17-03-2012, 16:54
„Zachód słońca”
Prolog
Jakie wrażenie wywierają na nas słowa: Zrobiłam to dla Ciebie, dla Ciebie oddałam swoje życie, byś ty mogła żyć , nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Do teraz, gdy leżałam w kałuży krwi, a obok mnie leżała moja przyjaciółka Ola. Choć wyrządziła mi tyle krzywd wiedziałam, że muszę jej wybaczyć, a i sama powinnam przeprosić. Kiedy usłyszysz te słowa myślisz że wszystko się już ułoży i zaraz będziesz siedziała na kanapie pijąc herbatę. Nic bardziej mylnego. Bo, kiedy okazuje się, że mimo poświęcenia kogoś i tak umierasz ? Jest to smutne, żeby nie powiedzieć przerażające. Nie czułam, że to Ola mnie zawiodła, czułam że to ja nie wywiązałam się z obietnicy. Umierałam…. Gdyby Ola nie przybiegła tutaj żyłaby, a tak umierała razem ze mną. Może mnie uratowała? Tak, zrobiła to w pewnym sensie. Uratowała moją godność i moją duszę. Chwyciłyśmy się za ręce, a nasze głowy przywarły do siebie. Czekałyśmy, aż ten przeklęty sufit się zawali. Nie miałyśmy wyboru, czekałyśmy. Drzwi były zabarykadowane, a ja i tak miałam złamaną nogę. Ola, jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało przybiegła, by mnie ratować. Ale nie mogła przewidzieć, że dla nas obu skończy się ta historia tragicznie.
„Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.”
( Antonie de Saint- Exupery )
Rozdział I
Dryn… Dryn… Dzwonek telefonu.
- Jest pierwsza w nocy, kto normalny dzwoni o tej porze? – zapytałam sennym głosem mojego kotka, tak jakby mógł mi odpowiedzieć.
Wstałam, bo co miałam zrobić. Założyłam na siebie turkusowy szlafrok i zbiegłam na dół. Nikt się nie pofatygował zejść, by odebrać telefon? Cóż, nie zdziwiło mnie to.
- Halo? – zapytałam
- Klara, Klara!!! – usłyszałam krzyk
- Co się stało Ola?!
- Pomóż mi, błagam. Jestem w parku przy Ludwiczaka. Przyjdź proszę.
- Dobrze, ale co się stało?
- Boje się, przyjdź – prosiła
- Dobrze już idę. Uspokój się będę za 10 min.
Rozłączyła się. Co mogło jej się stać? Mam nadzieję, że to nie Robert. Nęka ją od ponad miesiąca, tylko dlatego, że nie chciała z nim iść do łóżka. Chłopak stwierdził, że znajdzie sobie inną, która będzie chciała. Olka się wkurzyła i z nim zerwała. On powiedział, że ją kocha, ale nie może tak długo czekać i zaczął ją szantażować. Na wspomnienie o tym przeszedł mnie dreszcz. Ona jest sama w parku! Pobiegłam na górę. Zrzuciłam z siebie szlafrok i piżamę. Założyłam jeansy i jakąś bluzę. Muszę ją znaleźć, jak najszybciej. Przez głowę przeszło mi,że przecież może się mi stać coś złego. Jeśli mnie zaatakują?! To moja przyjaciółka! Wyjaśniłam sobie. Nie miałam już wątpliwości. Chwyciłam komórkę. Była rozładowana. To dlatego dzwoniła na domowy. Coraz mniej niejasności, coraz więcej strachu o życie moje i Olki. Odnalazłam klucze i znów ruszyłam w stronę holu.
Zamknęłam drzwi i przeszłam przez ulicę. Teraz droga była łatwa. Cały czas prosto. Później w prawo. I już zobaczę park.
Szłam szybkim krokiem. Oglądając się, co kilka minut za siebie. Sprawdzałam, czy nikt mnie nie śledzi. Nie szłam przecież w słoneczny poranek na jogging z przyjaciółmi, tylko ratować moją przyjaciółkę. Właśnie ratować! A ja szłam! Zaczęłam biec. Byłam, w tym dobra i nie męczyłam się szybko. Zanim się spostrzegłam ujrzałam latarnie oświetlające zbiorowisko drzew i ławek. Przyspieszyłam. Park jest mały, wiec szybko ją znajdę – pomyślałam. Nie musiałam długo szukać. Bo, gdy wchodziłam do parku. Usłyszałam krzyki. Znalazłam ją.
- Ola nic Ci nie jest?! – wykrzyczałam, zdyszana biegiem
Usłyszałam szurania za sobą.
- Ola, halo Ola ktoś tu jest? – zapytałam, już nieco ochłonąwszy
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnęła się i po chwili roześmiała na pełne gardło – odwróć się Klara – poprosiła
- Niespodzianka!!! – wykrzyknęli moi bliscy
Wow. Czyli to wszystko podpucha?! Moi przyjaciele zawsze zaskakiwali mnie na moje urodziny, ale nigdy nie posunęli się do symulacji niebezpieczeństwa.
- Hej, ale mnie wrobiliście!
Roześmiałam się. Pomogłam wstać Oli i przytuliłam ją do siebie najmocniej jak potrafiłam. Aleksandra choć starsza od mnie o rok, była mniejsza co najmniej 15 cm i szczuplejsza z dwa rozmiary.
- Postanowiliśmy,- zaczęła Ola, patrząc na grupkę pod laskiem - że zrobimy coś wyjątkowego, z okazji Twoich piętnastych urodzin. – tu spojrzała na mnie – Jak pamiętasz jest to ostatni raz, jak wyprawiamy urodziny zgodnie z regulaminem ( regulamin mówił, że osoba mająca ukończone 15 lat ma się zachowywać poważnie i ma to być okres wielkich zmian- w naszej paczce oznaczało to że zaczynamy chodzić na dyskoteki zorganizowane przez innych ludzi ;D).- Więc, chcieliśmy Ci dać w kość staruszko- uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie.
Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat, czego ja najbardziej nie znosiłam, a oni o tym wiedzieli i robili to specjalnie. Przerwałam im machnięciem ręki i wybuchnęliśmy śmiechem. Zabawa była świetna, tańczyliśmy, rozmawialiśmy. Byliśmy przecież jedną wielką rodzina. Wszyscy akceptowali siebie nawzajem. Pomagali sobie. Czasem nawet myślałam, że to oni są dla mnie ważniejsi niż własna rodzina. Oni – choć to zabrzmi dziwnie – byli tacy idealni pod każdym względem. A jeśli oni to ja też. Tak ta nie lubiana przez wszystkich Klara. Siostra, córka, wnuczka. Każdy z rodziny uważał moją siostrę Anie za tą, która reprezentuje rodzinę i przynosi jej sławę grając na skrzypcach. To moi przyjaciele widzieli moje zalety, a wady akceptowali. Mieli dla mnie czas.
- To co wracamy już?- zapytała Patrycja
- Jeśli trzeba to tak- odpowiedziałam i zrobiło mi się smutno, że ta impreza dobiegła już końca
- Wiesz jutro, przyjdziemy na…TORT – wyszczerzyła zęby w uśmiechu
- Spróbowalibyście nie przyjść- pogroziłam palcem
- To, co idziemy – powiedziały moje koleżanki
Niestety oni wszyscy szli w innym kierunku niż ja.
Wracałam sama, ale i tak cieszyłam się. Jutro przyjdą. Super. Wróciłam do domu. Ostrożnie przeszłam przez korytarz i wgramoliłam się na schody. Będąc w pokoju zrzuciłam z siebie ubranie i położyłam się spać. Nie mogłam się doczekać jutra. Zamierzałam posłuchać się zarządzenia regulaminu, co do kwestii zmian w życiu. Pomyślałam, że najwyższy czas porozmawiać z obiektem moich westchnień – Piotrkiem.
PS bardzo się starałam, więc mam nadzieję, że zauważycie jakieś pozytywy.Tak jak radziliście, zaczęłam od nowa tą samą historię.
Prolog
Jakie wrażenie wywierają na nas słowa: Zrobiłam to dla Ciebie, dla Ciebie oddałam swoje życie, byś ty mogła żyć , nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Do teraz, gdy leżałam w kałuży krwi, a obok mnie leżała moja przyjaciółka Ola. Choć wyrządziła mi tyle krzywd wiedziałam, że muszę jej wybaczyć, a i sama powinnam przeprosić. Kiedy usłyszysz te słowa myślisz że wszystko się już ułoży i zaraz będziesz siedziała na kanapie pijąc herbatę. Nic bardziej mylnego. Bo, kiedy okazuje się, że mimo poświęcenia kogoś i tak umierasz ? Jest to smutne, żeby nie powiedzieć przerażające. Nie czułam, że to Ola mnie zawiodła, czułam że to ja nie wywiązałam się z obietnicy. Umierałam…. Gdyby Ola nie przybiegła tutaj żyłaby, a tak umierała razem ze mną. Może mnie uratowała? Tak, zrobiła to w pewnym sensie. Uratowała moją godność i moją duszę. Chwyciłyśmy się za ręce, a nasze głowy przywarły do siebie. Czekałyśmy, aż ten przeklęty sufit się zawali. Nie miałyśmy wyboru, czekałyśmy. Drzwi były zabarykadowane, a ja i tak miałam złamaną nogę. Ola, jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało przybiegła, by mnie ratować. Ale nie mogła przewidzieć, że dla nas obu skończy się ta historia tragicznie.
„Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.”
( Antonie de Saint- Exupery )
Rozdział I
Dryn… Dryn… Dzwonek telefonu.
- Jest pierwsza w nocy, kto normalny dzwoni o tej porze? – zapytałam sennym głosem mojego kotka, tak jakby mógł mi odpowiedzieć.
Wstałam, bo co miałam zrobić. Założyłam na siebie turkusowy szlafrok i zbiegłam na dół. Nikt się nie pofatygował zejść, by odebrać telefon? Cóż, nie zdziwiło mnie to.
- Halo? – zapytałam
- Klara, Klara!!! – usłyszałam krzyk
- Co się stało Ola?!
- Pomóż mi, błagam. Jestem w parku przy Ludwiczaka. Przyjdź proszę.
- Dobrze, ale co się stało?
- Boje się, przyjdź – prosiła
- Dobrze już idę. Uspokój się będę za 10 min.
Rozłączyła się. Co mogło jej się stać? Mam nadzieję, że to nie Robert. Nęka ją od ponad miesiąca, tylko dlatego, że nie chciała z nim iść do łóżka. Chłopak stwierdził, że znajdzie sobie inną, która będzie chciała. Olka się wkurzyła i z nim zerwała. On powiedział, że ją kocha, ale nie może tak długo czekać i zaczął ją szantażować. Na wspomnienie o tym przeszedł mnie dreszcz. Ona jest sama w parku! Pobiegłam na górę. Zrzuciłam z siebie szlafrok i piżamę. Założyłam jeansy i jakąś bluzę. Muszę ją znaleźć, jak najszybciej. Przez głowę przeszło mi,że przecież może się mi stać coś złego. Jeśli mnie zaatakują?! To moja przyjaciółka! Wyjaśniłam sobie. Nie miałam już wątpliwości. Chwyciłam komórkę. Była rozładowana. To dlatego dzwoniła na domowy. Coraz mniej niejasności, coraz więcej strachu o życie moje i Olki. Odnalazłam klucze i znów ruszyłam w stronę holu.
Zamknęłam drzwi i przeszłam przez ulicę. Teraz droga była łatwa. Cały czas prosto. Później w prawo. I już zobaczę park.
Szłam szybkim krokiem. Oglądając się, co kilka minut za siebie. Sprawdzałam, czy nikt mnie nie śledzi. Nie szłam przecież w słoneczny poranek na jogging z przyjaciółmi, tylko ratować moją przyjaciółkę. Właśnie ratować! A ja szłam! Zaczęłam biec. Byłam, w tym dobra i nie męczyłam się szybko. Zanim się spostrzegłam ujrzałam latarnie oświetlające zbiorowisko drzew i ławek. Przyspieszyłam. Park jest mały, wiec szybko ją znajdę – pomyślałam. Nie musiałam długo szukać. Bo, gdy wchodziłam do parku. Usłyszałam krzyki. Znalazłam ją.
- Ola nic Ci nie jest?! – wykrzyczałam, zdyszana biegiem
Usłyszałam szurania za sobą.
- Ola, halo Ola ktoś tu jest? – zapytałam, już nieco ochłonąwszy
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnęła się i po chwili roześmiała na pełne gardło – odwróć się Klara – poprosiła
- Niespodzianka!!! – wykrzyknęli moi bliscy
Wow. Czyli to wszystko podpucha?! Moi przyjaciele zawsze zaskakiwali mnie na moje urodziny, ale nigdy nie posunęli się do symulacji niebezpieczeństwa.
- Hej, ale mnie wrobiliście!
Roześmiałam się. Pomogłam wstać Oli i przytuliłam ją do siebie najmocniej jak potrafiłam. Aleksandra choć starsza od mnie o rok, była mniejsza co najmniej 15 cm i szczuplejsza z dwa rozmiary.
- Postanowiliśmy,- zaczęła Ola, patrząc na grupkę pod laskiem - że zrobimy coś wyjątkowego, z okazji Twoich piętnastych urodzin. – tu spojrzała na mnie – Jak pamiętasz jest to ostatni raz, jak wyprawiamy urodziny zgodnie z regulaminem ( regulamin mówił, że osoba mająca ukończone 15 lat ma się zachowywać poważnie i ma to być okres wielkich zmian- w naszej paczce oznaczało to że zaczynamy chodzić na dyskoteki zorganizowane przez innych ludzi ;D).- Więc, chcieliśmy Ci dać w kość staruszko- uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie.
Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat, czego ja najbardziej nie znosiłam, a oni o tym wiedzieli i robili to specjalnie. Przerwałam im machnięciem ręki i wybuchnęliśmy śmiechem. Zabawa była świetna, tańczyliśmy, rozmawialiśmy. Byliśmy przecież jedną wielką rodzina. Wszyscy akceptowali siebie nawzajem. Pomagali sobie. Czasem nawet myślałam, że to oni są dla mnie ważniejsi niż własna rodzina. Oni – choć to zabrzmi dziwnie – byli tacy idealni pod każdym względem. A jeśli oni to ja też. Tak ta nie lubiana przez wszystkich Klara. Siostra, córka, wnuczka. Każdy z rodziny uważał moją siostrę Anie za tą, która reprezentuje rodzinę i przynosi jej sławę grając na skrzypcach. To moi przyjaciele widzieli moje zalety, a wady akceptowali. Mieli dla mnie czas.
- To co wracamy już?- zapytała Patrycja
- Jeśli trzeba to tak- odpowiedziałam i zrobiło mi się smutno, że ta impreza dobiegła już końca
- Wiesz jutro, przyjdziemy na…TORT – wyszczerzyła zęby w uśmiechu
- Spróbowalibyście nie przyjść- pogroziłam palcem
- To, co idziemy – powiedziały moje koleżanki
Niestety oni wszyscy szli w innym kierunku niż ja.
Wracałam sama, ale i tak cieszyłam się. Jutro przyjdą. Super. Wróciłam do domu. Ostrożnie przeszłam przez korytarz i wgramoliłam się na schody. Będąc w pokoju zrzuciłam z siebie ubranie i położyłam się spać. Nie mogłam się doczekać jutra. Zamierzałam posłuchać się zarządzenia regulaminu, co do kwestii zmian w życiu. Pomyślałam, że najwyższy czas porozmawiać z obiektem moich westchnień – Piotrkiem.
PS bardzo się starałam, więc mam nadzieję, że zauważycie jakieś pozytywy.Tak jak radziliście, zaczęłam od nowa tą samą historię.