14-02-2012, 18:44
Idzie ponury orszak miastem
wijąc się czarną wstęgą
kroczy w takt
plastikowych łez
rzuca urojony cień
tragikomedia bez reżysera
w gwarnej ciszy wolno sunie
pochód umęczonych ciał
i obolałych dusz
cuchnie żałością
trąci oddaniem
kogoś trawi nieszczery ból
wszystkie bilety wyprzedane
idzie ponury orszak miastem
na czele niosą nieszczęśnika
z uśmiechem na szarej twarzy...
przedstawienie czas zacząć
wijąc się czarną wstęgą
kroczy w takt
plastikowych łez
rzuca urojony cień
tragikomedia bez reżysera
w gwarnej ciszy wolno sunie
pochód umęczonych ciał
i obolałych dusz
cuchnie żałością
trąci oddaniem
kogoś trawi nieszczery ból
wszystkie bilety wyprzedane
idzie ponury orszak miastem
na czele niosą nieszczęśnika
z uśmiechem na szarej twarzy...
przedstawienie czas zacząć