21-06-2012, 18:21
Spoglądając przez krzewy, krwiste róże
na kształty zarazem tak bliskie i znane, a dalekie i groźne,
nic nieznaczące, a wprawiające w przerażenie
nie poruszam mnie z nadzieją, że
nikt nie zauważy mojej osoby
i nie spojrzy wzrokiem nienawistnym
próbując skrócić o głowę do stosownej miary,
którą ktoś niechcący wprowadził do słownika.
Wgłębiając się w powłokę, tak niebezpieczną,
a zarazem kruchą i delikatną,
niczym ptak, którego można spłoszyć jednym ruchem
odrywam i analizuję siebie
kawałek po kawałku.
Nie spojrzę ni razu w niebo
zanim nie zniszczę skorupy.
Przedzierając się przez niewiadome,
szukając tego co ważne -
ciągle znika
wciąż widzę wyraźne rysy
nie potrafię dotknąć, poczuć,
posmakować,
patrzę tylko w dal
z nadzieją i myślą o
bezsensownej wędrówce.
A wskazówka niczym płomień
krąży nieubłaganie
i nie zamierza zgasnąć
pozostawiając w ciemności
czego potrzebuję.
na kształty zarazem tak bliskie i znane, a dalekie i groźne,
nic nieznaczące, a wprawiające w przerażenie
nie poruszam mnie z nadzieją, że
nikt nie zauważy mojej osoby
i nie spojrzy wzrokiem nienawistnym
próbując skrócić o głowę do stosownej miary,
którą ktoś niechcący wprowadził do słownika.
Wgłębiając się w powłokę, tak niebezpieczną,
a zarazem kruchą i delikatną,
niczym ptak, którego można spłoszyć jednym ruchem
odrywam i analizuję siebie
kawałek po kawałku.
Nie spojrzę ni razu w niebo
zanim nie zniszczę skorupy.
Przedzierając się przez niewiadome,
szukając tego co ważne -
ciągle znika
wciąż widzę wyraźne rysy
nie potrafię dotknąć, poczuć,
posmakować,
patrzę tylko w dal
z nadzieją i myślą o
bezsensownej wędrówce.
A wskazówka niczym płomień
krąży nieubłaganie
i nie zamierza zgasnąć
pozostawiając w ciemności
czego potrzebuję.