Via Appia - Forum

Pełna wersja: Czerwone zasłony
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Takie tam... ;p

Siedziała za oknem w naszym szarym bloku i paliła papierosa. Usta jak zwykle miała czerwone, wymalowane szminką, z którą, jak się domyślam, nigdy się nie rozstawała. Zaraz wstanie przynieść sobie lampkę wina, a później zapali kolejnego papierosa.
Siedziałem, jak co wieczór od pewnego czasu, na ławce przed blokiem, patrząc w okno mieszkania naszej nowej sąsiadki. W rogach powiewały czerwone jak jej szminka zasłony. Było w tym widoku coś niezwykłego, a jednocześnie tak rutynowego. Papierosy i wino na wieczór, cóż za miły sposób na zapomnienie. Nie, nie wiedziałem, dlaczego to robi i co myśli. Nie znałem jej przecież. Obserwowałem ją tylko, piątego już wieczora z kolei.
Nagle odwróciła wzrok w moją stronę. Przez kilka sekund wpatrywałem się w jej niebieskie tęczówki, jak zahipnotyzowany, a potem gwałtownie zasłoniła zasłony. No tak, pomyślałem pewnie uznała, że jestem jakimś zboczeńcem, który ją podgląda. Odpaliłem papierosa, wciąż wpatrując się w czerwone zasłony.
Po chwili jednak drzwi wejściowe otworzyły się i, niespodziewanie dla mnie, ujrzałem tam ją. Serce zabiło mi mocniej, kiedy nasze oczy się spotkały. Ubrała na swoją czerwoną koszulkę czarny sweter.
- Skończyły mi się papierosy. Idziesz ze mną do sklepu? – rzuciła od niechcenia.
- Czemu nie – wyjąkałem zaskoczony podnosząc się z ławki. – Chcesz teraz sobie zapalić? – spytałem nieśmiało, kierując w jej stronę paczkę.
- Jasne – mruknęła cicho. Szliśmy osiedlową uliczką obok siebie, paląc papierosy. Chciałem coś powiedzieć, ale nie miałem pojęcia co.
- Dlaczego na mnie patrzyłeś? – spytała po chwili, patrząc na mnie uważnie. Westchnąłem głośno.
- Nie mam pojęcia. Zaintrygowałaś mnie – stwierdziłem zgodnie z prawdą i uśmiechnąłem się blado, unikając spojrzenia w jej niebieskie oczy. Roześmiała się perliście. Wyglądała naprawdę słodko.
- Czy ja wiem, chyba nie ma nic takiego we mnie – powiedziała z bladym uśmiechem.
Wydawała się dziwna, ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Biła z niej taka pewność siebie, że nawet ja nie wiedziałem, co powiedzieć. Samym swoim wyglądem mówiła – nie jestem taka jak wszyscy, jestem kimś ponad. Nie, nie była próżna. Widać było, że nie udaje, tylko taka po prostu jest.
Nie odezwałem się. Szliśmy dalej w milczeniu. Poczekałem na nią przed sklepem, a ona wyszła po pięciu minutach niosąc w rękach papierosy i butelkę wina. Odsłoniła włosy z twarzy i uśmiechnęła się ukazując proste zęby.
- Wpadniesz na lampkę wina? – spytała wdzięcznie. Każdy jej ruch cechowała ogromna gracja, jakby patrzyło się na nią pół świata. – No chyba, że jesteś na to zbyt młody – zachichotała.
- Jakbyś chciała wiedzieć, to mam już dwadzieścia jeden lat – mruknąłem uśmiechając się do niej.
Wróciliśmy z powrotem pod nasz blok. Byłem zaskoczony, zaintrygowany tą panną o czerwonych ustach. Weszliśmy do mieszkania i nareszcie zobaczyłem te szkarłatne zasłony od drugiej strony. Uśmiechnąłem się.
- Nareszcie widzę te zasłony od drugiej strony – mruknąłem z uśmiechem, na co ona odwróciła się od szafki, z której wyciągała lampki, i spojrzała na mnie badawczo.
- Lubię czerwień. Kolor namiętności i cierpienia – rzuciła cicho, nalewając wina. Siedzieliśmy w salonie, przy małym stole i mętnym świetle.
Usiadła naprzeciwko mnie, wpatrując się we mnie niebieskimi oczyma. Miała bardzo długie rzęsy, wyglądające jak sztuczne i rozszerzone źrenice. Nie miałem odwagi się odezwać, czując jakby sobie tego nie życzyła. Rozejrzałem się dookoła. Salonik był mały i przytulny. Oprócz okrągłego stolika i dwóch krzeseł, stała tutaj mała beżowa sofa, półka na książki i telewizor.
Poczułem jej wzrok na sobie i zaczerwieniłem się lekko. Chyba dała mi do zrozumienia, że gwałcę jej prywatność, gapieniem się na jej mieszkanie. Była taka stanowcza i chłodna, ale jakby lekko oderwana od tego świata.
- Dlaczego nie pijesz? – spytała od niechcenia, przeciągając się na krześle.
- Ach… Po prostu zapomniałem – wyjąkałem nieśmiało i pociągnąłem łyka wina. Powstrzymałem się od skrzywienia, nie chciałem pokazać, jak bardzo mi nie smakuje.
- Zastanawiałeś się – zaczęła, bawiąc się lekko kosmykami swoich blond włosów. – Po co tak właściwie tutaj jesteśmy? – Spojrzałem na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się. – Wiedziałam, że tak zareagujesz. Miałam na myśli, po co jesteśmy na tym świecie?
To pytanie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta kobieta jest cholerną ekscentryczką. Jednak właśnie to w niej tak bardzo przyciągało.
- Nie wiem, nigdy nie zastanawiałem się nad tym – powiedziałem cicho, zgodnie z prawdą. – Wierzysz w boga?
- Każdy jakiegoś tam ma, inaczej byśmy zwariowali. – Pociągnęła łyk i podparła głowę na dłoni, wciąż wpatrując się we mnie, tak jakby próbowała mnie prześwietlić. Czułem się lekko zażenowany.
- A ty masz? Jak myślisz, po co tutaj jesteś? – spytałem, sam zadziwiony tym, że miałem odwagę, jednak czułem, że mogę dowiedzieć się czegoś ciekawego.
- Każdy człowiek jest dla mnie bogiem i sensem istnienia. Jestem tutaj po to, żeby zmieniać coś w ludziach. Wiem, może uznasz mnie za wariatkę, ale chcę, żeby każda osoba, który mnie poznała zmieniła coś w sobie. Wierzę w ludzkość – zakończyła bladym uśmiechem. – Jak właściwie masz na imię?
- Arek – odpowiedziałem, czerwieniąc się lekko. Jak mogłem się jej nie przedstawić już na samym początku.
- Ewelina. – Podała mi rękę przez stół. Czułem ciepło jej dłoni i przez ułamek sekundy serce zaczęło mi bić mocniej.
Odważyłem się wtedy spojrzeć na dłuższą chwilę w jej oczy. Były niczym niebo w środku lipca. Zastanawiałem się, czy właśnie części tego nieba nie ma w jej oczach.
Krótkie i sensowne opowiadanie. Podoba mi się przekaz co do kwestii Boga w utworze, oraz psychologiczne niuanse bohaterkiSmile
Znaczy, to jest dopiero początek, pierwszy rozdział, tej krótkiej opowieści ^^ Dziękuję.
Pozdrawiam!
Od samego początku wiedziałam, że zapowiada się ciekawie Big Grin
Szybko się czytało i nareszcie ktoś zwrócił uwagę na to, że to faceci są nieśmiali Tongue
Czekam na więcej.
Pozdrawiam!
Cytat:Siedziała za szybą okna w naszym
- tu raczej dał bym sobie spokój z technologią i odpuścił sobie szybę, „okno” wystarczy a szyba strasznie „zgrzyta”

Cytat:wymalowane jakąś szminką
- czemu jakąś? Szminka to szminka, niestety mam wrażenie, że próbujesz na siłę ubarwić opowieść.

Cytat:Nie, nie wiedziałem, że co ona myśli i dlaczego to robi.
- zakładam, że „że” jest tu błędem (pozostałością po korekcie)

Cytat:Nagle nasze wzroki spotkały się.
- „wzorki spotkały się” - litości!!!

Cytat:przeniosłem wzrok na drzwi od bloku, które otworzyły się.
- kolejne bardzo złesformułownia.

Cytat:Nie spodziewałem się tego, że ujrzę tam JĄ.
- to jeszcze gorszeSad

Cytat:Ubierała na swoją czerwoną koszulkę czarny sweter.
- jak rozumiem wyszła na klatkę schodową nago, skoro się „ubierała”?

Cytat:ściągając długiego blond włosa ze swetra.
- proszę, proszę, proszęSad zmień to zdanie.

Cytat:Zbytnio nie wiedziałem, co mam powiedzieć, o co spytać.
- owe zbytnio to chyba sztuczna próba ubarwienia opowieści, bo pasuje tu jak pięść do nosa”.

Cytat:Ona wyraźnie wyglądała, jakby nie miała ochoty się odezwać.
- przeczytaj to proszę...

Cytat:patrząc na mnie uważnie. Westchnąłem głośno.
- tu coś się powaliło z ciągłością opowieści, skąd wzięło się owo „ja”.

Cytat:Samym swoim wyglądem mówiła – nie jestem taka jak wszyscy, jestem kimś ponad.
- tu myśli drugiej strony powinny, mym zdaniem, być jednak wyraźniej zaznaczone, choćby cudzysłowami.

Cytat:Nie odezwałem się nic,
- darowałbym sobie „nic”.

Cytat:oparła usta na lampce,
- wyjaśnij mi proszę jak można „oprzeć usta”!!!

Cytat:Powstrzymałem się od skrzywienia,
- przeczytaj to proszę. Resztę zdania tez.

Cytat:Mam na myśli, po co jesteśmy na tym świecie?
- jeśli już to „miałam na myśli” lub „chodzi mi o...” a nie to co napisałaś.

Cytat:że ta kobieta jest cholerną ekscentryczką.
- a to czemu? Oczywiście z punktu widzienia bohatera bo nie rozumiem (jako osoba średnio inteligentna) czemu?

Cytat:żeby każdy osoba,
- tu zapewne tylko literówka się wkradła.

Cytat:wciąż jednak będąc cholernie pewną siebie.
- z treści opowiadania to nie wynika, więc zapytam czemu „wciąż” i czemu „cholernie pewna”?

Ok, przebrnąłem, przykro mi, ale uważam, że tekst jest o niczym, jako ponad 40 letni samiec, takich przypadków miałem tysiąceBig Grin Ale nawet nie o to chodzi, napisałaś to sztucznie. Wracając do mego niemal półwiecznego doświadczenia w tych „oczach” nic by mnie nie „ruszyło” nie ma tu pasji. Po prostu dwoje ludzi się spotkało, zdarza się jakieś 10 miliardów razy każdego dnia. Wiec mnie nie porwałaś, chyba, że miała być to proza codzienności... ale czy chcę o niej czytać?
Łaaaał, dziękuję Janko, bo na większość błędów nie zwróciłabym uwagi. Co do treści, to i owszem jest o niczym, ale to dopiero początek Wink
Pozdrawiam!
cóż, Janko odwalił praktycznie całą robotę. a ja, jako były piszący, nie będę wytykał błędów stricte technicznych (poza tym, że miejscami interpunkcja kuleje koszmarnie!), ale skupię się na stronie fabularnej. to, jak Czytelnik odbiera poszczególny utwór zawsze był dla mnie ważniejszy (nawet wtedy, kiedy sam pisałem) od tego, jak jest napisany. niemniej - nie może to być tekst niechlujny i rażąco sprzeczny z polską ortografią. w "Czerwonych zasłonach" nie ma aż takich wpadek. zatem - historia banalna ( to jeszcze nie dramat, sam coś wiem o tym jak ciężko jest znaleźć oryginalny temat), ale niestety opowiedziana także w sposób sztuczny, jakby na siłę; dialogi miałkie, fabuła bez drugiego dna (choć pewnie dyskusja o sensie życia i istnieniu boga miała tę funkcję spełniać) - słowem jak dla takiego wytrawnego czytelnika jak ja nie było w tym tekście niczego porywającego, a do końca dortwałem li jedynie z obowiązku. musisz jeszcze wiele pracy włożyć, nie tylko w ten tekst, ale pewnie w inne także (choć nie wiem, innych nie wiedziałem..), odrobina talentu to nic - grunt to warsztat. uwierz mi, sdam pisałem przez 25 lat, starałem sie doskonalić wciąż warsztat, a i tak efekty były mizerne - zatem nie zrażaj się, tylko pracuj, pracuj, pracuj...czyli ni mniej, ni więcej pisz, pisz, pisz - bo tylko wtedy osiągniesz jakiś postęp w pisaniu.
życzę wytrwałości (której mnie zabrakło) i powodzenia
pozdrawiwm, Bart
Dziękuję Bartku! Smile Piszę, piszę, piszę i staram się udoskonalać. Rozumiem, że pierwsza część może być odebrana, jako ta bez drugiego dnia i w ogóle, ale mam nadzieję, że w ciągu dalszym będzie lepiej Wink
Pozdrawiam!