Via Appia - Forum

Pełna wersja: Milten - Życie przed kolonią
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Rozdział I – Wyjazd do Khorinis



W mieście Ardea mieszkało sobie małżeństwo. Miało ono dziewiętnastoletniego syna Miltena. Jego ojciec pracował jako inżynier w stoczni, a matka była gospodynią w domu. Rodzice chłopaka chcieli żeby pojechał do Khorinis do swojego wuja, kowala i został u niego czeladnikiem, jednak Miltenowi się to nie podobało, chciał on bowiem pobierać nauki od magów. Jednak chłopak postanowił że spełni wolę rodziców i popłynie do Khorinis. Poszedł powiedzieć o tym matce.
- Mamo muszę ci coś powiedzieć. – powiedział Milten wbiegając do domu.
- Co się stało?! – zapytała ze zdenerwowaniem matka.
- Postanowiłem pojechać do wuja Albrechta uczyć się kowalstwa.
- To świetnie czy ojcu już o tym powiedziałeś??
- Nie jeszcze nie powiem mu wieczorem jak wróci z pracy.
- Dobrze w takim razie poczekajmy na niego a ja w tym czasie przygotuję obiad.
- Może mógłbym ci jakoś pomóc?? – zapytał chłopak.
- Raczej nie... chociaż czy mógłbyś pozbierać dla mnie trochę ziół??
- Oczywiście już idę. – To mówiąc chłopak wyszedł z domu.
Milten szedł przez ulice w stronę bramy. Za bramą rozciągała się wielka łąka. Chłopak zaczął szukać ziół, jednak na łące nic nie znalazł, postanowił więc pójść bliżej lasu gdyż tam rośnie ich więcej. Milten był już coraz bliżej lasu i widział już zioła, które miał przynieść, była to roślina z wysoką łodygą o czerwonych kwiatach, chłopak miał wziąć tylko kwiaty. Nachylił się nad rośliną, wyciągnął nóż i ostrożnie odciął kwiat. Nazbierał już wystarczająco roślin i już miał wracać do domu gdy usłyszał warczenie tuż za jego plecami. Odwrócił się ostrożnie i zobaczył toczącego pianę z pyska wilka, widać było że wilk miał się rzucać na upatrzoną ofiarę. Milten zaczął się modlić, wilk zaczął biec w kierunku ofiary i już prawie go dopadł gdy padł martwy, chłopak otworzył oczy i zobaczył wbitą strzałę w kark wilka, porozglądał się i zobaczył uciekającego człowieka w skórzanej zbroi z łukiem na plecach. Zaczął wołać żeby się zatrzymał jednak tajemnicza postać pobiegła dalej a Milten pobiegł do domu. Gdy wszedł do domu zobaczył że ojciec już jest, opowiedział rodzicom o zdarzeniu z lasu ojciec się zmartwił lecz gdy chłopak powiedział że wyjeżdża do Khorinis od razu się uśmiechnął i poszedł załatwić miejsce na statku. Milten zaś poszedł spać gdyż musiał wypocząć przed podróżą. Następnego dnia chłopak wstał bardzo wcześnie, ojciec powiedział mu że ma zapewniony transport i żeby poszedł do kapitana Jack’a i powiedział mu ze to on ma z nim płynąć. Milten pożegnał się z rodzicami i poszedł do portu, zobaczył tam wielki piękny statek i pewnego człowieka, który wyglądał jakby kogoś szukał, Milten podszedł do niego i zagadał:
- Witam czy to ty jesteś kapitan Jack?? – zapytał Milten.
- Tak to ja a ty pewnie jesteś osobą, która ma ze mną płynąć tak??
- Tak to ja.
- W takim razie wchodź na pokład zaraz odpływamy.
- Dobrze już wchodzę.
Po tych słowach oboje weszli na pokład. Kapitan powiedział żeby Milten poszedł do kuchni jeśli chce coś zjeść. Chłopak poszedł więc do kuchni coś zjeść gdyż nie jadł jeszcze śniadania. Gdy zajadał zupę poczuł że statek się poruszył, od tej chwili nie było już odwrotu Milten musiał płynąć do Khorinis do wuja Albrechta.


Rozdział II – Przybicie do portu


Milten po wypłynięciu przespacerował się po pokładzie i przywitał z załogą. Wieczorem poszedł spać. Jednak w nocy obudziło go bardzo mocne kołysanie statku i grzmoty. Chłopak natychmiast wstał i wyszedł na pokład. Zobaczył tam marynarzy biegających po deskach pokładu. Podbiegł szybko do kapitana i zapytał:
- Kapitanie co się dzieje i czy jest coś w czym mógłbym pomóc??
- Sztorm nie widzisz, biegnij szybko pod pokład i przynieś stamtąd linę, nie wiem dokładnie gdzie jest będziesz musiał jej poszukać.
Chłopak natychmiast zbiegł na niższy poziom statku, i zaczął szukać tej liny. Przesunął parę beczek, które tarasowały mu przejście i nagle zobaczył jakiegoś człowieka śpiącego na podłodze statku. Mężczyzna ubrany był w skórzany pancerz, Milten rozpoznał ten pancerz i wiedział że to ta sama osoba, która wcześniej go uratowała. Młodzieniec porozglądał się czy nikogo nie ma lecz gdy się odwrócił mężczyzny już nie było, pozostał po nim tylko obłok dymu. Chłopak przetarł oczy i chciał szukać tajemniczego gościa lecz przypomniał sobie że musi znaleźć linę dla kapitana. Po krótkich poszukiwaniach znalazł ją i natychmiast pobiegł do Jack’a, podał mu linę i powiedział:
- Proszę oto liny. Czy mógłbym jeszcze w czymś pomóc?
- Nie, nic już nie potrzebujemy. Za niedługo sztorm się skończy.
- Jak już będzie po wszystkim to chciałbym z panem porozmawiać, dobrze??
- Przyjdź później do mojej kajuty, a teraz idź już mam co innego do roboty.
Po dłuższej chwili było już po burzy. Milten poszedł natychmiast do Jack’a powiedzieć mu o pasażerze na gapę. Młodzieniec wszedł do pokoju kapitana i zobaczył go siedzącego na krześle, popijającego rum. Chłopak wcześniej mu się nie przyglądał lecz teraz wyraźnie zobaczył człowieka w średnim wieku, o siwych włosach. Z jego groźnie wyglądającej i przeciętej prawie w połowie blizną twarzy dało się wyczytać że uczestniczył w nie jednej bitwie. Był muskularny, jak mało który kowal z rodzinnych stron Miltena. Młodzieniec podszedł do kapitana i powiedział:
- Witam czy moglibyśmy teraz porozmawiać??
- Hę, a tak usiądź i mów.
- Chciałbym się pana zapytać czy wie pan coś o człowieku z pod pokładu, którego zobaczyłem podczas szukania liny? – Zapytał Milten siadając na drugim krześle.
- Jakim znowu człowieku?? O czym ty mówisz??
- Mówię o facecie, którego zobaczyłem gdy kazał mi pan szukać liny. Zszedłem pod pokład i za paroma beczkami spał jakiś człowiek. Uwierzy mi pan lub nie ale gdy porozglądałem się czy nie jeszcze kogoś nie ma to postać zniknęła. Został tylko dym.
- Chłopcze czy ty coś piłeś?? Idź lepiej do swojej kajuty i się prześpij.
Milten nic nie mówiąc wyszedł, usłyszał przed wyjściem szyderczy śmiech kapitana. Chłopak przemyślał to wszystko jeszcze raz i uznał że może naprawdę to było jakieś przywidzenie. Poszedł do swojej kajuty, położył się i zasnął.
Następnego dnia do jego kajuty wszedł jeden z marynarzy, obudził młodziaka i powiedział że przybili już do portu. Milten się ucieszył i natychmiast pobiegł na ląd. Na zewnątrz zaczepił go kapitan.
- O, witaj chłopcze. Jak widać już jesteśmy.
- Witam i żegnam, muszę iść przywitać się z wujem. Aha i jeszcze jedno chyba miał pan rację tego człowieka tam nie było, to był tylko wytwór mojej wyobraźni.
- No ja myślę. Więc żegnaj.
Milten stanął na dawno oczekiwanym lądzie. Chłopiec postanowił na sam początek udać się do Albrechta i się przywitać.


Rozdział III - (jeszcze bez tytułu)


Wyprodukowano dla bracia-krwii.ugu.pl
Ja powiem tak. komentowałem ci już to opko i widzę, że ma potencjał. Warto żebyś je kontynuował, więc dla zachęty masz 8/10. Kontynuuj, bo jest naprawdę fajne
Jest i drugi rozdział. Miłego czytania.
No, rozkręca się. I ten tajemniczy facet... Fajnie Błędy jakie popełniasz, to niemal zupełny brak opisów podczas dialogów i... interpunkcja. Szczególnie to ostatnie, bo często nie stawiałeś przecinków, i kapitan statku mówił zdania jednym tchem. To jest błąd. Słownictwo jest dobre, ogólnie ciekawe opko. Więc ocena się nie zmienia 8/10
"chce coś zjeść. Chłopak poszedł więc do kuchni coś zjeść" To jedno z powtórzeń jakie znalazłem. Nie czepiałbym się tego gdyby to nie było tak blisko siebie a jeszcze biorąc pod uwagę tak krótki rozdział Jak pisałem gdzieś jeszcze to było. Interpunckja i brak opisów w dialogach. 7/10 OStateczna ocena
Szczerze mówiąc nie podoba mi się. Opisy są nawet fajne, ale nadużywasz niektórych określeń, np. kiedy pojawił się wilk, to chyba w prawie każdym kolejnym zdaniu padało słowo "wilk", a przynajmniej w większości. Popraw dialogi.
"- Witam czy to ty jesteś kapitan Jack?? – zapytał Milten.
- Tak to ja a ty pewnie jesteś osobą, która ma ze mną płynąć tak??
- Tak to ja.
- W takim razie wchodź na pokład zaraz odpływamy.
- Dobrze już wchodzę. "
No stary.. takiego dialogu nie powstydzili by się w telewizyjnych "Teletubisiach"

"Po dłuższej chwili było już po burzy." - stanowczo mi to określenie nie pasuje.
"Chciałbym się pana zapytać czy " - chciałem zapytać..

Poza tym sporo powtórzeń.. Ogólnie słabo. Styl masz taki jakiś infantylny, kojarzący się z kiepsko napisanym wypracowaniem ze szkoły podstawowej, np fragment.:
:Milten po wypłynięciu przespacerował się po pokładzie i przywitał z załogą. Wieczorem poszedł spać." lub "Milten szedł przez ulice w stronę bramy. Za bramą rozciągała się wielka łąka. Chłopak zaczął szukać ziół, jednak na łące nic nie znalazł, postanowił więc pójść bliżej lasu gdyż tam rośnie ich więcej." Może miały by sens jako narracja dobranocki dla bardzo małych dzieci, ale nie koniecznie w opowiadaniu fantasy. Reasumując.. Nie wiem co tam dalej planujesz opowiedzieć, ale jak dotąd, wybacz, nie zachwyca.