18-09-2012, 16:00
Jakiś czas temu na stronie "Wysokich Obcasów" (dodatku do Gazety Wyborczej) pojawił się list, jaki zrozpaczone studentki napisały do premiera Donalda Tuska. Przedstawiają się jako "młode", mające "równie wykształconych partnerów" i z "wielkich miast". I narzekają w tym liście, a narzekają... "Jak kochać?" - pytają premiera, choć papryki one nie uprawiają, tylko seks.
A robią to wbrew społeczeństwu, które wszak siedzi im co noc pod kołdrą. Ona chce się tu kochać ze swoim wyedukowanym chłopakiem - a tam komitet: ksiądz, ciotka i katechetka przy kawie i ciastku, czekają by ich szpiegować. Ale czasami bywa jeszcze mniej przyjemnie... Piszą one: "Niektórym z nas zdarzył się przypadkowy seks z nieznanym partnerem (komu się nie zdarzył?). " Ach... Mnie się nie zdarzył! Czyżbym był taki odpychający? Wielu moim przystojniejszym znajomym też jakoś nie zdarzyło się obudzić w łóżku z obcą kobietą, a wiele moich koleżanek mimo ukończonych 20 lat i mieszkania w akademiku nadal pielęgnuje czystość przedmałżeńską.
Przypomina to sprawę "doggingu", czyli uprawiania seksu w miejscach publicznych, które zdaniem "Newsweeka" jest nowym hobby młodych, wykształconych Polaków. Wielu szukało, ale jakoś nikt nie zastał na ulicach wielkich miast doggingujących par.
Ale przecież to się pewnie nie tyczy autorek listu. One wszak "Newsweek" czytają i wierzą mu na słowo i wszędzie widzą uprawiające seks pary. Wyczytały w swej cotygodniowej Biblii np. że 60% księży prowadzi bujne życie towarzyskie i seksualne. Rzecz w tym, że nie zapoznały się z artykułem, który tę sprawę przedstawiał a jedynie z wyjątkami na marginesach. Otóż wg. "Newsweeka" (i, tak nawiasem mówiąc, tylko według "Newsweeka" i jednego byłego księdza, pracującego obecnie w antyklerykalnej gadzinówce) 60% księży łamiących celibat ma dzieci, co nie przeszkadzało walnąć wielkiej, wytłuszczonej notki "60% księży ma dzieci!". Manipulacja? Może, ale przecież tylko hipokryzja brzydzi biedne studentki.
I chyba myślenie też wywołuje u nich jakieś dziwne odruchy. Piszą: "Będąc osobami światłymi i świadomymi, a do tego, tak jak wcześniej napisałyśmy, osobami niezwykle rozsądnymi, postanowiłyśmy zrobić test na HIV." BRAWO! Będąc osobą rozsądną powinno się pilnować w sytuacjach które grożą kalectwem czy utratą życia. Czyli między innymi nie wtykać palców do kontaktu, nie pić czeskiej wódki i unikać przygodnego seksu z nieznajomymi. Jak ktoś już uważa, że takie miłosne przygody są w porządku, to niech niech przynajmniej nie nazywa się rozsądnym. Te panie są wyjątkowo odważne. Pisać takie brednie i jeszcze nazywać się rozsądnymi...
Wracając do treści tych wynurzeń. Piszą drogie studentki, że jak wpadka, to tragedia. Bo pigułki "72h po" uznawane są za wczesnoporonne. I - tu pewnie niejedna wykształcona, młoda studentka z wielkiego miasta dostanie zawału i zacznie zalewać pobliskie apteki łzami, aż sanitariaty wysadzi - takie działanie mają w wypadku gdy już doszło do poczęcia, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zarodka w jamie macicy. No i aborcja nielegalna. Ot, klops! Ale, choć one same nie chcą tego robić, ale przecież są wykształcone i nie mają zamiaru nikomu niczego zabraniać.
No i narzekanie na katolików. Jak to, to ona chce kupić tabletki o działaniu wczesnoporonnym, a tu jakiś farmaceuta jej o sumieniu ględzi. Wolność w łóżku to klawa rzecz, ale wolność sumienia - to nie licuje z państwem totali... nowoczesnym! Choć mnie, jako katola, bardzo cieszy fakt, że tak trudno dziś w wielkich miastach o farmaceutę o niekatolickich poglądach.
Nie wiem, czy panie piszące ten list myślały trzeźwo. Może robiły to w czasie jakiejś imprezy, a może w ogóle nie są studentkami. List jest tak komiczny, tak bez sensu, że to może być tylko i wyłącznie prowokacja. To musi być prowokacja, bo nie wierzę, że ktoś, kto aspiruje do miana "wykształconego" i "rozsądnego" za źródło rzetelnej wiedzy uznaje "Newsweek", a za normę seks z obcymi ludźmi. Bardzo chcę wierzyć, że nie ma w tym kraju kobiet tak głupich, by napisać na poważnie ten list.
Błagam, powiedzcie mi, że tak nie jest...
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obca...erze_.html
A robią to wbrew społeczeństwu, które wszak siedzi im co noc pod kołdrą. Ona chce się tu kochać ze swoim wyedukowanym chłopakiem - a tam komitet: ksiądz, ciotka i katechetka przy kawie i ciastku, czekają by ich szpiegować. Ale czasami bywa jeszcze mniej przyjemnie... Piszą one: "Niektórym z nas zdarzył się przypadkowy seks z nieznanym partnerem (komu się nie zdarzył?). " Ach... Mnie się nie zdarzył! Czyżbym był taki odpychający? Wielu moim przystojniejszym znajomym też jakoś nie zdarzyło się obudzić w łóżku z obcą kobietą, a wiele moich koleżanek mimo ukończonych 20 lat i mieszkania w akademiku nadal pielęgnuje czystość przedmałżeńską.
Przypomina to sprawę "doggingu", czyli uprawiania seksu w miejscach publicznych, które zdaniem "Newsweeka" jest nowym hobby młodych, wykształconych Polaków. Wielu szukało, ale jakoś nikt nie zastał na ulicach wielkich miast doggingujących par.
Ale przecież to się pewnie nie tyczy autorek listu. One wszak "Newsweek" czytają i wierzą mu na słowo i wszędzie widzą uprawiające seks pary. Wyczytały w swej cotygodniowej Biblii np. że 60% księży prowadzi bujne życie towarzyskie i seksualne. Rzecz w tym, że nie zapoznały się z artykułem, który tę sprawę przedstawiał a jedynie z wyjątkami na marginesach. Otóż wg. "Newsweeka" (i, tak nawiasem mówiąc, tylko według "Newsweeka" i jednego byłego księdza, pracującego obecnie w antyklerykalnej gadzinówce) 60% księży łamiących celibat ma dzieci, co nie przeszkadzało walnąć wielkiej, wytłuszczonej notki "60% księży ma dzieci!". Manipulacja? Może, ale przecież tylko hipokryzja brzydzi biedne studentki.
I chyba myślenie też wywołuje u nich jakieś dziwne odruchy. Piszą: "Będąc osobami światłymi i świadomymi, a do tego, tak jak wcześniej napisałyśmy, osobami niezwykle rozsądnymi, postanowiłyśmy zrobić test na HIV." BRAWO! Będąc osobą rozsądną powinno się pilnować w sytuacjach które grożą kalectwem czy utratą życia. Czyli między innymi nie wtykać palców do kontaktu, nie pić czeskiej wódki i unikać przygodnego seksu z nieznajomymi. Jak ktoś już uważa, że takie miłosne przygody są w porządku, to niech niech przynajmniej nie nazywa się rozsądnym. Te panie są wyjątkowo odważne. Pisać takie brednie i jeszcze nazywać się rozsądnymi...
Wracając do treści tych wynurzeń. Piszą drogie studentki, że jak wpadka, to tragedia. Bo pigułki "72h po" uznawane są za wczesnoporonne. I - tu pewnie niejedna wykształcona, młoda studentka z wielkiego miasta dostanie zawału i zacznie zalewać pobliskie apteki łzami, aż sanitariaty wysadzi - takie działanie mają w wypadku gdy już doszło do poczęcia, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zarodka w jamie macicy. No i aborcja nielegalna. Ot, klops! Ale, choć one same nie chcą tego robić, ale przecież są wykształcone i nie mają zamiaru nikomu niczego zabraniać.
No i narzekanie na katolików. Jak to, to ona chce kupić tabletki o działaniu wczesnoporonnym, a tu jakiś farmaceuta jej o sumieniu ględzi. Wolność w łóżku to klawa rzecz, ale wolność sumienia - to nie licuje z państwem totali... nowoczesnym! Choć mnie, jako katola, bardzo cieszy fakt, że tak trudno dziś w wielkich miastach o farmaceutę o niekatolickich poglądach.
Nie wiem, czy panie piszące ten list myślały trzeźwo. Może robiły to w czasie jakiejś imprezy, a może w ogóle nie są studentkami. List jest tak komiczny, tak bez sensu, że to może być tylko i wyłącznie prowokacja. To musi być prowokacja, bo nie wierzę, że ktoś, kto aspiruje do miana "wykształconego" i "rozsądnego" za źródło rzetelnej wiedzy uznaje "Newsweek", a za normę seks z obcymi ludźmi. Bardzo chcę wierzyć, że nie ma w tym kraju kobiet tak głupich, by napisać na poważnie ten list.
Błagam, powiedzcie mi, że tak nie jest...
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obca...erze_.html