Via Appia - Forum

Pełna wersja: Improwizacja - Rehearsal
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Żeby nie było - BARDZO mocno inspirowanie "Dziadami" Mickiewicza. Proponuję najpierw przeczytać orginał (Wielka Improwizacja, Cześć III "Dziadów", scena II).
________________________________


Tłum - cóż po samotni, czym mędrzec dla ludzi?

Gdzie człowiek, co z mej myśli pieśń całą wysłucha,
Obejmie umysłem wszystkie promienie jej ducha?
Nieszczęsny, co dla ludzi umysł swój tak trudzi,
myśl bowiem kłamie głosowi, głos zaś słowu kłamie
słów potok leci bystro, nim się w myślach złamie,
gdy słowa myśli pochłoną i zadrżą nad myślą,
jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.
Z drżenia ziemi, czyż ludzie głąb nurtu docieką,
gdzie pędzi - czy się domyślą?

Uczucie krąży po duszy, rozpala się, żarzy,
jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach,
ile spokoju ludzie widzą w mojej twarzy,
tyle z moich rozmyślań dostrzegą w mych pieśniach.

Pieśni ma, gdybyś była gwiazdą za granicą świata!
Do ciebie jednak wzrok ziemski bez skrzydeł dolata.
Wam, pieśni, ludzkie oczy, uszy niepotrzebne
były, gdyście były jak gwiazdy nadniebne.

Ty Boże, ty naturo! dajcie posłuchanie
choć muzyka was niegodna, niegodne śpiewanie!
Nie mistrz ja już, choć jako mistrz wyciągam dłonie
chcąc aż w niebiosa położyć me dłonie
by nagłym raz, jak mistrz dawny, raz zaś wolnym ruchem
kręcić gwiazdy moim mocnym jako dawniej duchem!

Miljon tonów by popłynął a w tonów milionie
każdy ton bym ja dobył, wiedział o wszem tonie.
Zgadzałbym je, podzielał i łączył
i w tęcze i w akordy, w strofy łączył rącze,
rozlewałbym je w dźwiękach i w błyskawic wstęgach!

Lecz za słabym ja, by wznieść się nad świata krawędzie
i wstrzymać niebiosa w ich odwiecznym pędzie.
I sam śpiewam, choć na nic me śpiewy
na nic - bo błahe, jak wichru powiewy,
i choć przewiewają wszystkich rodów tonie
żalem jęczą, ryczą burzą
wieki im już nie powtórzą.

Boga, natury niegodne me pienie
pieśń ta,niegdyś wielka, to niegdyś tworzenie
taka pieśń, niegdyś siła, dzielność
taka pieśń - tak niedawno jeszcze nieśmiertelność!

Ja czułem nieśmiertelność, teraz pustkę tworzę
Ja tworzyłem dzieła równe twoim, wielki Boże!
Patrz, jak słów mych resztki dobywam sam z siebie,
jak wcielam je w słowa, a one nie lecą.
Nie rozsypują się, jak dawniej, po niebie
nie toczą się, nie grają, ani też nie świecą.
Ja pamiętam dawne pieśni,
ich dźwiękami się lubuję
lecz krągłości ich nie czuję
ni ich ruchu odgaduję.

Kocham was, przodkowie, wieszcze
myśli moje, gwiazdy moje
czucia moje, wichry moje
choć, jak kaleka pośród tej rodziny stoję
wy, wszystkie przewodnicy moje.

Patrzę wam, wszyscy poeci,
wszyscy mędrce i proroki,
których wielbił świat szeroki
widzę, żeście rację mieli, przestrzegając swoje dzieci
przed zgubnymi ludu klaski
przed osłabłej sławy blaski.
Nie czuję ja własnego szczęścia, własnej mocy
jak kiedyś czułem, owej pięknej nocy
kiedy sam śpiewałem w sobie
śpiewałem samemu sobie.
Tak! - czuły niegdyś byłem, silny byłem i rozumny
nigdym jednak nie czuł, jak w tej chwili.

Dziś mój zmierzch jest, myśl moja dzisiaj się przesili
Poznam, czyn najmędrszy, czylim tylko dumny
dziś jest chwila przeznaczona
dziś najsilniej wytężę mojego umysłu ramiona
Oto jest chwila Samsona!
kiedym więzień i ślepy, choć z wierzchu rezolutny
zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra
potrzeba mi lotu!
Wylecę z gwiazd i planet kołowrotu
i tam dotrę, gdzie graniczą myśli i natura!

Boże! Ty, który milczysz, patrząc na mą mękę
Spojrzyj raz jeszcze i wyciągnij rękę!
Nie o rząd dusz już błagam, lecz o jedną duszę!
Zwróć mi ją, nim, zawładną mym ciałem cielesne pokusy!

Milczysz? Dlaczego? Ach, Boże niebieski
Zwróć mi uczucia, co tworzyć dozwolą
Tak piękne stworzenia wszak zgodne z Twą wolą
A tworzyć będę ku czci twej z moich uczuć freski!

Dlaczego milczysz?
Nie gardzę już Twą martwą budową
nie próbuję nad Twoje - własne wynieść słowo
Już nie chcę świata tego walić z posadami
Już nie zarzucam Twej myśli mymi bluźnierstwami!

Ja wiem - Jam był grzeszny, jam przeciw tobie prawił
że kłamca, kto ciebie jako miłość sławił
Oto jestem - Ja, Konrad, Ja, Kain! Ja poganin!
Oto kajam się przed Twymi znakami!

Przemówże wreszcie, o Boże wszechmocny
Przemów, o świata twórco, bezlitosny!

Odezwij się! Nie strzelę już przeciw Twej naturze,
Czegom raz nie zburzył, już nigdy nie zburzę!
Nie wstrząsnę całym państw Twoich obszarem
nie wystrzelę głosu mego w całe obręby stworzenia
Ja wiem już, że głos mój nie pójdzie w pokolenia
bo wiem, żeś ty ojcem świata jest, nie carem.

Za słabym jest już, nie Konradem jestem.
Nie powtórzę bluźnierstwa, nie to mym jestestwem.
Lecz jeśli zmilczysz mą prośbę, o Panie
Utracisz z rządu kolejną duszę - a świat znów gorszym się stanie.

jestestwem. Smile sądzisz, że dziady już nie są czytane ?
No masz co poprawiać, czy nie za wielki ciężar na barki swe zabrałeś ?
Popraw wiele, wrócę za jakiś czas i poczytam. Sobie.

To mi się zda być piękne.
Cytat:Kocham was, przodkowie, wieszcze
myśli moje, gwiazdy moje
czucia moje, wichry moje
choć, jak kaleka pośród tej rodziny stoję
wy, wszystkie przewodnicy moje.
I tam jeszcze kilka słów.

Pozdrawiam.
pierwsza linijkę dałem rade jeno,Gościu.
później mnie głowa już rozbolała.
poza tym,
świetnie,piszesz.
Wiele niezbednych poprawek do naniesienia

Sprawnie, jednak szkoda takiego nakładu pracy na to, co już było.
Pozdrawiam serdecznie JJ