Via Appia - Forum

Pełna wersja: muzyczne kap...kap... kap....
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Na wiekowy blat kuchennego stołu
z pękniętego dzbana wylała się muzyka

przeciekały ćwierćnuty z bemolami
przez odpływowe kratki krzyżyków

a sękatymi szparami po nodze stołowej spływały
półnuty hacząc o ósemki, co chorągiewkami łopotały

szesnastki przemykały pod ramię z pauzami
kapiąc na podłogę usłaną wiolinowymi kluczami…
Dobra, widzę to. Fajnie to opisałeś, mam ten obraz, nutki rozlały się na stole i ściekają na podłogę, miłe dla oka. Słodkie. Tylko...co dalej? Czy to miał być tylko i wyłącznie obraz czy po prostu moje niewprawne oko nie dostrzega czegoś istotnego? Liczyłem na jakieś interesujące zakończenie tej "historii", a tu nutki kapią na podłogę i...koniec. A szkoda, moim zdaniem.

PozdrawiamSmile

dyseutymia

Mam skojarzenia z tuwimowskim ,,Abecadłem''. Wiersz trochę bez sensu, zero pointy i ciężko określić, kto mógłby być adresatem takiego tekstu. Ni to dla dzieci (bo jednak dla dzieci trzeba pisać naprawdę dobre wiersze), ni to dla dorosłych (nikogo nie obchodzą spadające nutki). Fajny pomysł na dystych, ale na pewnie nie na cały wiersz.
zakończenie jest w głowie... waszej, mojej i tych państwa też. Być może masz rację Black'u, że fajniej i prościej byłoby gdyby końcówka była podana na złotej tacy. A może "pseudopoecie" właśnie o to chodziło? Czym jest muzyka, która ścieka na podłogę? Kiczem? Możliwe... A ten wiersz?

Zawsze wydawało mi się, że poezja nie musi być oczywista ("odtąd - dotąd"), ma być malowaniem słowem. Jeśli nie podziałało, to znaczy, że taki kiepski ze mnie malarz Wink albo farby mam do d...

Zresztą czy nie jest tak, że każdy wiersz zawsze podlega subiektywnym osądom, inaczej działa na każdego odbiorcę? (chyba, że ten akurat nie działa Big Grin).
Słowa krytyki z pokorą przyjmuję moi drodzy i dziękuję Smile