Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kochankowie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nocą
przy chybotliwym płomieniu
dzikiej róży
wbijamy kolce w serca
chcąc ukoić ból

rozpędzeni
pragniemy się zatrzymać mówiąc
nigdy więcej
zaraz potem znów pędzimy
trzymając się za ręce

zaplątani
w patologiczną więź
płoniemy na stosie
własnych marzeń i żądz

odbierasz mi ostatnie słowo
zamykając usta
z gorąca pękają pęcherze
w zapowietrzonych płucach

byliśmy dla siebie oddechem
tylko na jedną noc
zaplątani

przy chybotliwym płomieniu
dzikiej róży
byliśmy dla siebie oddechem
tylko na jedną noc

Tak do przyjęcia. Smile
Po przeczytaniu tegoż wiersza interpretuję go tak:
Jest to opowieść o płonących na stosie czarownicach, czyż nie?
Przesłania nie czuję. Nie wiem co mam powiedzieć o tym wierszu. Jest dobry. Podoba mi się ze względu na jego całkowitą biel. Chyba wiesz co mam na myśli.

Pozdrawiam, Conan.
Czarownicach? Życie bywa zaskakujące Smile
No mówię ci!
Niby nic nowego, ale całkiem przyjemnie się czytało. W zasadzie nie ma nad czym się zastanawiać, bo i przekaz dość jasny. Jak dla mnie w porządku.Smile
Podzielam opinie moich przedmówców. Czytało się przyjemnie, nic nie zgrzytało. Przesłanie widoczne, choć to nic nowego. Wink
4/5
Od mojej siostry - podoba jej się biologiczny aspekt, zawarty w pękających pęcherzykach płucnych.

"stos marzeń i żądz" - naprawdę mogłeś się obyć bez takiego banału. W ogóle cała ta zwrotka raus, jak dla mnie. Rozpędzeni... Słowotok, słabo. Miałeś lepsze.
Cóż poradzić, kiedy samo życie jest banalne Smile

Dziękuję za wszystkie komentarze, pozdrawiam.