Via Appia - Forum

Pełna wersja: [Wydzielone z:] Moje rysunki - Coś dla zabicia nudy...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No i już, przestań się obrażać.

Ja też kiedyś rysowałam patrząc na coś. To ułatwia na początku pracę. Potem trza wyjść z własną inwencją.
Cytat:To ułatwia na początku pracę.
A ja nie. Rolleyes Góru plastyki nie jestem, ale mogę spokojnie powiedzieć, że przerysowywanie czyichś, badź nawet zwykłe przeklajanie, prac, nie pomaga w rozwoju talenty, inicjatywy, czy inwencji twórczej.
Bo jeśli tak jest - no to sorry, siądę do komputera, przerysuję z dziesięć prac, ogłoszę swoimi, po czym po czym wrócę do swoich pomysłów.
Bo jaką można czerpać przyjemność z kopiowania czegoś? Tzn, wiem jaką można czerpać z kopiowania pewnych plików szczególnie, gdy jest to 'zbieranie internetu na zapas' (co pewnie miało miejsce podczas walki o wycofanie ACTA) ale to nie to samo, bo nikt nie mówił, ze to jego i to nie był klon własnoręczny...
Nie mówię o rozwoju talentu czy inicjatyw. Mówię o np. dopracowaniu kreski czy proporcji.
Ale potem spróbuje coś narysować sama i co? Proporcje się dobrze ćwiczy obserwując świat, żywego modela i takie tam.
Kreska kopiowana i własna są inne.
Niekoniecznie, bo żeby znaleźć tę własną można próbować tych, które były. Są pewne techniki, których warto się nauczyć, bo posiadanie talentu to nie jest posiadanie swojej własnej, jedynej kreski. Czasem fajnie jest techniki łączyć w jedno, tworząc coś innowacyjnego. Proporcje łapać na istotach żywych? Sprawa trudna. Ludzie są dużo trudniejsi do narysowania niż np. manga, na której łatwo załapać proporcje. Ja zaczynałam właśnie od spoglądania na pewien mangowy rysunek, wzorując się mniej więcej na wielkości poszczególnych części ciała, tworząc jednocześnie własny rysunek. Ale również przerysowywałam, co dawało mi dużo zabawy. I osobiście nie widzę w tym nic złego dopóty, dopóki nie zajdzie sytuacja, w której autor nie idzie dalej, nie rozwija się, nie tworzy własnych kreacji czy właśnie nie zaczyna operować żywymi obrazami.
Tak, manga jest fajna. Big Grin Też rysowałam, ale to już po złapaniu jako takich proporcji, czy perspektywy. Tongue Ale szczegółów się nauczyłam.
Ale to nudne było, jak już obczaiłam. Te wszystkie kółka i w ogóle. Big Grin
Z innej strony patrząc manga nie oddaje naturalnych proporcji.

Cytat:dopóty, dopóki nie zajdzie sytuacja, w której autor nie idzie dalej, nie rozwija się, nie tworzy własnych kreacji czy właśnie nie zaczyna operować żywymi obrazami.
Racja.
Jak to nie? Nigdy nie rysowałam wielkich piersi, dużych pośladków, cieniutkiej talii, wielkich oczu i tak dalej. Ja mangę starałam się rysować jak najbardziej realistycznie Tongue


Edit: Można by było obciąć ten temat i wstawić do kawiarenki, bo delikatny spam wyszedł.
O! Jest jako nowy temat! Smile

Śmiem twierdzić, ze to nie była w takim razie manga. Bo to są jej cechy charakterystyczne (przynajmniej duże oczy). Wąska talia się zdarza, ale nie jest aż tak nienaturalna. W końcu to jest spotykane u tancerek. no, a teraz coraz częściej. Nie za często się spotyka grubsze dziewczyny.

A jak, lub gdzie, uczyłeś się mangi?
Hej, hej, jestem kobietą Tongue

Sama się uczyłam.

Jak to cechy charakterystyczne? Oglądasz mangę & anime? Tongue Bo big boobies, kształtne pośladki to cecha bardziej Ecchi niż ogólnie mangi. Wiadomo, od tego się zaczyna, ale jak zaczęłam robić postępy, powoli przywracałam to do normalnego stanu.
Przepraszam. Postaram się zapamiętać (a w większości przypadków staram się nie używać czasu przeszłego).
Może wrzuciłabyś kiedyś swoje prace?(albo uświadomiłabyś mnie, że już są, jeśli tak jest?)
Ja byłam fanką anime i trochę usiłowałam namalować postacie (z pamięci... Kilka razy nawet się udało, chociaż nieco (bardzo) inne niż w oryginale) jeszcze wcześniej oglądałam maniacko taką jedną bajkę... Tongue Zresztą rysuję w różny sposób (wolę malować, ale nie za bardzo mam jak, kiedy ani czym) od dłuższego czasu. ;p Na zasadzie obserwacji.
Poem zażyczyłam sobie książkę uczącą mangi i chociaż więcej czasu zajęło mi przeczytanie o przyborach, jakich i tak nigdy nie maiłam i nie mam, to jednak dotarłam do ważniejszej części. Po kilku nieudanych próbach narysowania czegoś człekokształtnego za pomocą tych kółek wreszcie się udało.
A ponieważ było to jakoś w jeden trzy i zostałam mocno zniechęcona przez kolegów, którzy trochę za bardzo chcieli bym nie porzucała zbyt kształtnych sylwetek, przerzuciłam sie na rysunek realistyczny. Tongue

Ałć. Znowu się rozpisałam. I to tasiemcowatymi zdaniami.