Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wędkarz nad jeziorem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jeden z tekstów z bloga SCENKI

Mgła snuła się po jeziorze. Wędkarz rozbił dwuosobowy namiot z przedsionkiem, miał zamiar spędzić tu cały dzień, przenocować i jeszcze łowić jutro do południa. Prawdę mówiąc dopiero zaczynał przygodę z wędkami. Do tej pory pieszo przemierzał szlaki w całym kraju, ale po osiągnięciu słusznego wieku postanowił rzadziej wędrować, a częściej przesiadywać nad brzegiem i chłonąć tą niezwykłą ciszę. To, czy coś złowi, miało dużo mniejsze znaczenie. Najważniejszy był kontakt z przyrodą i cisza.
Usadowił się na składanym foteliku. Rozłożył wędkę, po czym z rozmachem ją zarzucił. Spławik wylądował dość daleko. Po chwili znieruchomiał.
Pewnie nic nie złowię – pomyślał.
Umocował wędkę i wstał, bo przypomniał sobie, że ma w namiocie termos pełen gorącej herbaty z rumem, idealnego napoju na chłodną i wilgotną pogodę. Kiedy w połowie był w środku namiotu, usłyszał wyraźny plusk. Chwycił termos i szybko wrócił do wędki. Po powierzchni wody rozchodziły się delikatne kręgi, spławik to podnosił się, to opadał. Może jednak coś się złapie.
Niestety, przez następny kwadrans nic nie zakłóciło spokojnej tafli jeziora. Myślał o pięknie, które go otacza. Dlaczego ludzie tak rzadko je kontemplują? Chociaż to dobrze, gdyby wszyscy tego potrzebowali, lasy, góry, brzegi jezior zapełniłyby się tłumem i zatraciły swój urok.
Łyknął ciepłego napoju. Potem zobaczył coś dziwnego. Dość daleko, kilka razy dalej niż spławik, ciemny kształt wynurzył się ponad powierzchnię, by zaraz zniknąć. Biorąc poprawkę na odległość, było to coś naprawdę dużego. Nie sądził, by w tych wodach pływało cokolwiek większego niż metr, od pyska do ogona. Zerknął na spławik. Nic. Pomyślał, że gdyby to było Loch Ness, od razu przyszedłby mu na myśl potwór. Ha, i tak o nim pomyślał. Stary a głupi- skarcił się po cichu.
Nagle coś ogromnego wyskoczyło nad wodę. Kształt jakby orki, tylko bardziej podłużny i cały czarny. Obserwował zjawisko zafascynowany, wydawało mu się, że trwa wiele sekund, niezwykłe stworzenie wystrzeliło na wysokość dobrych kilku metrów a i tak tylną część cielska wciąż miało zanurzoną. Potem opadło z głośnym pluskiem. Do brzegu ruszyła fala.
- Kurwa! - krzyknął wędkarz choć nie miał zwyczaju przeklinać. Woda przewróciła stołek, z którego się poderwał, wlała się do wysokich przecież butów i prawie dotarła do namiotu, rozbitego sporo wyżej. Potem znowu zrobiło się cicho. Uspokoił oddech. Stracił przekonanie do pozostania tutaj na noc.
Interesujące. Rozwinęłabym to i wrzuciła jako dłuższy tekst z dokładniejszym opisem tej wodnej istoty. Jako opowiadanie fantasy byłoby jeszcze bardziej ciekawe Smile
Pozdrawiam