz spacji, a tutaj i przed pytajnikami owszem. Dlaczego? I po co te wykrzykniki w liczbie dwóch? Jeden lub trzy się stawia. Niżej to samo:
Cytat:- Kurwa, ale mnie łeb boli !
Cytat:- I co, najemniku ? Mówiłem, że nagroda będzie warta ryzyka ?
Cytat:- Taak, komendancie – jęknął barbarzyńca – Muszę pogratulować pomysłu.
Kropka po 'barbarzyńca'. 'Taak' specjalne?
Poza tym w końcówce, gdy odzywa się oficer do barbarzyńcy, przydałby się jakiś przypis, że to właśnie tak się działo. Bo ja musiałam się przystopować i zastanowić, o co chodzi i kto jest kto.
Tekst jest taki sobie. Temat ujęty dość ciekawie, końcówka nawet zabawa, ale na tym się kończą plusy.
A minusy... W drugim fragmencie dynamika siada rażąco, okropnie, obrzydliwie... Nie będę określać dalej. Ogółem mówiąc jest czymś, nad czym warto popracować. Widzę też mnóstwo błędów, a wcale nie jestem kimś, kto je specjalnie zauważa. Tylko te najbardziej widoczne.