co zrobić by nie palić
tych kopciuchów cholernych
nie piję wódy już
bo wątroba siadła
nie sikam prostata daje czadu
jem kleiki
żołądek owrzodziały.
nie myślę bo pusty łeb
nie chodzę a jeżdżę na wózku
jakim cudem papieros trzymam w palcach
sam nie wiem
już wiem co zrobię
naleję sobie wody do płuc
i koniec z paleniem.
Oj, starysto, tym razem zbyt prosto, zbyt dosłownie, zbyt kolowialnie. Jak dla mnie - i w kontekście innych Twoich wierszy - porażka.
Samo życie, podsłuchane. Stoi dwóch dziadków, kolegów z lat, i sobie opowiadają o sobie.
Krótkie zdania.
Skarżą się.
- Powiedz mi co zrobić by nie palić tych kopciuchów cholernych...i tak sobie dalej gadają
- A ja nie sikam prostata daje czadu.
I tyle, poezja życia.
Hm, ale to nie wynika z wiersza. Więc nie mogłem tego wiedzieć, jako odbiorca. Podtrzymuję swoje zdanie. A tekst o prostacie dobry, swoją drogą
Mnie też jakoś nie poruszyło.
Zdecydowanie nie trafia do mnie taki rodzaj twórczości.
I taka forma też nie.
Ale cóż, "co kto lubi".
Mimo wszystko chętnie jeszcze przeczytam coś Twojego.
Byłoby dobre na miniaturkę. Nie wszystko wyjęte prosto z życia i wstawione w ten sam sposób daje udany wiersz. Nie ma ani subtelności, ani metafor, ani rymów, ani niedosłowności... nic, co by wskazywało, że to wiersz, poza pociętymi wersami i tytułem działu