Via Appia - Forum

Pełna wersja: Baśń o Wędrowcu i czarnym kwiecie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Masz świetny, poetycki język, dzięki czemu czyta się naprawdę dobrze. Ciekawy zabieg z "nieistotnymi rzeczami". Błędów nie znalazłam, a na sile się czepiać nie będę. Bardzo mi się podobało. Smile
Pozdrawiam
Bardzo ładnie napisane. Z arcyprostym morałem. Każda droga gdzieś prowadzi, ale kogo tam spotkamy, tego nikt nie wie. Z racji, że kiepski ze mnie moderator i wykrywacz błędów, nie będę rozwodził się nad tym czy coś napisałeś źle. Opowiadanie przykuło moją uwagę, proszę o więcej Smile
"Po jakimś czasie wykształciło się na nim życie. Mniejsza o to, jak."

Ryzykowne zagranie. Czytelnik może sobie w miejsce x wstawić na przykład opis wykształcenia się życia prosto z Dzienników Gwiazdowych Lema i poetycki nastrój szlag trafia już na wstępie :)

"a człowiek cierpliwie się rozmnażał i rozprzestrzeniał"

Człowiek - krwawo przecież walczący o przetrwanie drapieżnik - i "cierpliwie" w jednym zdaniu? No nie wiem. Cierpliwie to się rozprzestrzenia mech ;)

"Dla świętego spokoju nazwijmy go po prostu Wędrowcem. Nosił, co prawda, zupełnie inne imię, ale jest ono całkowicie nieistotne."
"Nazwijmy ją Stokrotką. Nosiła oczywiście inne imię, ale jest ono zupełnie nieistotne."
"po jakimś czasie, który jest zupełnie nieistotny w tej opowieści"

Nie wiem, czy potrzebne są te ciągłe podkreślenia, że nieważne, jak, gdzie i kiedy. Już w pierwszym akapicie pokazujesz swój świat jako sferę poza konkretnym czasem i przestrzenią, po co to co chwila od nowa tłumaczyć?

"Jeszcze później, kiedy dojrzał i zaczął być świadomy"

Ale świadomy czego? Siebie i świata dookoła? A dzieci nie są?

"Wędrowiec w końcu przesiąkł mrokiem, którym spowita była okolica - mniej się śmiał, poszarzał i szedł teraz ze spuszczoną głową, ledwie powłócząc nogami."

A to mi bardzo podoba - plastyczne i uderzające.

Na pewno nastrój ma tu większe znacznie niż treść - która niesie raczej średnio odkrywcze przesłanie - i to się udało, jest melancholijnie, trochę rzewnie, na koniec pojawia się nadzieja. Może nie do końca moja bajka - za słodko, za pastelowo - ale jednak wdzięczna.
Dawno mnie tu nie było, dziękuję wszystkim za komentarze Smile

(10-03-2011, 20:25)Lena napisał(a): [ -> ]"Po jakimś czasie wykształciło się na nim życie. Mniejsza o to, jak."
Ryzykowne zagranie.
Leno, kto nie ryzykuje, ten nie żyje! Myślę, że pozostawię to bez zmian (aczkolwiek ostatnio zrobiłem drobną korektę tej baśni, wciąż czeka na wstawienie).

Cytat:"a człowiek cierpliwie się rozmnażał i rozprzestrzeniał"
Człowiek - krwawo przecież walczący o przetrwanie drapieżnik - i "cierpliwie" w jednym zdaniu? No nie wiem. Cierpliwie to się rozprzestrzenia mech Wink
Myślę, że na przestrzeni er i w kontekście krwawej walki o przetrwanie, "cierpliwie" pasuje jak najbardziej. Smile

Cytat:"Dla świętego spokoju nazwijmy go po prostu Wędrowcem. Nosił, co prawda, zupełnie inne imię, ale jest ono całkowicie nieistotne."
"Nazwijmy ją Stokrotką. Nosiła oczywiście inne imię, ale jest ono zupełnie nieistotne."
"po jakimś czasie, który jest zupełnie nieistotny w tej opowieści"
Nie wiem, czy potrzebne są te ciągłe podkreślenia, że nieważne, jak, gdzie i kiedy. Już w pierwszym akapicie pokazujesz swój świat jako sferę poza konkretnym czasem i przestrzenią, po co to co chwila od nowa tłumaczyć?

Hmm, opinie akurat o tym aspekcie są mniej więcej podzielone po połowie

Cytat:"Jeszcze później, kiedy dojrzał i zaczął być świadomy"
Ale świadomy czego? Siebie i świata dookoła? A dzieci nie są?
A to pozostawię już do własnej interpretacji Smile


Dzięki za konstruktywną krytykę i opinię.
Jest świetnie. Po prostu.

Czyta się to z ogromną przyjemnością. Bardzo mi się spodobały typowo baśniowe elementy języka ("nieistotny dla opowieści", "takie a takie"). Tekst jest bardzo życiowy, a jeśli to autentyk, to bije pokłon głęboko do pasa.
Dzięki za komentarz, Przemku. Tekst jest autobiograficzną metaforą. Stokrotka i Kobieta z Kwiatu istnieją. Ta druga mieszka ze mną od paru miesięcy Smile
Hmmm...mogło by być fajne. Sam zamysł jest ciekawy, ale wykonanie słabe o tyle, że narracja, czy sposób prowadzenia czytelnika przez rozwój i układ tego świata odbywa się w sposób bardzo flegmatyczny. Słowa zbijają się w zdania od niechcenia, takie odnoszę wrażenie. Wędrowiec, też całkiem, całkiem i inne aspekty...
Całość jednak nie przyciąga i nie zbudza zainteresowania czytelnika. Kwestia innego sposobu przedstawienia.

Pozdrawiam.

PS. Możliwe, że to kwestia mojego odbioru, tylko i wyłącznie. Nawet to jeśli tylko metafora, a wszystko to celowy zabieg.
Dzięki za opinię, Pirka. Ten tekst otrzymał bardzo różne oceny (zarówno tutaj jak i na innych portalach) - zdaję sobie sprawę z jego niedoskonałości Smile Żywię jednak do niego duży sentyment, jest to bardzo osobista opowieść, więc raczej niczego nie będę już zmieniał.
Stron: 1 2 3