Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kasa chorych
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zbójnicka chata
Diabli nadali taką pogodę. Ciężkie, brunatne chmury zakryły Tatry. Nie było nic widać
powyżej miejsca, gdzie zaczyna się rozbieg skoczni narciarskiej na zboczu Wielkiej Krokwi.
Zakopane skryło się we wrześniowym, ulewnym deszczu. Wieczorem przestało trochę padać,
a wtedy z hotelu „Hyrny” stojącego u stop Krokwi zaczęli wychodzić uczestnicy seminarium
dla dyrektorów zakładów gospodarki komunalnej. Przewodnik prowadził ich ku miejscu,
gdzie w stylizowanej na góralski szałas restauracji czekała kolacja z niespodziankami. Woda
chlupotała pod płytami betonowego chodnika, gdy szli obok siebie dyrektorzy z Gomunic i
Kamieńska. Trzeba było jeszcze podejść pod górę po oślizłych stopniach. Było przeraźliwie
zimno. Krople wody spadające z przemoczonych koron drzew wpadały im za kołnierze
wywołując nieprzyjemne dreszcze. Drzwi do chaty były szczelnie zawarte. Przewodnik walił
w nie mocno jakimś ciężkim przedmiotem. Po chwili nerwowego oczekiwania wierzeje
otwarły się z trzaskiem i stanął w nich tęgi zbój z siekierą.
-A wy tu, po co? – zapytał groźnie.
- Na biesiadę – odpowiedział przewodnik.
- No to witajcie i wchodźcie – zawołał zbój.
Ledwie przekroczyli próg rozległ się jakiś piekielny rumor. To drugi zbój walił siekierą w
jakieś żelastwo na powitanie, a jeszcze inny pięknie uśmiechnięty zapraszał do zasiadania za
stołami. Stoły i ławy wykonano z bali sosnowych tak potężnych, że można by ich używać do
taranowania bram. Na wielkim palenisku ułożonym z bazaltowych głazów płonął ogień. Pod
sufitem na dziwacznym rusztowaniu wisiało sporo krawatów, biustonoszy i innych części
damskiej garderoby. Stoły były ustawione wzdłuż ścian, za nimi ławy, na których siadali
goście wystraszeni przez złośliwych zbójów owym, głośnym łomotaniem. Po środku chaty
niby polana w lesie ścieliła się spora, wolna przestrzeń, na której stał pień potężny, taki, co
zazwyczaj juhasom do rąbania szczap drewnianych służy. Czterech obrotnych zbójców
roznosiło w glinianych kubkach herbatę.
- Pijcie zbójnicką herbatę – zachęcali.
Przemarzniętych i mokrych gości nie trzeba było długo namawiać. Po kilku minutach
błogie ciepło zaczynało krążyć w ich żyłach za sprawą szlachetnego ducha napoju, do którego
zbóje dolewali po 50 mililitrów na kubek. Późna pora kolacji i świetna herbata wzmagały
apetyty gościom, tym bardziej, że z kuchennego zaplecza dochodził wspaniały zapach
pieczystego. Wtedy właśnie zbóje wnieśli na wielkich tacach baranie udźce. Nożami wielkimi
jak maczety sprawnie kroili porcje. Do pokaźnych porcji mięsa dodano pieczone ziemniaki i
warzywne surówki. W dwadzieścia minut zbóje obsłużyli sprawnie kilkudziesięciu gości a w
izbie słychać było chrobot sztućców i cały zestaw odgłosów pośpiesznego jedzenia. A
jedzenie było wspaniałe. Miękki, soczysty udziec z kruchymi, pieczonymi w całości
ziemniakami mógł zaspokoić najwybredniejszych smakoszy.
Kiedy zebrano już ze stołów naczynia i kości ci sami czterej zbójnicy, którzy pełnili
niedawno rolę kelnerów wzięli się do góralskiego muzykowania. Towarzyszyły im trzy
urodziwe, kolorowo ubrane góralki. Wypełniła izbę rzewna, góralska nuta, a potem muzyka
się wzmagała przechodząc w szybkiego zbójnickiego. Goście z przerażeniem spostrzegli, że
po chacie przelatują lśniące ostrza siekier, niekiedy tuż obok nich. Zbójnicy tańczyli z
wielkim wigorem. Wyrzucali i łapali w powietrzu swoje ciupagi. Biesiadnicy oswoiwszy się
latającym żelazem okazywali im entuzjastyczny podziw.
Natenczas młody, przystojny zbój przerwał granie i w ciszy, która zaległa zawołał:
- Czy jest na sali, choć jeden odważny mężczyzna?
Zgłosiło się trzech rozgrzanych zbójnicką herbatą. Tego, co zgłosił się pierwszy zbójnicy
podprowadzili pod pień do rąbania drewna. Kazano mu uklęknąć i oprzeć o pień brodę a
krawat zawiązany na szyi na pniu rozciągnąć.
Zbój uniósł siekierę za własną głowę i błyskawicznie uderzył w pień, tuż przy głowie
odważnego ochotnika. Goście wydali okrzyk przerażenia, lecz mężczyzna o własnych siłach
stanął na nogi zostawiając na pniu krótko obcięty krawat.
Podczas tej mrożącej krew w żyłach zabawy dyrektor wszedł na zaplecze izby a gdy minął
próg poczuł się tak, jakby z bacowskiego szałasu przeniósł się w świat nowoczesnej
technologii. Za ścianą mieściła się błyszcząca chromem i szkłem wspaniale wyposażona
kuchnia, spełniająca najwyższe wymogi sanitarne. Ot i cała tajemnica zbójnickiej chaty.
Nie koniec to jednak opowieści, bo goście zachęceni przez zbójów ruszyli do tańca.
Zaczęła się świetna, spontaniczna zabawa. Niepostrzeżenie góralską nutę zastąpiły najnowsze
światowe przeboje. Wśród tańczących najlepiej bawili się goście z Zachodniej Europy. Tańce
trwałyby zapewne do białego rana, gdyby nie naczelny harnaś, który walnął z całej siły w owe
żelastwo pozawieszane nad kominem dając znak, że goście dostali już swoją porcję wrażeń,
za którą zapłacili i czas już kończyć imprezę.Uczestnicy tej świetnej zabawy opornie
opuszczali zbójnicką chatę z żalem, że to już koniec bratania się z potomkami Janosika i
Ondraszka. Najbardziej rozczarowane były dziewczyny, bo nie zostały do naga rozebrane jak
obiecywali zbóje na początku spotkania. Wszyscy schodzili powoli po oślizłych kamieniach
ku Krupówkom i dalej do hotelu pod Wielką Krokwią.
Nazajutrz na godzinę pokazało się słońce a Giewont spowity lekką mgiełką pozwolił
się podziwiać ceprom.
Wykładowcy z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej kończyli ostatnie wykłady.
Kończyło się seminarium i zbójowanie. Dyrektorzy \zakładów komunalnych z Kamieńska i
Gomunic szykowali się do powrotnej drogi. Wiedza, którą przekazali im czołowi polscy
ekonomiści nie przydała im się niestety w macierzystych gminach. Nie byli w stanie
przełamać niechęci do zmian i lęku samorządowych decydentów przed wprowadzeniem
nowoczesnych form organizacyjnych.
Na odjezdnym Giewont schował się we mgle. Może szkoda było tych kilkuset
złotych na trzydniowy pobyt w kurorcie zalanym deszczem. Pozostało tylko wspomnienie o
współczesnych zbójnikach potrafiących zarabiać pieniądze, jako nauka praktycznej ekonomii.

"d. Nadużywanie kursywy, pogrubienia tekstu oraz innej niż domyślna czcionki przeszkadza w czytaniu i odbiorze utworu. Opcje te nie są zakazane, ale służą do podkreślenia istotnych fragmentów, bądź wyrazów, a nie całych tekstów. W przypadku jawnego nadużywania zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje." Póki co, słowne upomnienie, zajrzyj do regulaminu/haniel