Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wolf 342
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Pierwsze opowiadanie oparte o universum zmontowane razem z Ascexem... w sensie że budowaliśmy swoje universa razem, pomagając sobie wzajemnie. Tak więc, spodziewajcie się że w światach z Wolf 342 i Nieznanym znajdziecie sporo podobieństw Big Grin

Zwracam uwagę, że to jest TYLKO rozdział pierwszy ... żeby mi nikt nie strzelał tekstami że mu się zakończenie nie podoba -_-

ROZDZIAŁ I

-Mamy problem, kapitanie.
-Jaki, Nijas? - Konstantin Mihailovich, kapitan i właściciel frachtowca "Kosowo", przerwał wpatrywanie się bez celu w ekran komputera i odwrócił się w stronę pierwszego oficera, Nijasa Danaiłowa. Jednocześnie poczuł jak mimowolnie cierpnie mu skóra na karku – na terytorium Republiki Ukrainy i Naddniestrza problemy miały nieprzyjemną tendencję do błyskawicznego przeradzania się w bezpośrednie zagrożenia życia. A ta sytuacja tylko pogorszyła się od czasu przegranej wojny z Konfederacją Bałkańską, pod banderą której znajdowało się "Kosowo". Republika straciła w niej połowę floty, co doprowadziło do wprost niebywałej anarchii. To co ocalało z jej marynarki zajmowało się tłumieniem dążeń separatystycznych poszczególnych planet, co rozzuchwaliło będących poważnym problemem już wcześniej piratów.
-Niezidentyfikowany okręt sześć milionów kilometrów za rufą. - Zameldował pierwszy oficer. - Właśnie włączyli silniki i ostro przyśpieszają. Systemy kamuflażu uniemożliwiają zidentyfikowanie, to i tak cud że udało nam się ich wykryć tak wcześnie. Zgodnie z obliczeniami wejdą w zasięg ognia za trzydzieści dwie minuty i będą się wtedy poruszać z prędkością 0,15c. - Nie musiał mówić, że to optymalna prędkość przechwycenia, gdyż powyżej niej zaczynały się już problemy z celowaniem wywołane efektem relatywistycznym.
Kapitan, oficer rezerwy Marynarki Konfederacji, doskonale zdawał sobie sprawę w jak złej jest sytuacji – jego frachtowiec był uzbrojony zaledwie w kilku akceleratorów magnetycznych małego kalibru. Uzbrojenie to znacznie bardziej nadawało się do likwidowania myśliwców stosowanych przez piratów w bardziej cywilizowanych terenach, niż do walki ze znacznie większymi okrętami, o sile ognia porównywalnej zapewne z lekkimi krążownikami. I bez wątpienia "Kosowo" nie miało szans na ucieczkę, skoro nie dysponował wojskowym napędem.
Teoretycznie kosmiczne piractwo nie powinno mieć miejsca – kosmos był stanowczo zbyt duży by statki pirackie miały większą niż iluzoryczną szansę na znalezienie w nim jakiegokolwiek frachtowca. I o ile okrętom korzystającym z nadprzestrzeni zasadniczo nic nie groziło, o tyle tym podróżującym poprzez tzw. węzły skoku międzygwiezdnego już tak. Bo chociaż ta druga metoda była wielokrotnie szybsza, to jednak statki podróżowały nią jak po sznurku, od punktu A do B. I zarówno obok A jak i obok B mogły czatować statki piratów. Co nie zmieniało faktu, że nawet mimo ryzyka ludzie wciąż tak robili, bo było to poprostu tańsze i szybsze.
"Kosowo" wpadło na jeden z nich tuż po zakończeniu skoku węzłowego do niezamieszkanego systemu planetarnego oznaczonego na mapach gwiezdnych nazwą kodową Wolf 342. Teoretycznie nawet w "pustym" układzie powinna się znajdować pikieta marynarki państwa do której miejsce to przynależało, ale jeden rzut oka na dane dostarczane przez czujniki upewnił kapitana że z tej strony nie należy oczekiwać ratunku. Owszem, w Wolf 342 znajdowały się cztery ciężkie krążowniki Marynarki Republiki, ale Ukraińcy znajdowali się stanowczo zbyt daleko by móc przyjść "Kosowu" z pomocą – najbliższy z ich okrętów znajdował się sto dwadzieścia milionów kilometrów, co oznaczało że nawet z maksymalną prędkością mógł dotrzeć do miejsca zasadzki za pięć godzin. A do tego czasu, czego kapitan Konstantin był pewien, ani po piracie, ani po frachtowcu nie będzie już śladu. O ile dowódcę krążownika najdzie akurat ochota na ratowanie statku handlowego lecącego pod banderą państwa które zaledwie dwa lata temu w czasie krótkiej, trzymiesięcznej wojny oderwało od Republiki Dniepropetrowsk, Odessę i Lwów.
Humoru nie poprawiła mu myśl, że w jego ojczystej Konfederacji coś takiego na pewno by się nie zdarzyło.
-Goran, wywołaj go. - Kapitan niespecjalnie liczył na odpowiedź ze strony niezidentyfikowanego statku, ale wypadało przynajmniej spróbować. Oficer łącznościowy tylko kiwnął głową i zajął się stukaniem w klawiaturę komputera.
-Niezidentyfikowana jednostka, tutaj frachtowiec "Kosowo". Proszę podać swoją tożsamość i zamiary.
Przez półtora minuty wszyscy czekali w ciszy. W końcu stało się jasne, że odpowiedzi nie będzie.
- Nie żebym spodziewał się czegoś innego... - Westchnął głośno kapitan. - Dobra, działamy zgodnie z procedurą. Nijas, przekaż całe sterowanie na autopilota i zaprogramuj go, żeby lawirował pomiędzy asteroidami. - Na szczęście w pobliżu węzła skoku znajdowało się spore ich pole. - Goran, wyślij wezwanie pomocy do pikiety Ukraińców. A potem wynosimy się do kapsuł ratunkowych i spróbujemy ukryć się wśród "głazów" do czasu przylotu okrętów Republiki.

**************

Trzydzieści i pół minuty później niezidentyfikowany obiekt wszedł w zasięg ognia. Odpalił dwie torpedy kinetyczne, które dzięki potężnym napędom grawitacyjnym przyśpieszyły błyskawicznie. Gdy dogoniły okręt poruszały się już z prędkością 0,5c. Jedna trafiła w opustoszały już mostek i znajdujące się pod nim kwatery załogi. Druga zniszczyła napęd. Dekompresja dopełniła dzieła zniszczenia. Raczej delikatny i pozbawiony osłon kadłub frachtowca dosłownie rozpadł się na kawałki, wśród których dryfowały hermetycznie zamknięte kontenery z ładunkiem (ładownie znajdowały się z dala od zaatakowanych miejsc). Obserwujący to z "pokładu" kapsuły ratunkowej kapitan westchnął głośno. Miał nadzieję że ubezpieczenie statku to pokryje.

Cytat:wpatrywanie się bez celu w ekran komputera i odwrócił się w stronę pierwszego oficera
to naprawdę drobiazg, ale komputer przyczepiony tu do ekranu, nie bardzo pasujeBig Grin

Cytat:pod banderą której znajdowało się "Kosowo".
zdecydowanie nie „znajdował się”.

Cytat:To co ocalało z jej marynarki zajmowało się tłumieniem dążeń separatystycznych poszczególnych planet, co rozzuchwaliło będących poważnym problemem już wcześniej piratów.
cały ten fragment wymaga przeredagowania.

Cytat:ale jeden rzut oka na dane dostarczane przez czujniki upewnił kapitana że z tej strony nie należy oczekiwać ratunku.
też marnie sformułowane zdanie. Przyznam się, że nie bardzo wiadomo która to „strona”.

Cytat:wyślij wezwanie pomocy do pikiety Ukraińców.
ponownie użyłeś „pikiety”. Ok, raz, mimo iż nie ma to żadnego odniesienie do standardów floty, drugi raz, to już nadużycie.

Cytat:spróbujemy ukryć się wśród "głazów"
meteoryty to głazy, wiec nie wiem czemu te cudzysłowy.

Czepiania nie było zbyt wiele. Po pierwsze dla tego, że nie bardzo jest co jeszcze komentować, po drugie ze względu na to że mam zastrzeżenia nieco bardziej ogólnej natury do wykreowanego przez was świata:
[Matematyka] chyba coś tu jednak nie gra. Pojawiła się informacja o 15%c, potem piszesz, że okręty znajdujące dwadzieścia milionów kilometrów od miejsca zdarzenie będą leciały tu pięć godzin, przy tej prędkości w ciągu godziny pokonają ich miliardBig Grin Nawet gdyby musieli zawracać itp. To nie działa tu zwykła matematyka. Nie bardzo przekonuje mnie też pościg, zbyt mało informacji by to urealnić, do tego dość niezrozumiałe zachowanie grupy osłaniającej w systemie. Czemu są tak daleko od punktu „A” lub „B”, czemu nie podzielili się?
[Świat] co tak wielka liczba okrętów i statków robi w teoretycznie „pustym” systemie? Jest grupa osłonowa, która nie pilnuje nawet punktów skoku. Do tego mamy wszystkie wady z „Zaginionej floty”. Popatrz proszę na równania relatywistyczne, będziesz widział, że Campbell swoje 0.1c po prostu wymyślił, bo utrudnienia w obliczeniach pojawiają się tak naprawdę przy znaczenie większych prędkościach i odległościach.
[Polityka] – tu niestety mocno przesadziliście (oczywiście imho) przenosząc dosłownie nazwy z atlasu. Jeśli kiedyś ludzie zasiedlą kosmos, to zapewne wiele nazw będzie miało odwzorowanie w historii (w końcu tak powstał Nowy York i Nowa Anglia), ale tu pojawiło się po pierwsze „new” pod drugie odwzorowanie nigdy nie było kalką. Np. Gdyby wasza republika ukraińska nazywała się „Republika Tryzuba” dla niemal każdego było by to jasne a jednocześnie bez powielania.

Generalnie, na razie mnie nie porwał wasz świat.
yyyyy.....
Matma - kurde, widać że mam z niej 2 :/ Przechędożyłem i to mocno.

Świat - Ten teoretycznie pusty świat znajduje się na szlaku handlowym, toteż lepiej go pilnować. Grupa osłonowa mogła być przy innym punkcie skoku, albo poprostu współpracować po cichu z piratami. Mogła też poprostu patrolować system próbując wspomnanych piratów złapać. Równania relatywistyczne - a przy jakiej prędkości się zaczynają? Nie martw się, poprawię :< Bo rzeczywście to skopałem.

Polityka - Ziemia opustoszała zupełnie, wszyscy przenieśli się "do gwiazd", określenie "Nowe" za bardzo im o tym przypominało (w sensie że o opuszczeniu) więc nazywali zamieszkane planety dosłownie nazwami miejsc które miały im one zastąpić
Republika Tryzuba - ni diabła nie wiem co to. A co do ogólne nazw państw - jedne się zmieniły, inne nie. Jeszcze inne powstały niedawno, ale poprostu wzięcie nazw z historii Ziemi, nawet jeśli odrobinkę przerobionych, jest "w modzie".

Co do błędów - pikiety były na przykład w serii książek Honor Harrington... stamtąd je wziąłem bo fajnie to nawet brzmiało.

komputer przyczepiony do ekranu - nie wiem o co chodzi, szczerze mówiąc.
Cytat:Generalnie, na razie mnie nie porwał wasz świat.

Kolega Mirrond źle się wyraził. To nie jest nasz świat. Jedyne wspólne rzeczy miedzy naszymi światami to uzbrojenie i rodzaje okrętów. Państwa, rodzaje podróży itp. wymyślaliśmy osobno.

Co do samego tekstu to jak dla mnie może być. Poprawnie. Czekam na dalszy ciąg bo z takiego fragmentu bardzo trudno jest mi ocenić zarówno fabułę jak i bohaterów.
Matma - musisz poprawićBig Grin
Świat - nie zmienia to faktu, że nie tak zachowuje się obstawa i tyle. Współpraca z piratami też się nie trzyma, bo każda flota musi zdawać raporty, nawet jeśli byłą by przeżarta korupcją to strzał naprawdę daleki. Bliżej 90%c, ale jeśli ułatwi ci to sprawę, możesz zaniżyć, byle byś nie papugował pomysłu CampbellaBig Grin
Polityka - Tak, Ziemia została zniszczona, skoro "nowe" im przeszkadza jeśli chodzi o wspomnienia, to jak bardzo przeszkadzały by im dosłowne nazwy? Nie bronisz się niestety. Tryzub, bo trójząb i historyczny znak. Takie elementy poprawiają realia Twego świata zdecydowanie bardziej niż kalkownia atlasu. Popatrz na historię większości państw, my jesteśmy tu jednak pewnym wyjątkiem. Nasza nazwa pochodzi od plemion pierwotnych a nie od późniejszych ustaleń czy geografii. Moda też tu nie pomaga.

Na okręcie, tak jak już dziś, jest wiele komputerów (farmy) więc to terminal nie komputer, a w tym kontekście ekran zupełnie wystarczy.
1.

Matma - do poprawy, jest w miarę łatwo to policzyć. Dodam też, że w kosmosie nie ma czegoś takiego jak prędkość maksymalna. Poza c oczywiście.

2.
Świat - mi akurat odpowiada - mało na razie wiedzy na temat tego co się dzieje, ale może być - póki co startowa życzliwość wobec mil-sf działa na Twoją korzyść.

3.
Obecność w układzie - mi nie przeszkadza, pod warunkiem, że faktycznie jest powód - a do tego potrzeba dłuższego tekstu, może serii tekstów. W końcu o tym, że to środek niczego mówi kapitan frachtowca. kto wie, co tu naprawdę jest. Inna rzecz, że gdyby cztery cięzkie okrety były czyms specjalnym - kapitan powinien to zauważyć i się zdziwićBig Grin


4. Mój problem z tym tekstem - skupiłeś sie z jakiegoś powodu na opisie technicznym pomijając wszystkie inne aspekty opowiadania.

To znacz w ciągu skądinąd krótkiego tekstu dowiadujemy się
. jakie są prędkości przechwycenia
. jakie uzbrojenie jest typowe dla statków lekkich i ciężkich
. jak działa transport międzysystemowy
. o problemach z celowaniem

Z tych informacji technicznych tak naprawdę żadna nie była niezbędna dla tekstu. Rozumiem, że postanowiłeś dodać smaczku sfowego, ale moim zdaniem nie brzmi to naturalnie.
W tak krótkim tekście zbyt długie tłumaczenia są problemem. Jakbyś miał opowiadanie na 40 stron może mógbyś tu i ówdzie wspomnieć o kłopotach z namierzaniem - jakby ktos namierzał, albo o transporcie, albo o broni na pokładzie (choć weź przykład z jakichkolwiek powieści morskich, albo choćby wojskowych - marynarze nie mówią - strzelamy z szybkostrzelnego przeciwlotniczego działka 40mm - mówią walimy z czterdziestki, albo w ogóle pom-poma, cytując za hms ulisses.)

Przez to masz mało dialogów przez co tekst czyta się jak rozdział z podręcznika do rpga.

5. Postacie - dość słabo zarysowane, ale rozumiem, że były pomocnicze dla całej reszty, da się przeboleć, choć mżnaby lepiej.

6. I ostatnia rzecz - to jest krótkie opowiadanko - o czym? Gdzie jest napięcie? Ma może jakis zwrot? Nie ma nic, co powinno miec opowiadanie - od poczatku WIADOMO, że są kłopoty i grozi im zestrzelenie, no i i ich strącają. Nikomu nic się nie dzieje, ładunek przejęty... Trochę jakbys opisał zatrzymanie przez drogówkę. Zatrzymują, dają mandat/odbierają prawko, posyłają do domu.


Ogólnie - świat potencjalnie interesujący (czytaj - potrafię sobie wyobrazić fajny świat z taką bazą), ale za bardzo chciałeś się rozpisać o technice (niepotrzebnie, technika ma być obecna w sf, ale sf nie musi nią epatować) a za mało o historii.


Ważna rzecz:
Nie zżynaj terminologii z innych powieści S-F nawet jeżeli coś ci się spodobało. Świat, który kreujesz, ma być Twój, a nie z "serii książek Honor Harrington".

Druga sprawa:
Co do terminologii stosowanej w bitwach, to oczywiście tak jak Ish polecam poczytanie książek, w których można ją znaleźć. Jednak z jednym wielkim "ale": To muszą być książki naukowe, popularno-naukowe, biograficzne lub autobiografie. "HMS Ulisses", wspomniany przez Ish, oraz inne podobne książki stanowczo odpadają. To już jest przetworzone pod potrzeby autora, a nie materiał źródłowy.

Po trzecie:
Cytat:Trzydzieści i pół minuty później niezidentyfikowany obiekt wszedł w zasięg ognia. Odpalił dwie torpedy kinetyczne, które dzięki potężnym napędom grawitacyjnym przyśpieszyły błyskawicznie.
Torpeda brzmi bardzo fajnie i bojowo, ale do kosmosu ma się... nijak. Od ręki wyjaśnię dlaczego: Torpeda jest bronią morską, przeznaczoną do atakowania podwodnej części kadłuba celu na skutek eksplozji od uderzenia w burtę lub podczas przechodzenia pod dnem. Torpedy, na nieszczęście, rozpanoszyły się po s-f, ale de facto w kosmosie można użyć jedynie rakiet jeżeli pocisk ma mieć napęd i sterowanie.
Pomijając już ten aspekt, to określenie "torpeda kinetyczna", z racji na specyfikę działania torped, jest oksymoronem.
Nie przesadzałbym z tą terminologią.

Zasadniczo jak już masz okręty w kosmosie to musisz mieć i napęd, i jakiś sposób krzywdzenia innych okrętów i przyspieszenie. Potencjalnie jakis system tłumienia emisji i tym podobne.

Nie jestem przekonany czy same elementy terminologii były problemem, bo tam zwyczajnie chyba nie ma elementów ewidentnie ściągniętych
1. Autor przyznał się do ściągnięcia "pikiet" z cyklu o Honor Harrignton.
2. Torpedy, jako uzbrojenie statków kosmicznych, to zrzynka chociażby ze Star Treka.
3. Jak już się pisze o kosmosie, to odrobina logiki nie zawadzi, także w terminologii. Pisarz fantasy może wymyślać wszystko, ale pisarza s-f prawa fizyki obowiązują przynajmniej w podstawowym zakresie. W efekcie można stworzyć "napęd grawitacyjny", ale efekty lotu z prędkością 0,5c pozostaną niezmienne (czyli np. fatalna zwrotność, która powoduje, że taki pocisk można łatwo wymanewrować).

ad1. "Autor przyznał się do ściągnięcia "pikiet" z cyklu o Honor Harrignton."

Ściągnięcie "pikiet"
http://en.wikipedia.org/wiki/Picket_%28military%29

Pikieta jest ściagnięta byc może z HH, ale występuje tez w normalnej armii.


ad 2. "Torpedy, jako uzbrojenie statków kosmicznych, to zrzynka chociażby ze Star Treka."

A jakby wpisał rakiety to byłoby, ze zżynka z HH. A jak lasery to że z Last Starfighter. A jak blastery to z SW. A jak działa EM to z Campbella.


punkty 1 i 2 sa bliskie stwierdzeniu, że autor ściąga z innych bo uzywa slowa "artyleria" , "karabin" oraz "zwiad". Albo "miecz" w fantasy.

one po prostu istnieją w nomenklaturze wojskowej. A użycie JAKICHŚ zwrotów z tego zestawu słownictwa jest nieuniknione i niekoniecznie oznacza, że autor zzynał.


ad 3.

0,5 c to poziom na jakim trudno się dziala tak w ogóle. promień latarki porusza sie ledwie dwa razy szybciej, a nie zauważyłem, zeby łatwo się go dało wymanwerować... Zakładając że statek porusza się 0,1c to
a. Sam jest mało zwrotny, bo leci tez bardzo szybko, a ma od pocisku o wiele większą masę
b. Względna prędkość (minus relatywistyka) to ok 0,4 c to znaczy, że pocisk zbliza się z prędkością 120k km/s. To nie jest coś przed czym robi sie uskok w bok cięzkim frachtowcem.

(04-04-2012, 08:11)Ish napisał(a): [ -> ]ad1. "Autor przyznał się do ściągnięcia "pikiet" z cyklu o Honor Harrignton."

Ściągnięcie "pikiet"
http://en.wikipedia.org/wiki/Picket_%28military%29

Pikieta jest ściagnięta byc może z HH, ale występuje tez w normalnej armii.
Co nie zmienia niczego w wyjaśnieniach Mirronda:
Cytat:pikiety były na przykład w serii książek Honor Harrington... stamtąd je wziąłem bo fajnie to nawet brzmiało.

Cytat:ad 2. "Torpedy, jako uzbrojenie statków kosmicznych, to zrzynka chociażby ze Star Treka."

A jakby wpisał rakiety to byłoby, ze zżynka z HH. A jak lasery to że z Last Starfighter. A jak blastery to z SW. A jak działa EM to z Campbella.
A gdyby wpisał rakiety, to nie była by żadna zrzynka, ponieważ to jest normalne uzbrojenie, które jako jedyne może manewrować w kosmosie. Lasery czy działa elektromagnetyczne są obecnie testowane jako broń, a jako uzbrojenie statków kosmicznych są LOGICZNE, pod warunkiem, że nie nazwie się lasera np. "działo turbolaserowe", bo to już będzie zrzynka.

Cytat:punkty 1 i 2 sa bliskie stwierdzeniu, że autor ściąga z innych bo uzywa slowa "artyleria" , "karabin" oraz "zwiad". Albo "miecz" w fantasy.

one po prostu istnieją w nomenklaturze wojskowej. A użycie JAKICHŚ zwrotów z tego zestawu słownictwa jest nieuniknione i niekoniecznie oznacza, że autor zzynał.
Zapożyczenie terminologii wojskowej z istniejącej armii nie jest ściąganiem od innych. Pewne rzeczy są naturalne i nie ma do nich praw autorskich, jednak blastery, działa turbolaserowe czy torpedy jako uzbrojenie statków kosmicznych to jest dzieło konkretnego autora. Wykorzystanie jego pomysłu nie dość, że razi zrzynaniem, czasem irytuje bezmyślnością (polecam sprawdzenie czym jest torpeda i dlaczego pasuje do statku kosmicznego jak pięść do nosa).


Cytat:ad 3.

0,5 c to poziom na jakim trudno się dziala tak w ogóle. promień latarki porusza sie ledwie dwa razy szybciej, a nie zauważyłem, zeby łatwo się go dało wymanwerować...
Ośmieszasz się. Promień latarki "porusza się" tak szybko, jak nim manewrujesz wysyłając coraz to nowe fotony. Nie sterujesz fotonami, które już lecą w stronę przedmiotu, na który ją skierowałeś, więc spudłowałeś z przykładem.

Cytat:Zakładając że statek porusza się 0,1c to
a. Sam jest mało zwrotny, bo leci tez bardzo szybko, a ma od pocisku o wiele większą masę
Nie musi poruszać się bardzo szybko, ani wykonywać gwałtownych zwrotów. Wystarczy, że przesunie się w bok.

Cytat:b. Względna prędkość (minus relatywistyka) to ok 0,4 c to znaczy, że pocisk zbliza się z prędkością 120k km/s. To nie jest coś przed czym robi sie uskok w bok cięzkim frachtowcem.
Popatrz przez pryzmat odległości kosmicznych.





Co nie zmienia niczego w wyjaśnieniach Mirronda:
Cytat:pikiety były na przykład w serii książek Honor Harrington... stamtąd je wziąłem bo fajnie to nawet brzmiało.


To nieistotne. jakby zobaczyl pierwszy raz nazwę krazownik w HH to nadal byłoby to pelnoprawne uzycie.
Twoja argumentacja jest naciagana at best.


"A gdyby wpisał rakiety, to nie była by żadna zrzynka, ponieważ to jest normalne uzbrojenie, które jako jedyne może manewrować w kosmosie. "

Zaprzeczasz sam sobie. Dopiero co przy pikietach napisałeś, że nieważne, że pikieta to normalna nazwa, ważne że ON zabrał ja z HH. W świetle tej argumentacji nieważne jest, co jest logiczne a ważne jest skąd to wziął. Więc się zdecyduj.


"Torpeda" to nazwa.Moze uzył jej jako nawiązanie do marynistyki w ogóle (na przykład - skoro marynarka wojenna to ze względu na tradycję mowia "torpedy" na rakiety. Wytłumaczenie dobre jak kazde inne. Ja bym nie zmienił nazw, ale to on jest autorem). Osobiście uważam, że rakiety są lepsze, ale "torpeda" to nie jest słowo z prawami autorskimi jak powiedzmy turbolaser czy torpeda fotonowa. To słowo takie samo jak rakieta/karabin/miecz dwuręczny.




- Ośmieszasz się.

Nie.
Wyobraź sobie eksperyment z wycelowaniem w ciebie latarki/lasera która wystrzeliwuje tylko jeden foton. Ty jesteś w samochodzie. Zrobisz nim unik?

-Nie musi poruszać się bardzo szybko, ani wykonywać gwałtownych zwrotów. Wystarczy, że przesunie się w bok.

Słuyszałeś oczywiście o inercji, prawda? Powiedz, że slyszałeś?

- Popatrz przez pryzmat odległości kosmicznych.

Patrzę.Ale póki jesteś daleko rakieta spokojnie może zmienic kurs. (bo sama jest daleko i miejsca ma sporo). Jak pojawia sie pole na "przesunięcie sie w bok o 100km) to znaczy, że

a. Albo masz nadana prędkość i już od jakiegoś czasu tak lecisz ergo - twój ruch jest przewidywalny
b. Albo nie masz i dopiero chcesz to zrobić. Patrz inercja.




[/quote]

(04-04-2012, 09:10)Ish napisał(a): [ -> ]Co nie zmienia niczego w wyjaśnieniach Mirronda:
Cytat:pikiety były na przykład w serii książek Honor Harrington... stamtąd je wziąłem bo fajnie to nawet brzmiało.


To nieistotne. jakby zobaczyl pierwszy raz nazwę krazownik w HH to nadal byłoby to pelnoprawne uzycie.
Twoja argumentacja jest naciagana at best.
Przeczytaj jeszcze raz skąd Mirrond wytrzasnął nazwę "pikieta". Potem kolejny, kolejny itd., aż dotrze do Ciebie ten prosty fakt, że nie zaczerpnął jej z anglosaskiej nomenklatury wojskowej, ale z powieści Davida Webera.


Cytat:"A gdyby wpisał rakiety, to nie była by żadna zrzynka, ponieważ to jest normalne uzbrojenie, które jako jedyne może manewrować w kosmosie. "

Zaprzeczasz sam sobie. Dopiero co przy pikietach napisałeś, że nieważne, że pikieta to normalna nazwa, ważne że ON zabrał ja z HH. W świetle tej argumentacji nieważne jest, co jest logiczne a ważne jest skąd to wziął. Więc się zdecyduj.
Napisałem, ze nieistotne są Twoje wyjaśnienia pochodzenia słowa "pikieta", ponieważ Mirrond jednoznacznie określił skąd je zaczerpnął. No przykro mi, ale on potwierdził, że zerżnął je od Davida Webera, a nie z np. amerykańskiej armii.

Cytat:"Torpeda" to nazwa. Moze uzył jej jako nawiązanie do marynistyki w ogóle (na przykład - skoro marynarka wojenna to ze względu na tradycję mowia "torpedy" na rakiety. Wytłumaczenie dobre jak kazde inne. Ja bym nie zmienił nazw, ale to on jest autorem).
Wytłumaczenie idiotyczne, a nie "dobre jak każde inne". Logika nie obowiązuje w parodiach i fantasy, ale w poważnym S-F musi być obecna, bo inaczej wychodzi bzdura.

Cytat:Osobiście uważam, że rakiety są lepsze, ale "torpeda" to nie jest słowo z prawami autorskimi jak powiedzmy turbolaser czy torpeda fotonowa. To słowo takie samo jak rakieta/karabin/miecz dwuręczny.
I co z tego, skoro torpeda na uzbrojeniu statków kosmicznych to już jest patent konkretnego autora?

Cytat:- Ośmieszasz się.

Nie.
Wyobraź sobie eksperyment z wycelowaniem w ciebie latarki/lasera która wystrzeliwuje tylko jeden foton. Ty jesteś w samochodzie. Zrobisz nim unik?
Jeżeli strzeli do mnie z Księżyca pociskiem o prędkości 0,5 c, a będzie widać błysk wystrzału, to mam całą sekundę na unik. Kupa czasu.

Cytat:-Nie musi poruszać się bardzo szybko, ani wykonywać gwałtownych zwrotów. Wystarczy, że przesunie się w bok.

Słuyszałeś oczywiście o inercji, prawda? Powiedz, że slyszałeś?
Ależ słyszałem. Tylko, że tutaj nie trzeba aż tak szybko się poruszać, aby odsunąć się w bok o 1-2 szerokości kadłuba, więc gwałtowne przyśpieszenie nie będzie grało dużej roli. Ważniejsze jest rozpoczęcie manewru w odpowiednim momencie.

Cytat:- Popatrz przez pryzmat odległości kosmicznych.

Patrzę.Ale póki jesteś daleko rakieta spokojnie może zmienic kurs. (bo sama jest daleko i miejsca ma sporo). Jak pojawia sie pole na "przesunięcie sie w bok o 100km) to znaczy, że

a. Albo masz nadana prędkość i już od jakiegoś czasu tak lecisz ergo - twój ruch jest przewidywalny
b. Albo nie masz i dopiero chcesz to zrobić. Patrz inercja.
Albo nie trzeba przesuwać się o 100 km, a wystarczy 300 m, ponieważ pocisk niszczy cel posiadaną energią kinetyczną, a nie poprzez eksplozję. Wystarczy więc odsunąć się z miejsca, w które był wycelowany, a przejdzie bokiem.
Logika.
ad1

Cieszy mnie, że tak uparcie ignorujesz logikę w swoich wypowiedziach, to sprawia, że dyskusja jest so much funnier.

Zadam więc trzy pytania wprost:

1. Czy użycie słowa pikieta jest bardzo doległe od prawdziwego znaczenia słowa pikieta (dla ułatwienia - czy gdyby wziął ta nazwę z nomenklatury armii amerykańskiej to czy byłaby dla czytelnika - nie osoby, z którą rozmawia na forum i opowiada jej swoje sekrety - jakakolwiek widzialna róznica w tekście)
2. Czy zakładasz, że każdy czytelnik tekstów autora będzie miał do niego dostęp.
3. Czy gdyby napisał, że znalazł nazwę "krążownik" w HH i wlasciwie zgadza mu się z tym, co obiekt reprezentuje w jego tekscie, tez byś napisał, że zerznał nazwę od Webera bo nie jest wazne, że to powszechnie uzywana nazwa a gdzie ON ja zobaczył pierwszy raz.

Pytania wprost - odpowiedzi wprost proszę.


ad 2
Rozumiem, ze bólem w boku jest dla Ciebie rozbiezny sposób działania torpedy i rakiety. Który btw w tychwarunkach jest całkiem zgodny, torpeda to pocisk kierowany który porusza sie w medium, w którym porusza się statek, z własnym napędem, który swą siłę zawdzięcza nie energii kinetycznej ale głowicy. Torpeda nie ma też stopni.

Mind You tutaj sa "torpedy kinetyczne" wnioskuję oznaczające pociski kierowane które zadają zniszczenia samą E_k


Rakieta na uzbrojenu statków kosmicznych tez jest patentem autora. Silnik na wyposażeniu statków kosmicznych tez jest patentem konkretnego autora.

Otóż nie, torpeda to nie jest nazwa własna tylko rzeczownik. Wykorzystanie dowolnego elementu który nie jest neologizmem ani nazwą własna na statku kosmicznym to NIE jest patent konkretnego autora, tylko dlatego, ze uważasz, że torpedy są mniej fajne niz rakiety (nawet jesli ja tez tak uważam)


edit - przyznaję, że dla mnie okręty w kosmosie maja o wiele więcej wspólnego z okrętami podwodnymi niż nawodnymi, więc torpeda jest naturalnym przeniesieniem. Bardziej dziwi mnie kinetyczność oraz brak jakiegos odpowiednika phalanxa

ad3

Nie masz sekundy na unik. Po pierwsze, błysk wystrzału tez tu chwile leci. To Ci skraca czas o połowę na starcie. Po drugie, potrzebujesz chwili na przetworzenie tej informacji, bo nie patrzysz upoarcie na jeden punkt księżyca czekając aż coś błyśnie.

Zawodowy sprinter, który czeka na sygnał i dokładnie jego oczekuje - ma czas reakcji rzędu 0,13s.

Teraz dodaj do tego, ze Ty tez nie jesteś zawieszony w powietrzu z mozliwościa osiągnięcia V_max w każdym momencie. Dodaj do tego fakt, że poruszasz się z dużą prędkością statkiem apollo (żeby oddać konieczności zmienienia wektora ruchu w kosmosie). I masz 0,33 s na zadziałanie i przesunięcie tego statku z przewidywanej trajektorii o połowę średnicy. Good luck.

EDIT - plus torpedy są sterowane. Jeśli dysponujesz silnikiem który jest w stanie na milionie kilometrów rozpędzić Cię do 0.5 c to możesz pewnie i skorygowac kurs. Cały czas działasz przy załozeniu, że 0.5 c to wystarczający czas, żebys Ty na swoim frachtowcu się przeunał, ale nie na tyle duzy, zeby sama rakieto odpaliła silniki sterujace.

Also - przed bełtem z kuszy tez da się uchylic, on w ogóle nie manweruje (a te pociski zakładam to robią w jakimś, choćby małym stopniu). Staniesz naprzeciwko kusznika wiedząc, że jego pocisk doleci do Ciebie w pół sekundy?

(04-04-2012, 09:58)Ish napisał(a): [ -> ]ad1

Cieszy mnie, że tak uparcie ignorujesz logikę w swoich wypowiedziach, to sprawia, że dyskusja jest so much funnier.

Zadam więc trzy pytania wprost:

1. Czy użycie słowa pikieta jest bardzo doległe od prawdziwego znaczenia słowa pikieta (dla ułatwienia - czy gdyby wziął ta nazwę z nomenklatury armii amerykańskiej to czy byłaby dla czytelnika - nie osoby, z którą rozmawia na forum i opowiada jej swoje sekrety - jakakolwiek widzialna róznica w tekście)
2. Czy zakładasz, że każdy czytelnik tekstów autora będzie miał do niego dostęp.
3. Czy gdyby napisał, że znalazł nazwę "krążownik" w HH i wlasciwie zgadza mu się z tym, co obiekt reprezentuje w jego tekscie, tez byś napisał, że zerznał nazwę od Webera bo nie jest wazne, że to powszechnie uzywana nazwa a gdzie ON ja zobaczył pierwszy raz.

Pytania wprost - odpowiedzi wprost proszę.
Nie odpowiem z jednej prostej przyczyny: Uporczywie ignorujesz fakt, że autor przyznał się do zrzynki z książek o HH.


Cytat:ad 2
Rozumiem, ze bólem w boku jest dla Ciebie rozbiezny sposób działania torpedy i rakiety. Który btw w tychwarunkach jest całkiem zgodny, torpeda to pocisk kierowany który porusza sie w medium, w którym porusza się statek, z własnym napędem, który swą siłę zawdzięcza nie energii kinetycznej ale głowicy. Torpeda nie ma też stopni.
Torpeda – rodzaj broni podwodnej, poruszający się pod wodą za pomocą własnego napędu pocisk, służący do niszczenia za pomocą wbudowanego ładunku wybuchowego jednostek nawodnych lub podwodnych przeciwnika.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Torpeda

Czy teraz dotarła do Ciebie przyczyna, dla której nie można nazwać rakiety torpedą, przez co torpedy pasują do statków kosmicznych jak pięść do nosa?

Cytat:Mind You
???

Cytat:tutaj sa "torpedy kinetyczne" wnioskuję oznaczające pociski kierowane które zadają zniszczenia samą E_k
Co tym dodatkowo przekreśla ich ideę jako "torpedy".

Cytat:Rakieta na uzbrojenu statków kosmicznych tez jest patentem autora. Silnik na wyposażeniu statków kosmicznych tez jest patentem konkretnego autora.

Otóż nie, torpeda to nie jest nazwa własna tylko rzeczownik.
Torpeda to jest bardzo konkretny rodzaj pocisku, a nie "tylko rzeczownik". Torpeda jako uzbrojenie jednostki pływającej lub baterii nadbrzeżnej to rzecz naturalna i w powieści nie jest zrzynaniem. Torpeda jako uzbrojenie statku kosmicznego to już z kolei jest patent konkretnego autora, który to sobie wymyślił (bez patrzenia na logikę), a inni bezmyślnie powielają bo "fajnie brzmi".


Cytat:ad3

Nie masz sekundy na unik. Po pierwsze, błysk wystrzału tez tu chwile leci. To Ci skraca czas o połowę na starcie. Po drugie, potrzebujesz chwili na przetworzenie tej informacji, bo nie patrzysz upoarcie na jeden punkt księżyca czekając aż coś błyśnie.
Umiesz liczyć? Światło z Księżyca na ziemię leci 1 s z niewielkim hakiem. Pociskowi o V = 0,5c zajmie to ponad 2 sekundy. To daje ponad sekundę na reakcję po zaobserwowaniu wystrzału. Jeżeli wiem o obecności przeciwnika (a wiem, bo rozmawiamy o tekście, w którym atakowany jest świadomy obecności wroga), to będę obserował miejsce, z którego może nastąpić atak. Znając jego uzbrojenie będę wiedział jak wygląda odpalenie i po jego zaobserwowaniu nie będę czekał na potwierdzenie, że coś leci, tylko profilaktycznie zrobię unik.

Cytat:Zawodowy sprinter, który czeka na sygnał i dokładnie jego oczekuje - ma czas reakcji rzędu 0,13s.
Jw.

Cytat:Teraz dodaj do tego, ze Ty tez nie jesteś zawieszony w powietrzu z mozliwościa osiągnięcia V_max w każdym momencie. Dodaj do tego fakt, że poruszasz się z dużą prędkością statkiem apollo (żeby oddać konieczności zmienienia wektora ruchu w kosmosie). I masz 0,33 s na zadziałanie i przesunięcie tego statku z przewidywanej trajektorii o połowę średnicy. Good luck.
Ciągle upierasz się przy tym skręcaniu i Vmax, kiedy to nie jest potrzebne. Jesteś w kosmosie. Masz przesunąć się w bok statkiem, który jest o niebo bardziej zaawansowany niż Apollo. Pomijam już fakt, że także i Apollo miał teoretycznie (nie wiem czy praktycznie - nie znam dokładnie oprogramowania) taką możliwość. Jak odpala z odległości Ziemia-Księżyc to przy czasie reakcji sprintera i V pocisku 0,5c dalej mamy sekundę na reakcję. W dodatku manewr może zrobić... komputer (co jest do tego nawet wskazane).



Stron: 1 2