Stoję sam nad milczenia urwiskiem,
zewsząd tak ciasne widoki.
Przerywam ciszę zajęczym piskiem,
gromadzą się w koło czarne obłoki.
Dłoń się bezsilna zaciska daremnie,
drżą na niebie gwiazdy srebrzyste.
Czuję jak światło umiera we mnie,
wchodzą mi w umysł myśli nieczyste.
Z pustki wystrzelił bicz błyskawiczny,
spowił się świat cały w ogniu i dymie.
Płonie jak świeży pył wulkaniczny,
w oczach widmo tęsknoty olbrzymie.
Mam pytanko.
Odstawiasz swoje wersy na jakiś czas i do nich wracasz ?
Jak już ktoś pisał, brak u Ciebie logiki. Ciekawie dobierasz przenośnie. Ale ich interpretacja jest jakby z Disneylandu.
Tak ode mnie, codziennego zjadacza chleba z masełkiem.
Dlaczego odstawiam i do nich wracam? Całość w tym wierszu jest nowa, jeszcze czegoś takiego, lub podobnego nie pisałem.
Brak logiki? Czytaj pomiędzy wersami.
Poza tym nie jest to prosty wiersz, aby go zrozumieć należy kilka razy przeczytać i dokładnie przeanalizować utwór
Dlaczego odstawiasz i do nich wracasz? No cóż... zdanie później jest jakby wskazówka do odpowiedzi.
Rada ode mnie: mniej ego, więcej pracy
.
Pozdrawiam.
Post Starysty usunąłem, omyłkowo wstawił go do Twojego wątku, Krzyśku.
(15-03-2012, 21:35)KrzysiekF napisał(a): [ -> ]Poza tym nie jest to prosty wiersz, aby go zrozumieć należy kilka razy przeczytać i dokładnie przeanalizować utwór
Nie zgodzę się, to jest w miarę prosty wiersz. Metafory są zrozumiałe i klarowne, łątwo zrozumieć, o czym mowa, szczególnie, że tytuł mówi wszystko o treści.
Moim zdaniem przepoetyzowałeś ten utwór. Metafory są tak poetyckie, tak dramatyczne, że aż się śmiać zachciewa. Osiągnąłeś efekt przeciwny do zamierzonego - przerost formy nad treścią, sztuczny patos i groteskowa wzniosłość - to wszystko przyczyniło się do tego.
Jako prześmiewcza parodia wielkiej tęsknoty - owszem. Jako poważny wiersz traktujący o tym uczuciu - porażka.